apolonia pisze:moim zdaniem tu popełniasz bład, mierzysz wszystkich tą samą miarą. Naprawde czasemwarto dac komuś szanse ,a nie zgóry go skreślac bo przecież "każde dziecko jest takie same ".
Moim zdaniem popełniłabym błąd, gdybym zrobiła sprawdzian według tej książki, wiedząc, że mieli ją w rękach uczniowie.
Poza tym po co robić sprawdzian, a potem z niego dopytywać, kombinować, kto korzystał z gotowca, a kto nie, robić dochodzenie? Nie lepiej od razu zrobić porządnie?
I naprawdę, w takim przypadku nie ma tu nic do rzeczy moje zaufanie do nich, czy mierzenie wszystkich tą samą, czy inną miarką. Tak powinno być i powiem więcej: uczniowie tego samego by oczekiwali od nauczyciela, a jeśli nie, to podejrzewaliby go o jakiś podstęp. Bo w sytuacji, gdy już ktoś z nauczycieli wie o ich przedsiębiorczym pomyśle, oni powinni zdawać sobie sprawę z tego, że spalili.

I czy pomyślałaś tu o uczniach, którzy solidnie przygotowywaliby się do tego sprawdzianu?
dejwit, a teraz zapytam Ciebie: jak wszedłeś w posiadanie tej wiedzy o zakupie książki? Czy prowadzisz rozmowy z uczniami na NK i wygadali się ci w zaufaniu? Czy przypadkowo usłyszałeś? Czy uczniowie wiedzą, że Ty wiesz?
Piszesz:
"Uczniowie mojej klasy na klasowym forum na naszej-klasie wpadli na genialny pomysł" (czyli rozmawiasz z nimi na NK?)
"bardzo się wszyscy całą klasą zżyliśmy i nie chciałbym na nich donosić"
"poproszę, żeby ewentualne konsekwencje były łagodne dla nich"
"A co do samej książki, to oni już w zeszłym roku "grzebali" nauczycielowi po szafkach i na podstawie odpowiedzi robili ściągi. Rozmawiałem z nimi i dałem im ostrzeżenie. Nie informowałem o tym nikogo"
Takie kumlostwo z uczniami może doprowadzić Cię do pułapki lojalności, nie sądzisz? I jeszcze raz powtórzę - jeśli uczniowie wiedzą, że Ty już wiesz, to powinni też wiedzieć, że ich pomysł jest już spalony.

Ale możesz ich pocieszyć, że książka się jednak przyda
