Po pierwsze - grzecznie poprosić, by nie przeszkadzali Ci w pisaniu własnego sprawdzianu. Jeżeli powiedzą "Basia daje" - powiedz im "w takim razie idźcie do Basi". Po drugie, jeżeli chcesz im pomóc, zrób tak, jak radzi Tobie kolega novak - sam tak często pomagam nie tylko w sprawdzianach, ale i w zadaniach domowych.

"Lepiej dać wędkę (w tym przypadku umiejętność radzenia sobie z problemem) niż rybę (w tym przypadku gotowe rozwiązanie)"
A jak mimo to będą Cię w kółko pytać i ciągle Ci przeszkadzać, mimo usilnych próśb... zostaje metoda drastyczna. Podawać im wprowadzające w błąd odpowiedzi. I w razie czego tłumaczyć "pomyliłam się, to z pośpiechu". To ich oduczy niesamodzielnej pracy, bo będą wiedzieli, że należy polegać na własnej wiedzy kiedy walczy się o WŁASNE oceny... No, metoda kontrowersyjna, ale skuteczna. Jej bardziej humanitarną ale mniej skuteczną odmianą jest bardzo nieczytelne pisanie na karteczce.
Co się tyczy kapowania... Nie musisz przecież wsypywać poszczególnych osób. Wystarczy, że odbędziesz z panią nauczycielką na kilka dni PRZED sprawdzianem rozmowę, w której poprosisz o to, by dokładniej obserwowała Ciebie, opowiadając jednocześnie, jaka jest sytuacja z Twoimi ocenami przez to, że koledzy Ci przeszkadzają. Przecież ryzyko zauważenia wędrówki takiej karteczki istnieje zawsze, i te osoby na pewno wliczyły je sobie w "koszta"...
Pamiętaj, że nieuczciwością zaszkodzisz przede wszystkim swoim kolegom. Ściągnięte informacje na nic im się nie przydadzą, bo na maturze, czy innym egzaminie nie będzie tak łatwo ściągać... A jak się czegoś nauczą, albo nauczą się uczyć - mają przynajmniej jakieś podstawy. Tak to pustka w głowie i trochę lipa. ;/
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...