anetakam0 pisze:Nie dopytuję - podaję w "stosownym" czasie proponowane oceny - i w wyjątkowych tylko przypadkach uczeń może jakoś "wpłynąć" na ich zmianę = uważam, że po to cały semestr/rok uczyłam i sprawdzałam czego nauczyłam, że już te ostatnie dni niewiele zmieni.
Niestety czasem niektórzy dyrektorzy... uginają się pod naciskiem "opinii" no i różnie to się kończy - najczęściej "dla świętego spokoju" ocenka nagle rośnie

Pozdrawiam Nieugiętych!
Też tak uważam, szkoda tylko, że jak sama zauważyłaś nie wszyscy dyrektorzy są też przekonani o tym, że uczeń ma obowiązek uczyć się przez cały semstr/ rok systematycznie
Ja mogę się postawić dyrektorowi - bo już stosunkowo "doświadczona" jestem, ale młodzi nauczyciele w takiej sytuacji najczęściej ulegają presji niestety
I dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których uczeń zagrożony ze wszystkich prawie przedmiotów ląduje z jedną poprawką najwyżej w następnej klasie. I zaczyna od początku zabawę w kotka i myszkę z nauczycielami.
anetakam0 pisze:edit: kiedyś było takie wyliczenie ile minimalnie ocen cząstkowych w semestrze uczeń musi zdobyć - w niektórych statutach jeszcze to jest - zresztą nie wiem - może nadal obowiązuje i u mnie

Miało to swoje zalety - np jeśli musiał mieć np 10 ocen i było to 10 jedynek to NIE miałam OBOWIĄZKU dopytywać.
Niektórzy dyrektorzy twierdzą, że wstawianie takim uczniom każdej kolejnej jedynki świadczy źle nie o uczniu lecz o nauczycielu.
Niestety niektórzy dyrektorzy nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że są uczniowie wyjątkowo "odporni" na wiedzę lub cwani - wiedzą, że i tak na koniec roku to nauczyciel będzie się musiał starać, żeby oni zdali
Dodam tylko, że sytuacja dotyczy szkoły ponadgimnazjalnej.