Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

przyszlyhistoryk
Posty: 109
Rejestracja: 2009-10-26, 19:55
Kto: uczeń
Lokalizacja: mazowieckie

Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: przyszlyhistoryk » 2009-10-26, 20:42

Myślę, że drodzy nauczyciele zauważyliście w szkołach praktykowanie tego procesu. Wiele uczniów, którzy niezbyt dobrze się uczą wyzywają i ubliżają uczniom zdolnym, ambitnym np. wyzywając od kujonów. Co sądzicie o tym ? czy próbujecie zapobiegać takiemu poniżeniu ? a może udajecie, że nie słyszycie jak ktoś kogoś wyzywa ? Czekam na mam nadzieję miłą dyskusję :)

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-26, 22:33

Nie tylko zauważyłam, ale i doświadczyłam. Mój polonista z podstawówki jak to usłyszał, to cierpliwie wyjaśnił różnicę pomiędzy dobrym uczniem a kujonem. Jeśli teraz mnie obgadują, to robią to na tyle dyskretnie, że nie zauważam.
...

Degefangen
Posty: 40
Rejestracja: 2008-07-18, 10:50
Kto: uczeń
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubelskie

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Degefangen » 2009-10-30, 16:05

Niestety, w większości przypadków spotkałem się z tym, że nauczyciele udawali nicniewiedzących.
Oczywiście, nie chciałem nikogo obrazić ani nic w żaden sposób zgeneralizować.

konrad86
Posty: 205
Rejestracja: 2009-01-06, 18:18
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: konrad86 » 2009-10-30, 16:46

przyszlyhistoryk pisze:Co sądzicie o tym ?

Taka jest niestety rzeczywistość. Należy bagatelizować "głupie i denne" opinie kolegów i koleżanek, którzy się z Was wyśmiewają. Oczywiście bagatelizowanie też ma swoje granice, trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić, a kiedy nie.
przyszlyhistoryk pisze:czy próbujecie zapobiegać takiemu poniżeniu ? a może udajecie, że nie słyszycie jak ktoś kogoś wyzywa ?

Myślę, że każdy nauczyciel inaczej reaguje w takich sytuacjach. Jeden zwraca uwagę, drugi sobie myśli - niech sobie sam radzi bo w życiu będzie miał jeszcze trudniej.Oczywiście jestem zwolennikiem tego pierwszego sposobu, chociaż to wszystko zależy od okoliczności.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 17:45

konrad86 pisze:Oczywiście bagatelizowanie też ma swoje granice, trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić, a kiedy nie.
Właśnie... dotąd bagatelizowałam uwagi jednej "koleżanki" pod moim adresem, ale ileż można?
Zaczęło się... hmm, dość dawno. Właściwie zaczęło się, zanim się szkoła zaczęła. Na forum nk jedna dziewczyna pisała z wulgaryzmami, co mnie, jako moderatorowi klasy i jako mnie baaardzo nie odpowiadało. Zwróciłam jej uwagę, odpowiedziała kolejnym wulgaryzmem. Zagroziłam, że jak nie przestanie, to będę kasować każdy jej post zawierający niecenzuralne słowo. Odpisała, że mogę sobie kasować, ona ma to w***. Tu popełniłam błąd, bo stwierdziłam, że skoro nie wywrze to na niej żadnego wrażenia, to nie warto. A jednak chyba powinnam do końca się postawić jej, tak teraz to widzę. Ja z natury bezkonfliktowa jestem i wiele potrafię wybaczyć.
Następna "starcie" z tą dziewczyną miało miejsce gdzieś w maju (ok, wcześniej były jej drobne uwagi, ale w porównaniu z tym, co dalej opiszę, niewarte wspominania). We wrześniu historyczka powiedziała nam, że jako jesteśmy klasą z rozszerzoną historią, to mamy obowiązek zakupienia atlasów historycznych. Podała autora, wydawnictwo i powiedziała, że będzie nas to kosztowało około 20 zł. Nie sprawdzała, czy ktoś ma ten atlas aż do maja, kiedy to mieliśmy sprawdzian, z którego wynikało, że klasa nie opanowała czytania z mapy (chodzi oczywiście o większoć klasy). Wtedy nauczycielka przypomiała sobie o atlasach. Ja kupiłam i niepełnosprawna koleżanka też miała, reszta - nie. Dostałyśmy piątki za podejście do przedmiotu, a reszta klasy dostała 2 tygodnie na zakup rzeczonych atlasów. Wszystko by ucichło i rozeszło się po kościach, gdyby nie ta dziewczyna. Zaczęła głośno zwracać pani uwagę, że nie może kazać kupić klasie czegoś przed końcem roku szkolnego i że pani wcale nie kazała kupić tych atlasów we wrześniu. Tego już nie wytrzymałam i powiedziałam, że pani mówiła o tym we wrześniu, mam zapisane w zeszycie, że taki atlas trzeba było kupić i pamiętam, jak poszłam do księgarni po niego, ale nie mieli tych atlasów i specjalnie dla mnie zamówili - tym samym kazali przyjść później. Gdybym poszła, kupiła od ręki, pewnie bym o tym zapomniała, ale przez to, że musiałam fatygować się drugi raz do księgarni, zapamiętałam to. I powiedziałam o tym przy klasie. Sprawa dotarła do wychowawczyni, powiedziałam to samo. Od tej dziewczyny oberwałam potem słownie za "wkopywanie klasy". Zwyzywała, fakt, ale specjalnie się tym nie przejęłam.
Kolejna sprzeczka miała miejsce w czerwcu. Jesteśmy klasą integracyjną, z tego powodu jest nas mniej osób w klasie (obecnie 20, w zeszłym roku najwięcej to było 21 - ktoś się dopisał, ktoś się wypisał...). Wychowawczyni powiedziała, że będzie sporo osób powtarzających drugą klasę i ze względu na specyfikę naszej klasy starała się o to, by żadna taka osoba nie trafiła do nas, nasza klasa i tak była znana w szkole z tego, że ciężko prowadzi się z nami lekcje, wciąż panuje chaos i lekcje są rozwalane przez kilka osób. Zapytała klasę, co o tym myślimy. Pierwsza wypowiedziała się ta dziewczyna, że ona chce jak najwięcej drugorocznych w klasie, bo "oni są fajni i będzie beka na lekcji". Na to wypowiedział się kolega, że on wolałby jednak, żeby niewiele takich osób do nas przyszło, bo on chciałby czegoś się nauczyć, atakie osoby z reguły utrudniają prowadzenie lekcji bardziej, niż inni. Na to ja się zgłosiłam, poparłam kolegę i dodałam kilka słów od siebie (zależy mi na nauce, przychodzę do szkoły po to, żeby się czegoś dowiedzieć, a tak w ogóle im mniej osób w klasie, tym spokojniejsze bywały u nas lekcje, co mów samo za siebie). Na to ta dziewczyna powiedziała, że jak nie podoba mi się klasa, to mogę sobie załatwić nauczane indywidualne, a ona chce jak najwięcej osób w klasie i już. Wychowawczyni kazała jej się uspokoić. Po lekcji ta dziewczyna jeszcze miała do mnie jakieś uwagi.
I ostatnie, wczorajsze. Lekcja dobiegała końca. Nauczycielka powiedziała, że teraz zrobimy jedno zadanie w ćwiczeniach. Zgłosiłam się i powiedziałam, że nie ma sensu robienie tego zadania, ponieważ zadała już nam to wraz z trzema innymi zadaniami i wymieniłam te zadania. Na to ta dziewczyna zaczęła na mnie naskakiwać, że po co to mówiłam, że "kabluję" na klasę i nie przerywa się innym. To o przerywaniu było stąd, że pani na tej lekcji pytała nas o różne zdania i tłumaczyliśmy je. Wcześniej już wspomniany kolega zaczął tłumaczyć jedno zdanie, po czym się zaciął. Uznałam, że jak już się zaciął, to więcej nie powie i dokończyłam zdanie. Jeśli chodzi o tego kolegę i przerywanie, to nieraz miała miejsce taka sytuacja, kiedy ja się zgłaszałam na lekcji, nauczyciel kiwał, że mog odpowiedzieć, a ten kolega odpowiadał bez zgłaszania się i wtedy n-l pytał, co chciałam powiedzieć, a ja odpowiadałam zawsze, że kolega mnie już ubiegł i powiedział wszystko (ale on się nie zgłaszał! :( ). Wracając do wczorajszej lekcji - dziewczyna oskarżyła mnie po prostu o to, że powiedziałam, co było zadane. Jedna dziewczyna zaczęła cicho przebąkiwać coś, że chyba każdy odpowiada za siebie i swoją pracę domową, na to ta dziewczyna zapytała: "jesteś z nią, czy z nami?", a ona po chwili wahania odpowiedziała cicho - "no z wami..." Na to nauczycielka, że każdy odrabia własne prace domowe i powinien sam sobie powiedzieć "moja wina", a nie oskarżać innych i mieć do nich pretensje. Następne kazała zrobić tej dziewczynie jedno zadanie. Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli na przerwę. Zostałam w klasie ja z niepełnosprawną koleżanką. Po chwili weszła wychowawczyni - mieliśmy mieć z nią lekcję, a wtedy niepełnosprawna koleżanka powiedziała do mnie: "nie przejmuj się". Wychowawczyni zapytała, co się stało. Cisza. Zapytała, czy ktoś sprawił mi przykrość. Koleżanka odpowiedziała za mnie, że tak. Następne pytanie - czy na lekcji. Koleżanka powiedziała, że tak. Czy był przy tym nauczyciel? Tak. Kiedy to było? Przed chwilą, tuż przed dzwonkiem. A chłopak to czy dziewczyna? Na to koleżanka powiedziała, że jak powie, to wych. będzie wiedziała, a ona nie chce "kapować". Wych. powiedziała, że w takim razie już wie, kto to był, powiedziała też, żebym się nie przejmowała. Wtedy powiedziałam, że raz można udawać, że się nie słyszy, drugi też... ale ile tak? Zadzwonił dzwonek, klasa weszła. Wychowawczyni powiedziała, że jak ktoś chciał sprawić komuś przykrość, to może sobie pogratulować, bo udało mu się, sprawa zostanie poruszona na najbliższej wychowawczej i na zebraniu.
Nie odzywam się do klasy, ignoruję ich. Nie odpowiadam na pytania, nie pomagam już i nie tłumaczę. Uważam, że milczenie jest potwierdzeniem i jeśli nikt nie sprzeciwił jej się, wszyscy byli za. Ok, jedna dziewczyna się sprzeciwiła, potem, sterroryzowana, jednak opowiedziała się po ich stronie. Wiem, że nie powinnam się tym przejmować, że mam rację i nie powinnam słuchać, co oni mi mówią na ten ten temat. Jednak czuję się wewnętrznie zbita, opluta i zrównana z ziemią. Po prostu tak się czuję, mimo że wiem, że nie powinnam się mini przejmować.
I tak na marginesie - ta dziewczyna to typowy typ olewający szkołę i naukę. Zależy jej na tym, by lekcje minęły bez złych dla niej ocen przy jednoczesnym braku sprawdzenia wiadomości w postaci sprawdzenia pracy domowej lub przeprowadzenia sprawdzianu. Ma więc zawsze do mnie ogromne pretensje, kiedy powiem, że coś było zadane albo przypomnę, że n-l nie może urządzić na następnej lekcji całogodzinnego pytania, bo mamy wtedy z jego przedmiotu sprawdzian. Też nie lubi, jak mówię, że to co teraz n-l chce z nami zrobić było już zadane lub powinniśmy znać jakieś pojęcie z poprzednich lekcji. Nie ma dla niej znaczenia, że mówię prawdę i nigdy nie kłamię. Dla nij takie zachowanie to "wkopywanie klasy". No, jak się nie uczą... nie wskazuję palcem, kto nie ma pracy domowej, tylko mówię, że to już było raz zadane.
Ech.

EDIT: No musiałam to z siebie wyrzucić...
...

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: edzia » 2009-10-30, 18:33

Inga, to takie przykre, co napisałaś... Ta zdemoralizowana dziewucha nie zasługuje, by być uczennicą szkoły. Ale niestety, z Twojego opisu wynika, że wychowawczyni nie podjęła żadnych konkretnych działań, by tej dziewczynie wyprostować kręgosłup. W takim przypadku nie wystarczy się odnieść do czyichś uczuć, bo taka zdemoralizowana osoba nie rozumie, co to znaczy zrobić komuś przykrość: "Wychowawczyni powiedziała, że jak ktoś chciał sprawić komuś przykrość, to może sobie pogratulować, bo udało mu się" - wysłane w dodatku... w kosmos.
sprawa zostanie poruszona na najbliższej wychowawczej i na zebraniu.
- Po co? Żeby zrobić Ci kolejną przykrość? :?

I ten brak reakcji nauczycieli... Współczuję Ci.
Ingeborga pisze:nikt nie sprzeciwił jej się, wszyscy byli za
I Ty naprawdę zostałaś sama? :(

A czy ja dobrze pamiętam, że raczej byłaś zadowolona z wyboru szkoły na początku, prawda?

P.s. Przeedytowałam, bo coś mi znaczniki nie wyszły.
Ostatnio zmieniony 2009-10-30, 18:53 przez edzia, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 18:43

Sprawa ma być poruszona, ale nie wiem, w jakiej konkretnie formie. Tym razem zamierzam bez względu na wszystko wygarnąć tej dziewczynie. Wtedy nie chciałam przyczyniać się do rozwalania lekcji i z wielkim trudem to przełknęłam.
Tylko ta niepełnosprawna koleżanka po lekcji powiedziała mi jeszcze, że mało brakowało, a ona sama by coś tej dziewczynie powiedziała.
edzia pisze:A czy ja dobrze pamiętam, że raczej byłaś zadowolona z wyboru szkoły na początku, prawda?
Tak, nauczycieli mamy świetnych, lekcje prowadzą naprwdę ciekawe (poza paroma wyjątkami), z reguły są sprawiedliwi i z poczuciem humoru. Tylko ta moja klasa... :(
...

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: edzia » 2009-10-30, 19:07

Na Twoim miejscu pogadałabym chyba w cztery oczy z wychowawczynią, bo ona, zdaje się, nie wie o wszystkim. I oczekiwałabym zdecydowanej jej reakcji. Dodatkowo rodzice powinni też interweniować. Zdecydowanie, nie na zasadzie skarżenia, tylko żądania zdyscyplinowania tej dziewczyny. No, chyba, że szkole bardziej zależy na zdemoralizowanych i wulgarnych uczniach - obibokach, niż na normalnych, solidnych i sumiennych. To wtedy niedobrze. :(

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 19:22

No właściwie nie rozmawiałam z wychowawczynią o tym, rzeczywiście, nie wie o wszystkim, mogła tylko się domyślić anlizując moje słowa: "Raz można udawać, że się nie słyszy, drugi... ale ileż można?". Nie miała za bardzo czasu i ja nie czułam się na siłach podejmować jakąkolwiek rozmowę na ten temat. Mimo tego już słyszałam, jak ta dziewczyna na korytarzu mówiła, że na pewno "wszystko nakablowałam", bo wychowawczyni wezwała ją na rozmowę.
Źle się czuję z całą tą sytuacją :( Do tej pory dawało się jakoś przeżyć, udawać, że się nie słyszy... tym razem nie wytrzymałam i nie popuszczę jej. Mam wrażenie, że klasa jej się boi, bo oprócz mnie nikt się tej dziewczynie nie stawiał. Tak na marginesie - ta dziewczyna ma baaardzo wymagającą matkę, która raz na nią nakrzyczała na korytarzu, że zabrała bluzę jednemu chłopakowi (matka przyszła, bo nie dotarła wsześniej na zebranie, a u nas jest taka zasada, że jak jakiś rodzic nie może przyjść na zebranie, to przychodzi, kiedy może).
Mam dość, miara się przebrała, czara się przelała, przełamię się i nie będę tak bardzo dbać o lekcję (czy jest rozwalona, stracona itp.), jak o rozwiązanie sprawy natychmiast, na miejscu, od zaraz. Mam nadzieję, że do poniedziałku poczuję się lepiej. Lecz wychowawcza dopiero w czwartek... bo to było ze 2 godziny po wychowawczej.
Słyszałam też, że wychowawczyni kazała tej dziewczynie i jej przyjaciółce przygotować na najbliższą wychowawczą temat agresji, w tym słownej, przemocy, ma podać przykłady i szeroko omówić ten temat. Myślę, że to będzie a propos tego wydarzenia, a może to wydarzenie będzie poruszone a propos przemocy i agresji.
...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: malgala » 2009-10-30, 19:35

Inga, na poparcie klasy nie masz co w takiej sytuacji liczyć.
Widzę, że dobrała się tam spora grupa osób, którym zależy raczej na wesołym pobycie w szkole niż na zdobyciu konkretnej wiedzy. Może znalazłoby się trochę myślących inaczej, ale oni wolą się raczej nie wychylać. Po co się krzykaczom narażać?
Poszłaś do szkoły w określonym celu i nikt nie może Ci prawa do nauki odbierać.
To Ty masz rację.
Ingeborga pisze:Na to ta dziewczyna powiedziała, że jak nie podoba mi się klasa, to mogę sobie załatwić nauczane indywidualne...


Gdyby padło podobne stwierdzenie, odpowiedz:
Tak, nie podoba mi się klasa, bo nie podoba mi się wasz stosunek do nauki. Przyszłam tu pok to, żeby się uczyć i mam zamiar dobrze zdać maturę.
Nie muszę załatwiać sobie nauczania indywidualnego. To raczej wy powinniście pamiętać, że nie ma obowiązku ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej.

No i postaraj się być ponad to. Niech sobie robią i mówią co chcą. Języków im nie poucinasz, a wychowawczyni i inni nauczyciele też nic nie zrobią, skoro do takich sytuacji dopuszczają.
Jeżeli problem zostanie poruszony na wychowawczej, to przygotuj się na ataki innych. Pokaż im, że nie robią na Tobie wrażenia.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 19:44

Tak też myślę, że będę musiała przygotować się jakoś do ewentualnej dyskusji - zawsze, jak ta dziewczyna coś mi zarzucała, w pierwszej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć, tak byłam zdziwiona niedorzecznością jej zarzutów (np. to o pracy domowej... przecież to bez sensu, takie zarzuty).
Jednak wiem, że ciężko będzie mi się przemóc, bo ja z natury niekrzykliwa, spokojna jestem, nie prowadzę z nimi też jakichś specjalnych rozmów, bo na dłuższą metę nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego (tematyka ich rozmów jest mi obca i język, jakim się posługują też pozostawia wiele do życzenia). Cóż, raz dla świętego spokoju później trzeba będzie...
...

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 19:49

I jeszcze tak mi się trochę wydaje, że oni zapomnieli chyba, że ja też odczuwam, że potrafi coś mnie zaboleć, sprawić przykrość... bo na lekcjach zazwyczaj się udzielam, oceny moje to zazwyczaj 5, czasem zdarzy się odrobinę wyżej lub niżej, ale nie otrzymuję takich ocen, jak oni w hurtowych ilościach. Więc z boku to musi wyglądać tak, że ja zawsze umiem, prace domowe też zawsze mam, więc może oni myślą, że ja robot jakiś bez uczuć jestem? No nie wiem... nie mieści mi się w głowie, jak bardzo trzeba nie myśleć lub chcieć kogoś skrzywdzić, by tak atakować i atakować... albo ona nie wie, że to mnie też boli, albo... a ja naiwna z góry zakładałam, że wszyscy są dobrzy :(
...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: malgala » 2009-10-30, 19:51

To niech będą krzykliwi i chaotyczni. Ty pokonasz ich spokojem i rzeczową wypowiedzią. Tylko nie możesz im pokazać, że się denerwujesz i w jakikolwiek sposób przejmujesz tym co mówią.
Wiem, że to jest bardzo trudne, ale dasz radę.

Awatar użytkownika
Ingeborga
Posty: 1591
Rejestracja: 2007-10-16, 20:32

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: Ingeborga » 2009-10-30, 19:58

Oj, trudne to będzie dla mnie trudne... Niestety, ale po mnie od razu widać, co myślę, czy mi się coś nie podoba, czy dobrze się czuję. Od zawsze marzyło mi się to niewzruszone indiańskie oblicze...
Ale wiem, że muszę. W pewnym momencie trzeba wyjaśnić sobie wszystko raz na zawsze, określić stanowiska, kto z kim, a kto przeciw i dlaczego... Tylko nie wiem, co zrobić, jeśli temat zostanie jednak pominięty. Nie potrafię dusić długo czegoś w sobie, a tak ni z tego ni z owego też głupio nagle wyskakiwać.
W ostateczności sama zainicjuję temat na wychowawczej (jakby wszystko sprowadziło się tylko do ogólników).
...

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Ubliżanie uczniom zdolnym i ambitnym

Postautor: antie » 2009-10-30, 20:12

Podziwiam Ingo Twoją bezkompromisowość i życzę Ci żebys nie dała się chamstwu :evil:
Ze strony nauczyciela - staram sie tępić takie bezczelne typy, ale nie zawsze się w czasie lekcji ujawniają, zwłaszcza jeśli wiedzą, że ja tego nie toleruję.
Trzeba zresztą w takich sytuacjach postępować delikatnie, bo czasem można nieświadomie tym "porządnym " swoją interwencją zaszkodzić. Nauczyciel nie zawsze jest i nie zawsze może interweniować, a Ty jesteś na nich skazana nie tylko w czasie lekcji ale równiez w innych mniej formalnych sytuacjach - np. w czasie przerw.
Najważniejsze żebyś się nie przejmowała i nie poddawała, choc to na pewno dla Ciebie jest trudne.
A może z biegiem czasu i inni - bardziej "nieśmiali" wezmą z Ciebie przykład? :wink:


Wróć do „Kącik uczniowski”