
Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
po czym powiedziała, podziękujcie Markowi za zadanie domowe,,
Usprawiedliwienia, nieobecności na zajęciach szkolnych w ciągu tygodnia; zwolnienie z lekcji może nastąpić wyłącznie na pisemną lub osobistą prośbę rodzica (opiekuna prawnego), a w szczególnych przypadkach na wniosek nauczyciela;
Dolnośląski Kurator Oświaty pisze:Kuratorium Oświaty we Wrocławiu
pl. Powstańcow Warszawy 1, 50 - 951 Wrocław
Wrocław, 17 listopada 2009 r.
(-)
W odpowiedzi na pismo przesłane drogą elektroniczną (...). uprzejmie informuję, że kwestie związane z usprawiedliwianiem nieobecności uczniów na zajęciach lekcyjnych wynikają z różnych przepisów prawa. Wśród nich są przepisy nakładające na szkołę obowiązek egzekwowania od uczniów obecności na zajęciach lekcyjnych oraz rozliczania nieobecności ucznia.
Przepis art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (tekst jednolity: Dz. U z 2004 r. Nr 256, poz. 2572 ze zm.) określa obowiązek nauki do ukończenia 18 roku życia, natomiast art. 18 ust. 1 pkt 2 zobowiązuje rodziców do zapewnienia regularnego uczęszczania na zajęcia szkolne dziecka podlegającego obowiązkowi szkolnemu, tzn. do czasu ukończenia gimnazjum. Zgodnie z art. 20 ust. 1 i 2 ustawy o systemie oświaty niespełnianie obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki, rozumianego jako nieusprawiedliwiona nieobecność w okresie jednego miesiąca na co najmniej połowie zajęć edukacyjnych, podlega egzekucji w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Przepisem, który reguluje zasady usprawiedliwiania nieobecności uczniów na zajęciach edukacyjnych jest zapis art. 11 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. nr 16, poz. 93 ze zm.), zgodnie z którym pełną zdolność do czynności prawnych nabywa się z chwilą uzyskania pełnoletniości. Zatem obowiązek usprawiedliwiania nieobecności ucznia niepełnoletniego na zajęciach lekcyjnych spoczywa na rodzicach (prawnych opiekunach), natomiast pełnoletni uczeń, jako osoba posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych, ma prawo sam usprawiedliwiać swoje nieobecności.
Zadania szkoły w zakresie ustalenia prawa szkolnego dotyczącego usprawiedliwiania nieobecności wynikają z przepisów rozporządzenia MEN z dnia 21 maja 2001 r. w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół (Dz. U. r1r 61, poz. 624 ze zm.), zgodnie z którymi szkoła określa w swoim statucie obowiązki ucznia, z uwzględnieniem obowiązków w zakresie udziału w zajęciach edukacyjnych oraz usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na zajęciach edukacyjnych.
W związku z powyższym zasady usprawiedliwiania nieobecności uczniów na zajęciach edukacyjnych powinny być szczegółowo uregulowanie w prawie wewnątrzszkolnym. Zapisy statutu nie mogą być sprzeczne z przywołanymi aktami prawnymi wyższego rzędu.
Zwracam również uwagę, że statut jest dokumentem prawa wewnątrzszkolnego, na którego ostateczny kształt powinna mieć wpływ cała społeczność szkolna.
Odpowiadając na pytania wyjaśniam, ze nie ma podstawy prawnej do żądania przez nauczyciela, w przypadku nieobecności ucznia na zajęciach lekcyjnych, zwolnienia lekarskiego z tych zajęć. Lekarz, jako osoba uprawniona, może potwierdzić wydanym zaświadczeniem niezdolność ucznia do udziału W lekcyjnych. Zaświadczenie wystawione przez lekarza stanowi podstawę do usprawiedliwienia nieobecności ucznia. Nieusprawiedliwienie przez wychowawcę nieobecności ucznia, który dostarczył zaświadczenie lekarskie, nie jest możliwe. Obowiązujące przepisy prawa nie przewidują mozliwości podważenia przez nauczyciela dokumentu wystawionego przez osobę do tego uprawnioną. W wypadku podejrzenia, ze zaświadczenie lekarskie zostało sfałszowane nauczyciel powinien zgłosić ten fakt dyrektorowi szkoły. W takiej sytuacji, zgodnie z art. 304 § 1 ustawy z dnia 06 czerwca 1997 roku - Kodeks postępowania karnego (Dz. U z 1997 r. Nr 89, poz. 555 ze zm.), występuje obowiązek zawiadomienia o podejrzeniu fałszerstwa prokuratora lub Policji.
Odnosząc się do kolejnych Pana pytań informuję, że w wypadku nieuprawnionego zakwestionowania zaświadczenia lekarskiego przez wychowawcę uczeń lub jego rodzice (prawni opiekunowie) mają prawo, do zgłoszenia tego faktu dyrektorowi szkoły, który na podstawie art. 39 ust. 1 pkt. 1, 2 i 3 ustawy o systemie oświaty kieruje działalnością szkoły, sprawuje w szkole nadzór pedagogiczny oraz opiekę nad uczniami. Ponadto zgodnie z art. 221 § 1 ustawy z dnia z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity: Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 ze zm.) rodzice (prawni opiekunowie) lub uczeń mają prawo złożenia do dyrektora, jako
kierownika jednostki organizacyjnej, skargi lub wniosku, natomiast dyrektor jest zobowiązany, w myśl art. 223 § 1 KPA do przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego i rozpatrzenia sprawy oraz do podjęcia dalszych działań. Informuję również, ze nawet w sytuacji, gdy wychowawcę niepokoją częste zwolnienia z zajęć edukacyjnych wydawane przez lekarza, nie ma on żadnych podstaw prawnych do kwestionowania tych zwolnień i musi je respektować. Zwracam uwagę, ze wychowawca nie zawsze posiada pełną wiedzę na temat stanu zdrowia ucznia. Jednak w takiej sytuacji powinien skontaktować się z rodzicami (prawnymi opiekunami) w celu wyjaśnienia swoich wątpliwości. Wychowawca ma również prawo do zgłoszenia sprawy dyrektorowi szkoly w celu ustalenia wspólnych kierunków działania.
Z poważaniem
Dyrektor Działu Nadzoru
Kształcenia Ponadgimnazjalnego
i Ustawicznego
(-)
miwues pisze:A uzasadnić można dokumentem urzędowym, np. zaświadczeniem lekarskim
Witold, statuty wielu szkół same ograniczają liczbę honorowanych usprawiedliwień innych niż lekarskie do iluś dni, czy iluś tam godzin. Uważasz, że jeśli uczeń wykorzystał już ów limit, to nadal może przedstawiać wychowawcy usprawiedliwienia od rodziców? A wychowawca żądający po wykorzystaniu limitu albo od ucznia sprawiającego szczególne problemy wychowawcze wyłącznie zwolnień lekarskich to "pyszałkowaty pseudo-wychowawca"?Witold Telus pisze:Sądzę (i zdanie moje podziela władza oświatowa), że wychowawca ma pełne prawo żądać od ucznia zaświadczenia lekarskiego, ale wyłącznie wtedy, gdy uzna to za konieczne.
Witold Telus pisze:Widzę, że Państwo albo nie rozumiecie, albo nie chcecie zrozumieć.
Sądzę (i zdanie moje podziela władza oświatowa), że wychowawca ma pełne prawo żądać od ucznia zaświadczenia lekarskiego, ale wyłącznie wtedy, gdy uzna to za konieczne. Nie uważam za przejaw rozsądku czy działania wychowawczego naginanie (czy wręcz łamanie) obowiązujących przepisów i odrzucanie innych niż lekarskie zwolnień. Podkreślam z całą stanowczością - nie oczekuję wcale od wychowawcy uznawania każdego wniosku, tylko jego honorowania.
Jak już chcesz być Faraon to weź tę nieszczęsną kartkę. Udaj, że ją czytasz. Pokaż, że w ogóle Cię obchodzi co tam napisano. Zainteresuj się. Potem, jak już chcesz być taki ostry to oddaj z uśmiechem i powiedz "przykro mi, to mnie nie przekonuje. Jak naprawdę byłeś chory to powinien Cię zbadać lekarz, nie sądzisz?". Albo "wiem, że sprawy rodzinne są ważne, ale przyznasz chyba, że zbyt często się to zdarza? Poproś swoich rodziców, chciałbym z nimi omówić kilka spraw. Na razie weź tę kartkę." czy coś w tym guście.
Nie jestem do końca przekonany, że stwierdzenie "zabieraj ten obgryziony świstek, nie będę tego czytał. Masz mieć zwolnienie lekarskie i wtedy pogadamy" jest właściwie pojętym "działaniem wychowawczym".
Traktując ucznia (a zwłaszcza jego rodziców) w inny sposób dajemy jasny i czytelny komunikat wnioskodawcom, że:
1. Nie liczymy się z niczyją opinią, z wyjątkiem opinii lekarskiej (a i to z oporami).
2. Słowo rodzica nie jest dla nas żadnym argumentem, czyli mówiąc wprost - dyskusja z rodzicem jest poniżej mojej godności.
3. Uczeń nie jest od tego, aby ze mną rozmawiać.
Śmiem twierdzić, że takie działania przynoszą więcej szkody niż pożytku. Zamiast uczyć młodzież postawy "Porozmawiaj jak dorosły z dorosłym, a wiele zdziałasz" uczymy postawy "Wychowawca ma zawsze rację. Nawet jeśli jej nie ma." oraz "Z nauczycielem niczego nie załatwisz."
Jeśli to nie jest pyszałkowatość wynikająca z poczucia władzy to co?
Co do aspektu formalności spraw urzędowych to nie wiem, z jakimi urzędnikami miwues się stykasz. U mnie urzędnicy to ludzie. Niejednokrotnie pomagali mi prostować moje błędy (czasem dość znaczne). Niedawno w Urzędzie Skarbowym przemiła pani wykazała bardzo dużą dozę człowieczeństwa i zadzwoniła osobiście, aby mi powiedzieć, że przez jedno moje niedopatrzenie może mi grozić zapłata 1500 zł kary. I że jak się pośpieszę, to jeszcze zdążę złożyć pewne oświadczenie. Posłuchała, co mam na swoje wytłumaczenie i zrozumiała. Choć, przyznam, wcale nie musiała tego robić.
W Urzędzie Miasta kolejni urzędnicy po ludzku przyjęli moje tłumaczenia i pozwolili załatwić kilka spraw niezupełnie regulaminowo, ale za to z ogromnym ułatwieniem dla mnie i mojej rodziny. A też nie musieli.
Dyrektorka mojej szkoły wysłuchała dziś mnie z uwagą i nie żądając opinii lekarskich czy jeszcze wymyślniejszych dokumentów zupełnie po ludzku pozwoliła wziąć dzień opieki na dzieckiem, choć wcale nie musiała się zgadzać. (Kiedyś w styczniu napisałem oświadczenie, że te dwa dni wykorzysta małżonka, nie ja). Pozwoliła poprawić oświadczenie.
I tak wiele, wiele razy dorośli ludzie nauczyli mnie, że najpierw jest się człowiekiem, a dopiero potem urzędnikiem. A autorytet buduje się na wzajemnym zaufaniu a nie na strachu.
Jeżeli są jakieś zasady, to albo dążymy do ich zmiany, albo ich przestrzegamy. Zasady, którym można zarzucić niepraktyczność można co najwyżej dostosować - nigdy łamać.