witam wszystkich! tak sie wlasnie zastanawiam nad tytulem postu... tyle na dydaktyce historii klepalismy o metodach nauczania tradycyjnych i aktywizujacych... studiuje historie

. jednak jak siegam pamiecia, to u mnie zaden nauczyciel sie strasznie nie silil na to, by kazda lekcja w jakis sposob roznila sie od siebie, nie bylo metod aktywizujacych prace ucznia... a na studiach wymagaja od nas ich stosowania, ze ponoc rozwijaja wyobraznie, zwiekszaja zainteresowanie ucznia tematem. i no wlasnie - czy Wy, nauczyciele historii wykorzystujecie je w swej pracy? w szkole podstawowej zbyt wielu takich nie da sie przeprowadzic, wedlug mnie.

i wowczas ciezko zmiescic sie w ramach 45 minut. wiec jak to wyglada???

pozdrawiam