vuem pisze:Wzór nie tylko niemiecki, w paru innych krajach mają podobny system.
Wątek dotyczy reorganizacji roku szkolnego, ale głównie ze względu na destabilizacje spowodowaną egzaminami.
Więc to o czym pisze tego tematu właśnie dotyczy.
Przecież jeżeli wprowadzimy dwa tygodnie wolnego, to gdzieś trzeba ten czas dołożyć. Pamiętajmy o obowiązku realizowania programu nauczania.
Nie można od tak sobie zrobić wakacji dla klas 1-2.
Więc pozostaje wydłużenie roku szkolnego.
Czy to jest gorsze rozwiązanie od obecnie obowiązującego w Polsce? To można dyskutować w oparciu o jakieś rzeczowe argumenty, ale i tak dyskusja sprowadzi się do "bo ja tak wolę i moje koleżanki też";)
A jeśli ja podpiszę się pod innym zdaniem i znajdę jeszcze 20-tu kolegów, którzy tak jak chcieli by tygodnia wolnego w październiku/listopadzie, by na jesienne wypady w góry móc jeździć? Nie potrzebują 2 tygodni przerwy zimą, bo na nartach nie jeżdżą i nie przeszkadza im wydłużenie roku szkolnego, bo i tak dyrekcja z zasady plenarkę 1 lipca organizuje, to znaczy, że nie masz racji?
Przerwę majową proponuję nie ze względu na moje widzimisię, tylko ze względu na bałagan, jaki panuje obecnie w wielu szkołach w związku z maturami.
Chyba lepiej wprowadzić dodatkową przerwę w maju i przeznaczyć ją na porządne przeprowadzenie matur, niż bezsensowną przerwę listopadową przeznaczona na jesienne wypady jakiejś małej grupy?
I w jednym i w drugim przypadku trzeba będzie wydłużyć rok szk. Więc jeśli już wydłużać, to niech to ma jakieś sens. Na pewno znacznie ułatwi organizacje matur, co wydaje mi się ważniejszym niż zaspokojenie Twojej chęci jesiennych wypadów
Zwłaszcza, że za reformą matur nie poszły żadne zmiany jeśli chodzi o organizację roku szk., a lista zdawanych przez uczniów egzaminów pisemnych znacznie się wydłuzyła.
Przerwa zimowa ma natomiast uzasadnienie, bo daje odpocząć dzieciakom przed II sem. Moim zdaniem taki odpoczynek w połowie roku szk. jest bardzo potrzebny.
Natomiast częstsze przerwy moim zdaniem destabilizowałyby pracę, bo po każdej takiej przerwie trochę czasu musi upłynąć - przynajmniej kilka dni, zanim dzieciaki znowu wrócą do rytmu szkolnego ( zwłaszcza te młodsze)
vuem pisze:Kosmetyczna tygodniowa przerwa to za mało.
Trzeba pamiętać, że są 3 egzaminy obowiązkowe, które nie powinny następować dzień po dniu (to jest tydzień). A przedmioty dodatkowe? Egzaminy ustne w zakresie popularnych przedmiotów?
Przecież kiedyś egzaminy pisemne odbywały się tez przy zamkniętych drzwiach szkoły. Przed reformą były dwa - dzień po dniu, teraz raptem trzy pisemne obowiązkowe. Co stoi na przeszkodzie, żeby odbyły się dzień po dniu?
O jakich dodatkowych ustnych piszesz?
Przecież każdy uczeń zdaje ustny egzamin tylko z j. polskiego i obcego?
Na to przeznaczyć można kolejne dwa dni. I sprawa egzaminów obowiązkowych załatwiona w ciągu tygodnia. Chodzi tak naprawdę o przeznaczenie jeszcze dodatkowo 3 - 4 dni roboczych, które byłyby wolne dla uczniów szkół, w których przeprowadzane są egz. mat. ( 2 i tak są już teraz wolne) oraz przedłużenie roku szkolnego o te dodatkowe 3- 4 dni. To jest kosmetyczna zmiana i rozwiązałaby chociaż częściowo obecny problem.
Rozwiązałaby też może częściowo problem tych nauczycieli, którzy obecnie muszą pracować po 12 godzin, ze względu na pracę w komisjach maturalnych( myślę tu o językowcach, bo tylko ich ten problem dotyczy).
A i komfort zdawania egzaminu ustnego przed nie sfrustrowaną i nie wymęczoną komisją maturalną byłby i dla ucznia znacznie wyższy.
Zgadzam się z tym, że nie wszystkie egzaminy dałoby się przeprowadzić w ciągu tego tygodnia (myślę tu o 6 -7 dniach roboczych), ale przynajmniej rozwiązany byłby chociaż problem tych egzaminów, które pochłaniają obecnie najwięcej czasu - mam na myśli przede wszystkim ustne z języków. Bo udział nauczycieli w komisjach podczas egz. pisemnych nie jest chyba jakimś specjalnym problemem. Trwają one nie więcej niż 180 min. i nie wymagają od nauczyciela jakiegoś specjalnego wysiłku, więc dałoby się jakoś wytrzymać nawet będąc po kilku lekcjach.
Egzaminy z przedmiotów dodatkowych mogłyby, moim zdaniem, z powodzeniem odbywać się już w czasie zajęć szkolnych. Rzadko który uczeń decyduje się na zdawanie więcej niż jednego przedmiotu dodatkowego, więc dla uczniów nie byłby to już potem większy problem, nawet jeśli miałyby się one odbywać np. w godzinach od 12 do 15.
Przedstawione przeze mnie argumenty wynikają nie z mojego "widzimisię" lecz z mojego wieloletniego doświadczenia w pracach szkolnych kom. maturalnych
