miwues pisze:W jakim zakresie?
W zakresie uczestnictwa w zajęciach, które organizuję. Jeśli z powodu mojego zaniedbania dojdzie do wypadku, to za niego odpowiadam.
miwues pisze:Nie. Pełnoletnich uczniów traktuję jak studentów. Biorę na wycieczkę i nie wnikam specjalnie w stan zdrowia. Jest dorosły, a więc jedzie, skoro uważa, że chce i jest zdrowy.
Nawet jako nauczyciel akademicki troszczyłbym się o zdrowie swoich studentów. Bez nakazu prawnego.
Przejmuję się również zdrowiem i samopoczuciem swoich dorosłych w końcu kolegów, gdy razem gdzieś jedziemy.
To zwykła troska, nie kwestia rozpatrywania przepisów. Nie potrafię też po prostu o dobrym samopoczuciu, czy bezpieczeństwie zapominać, czy świadomie o nim nie myśleć.
miwues pisze:Niby tak, ale jak pełnoletni człowiek poinformuje mnie, że po wycieczce zostaje jeszcze w danej miejscowości dłużej, to ani chcę, ani mam prawo mu zabronić.
Jak napisałem, jeśli ustalono wczesniej, to moim zdaniem jest OK.
Nadal jednak uważam, że dorosłego uczestnika wycieczki szkolnej obowiązuje regulamin i musi sie on mu podporządkować.
Tak więc mogę tego i owego zabronić.
Parafrazując Twoje słowa: skoro chce jechać, to się regulaminowi podporządkowuje.
miwues pisze:Formalnie rzecz ujmując - tak. Tzn. rodziców i tak poinformuję, żeby się nie martwili, ale władczego wpływu na jego decyzję nie mamy.
Uważam, że mam. W pewnym zakresie oczywiście.
Jeśli ustalam z dyrekcją i rodzicami, że na wycieczce obowiązują takie, anie inne zasady, to uczeń, bez względu na wiek, ma się im podporządkować.
Z doświadczenia wiem, że krzywdy to uczestnikom nie robi, a wiele spraw upraszcza.
Poza tym, skoro nie mam prawa zabronić decyzji dorosłego ucznia w kwestii chocby powrotu do domu, to dlaczego miałby prawo zabronić picia alkoholu?
Na to też byś dorosłym uczniom pozwolił?
miwues pisze:Jasna sprawa. Ale regulamin nie może mu zabronić pozostania gdzieś po zakończeniu wycieczki, po zrealizowaniu programu. Jest dorosły.
Jest dorosły, ale regulamin moim zdaniem może mu tego zabronić, bo dlaczego nie?
Narzuca wiele innych rzeczy:
- środek transportu (może pozwolisz dojechać tam stopem 18-latce, bo chce zaoszczędzić sobie parę groszy, a jest przecież dorosła, więc skoro jedzie stopem, to chyba wie co robi?
- program wycieczki (chyba nie bierzesz uczniów na wycieczkę po to, by połowa z nich skorzystała z prawa pełnoletności i spędzała czas w galerii handlowej zamiast w muzeum, czy innym miejscu ujętym w programie wycieczki?
- nocleg, bo chyba nie przydzielisz pokojów "małżeńskich" bo akurat kilkoro pełnoletnich uczniów zechce się po wyczerpującej wędrówce górskiej odprężyć seksem
- rozkład dnia, zostawiasz jakichś uczniów, bo akurat dziś chce im sie pospać dłużej?
- w końcu może narzucić sposób i czas dotarcia do domu,
A teraz przewrotne pytanie.
Jaki przepis lub kto może mnie (organizatora i opiekuna wycieczki) zmusić do respektowania takich "żądań" wbrew regulaminowi wycieczki i mojej woli? Tym bardziej, że nie wymyślam cudów, tylko zasady, które mają na celu zapewnienie maksimum bezpieczeństwa?
Który rodzic, dyrektor, czy urzędnik popuka się w czoło, gdy mu swój punkt widzenia przedstawię?
W końcu ilu uczniów uzna to za fanaberię, która ogranicza jej, czy jego konstytucyjne prawo do samostanowienia o sobie?
Kto lub co może zabronić mi narzucania regulaminu, który w/w aspekty determinuje i uczestnikom narzuca?
miwues pisze:Po zajęciach szkolnych właściwie robi, co chce. Zostając w danej miejscowości nie zachowuje się w sposób naganny, nie robi nic zabronionego, a więc podstaw do ukarania go nie ma.
Po zajęciach szkolnych robi co chce.
Wycieczka szkolna to takie zajęcia. One kończą się, gdy kończy sie wycieczka, a ona kończy się po powrocie do miejsca zamieszkania.
Poza tym, dlaczego brak zgody miałby być karą;)