Witam,
Ostatnio w szkole spotkała mnie nie miła sytuacja. Chodzi tu o stosunek mojej Pani od angielskiego w stosunku do ucznia (w tym przypadku do mnie). Działam w szkolnym samorządzie uczniowskim i dbam o to, aby w szkole przestrzegane były prawa i obowiązki ucznia.
Całość sytuacji zaczęła się tuż przed świętami wielkanocnymi. Język angielski mam w wymiarze jednej godziny tygodniowo, ostatnio trochę chorowałem i nie było mnie dwa poniedziałki pod rząd. Na korytarzu spotyka mnie nauczycielka angielskiego (dotąd miła i zawsze uśmiechnięta w stosunku do mojej osoby) i zadaje mi pytanie kiedy w końcu pojawię się na jej lekcji. Na co ja nie mając nic złego na myśli odpowiadam, że po świętach. Na co ta zaczyna na mnie wrzeszczeć i wyzywać że zacznie mi liczyć godziny. Gdy chce się odezwać słyszę z jej ust tylko: "stul pysk chamie". Po tych słowach nie ukrywam, że mnie zamurowało i nic więcej nie odpowiedziałem.
Po świętach pierwsza lekcja angielskiego. Na samym wejściu zostaje wyzwany po nazwisku, a chcąc coś powiedzieć usłyszałem tylko: "zamknij się Iksiński, nie chce z Tobą dyskutować", po czym nauczycielka policzyła mi godziny i wyszło jej, że nie nie byłem obecny podczas pięciu zajęć na dziewięć. Wpisała mi nieklasyfikacje. Nie ukrywam, że byłem tego dnia bardzo rozdrzaźniony. Kolejnego dnia, poszedłem z tą sprawą do wychowawcy, przeliczyliśmy jeszcze raz godziny i tym razem okazało się, że nie było mnie tylko na trzech godzinach lekcyjnych i nie ma podstaw do nieklasyfikacji. Poszedłem do Pani od angielskiego i grzecznie powiedziałem jej, że czuje się przez nią niesłusznie oceniony. Gdy to usłyszała zaczęła znów szykanować mnie na forum klasy, z którą akurat miała lekcje. Stwierdziła, że jestem skończonym chamem, i że ma to wszystko gdzieś. Miałem niby przyjść do niej w tej sprawie, a nie załatwiać tego z wychowawcą. (A przecież nie chciała abym z nią dyskutował).
To jest tylko taki ogół całej historii. Mam pytanie tylko co z tym fantem zrobić. Gdyby nie chodziło o moją osobę, jako przedstawiciel SU porozmawiałbym z Tym nauczycielem w tej sprawie, lecz tu chodzi o moją osobę. Jak wybrnąć z tej sytuacji w miarę dyplomatyczny sposób? Nie ukrywam że jestem osobą dość zawziętą i dąże zawsze do sprawiedliwości.
Jeżeli wiek nauczyciela ma tu jakąś rolę - młoda Pani ok 30 lat. Ja uczeń Technikum - 18 lat.