Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
haLayla pisze:Wniosek jest jeden - amnezja
dushka pisze:kpisz?
dushka pisze:Organizuję opiekę - jaką? bo nie wpadłeś na to, że może nie ma takiej możliwości...
dushka pisze:owszem, teraz macierzyński jest. ale się skończy, a ja dojeżdżam do pracy sporo. i w efekcie robi się nie 4h, a 6-7h.
dushka pisze:i dziękuję za życzenia, vuem
Jolly Roger pisze:Tyle, ze ten dyplom jak większość dyplomów polskich uczelni o niczym nie mówi.
Zafer pisze:Jolly Roger pisze:Tyle, ze ten dyplom jak większość dyplomów polskich uczelni o niczym nie mówi.
Straszne słowa o własnym środowisku, o własnej pracy.
Zafer pisze:Szkoła jest miejscem, a rynek pracy Was oczywiście dotyczy. Jeśli nie ma popytu na usługi, firma zwija interes, w Waszym przypadku samorząd zamyka szkołę. Nie ma w tym nic dziwnego ani złego.
Specyfiką jest to, że:
• oferujecie swój towar za darmo i pod przymusem (szkoła podstawowa jest obowiązkowa i bezpłatna, tzn płatna ale nie bezpośrednio przez rodziców)
• nabywca nie ma wpływu na nabywany towar
mapu12 pisze:No i nie jest prawdą, że nauczyciele to najmniej zgrana grupa zawodowa
mapu12 pisze:Zawsze sie znajdą Ci -przepraszam -zadowoleni - tzn tłumaczący SOBIE i nam, że przeciez zawód nauczyciel to IDEA .
mapu12 pisze:Zagrywka oparta na takiej ideologii
mapu12 pisze:NIE CHĄ pracować w wakacje i siedzieć w szkole przymusowo do 16tej - SĄ ODBIERANE JAKO WYRZUTKI NAUCZYCIELSKIE!!!!!!!!!!
mapu12 pisze:że kocham dzieci, ale w wakacje chce od nich odpocząć!!!!! I TYLE!
mapu12 pisze:A na marginesie -czy te zakusy rządu, żeby dzieci siedziały w szkole jak najdłużej w ciagu dnia i na przestrzeni roku są na pewno dla nich samych takie dobre?!?!
Jolly Roger pisze:Mylisz szkolnictwo podstawowe z wyższym.
Jolly Roger pisze:No to się pogubiłem. Kto w końcu oferuje usługi nauczyciel czy samorząd?
Jolly Roger pisze:Rynek pracy by nas dotyczył gdyby o naszym losie decydował klient bezpośredni. Decyduje polityczny zarządca. Nic to z rynkiem nie ma wspólnego.
miwues pisze:W edukacji powinny się liczyć przede wszystkim inne wartości, nie rynek. Wychowanie, nauczanie to nie świadczenie usług. Zawężasz i to mocno.
miwues pisze:Edukacja nie jest towarem, produktem czy czym tam jeszcze.
miwues pisze:Nie nabywca, lecz rodzic, który powierza komuś swoje dziecko
miwues pisze:Rodzic ma wpływ na pracę szkoły, którą dla dziecka wybierze. Oczywiście zdanie jednej osoby (do tego nieponoszącej żadnej odpowiedzialności za ogół uczniów i funkcjonowanie całej szkoły) nie może mieć znaczenia decydującego.
Zafer pisze:Nie spotkałeś się z "przymknięciem oka" przez wykładowcę na uniwerku?
Stąd między innymi deprecjacja dyplomu. Nie każdy musi go mieć. Nie każdy powinien go mieć.
Jasne że nauczycielDlatego gdy dziecko "nie umie" czegoś (zostawmy z boku powody), Ci ostatni przychodzą ze skargą do nauczyciela a nie do ministerstwa / rządu / kuratorium / burmistrza / prezydenta... Reakcja rodziców jest naturalna, swoje obiekcje zgłaszają tam gdzie jest (w ich rozumieniu) ich źródło - u nauczyciela. i Niestety nie płacą za jego usługi bezpośrednio.
Oczywiście że sami decydujecie o swoim losie. Jak każdy możecie wybrać firmę dla której chcecie pracować (tzn. szkołę: w mieście, na wsi, w gimnazjum, w liceum, na pomorzu czy mazurach), warunków i zakresu obowiązków pewnie nie podyktujecie, ale za to raz na 5 lat macie możliwość zostania dyrektorem szkoły.
miwues pisze:W edukacji powinny się liczyć przede wszystkim inne wartości, nie rynek. Wychowanie, nauczanie to nie świadczenie usług. Zawężasz i to mocno.
Pewnie że rynek. Popyt na umiejętność czytania i pisania, liczenia, wreszcie myślenia jest. Dowodem są korepetycje, kursy itp.
miwues pisze:Edukacja nie jest towarem, produktem czy czym tam jeszcze.
Zgadza się. Jest nim wiedza i umiejętności, których szansa zdobycia / nauczenia jest oferowana w szkole.
Zafer pisze:
Czy kiedykolwiek dopuszczałeś myśl nie udzielenia promocji uczniowi dlatego, że faktycznie na nią nie zasługiwał?
Zafer pisze:Stąd między innymi deprecjacja dyplomu. Nie każdy musi go mieć. Nie każdy powinien go mieć.
Zafer pisze:Jolly Roger pisze:No to się pogubiłem. Kto w końcu oferuje usługi nauczyciel czy samorząd?
Jasne że nauczycielDlatego gdy dziecko "nie umie" czegoś (zostawmy z boku powody), Ci ostatni przychodzą ze skargą do nauczyciela a nie do ministerstwa / rządu / kuratorium / burmistrza / prezydenta... Reakcja rodziców jest naturalna, swoje obiekcje zgłaszają tam gdzie jest (w ich rozumieniu) ich źródło - u nauczyciela. i Niestety nie płacą za jego usługi bezpośrednio.
Zafer pisze:Jolly Roger pisze:Rynek pracy by nas dotyczył gdyby o naszym losie decydował klient bezpośredni. Decyduje polityczny zarządca. Nic to z rynkiem nie ma wspólnego.
Oczywiście że sami decydujecie o swoim losie. Jak każdy możecie wybrać firmę dla której chcecie pracować (tzn. szkołę: w mieście, na wsi, w gimnazjum, w liceum, na pomorzu czy mazurach), warunków i zakresu obowiązków pewnie nie podyktujecie, ale za to raz na 5 lat macie możliwość zostania dyrektorem szkoły.
haLayla pisze:Oświata nie jest usługą, jak np. obcięcie włosów, czy wymiana oleju silnikowego. W ogóle, określenie tego jako usługę szalenie deprecjonuje w moim odczuciu nauczyciela, stawiając go w jednym szeregu z rzemieślnikami.
Cytryn pisze:Praca z dziećmi jest męcząca,
Jak myślę "szkoła" to mi sie niedobrze robi.
Cytryn pisze:
Jak myślę "szkoła" to mi sie niedobrze robi.