edzia pisze:A to ci dopiero!

A co!
Nie rozumiem tej żądzy "opisania" każdego najdrobniejszego szczególiku dosłownie konkretnym słowem.
Mnie taka interpretacja wystarczy. czy w związku z tym narażam siebie, czy nie daj Boże ucznia na szwank?
edzia pisze:Moim zdaniem ten obowiązek informowania nie jest jakiś kłopotliwy
Też tak uważam, ale może się zdarzyć "drobne uchybienie" wszak jesteśmy tylko ludźmi i to nie powinno nieść tak znaczących konsekwencji, jak powoływanie komisji w celu ponownego ustalenia oceny.
Trzeba moim zdaniem umieć "ważyć"...tę wagę obsługiwać powinien dyrektor, nie bez powodu nie za każdą kradzież się idzie siedzieć
edzia pisze:Informowanie "na bieżąco" o przewidywanych ocenach, moim zdaniem, nie spełnia tego wymogu informowania.
Wspomniałem o tym, jako jednym z przykładów informowania, które wyklucza "zaskoczenie" delikwenta, czy jego rodzica. Nie chcę twierdzić, że zastąpi ten pojedynczy konkretny kontakt zapisany w statucie.
Choć i gdyby sobie wyobrazić rodzica, z którym mam kontakt co tydzień niemal, od kwietnia wiadomo, że ndst niemal pewny, to czy fakt, że zadzwonię do niego, czy nie na te 5 dni przez radą coś zmienia? Fakt, że synek przyniesie do domu wieść: "Tak mamo, jak przewidywano, dostałem lufę" jest konieczny, by byc skutecznie poinformowanym?
edzia pisze:Zwróć uwagę, że nie walczymy tu o to, by w ogóle nie informować uczniów o przewidywanych ocenach, lecz by nie traktować braku poinformowania jako naruszenia trybu ustalania oceny (zgodnie z ww. wyrokiem NSA i ze zdrowym rozsądkiem, a wbrew panafrączkowej opinii), które to naruszenie trybu dawałoby uczniowi możliwość ponownego ustalenia oceny (zakładamy: rzetelnie ustalonej), już nie przez nauczyciela przedmiotu, lecz przez komisję.
Też to przecież postuluję.
edzia pisze:I wracamy do punktu wyjścia: miało więc miejsce naruszenie trybu, jeśli nauczyciel nie poinformował w statutowym terminie o przewidywanej ocenie niedostatecznej, czy nie (patrz: pismo p. Frączka

)?
edzia pisze:Ponawiam powyższe pytanie. Odpowiedz. Nie pisz: "w zależności", bo już znasz sytuację i wszystkie zależności.

Jeśli pytasz o istniejący przepis i komentarz p. Frączka? "Może stanowić naruszenie" oznacza właśnie, że to zależy od sytuacji, od konkretnego przypadku.
Nie można "nie poinformować" na tyle skutecznie, by ani uczeń, ani rodzic nie wiedział jaka jest jego sytuacja szkolna.
...chyba, że uparcie trzymać się będziemy zasady, że "poinformowanie" oznacza tylko i wyłącznie "przekazanie osobiście lub pisemnie ZDANIA: "Pani syn otrzyma ocenę ndst z przedmiotu..."
Jeśli tak, to nie dopełnienie tego obowiązku, nie przekazanie tego jednego zdania w taki, czy inny sposób moim zdaniem nie powinno skutkować anulowanie oceny i powoływaniem komisji. Skoro przepis należy (wg p. Frączka) interpretować, że może - tzn. dyrektor oceni, czy doszło.
Czy taka interpretacja jest dla Ciebie jako nauczyciela (nie prawnika-hobbystę) niewygodna?
Nie ma w praktyce szkolnej sytuacji, gdy uczeń, czy rodzic nie ma zupełnie wiedzy na temat przewidywanej oceny rocznej. gdyby tak miało być, to by oznaczało, że nauczyciel trzyma w tajemnicy tę informację, nie określa przewidywanej oceny w klasie, nie odpowiada na pytania ucznia o te ocenę.
Przepisy prawa maja tę praktykę regulować, a nie opisywać w szczegółach. Gdy coś jest niejednoznacznie, niechaj dyrektor decyduje.
Skoro łatwo jest udowodnić, że ostateczna decyzja w pewnych sytuacjach powinna należeć do nauczyciela, to czemu tak trudno zaakceptować dyrektora jako arbitra?
edzia pisze:A w sytuacji, gdy jednak informacje nie są tak częste?
Edziu, jeśli chcesz pytać o każdy możliwy przypadek, to nam zejdzie do Wielkiejnocy
Nie ma moim zdaniem możliwości wyrażenia w sposób jednoznaczny i matematyczny czarno na białym. Kombinacji jest mnóstwo.
Moim zdaniem jeśli uczeń/rodzic uzna, że go skrzywdzono składa stosowny wniosek do dyrektora.
Dyrektor wysłuchuje zainteresowanych, analizuje sytuację i podejmuje decyzję o powoływaniu lub nie komisji w wiadomym celu.
No ma być sprawiedliwie. Z tym, że "tryb" to pojęcie prawne, nie "od serca". Trudno tak dyskutować, gdy nie chcesz się skupić na aspekcie prawnym tegoż.

Podciągnę chętnie pod ten tryb znacznie więcej niż wszyscy tu forumowi prawnicy chcą. Dlaczego? Bo w przeciwnym razie uczniowi nie pozostaje nic, czym mógłby się przed krzywdą bronić.
Te przepisy prawa mają służyć praktyce szkolnej, interesom wszystkich uczestników życia szkolnego.
Edziu, to nie jest jedyny przypadek rożnego interpretowania przepisu, widać taka już natura prawa
W dyskusji z Miwuesem już doszło do ustalenia wniosku, że tak naprawdę naruszeniem trybu jest tylko wpisanie oceny przez nieuprawnioną osobę.
Dla mnie to jest nielogiczne wymyślać taki "

zamglony" obraz trybu, gdy inny przepis wyraźnie mówi, na kim spoczywa obowiązek ustalenia oceny.