Czy tylko ja uważam, że te dwie przymusowe godziny są totalną pomyłką? Nie dość, że nie wiem jak je zagospodarować, to jeszcze nie jestem pewna czy się chętni znajdą. Postanowiłam zrobić kółko j. angl. po 2 h w tygodniu, gdzie będziemy robić gramatykę, pisanie, czytanie, mówienie, słuchanie, kulturówkę. Ale naszły mnie wątpliwości: czy przy natłoku zajęć dodatkowych (muzyczna, sport, j. angielski!) dzieci znajdą jeszcze czas i chęci na moje zajęcia? Szczególnie, że jedyne czym mogę motywować to, oprócz ciekawych zajęć, punkty dodatnie w dzienniczku uwag. Nie ma ocen, to i motywacja może być kiepska. Poza tym, z racji poziomu zaawansowania, chcę pracować tylko z uczniami dobrymi i bardzo dobrymi, ale to właśnie oni często osiągają takie wyniki z racji dodatkowych lekcji j. angl. Czy będą mieli jeszcze siłę i chęci zaglądać do mnie?
Tyle wątpliwości a te cholerne (przepraszam za wyrażenie) 2 godziny wyrobić trzeba...
