No, to ja w imieniu rodziców... Może nie wszystkich... ale do mnie podobnych.
Przeczytałam te posty i smutek mnie ogarnął.
Z drugiej strony zrobiło mi się przez przekorę trochę lżej, bo okazuje się, że nie tylko mnie puszczają nerwy
KOCHANI NAUCZYCIELE!!!! Nie znam rodziców którzy Wam dopiekli, ale wiem, że w kontaktach z Wami (w szkole ogólnodostępnej) najtrudniejsze było to, że mieliśmy za mało czasu na rozmowę, na spotkanie, na rozwiązanie problemów. Nie ma tu winnych: wy pracujecie i rodzice pracują i życie mamy wszyscy ogólnie bardzo stresujące.
Żeby rozwiązać ten węzeł gordyjski, to może spróbujmy być dla siebie wyrozumiali...Głupio brzmi?
Wyżej padła propozycja:
"*ocenianie należy do Ciebie a Ty możesz jej powiedzieć dlaczego taka ocena a nie inna,
*to matka w domu powinna dopingowac dzieci do chodzenia do szkoły bo to jest jej obowiązek (hi, hi. Dopingowanie nie zdało rezultatu - dostarczam ręcznie)
*z nią teraz rozmawiasz a nie z innymi rodzicami,
*synowi bedziesz zwracała uwagę wtedy kiedy uznasz to za stosowne jeśli zrobi coś nie tak jak powinien, " - z tym jak najbardziej się zgadzam, ale z tą drugą częścią, to nie, bo zawali wszystko co się uzyskało w pierwszej. Tej drugiej części już nie cytuję.
Jeżeli jesteście w stanie, to zapytajcie się (wziąwszy głębokie oddechy wcześniej)zamiast "jakież to jej zdaniem niepedagogiczne metody stosujesz" to "które metody stosowane przeze mnie uważa Pani za niepedagogiczne. Spróbujmy się im przyjrzeć i zastanówmy się. Może rzeczywiście nie są słuszne." - być może rodzic otrzymał opinię od psychologa w jaki sposób należy postępować z dzieckiem. Zauważyłam, że metody proponowane przez przychodnie psychologiczno-pedagogiczne czasem rozmijają się z tym jak chcą postępować nauczyciele.
Rodzice (i ja też) próbują czytać różne psychologiczne książki i poradniki, których teraz jest mnóstwo, ale dobrze wiem, że zastosować te porady w praktyce jest często bardzo trudne.
Nie bulwersujcie się, że dzieci uczą się w sobotę od 11- 19, a w inne dni do skutku. Tak samo robiłam z moim synem...Bardzo chciał nie dostawać złych ocen...Niestety oceny które otrzymywał były nieadekwatne do wysiłków które włożył. Teraz ja go już nie jestem w stanie zachęcić do takiego wysiłku. Zraził się okropnie do nauki. Mam nadzieję, że jego wychowawca go wyleczy...
Życzę wszystkim opanowania nerwów i może nie łapania za słówka...

Niestety żaden stosowny cytat nie wykluł się z mojej pamięci, tylko coś tam podzwania... a szkoda
