Fikcyjne wypady edukacyjne

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

jarko
Posty: 219
Rejestracja: 2010-09-18, 22:13
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Informatyka, Historia
Lokalizacja: świętokrzyskie

Re: Fikcyjne wypady edukacyjne

Postautor: jarko » 2010-10-23, 22:40

Vuemie co Cytrynka opisuje to nie wymysł, tak się dzieje w wielu szkołach, że nauczyciele podlizuja sie i uczniom i rodzicom. Skutkiem podlizywania musza być kłopoty. W mojej szkole dyrekcja podlizala się rodzicom w ten sposób, że najpierw uznala, że komersu nie będzie, potem, że nie mogą brać w nim udziału ze złymi ocenami z zachowania a potem już mogli przyjśc wszyscy. Totalne wystawienie nauczycieli do wiatru, oni uczniom opowiadali, ze złe zachowanie i cofka z komersu a dyrekcja wspaniałomyślnym lizem pozwoliła :). Ktoś zna jeszcze ciekawsze liźnięcie szkolne? Na komersie nie byłem oczywiście.
U mnie w szkole ot tak bez dyskusji poszło pismo aby się wpisywac na imprezy szkolne jak to nazwano, a tych imprez ponad 40, sam nie wiem gdzie się to zmieści. Nie wpisalem się nigdzie co nie znaczy, że nic nie będe robił tylko uznałem, że to niewłaściwy sposób ustalania co się powinno dziac w szkole a ponieważ czuję się wolnym człowiekiem to potraktowalem papier jakby go nie było. Dyrekcja na radzie obiecała rozmowę ale jak do tej pory nie zdobyła się na odwagę by coś powiedzieć. Cóż mi grozi? A dostanę procent motywacyjnego mniej. Nawet gdyby to było 5% mniej to nie warto się zażynać, życie mamy jedno, nie ma replaya. Jak czujesz,że masz dość odpuść sobie jeden rok, zacznij narzekac na bóle srule i ciasną koszulę, dobrze udawaj, że mdlejesz i patrz na to z boku. Tylko za szybko nie parsknij smiechem
Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Fikcyjne wypady edukacyjne

Postautor: vuem » 2010-10-23, 23:32

Cytryn pisze:Nie musisz się podlizywać uczniom i rodzicom?


Podlizywać się? Nie jestem pewien, czy rozumiem...ale ja muszę po prostu swoją pracę wykonywać najlepiej jak potrafię.

Cytryn pisze:To nie rozumiesz. Stąd te wspaniałe "rady".


nie rozumiem tez Twojego negatywnego nastawienia.

Cóz można Ci poradzić w sytuacji, gdy jestes zmuszana do wykonawania niepotrzebnej pracy?
Wg mnie tylko:

a) postaw się, odmów wykonywania nikomu nie potrzebnych czynności, zażądaj sprawiedliwego podziału obowiązków itd. Jeśli nie osiągniesz tego czego chcesz zmień szkołę.

Nie chcesz tego zrobić, reszta kadry też, jak piszesz zastraszona. OK.

Więc :

b) dogadaj się z resztą kadry i sami tymi obowiązkami się sprawiedliwie podzielcie, może to odciąży Ciebie - nadmiernie wykorzystywaną.

Jeśli to tez nie pasuje, to proponuję po trzecie:

c) zaakceptuj te sytuację, bo dręczeniem się i utyskiwaniem do niczego dobrego nie doprowadzisz.

Teraz pytanie.

Co złego jest w tych radach?

Jakiej innej rady oczekujesz?

Czy w ogóle oczekujesz rady, czy jedynie towarzystwa w użalaniu się nad swym losem?

Cytryn pisze:Nie narzekam


Ależ właśnie to robisz. Nie dziwię się, bo sytuacja nie jest fajna, ale dziwi mnie to, że nie szukasz rozwiązania tego problemu i tak łatwo tracisz optymizm.

Cytryn pisze:A to, że w wielu szkołach jest za dużo dętych imprez, to też fakt. Skąd się to bierze?


Z durnego przekonania dyrekcji, że o chwale szkoły stanowią takie właśnie "odpusty".

Cytryn pisze:abstrahując już od mojej niegramotności, bo dyskusja zejdzie na mnie, a po co to).


Nie udawaj urażonej.

Jakoś Twoja delikatna i wrażliwa natura nie stoi na przeszkodzie, by na podstawie tylko stwierdzenia, że nie widzę problemu w organizacji tego i owego, czy że nie męczy mnie to po prostu, oceniać mnie i stwierdzać, że "wykonuję swoją pracę na odwal się, czy tam się obijam.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Fikcyjne wypady edukacyjne

Postautor: vuem » 2010-10-23, 23:39

jarko pisze:Vuemie co Cytrynka opisuje to nie wymysł, tak się dzieje w wielu szkołach,

Jarko,
Ja temu nie zaprzeczam, tylko nie rozumiem czemu nie próbuje się:
a) zmienić tej sytuacji
b) a jeśli się nie da, to jej zaakceptować...w imię dobrego choćby samopoczucia.

Nie mam w naturze utyskiwać na swój los, nawet jeśli mnie coś gniecie. Dawno temu podjąłem decyzje o podjęciu się takiej pracy... z całym jej inwentarzem wad, czy tam innych trudności.
Jestem przekonany, że jest ich na tyle mało, a zalet na tyle dużo, że tych pierwszych nie zauważać, ignorować, czy trywializować lub uznać za pewną cenę satysfakcji, którą garściami z tej roboty czerpię.

...no cóż, niektórzy na tym forum takie podejście do pracy uznają za "szkodliwe dla polskiej edukacji" :mrgreen:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Fikcyjne wypady edukacyjne

Postautor: Cytryn » 2010-10-24, 12:24

Wuem- piszę o tym, bo jakaś durna nadzieja we mnie jest, że ktoś to zobaczy i może się coś zmieni. Akceptować tego nie można, ucieczka to nie jest wyjście, a sama sobie z tym nie poradzę. Więc te Twoje rady o kant stołu rozbić. W pojedynkę nie zawalczę.
A z tego, co widzę, nie w jednej szkole są takie problemy, więc problem nie jest tylko "lokalny", a bardziej "systemowy".

Ależ właśnie to robisz. Nie dziwię się, bo sytuacja nie jest fajna, ale dziwi mnie to, że nie szukasz rozwiązania tego problemu i tak łatwo tracisz optymizm.

Nie rozumiesz, że trudno być optymistą ze świadomością, że NIC NIE MOŻESZ ZROBIĆ?
Podjęłam pewne działania zmierzające do zmiany. Ale w tej szkole dalej będzie to, co jest.
Jakoś Twoja delikatna i wrażliwa natura nie stoi na przeszkodzie, by na podstawie tylko stwierdzenia, że nie widzę problemu w organizacji tego i owego, czy że nie męczy mnie to po prostu, oceniać mnie i stwierdzać, że "wykonuję swoją pracę na odwal się, czy tam się obijam

O.K. Przepraszam. Może pracujesz w normalnej szkole z normalną dyrekcją. Ale to, ze Tobie jest dobrze nie znaczy, że wszyscy mają być zadowoleni. I nie wszystko jest tak proste, jak Ty piszesz.
A że nie chcę, aby znów tu się zaczęła nagonka na mnie? A cóż w tym dziwnego? Mam dość "osobistych wycieczek". Jeśli chcesz mi coś dowalić, to na prive'a. Tu rozmawiamy o nienormalnej ilości dętych imprez w szkołach- a wiele szkół jest dotkniętych tą "chorobą" i wielu nauczycieli jest zmuszanych do tej durnej roboty. Jeśli nie da się tego zmienić na poziomie "lokalnym", to może dałoby się jakoś inaczej...

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Fikcyjne wypady edukacyjne

Postautor: vuem » 2010-10-24, 13:37

Cytryn pisze:bo jakaś durna nadzieja we mnie jest, że ktoś to zobaczy i może się coś zmieni.


To nie jest durna nadzieja, zadbałbym jedynie, by to co można tu przeczytać było i słychać w Twoim pokoju nauczycielskim.

Cytryn pisze:Akceptować tego nie można, ucieczka to nie jest wyjście, a sama sobie z tym nie poradzę.


Jeśli jesteś osamotniona w tej opinii, czyli Twoje koleżanki i koledzy popierają dyrekcję w wyścigu na najlepszy i najdłuższy apel, to musisz wybrać jedna z opcji.

1. Dostosowujesz się, traktujesz organizacje apeli jako swoje hobby i "naczelna ideę swojej misji".

2. Protestujesz, próbujesz przekonać, że to nie ma sensu, że nie chcesz tego robić lub ostentacyjnie niedbale przygotowujesz następną licząc, że kolejne przydziały Cię ominą.

3. Zmieniasz miejsce pracy na "normalniejsze".

4. Akceptujesz obecną sytuację, traktując swój problem jako jedną z wad swojej profesji.


Cytryn pisze:A z tego, co widzę, nie w jednej szkole są takie problemy, więc problem nie jest tylko "lokalny", a bardziej "systemowy".


Nie w jednej szkole takiego problemu nie ma. W niejednej szkole przydział obowiązków jest sprawiedliwy i sensowny.

Nie nazywałbym tego też problemem "systemowym", bo przecież żadne przepisy, czy odgórne zalecenia nie zmuszają dyrekcji do takiego traktowania roli szkoły w kształtowaniu postawy obywatelskiej, czy kultywowaniu tradycji narodowych.

Cytryn pisze:Nie rozumiesz, że trudno być optymistą ze świadomością, że NIC NIE MOŻESZ ZROBIĆ?
Podjęłam pewne działania zmierzające do zmiany. Ale w tej szkole dalej będzie to, co jest.


Trudne to jest...ale nie niemożliwe. Tym bardziej powinnaś to zaakceptować, skoro, jak piszesz, sytuacja jest beznadziejna.
Co zrobisz, jeśli sytuacja się nie zmieni? Będziesz robić, czego oczekuje dyrekcja ... i narzekać, stresować się...co Ci to da?

Nie mam ochoty nikomu dowalać. Zaproponowałem kilka rozwiązań dla tego problemu. Każde z nich w różnych sytuacjach przetestowałem...a co najważniejsze inne nie widzę.

Ty widzisz? Zadałem Ci to pytanie wcześniej. Masz jakiś pomysł?

...no poza nakłonieniem ministra, by wydał rozporządzenie zakazujące organizacji więcej niż .... apeli rocznie, trwających dłużej niż ... .

Takie rozwiązanie w grę nie wchodzi.


Wróć do „Prawo oświatowe”