Jestem zmęczona końcówką roku.
Jestem zmęczona szantażem emocjonalnym uczniów, którzy przez cały rok nic nie robią, opuszczają zajęcia , nie poprawiają systematycznie ocen, choć takie prawo im przysługuje, a przy wystawianiu oceny, kiedy trzeba ponieść konsekwencje swojego całorocznego nieróbstwa dostają spazmów i doznają szoku na wieść, że otrzymali ocenę niedostateczną.
Jestem zmęczona niekonsekwencją niektórych koleżanek i kolegów, którzy dając kolejną - dziesiątą szansę poprawienia całorocznej oceny za pomocą jednego testu sprawiają, że uczniowie - "nieroby" mnie obwiniają za całe zło świata, a zwłaszcza za własne lenistwo....
Ciężko być nauczycielem pod koniec roku...
Czuję, że finiszuję...
Na szczęście jeszcze tylko 2 tygodnie....
Człowiek naładuje akumulatory i wróci do szkoły z wiarą i nadzieją, że w tym roku będzie lepiej, i że ubiegłoroczni leserzy w końcu nauczyli się ponosić konsekwencje swoich czynów i od teraz będą się uczyć systematycznie.
No cóż czasami się udaje i nadzieja zostaje spełniona....