edzia pisze:A ty - ile znasz szkół, w których jest punktowy system oceniania i jednocześnie nie ma obowiązku stosowania go?

Ale czemu sądzisz, że nie obowiązku go stosowania.
Wystarczy założenie i odpowiedni zapis w WSO, że jest on częścią systemu oceniania, a nie jego istotą.
edzia pisze:Kogo masz na myśli, pisząc "nas"?
Nas nauczycieli i wychowawców.
edzia pisze:Ale kto wnioskuje?
Ten z kim konsultujesz oceny przed ostateczną decyzją.
malgala pisze:U nas nie musimy.
Malgalo, ocenę zachowania ustala wychowawca klasy po zasięgnięciu opinii nauczycieli, uczniów danej klasy oraz ocenianego ucznia, prawda?
Ja to sobie nazywam potocznie konsultacją, a uwagi kolegów, czy uczniów wnioskowaniem. Takie drobne nadużycie semantyczne
Więc musimy uwzględnić te uwagi, natomiast na ile one wpłyna na wystawiana ocenę zachowania, to już decyzja wychowawcy.
malgala pisze:Nie ma żadnej dyskusji na temat przedstawionych przez wychowawcę ocen.
Bo posiedzenie rady nie jest odpowiednim czasem na takie dyskusje. Wtedy ocena jest już ustalona.
edzia pisze:Ale kto wnioskuje?
Odpowiedziałem troszkę wyżej.
edzia pisze:Czyli bez systemu punktowego nie byłbyś w stanie rzetelnie ocenić zachowania ucznia i w razie wątpliwości uzasadnić?
Edziu, od Ciebie chyba moge oczekiwac uwaznego czytania. Oszczędze Ci przeglądania wątku i napisze jeszcze raz.
Mnie nie jest taki system potrzebny.
Nie jestem jego zagorzałym obrońcą.
Reaguję jedynie na stwierdzenie, że to "samo zło", twierdząc, że w określonych warunkach i z odpowiednim podejściem do sprawy nie musi absolutnie być utrudnieniem, czy wypaczeniem systemu oceny zachowania.
Jeśli jest tylko formą komunikacji - na ucznia może nawet wyraźniej działa określona liczba ujemnych punktów niż słowne opisanie jego przewinień.
Jesli jest - a tak może być zapisane nawet w WSO, uwierz mi, że może - jest on częścia systemu oceniania, podobnie jak inne szkoły tworzą systemy zółtych kartek itp.
To nie ma zastąpić wychowawcy w ocenie.
edzia pisze:Nie bardzo rozumiem. Ja miałabym sobie nie dać rady w dyskusji?

ty sobie dasz radę, ja sobie dam radę, a może ktoś inny wychodzi z założenia, że tak mu łatwiej.
edzia pisze:U nas nie ma systemu punktowego. A wpływania na propozycję oceny wręcz się domagam, chętnie wysłuchuję uwag nauczycieli. Czasem wklejam tymczasowo do dziennika listę uczniów, by każdy uczący mógł coś zaproponować.
I teraz powiedz mi w jaki sposób utrudnić Ci ma życie fakt, że poza opisem przewinienia kolega obok zapisał określona liczbę punktów.
Jaki to problem, że poza tym, że pamiętasz, że Jaś jest skory do bójek i wiesz, że sprowokował ich kilka masz obok zapisane, że "zdobył" w ten sposób np. 50 punktów.
Jeśli mimo wszystko wierzysz, że Jaś nie zasługuje na ocenę naganną, to masz dwie opcje:
a) argumentujesz, że pomimo "złych występków" Jaś bla bla bla..
b) argumentujesz, że pomimo "złych występków i uzyskania 50 punktów karnych" Jaś bla bla bla...
... i po takich rozmowach ze swoimi kolegami, kolegami Jasia, jak i nim samym ustalasz własnoręcznie ocenę zachowania poprawną.
Reasumując mnie osobiście punktowy system, jak i równolegle funkcjonująca gama kar i nagród nie przeszkadzają w ustaleniu oceny zachowania zgodnie z moim przekonaniem, wiedzą i umiejętnościami, które stosować się staram najlepiej jak potrafię.
Skoro udaje się to w LO nr 1 w Krowich Plackach, to czemu negować totalnie i autorytatywnie stwierdzać, że to przynosić musi złe konsekwencje.
Wszystko zależy od tych, co tym systemem operują.
Podobnie jest przecież z systemem ocen przedmiotowych, mamy tabelki z procentami, systemy kropek, krzyżyków, czy czego tam jeszcze, korzystamy z nich, ale czy to oznacza, że mamy związane ręce, gdy pomimo "wylądowania" w określonym przedziale chcemy docenić niespodziewany pozytyw pracy i dać jakiś bonusik?