Belfrzyca pisze:Tak czytam ile tych podyplomówek robicie i zastawiam się skąd Wy na to pieniążki bierzecie z tej marnej nauczycielskiej pensji?
Mnie czeka od września staż na niepełnym etacie. Sami wiecie jak liche to sa pieniążki,a usłyszałam od dyrekcji, ze powinnam zrobić studia podyplomowe. Czy mogę liczyć na dofinansowanie ze strony szkoły? A może istnieją darmowe podyplomówki?
Możesz się starać o dofinansowanie ze strony szkoły,jednak na cuda nie licz.Dyr.zapewne wykręci się niskim budżetem na dofinansowanie pracowników.Wiem,jak jest u mnie w szkole.Dyrektor chce,by co chwilę każdy nauczyciel dokształcał się na kursach,ale jednocześnie ogłasza,że na zwrot kosztów mogą liczyć jedynie Ci nauczyciele,którzy w placówce pracują już długo i nie odejdą z dnia na dzień.Wtedy inwestowanie w rozwój takiego nauczyciela się opłaca i za przykład zawsze podaje fakt,jak to kiedyś pewna młoda nauczycielka po 2óch latach zwiała ze szkoły,ale zdążyła za pieniądze państwowe zrobić mgr(dofinansowanie rzędu 60%).Także od tej pory dyr.nie rozdaje pieniędzy na prawo i lewo,więc ja jako nauczyciel,który dopiero drugi rok będzie pracować w tej placówce,na dofinansowania za bardzo nie mam co liczyć.
Najbardziej wkurza mnie to,że przecież dyrektorzy dobrze wiedzą,ile zarabiamy,a jeden przez drugiego krzywo patrzą,jak ktoś się nie dokształca.Podyplomówka to przecież nie kursik za 200,300 zł,tylko zazwyczaj trzeba wydać ładnych kilka tysięcy za cały semestr.U mnie w szkole co jakiś czas dyr.podsyła każdemu listę najbardziej pożądanych kursów i jak ktoś się gdzieś nie zapisze,to od razu cała szkoła wie:D Swego czasu,ucząc języka obcego w przedszkolu,było dobrze widziane,bym zrobiła podyplomówkę z wychowania przedszkolnego.Tak też zrobiłam,ale nikt nawet się nie zapytał,czy mam pieniądze,zwłaszcza,że pracę zaczęłam we wrześniu,a pod koniec miesiąca się dowiedziałam,że w październiku zaczynam studia.Dobrze,że mam rodziców,którzy wspaniałomyślnie postanowiil mnie sfinansować,ale przecież nie będą płacić za każdą moją następną podyplomówkę.Wydaje mi się,że powinien istnieć jakiś solidny system dofinansowania takich studiów dla nauczycieli.Jeśli firma chce mieć wykształconych pracowników,to w nich inwestuje,a nie,że nauczyciel ze swojej lichej pensji ma się może zapożyczyć,byleby pojść na jakiś kurs,czy podyplomówkę.
