Yoka pisze:duże okienka między lekcjami aby dojechać nakarmić i wrócić:)
Ten bezsens w kodeksie pracy to możliwość nie tylko skumulowania dwóch półgodzinnych (płatnych) przerw na karmienie, ale również przesunięcia ich na koniec lub początek dnia pracy.
Ale takie płatne przerwy należą się tylko w przypadku, gdy pracujesz co najmniej 6 godzin dziennie (wtedy jedna półgodzinna przerwa) lub 8 godzin (dwie) (mam nadzieję, że nie pokręciłam).
Problem w tym, że w przypadku nauczycieli trudno jest zadośćuczynić temu przepisowi kodeksowemu. Trzebaby chyba dać nauczycielowi płatne okienka albo nawet przesunąć te "okienka" na koniec lub początek dnia. Nie spotkałam się z takim rozwiązaniem. Nawet jak nauczycielka ma cały etat, to można obejść ten przepis, dzieląc przydział godzin na pięć dni. W żaden dzień nie wyjdzie wtedy więcej niż 4 godziny i... przerwy się nie należą.
A w sytuacji, gdy masz tylko pół etatu... Musieliby ci ułożyć wszystkie godziny w jeden dzień w tygodniu, by zrobić ci problem z karmieniem.
W każdym razie celem tego przepisu laktacyjnego jest umożliwienie matce mniej więcej stałych przerw w karmieniu i jak najdłuższe karmienie. Przy wymiarze pół etatu z pewnością jesteś w stanie ten cel spełnić.
Znam pielęgniarkę, która wróciła do pracy zaraz po macierzyńskim i dłuuugo jeszcze karmiła piersią, pracując jednocześnie w systemie 12/24. Więc jak się chce, to można.
