antie pisze:I jeszcze raz z całą odpowiedzialnością powtórzę - to, że ktoś ma "tylko certyfikat" naprawdę nie znaczy, że gorzej uczy, czy gorzej zna język od osoby po filologii.
Obecnie zdarza się niektórym skończyć filologię i nie umieć się porozumieć w danym języku z rodzimymi użytkownikami języka. Znam osobiście takie przypadki, kiedy osoba z certyfikatem była o niebo lepsza językowo i metodycznie od młodych absolwentów filologii - niestety.
Wcale nie twierdzę, że ktoś, kto ma "tylko" certyfikat, gorzej zna język. Wszystko to kwestia indywidualna. Podczas studiów, były u mnie w grupie osoby, które bardzo dobrze znały język obcy, na konwerscjach wręcz błyszczały,a nie mogły sobie poradzić z gramatyką, że juz nie wspomnę o uczeniu kogoś. Wielu po jakimś czasie zrezygnowało w ogóle ze studiowania filologii. Były i sytuacje odwrotne, tak jak mówisz. Zdarzały się osoby, które miały zawsze wszystko obkute na blachę, a kiedy przyszło do wizyty w Niemczech, czy choćby rozmowy podczas zwykłych zajęć praktycznych, kiedy to trzeba było pochwalić się umiejętnościami mówienia, osoby te miały trudności z dogadaniem się. Nie było jakoś tragicznie, ale dopiero gdzieś po 1wszym roku nabrały wprawy i się oswoiły. Ja sama, choć maturę z niemieckiego zdałam na 6, to podczas egzaminów wstępnych, delikatnie mówiąc, "dostałam po gębie"

No ale tak to jest, jak w liceum, na palcach jednej ręki mogę policzyć, jak mało miałam zajęć typowo słuchowych, konwersacyjnych itd. Dopiero na studiach nauczyłam się w pełni władać językiem obcym, pojechałam nawet na rok na Erasmusa do Dojczlandu, żeby tylko szlifować mówienie.Tak to już bywa..To, że ktoś doskonale włada językiem obcym, niekoniecznie znaczy, że nadaje się na nauczyciela, tak samo jak nie każdy filolog może być tłumaczem. Jeśli chodzi o kwestię certyfikatów językowych, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc nie chcę generalizować, ale zawsze mi się wydawało, że osoba, która 5 lat studiuje filologię języka obcego, ma ogólnie rzecz biorąc większą wiedzę z zakresu np.w moim przypadku tzw.niemcoznastwa. Dobry nauczyciel to taki, który uczy zarówno samego języka jak i zaznajamia uczniów z wiedzą o tych krajach, oczywiście wszystko w rozsądnych ilościach.

A wydaje mi się, że osoba, która tylko "odbębni" kursik i dostanie certyfikat, jest mimowszystko w jakiś tam sposób uboższa w wiedzę. Sama, choć jestem germanistką, mam certyfikat CAE z angielskiego, bo swego czasu stwierdziłam, że może kiedyś będę robić karierę jako nauczyciel angielskiego i być może nawet zrobię sobie w przyszłości jakiś licencjacik

Póki co, poprzestałam na certyfikacie i uważam, że marna byłaby ze mnie anglistka. Pomijam fakt, że CAE to chyba stopień za mało, by uczyć angielskiego, ale nie w tym sęk. Nawet i 2 poziomy wyżej, mam wrażenie, że nadal miałabym niedostateczną ilość "angielszczyzny w sobie", co by porywać się na uczenie kogoś. Filolog to coś więcej niż tylko certyfikat z pieczątką, że mogę uczyć, więc jeśli kiedykolwiek miałabym się zabrać za uczenie angielskiego w szkole, to pokusiłabym się najpierw chociaż o ten licencjat.