problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-19, 19:45

Uczniowie są nieodłączną częścią nauczycielskiego fachu. Jeżeli są dla kogoś tacy denerwujący, to trzeba pamiętać, że nie ma w Polsce przymusu wykonywania zawodu nauczyciela.

Swoją drogą strasznie jednostronny, przesycony niechęcią i nienawiścią post napisałaś. Ciekawe, dlaczego..?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-19, 20:13

Jęczące marudy. Jak sobie belfer nie radzi z uczniami to pora pomyśleć o zmianie szkoły. Taki mamy zawód i płacą nam za to.

Wyobrażacie sobie lekarza rodzinnego który powie "z tym nie rozmawiam, bo on ma piegi" albo "pan kaszle, nie będę pana leczył bo to niehigieniczne". Albo będzie jęczał, że pacjenci jacyś marudni, że co któryś to wyciąga lewe L4, a jeszcze inny zębów nie myje. Że co to za ludzie i trzeba na nich naskarżyć do rodziców.

Jeśli Wam, szanowni Państwo, uczeń cwaniakuje albo na głowę włazi, to znaczy, że pozwalacie mu na to. Ot i cała filozofia.

A jak ktoś napisze "to co ja mogę" albo "nic się nie da z tym zrobić" to proszę od razu napisać podanie o zwolnienie do Dyrekcji. Albo będziemy dalej budować w społeczeństwie obraz polskiego belfra - zakompleksionego, mściwego, zdziwaczałego i całkowicie oderwanego od życia. Na dodatek głupiego i nieporadnego.

No i kto nam da wtedy podwyżki?

omnibuska
Posty: 22
Rejestracja: 2009-04-13, 19:19
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: śląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: omnibuska » 2009-10-19, 20:13

Oczywiście masz rację- bez uczniów nie było by nauczyciela. Ale to jednak uczniowie są pod opieką,łaską i niełaską nauczyciela, a nie odwrotnie. A poza tym, obowiązkiem ucznia jest uczyć się.


Ps. mój post nawet w minimalnym stopniu nie był stronniczy a tym bardziej pełen nienawiści. W tym momencie jestem osobą trzecią całego sporu, gdyż nie jestem ani nauczycielem, ani uczniem a widzę doskonale co się dzieje w szkołach. Czy muszę przytaczać przykład nauczyciela, któremu dowcipni uczniowie założyli na głowę kosz na śmieci? W tym momencie wychodzi bezstresowe wychowywanie.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 20:42

Witold Telus pisze:Jak sobie belfer nie radzi z uczniami to pora pomyśleć o zmianie szkoły. Taki mamy zawód i płacą nam za to.

Nie mam problemu z uczniami - pewno sobie radzę...
Co nie znaczy, że może kiedyś będę miała problemy tego typu.
Dosyć jednostronnie patrzysz, WT.
Nie radzi sobie rodzic, nie radzi sobie policja, sąd rodzinny z kuratorem, który ma za zadanie wchodzić do domu i pomagać rodzicom. Nie radzi sobie kościół ze swoją groźbą potępienia i przykazaniami...nie radzą sobie ośrodki wychowawcze, wręcz nawet psują pensjonariuszy do końca...a nauczyciel powinien??

Bo jak nie, to się nie nadaje i powinien zmienić zawód?? :roll:
Dlaczego tylko szkoła winna, że jest tak, jak jest??

Nie możemy ucznia dotknąć, zajrzeć do plecaka, nie mogę zabrac zeszytu, w którym na każdej stronie wpisał "Malinowska to k....a". Rodzica muszę "zaprosić", a on może nie przyjść.
Nie mam możliwości działań administracyjnych ...tylko prosić, zapraszać, dbać o prawa dziecka. To chore!

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-19, 20:49

koma pisze:Nie mam problemu z uczniami - pewno sobie radzę...
Co nie znaczy, że może kiedyś będę miała problemy tego typu.
Dosyć jednostronnie patrzysz, WT.
Nie radzi sobie rodzic, nie radzi sobie policja, sąd rodzinny z kuratorem, który ma za zadanie wchodzić do domu i pomagać rodzicom. Nie radzi sobie kościół ze swoją groźbą potępienia i przykazaniami...nie radzą sobie ośrodki wychowawcze, wręcz nawet psują pensjonariuszy do końca...a nauczyciel powinien??


Wydawało mi się, że Witold Telus nie mówi o przypadkach skrajnych, tylko o generalnych.

omnibuska pisze:A poza tym, obowiązkiem ucznia jest uczyć się.


A obowiązkiem szkoły - w tym nauczyciela - stworzyć warunki do wypełnienia tego obowiązku. Po to nade wszystko istnieją prawa ucznia.

omnibuska pisze:nie jestem ani nauczycielem, ani uczniem a widzę doskonale co się dzieje w szkołach.


Na razie pokazujesz, że widzisz tylko to, co media chcą, byś widziała. Wypaczony obraz tego, co robią uczniowie. Niestety, prawda jest bolesna - media nagłaśniają tylko najbardziej nośne przypadki i to, co emituje się w dziennikach nie jest w żaden sposób reprezentatywną próbką realiów polskiej szkoły.

Realia są takie, że można zarzucić naprawdę wiele uczniom, i na pewno jakieś drugie tyle nauczycielom (którzy jednak od uczniów powinni być siłą rzeczy mądrzejsi - a często nie są). A najwięcej da się wytknąć oczywiście tym "mądrym" u władzy oświatowych (i nie tylko) struktur + ich pachołkom, którzy z kolei odpowiedzialni są za wcielanie w życie tych "mądrych" pomysłów.

No, i całemu narodowi, że takich przedstawicieli wybiera. ;)
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

omnibuska
Posty: 22
Rejestracja: 2009-04-13, 19:19
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: śląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: omnibuska » 2009-10-19, 21:26

Wiesz, nie będę się wykłócać, bo widzę, że masz swój sposób myślenia i nie dasz sobie nic powiedzieć. Natomiast podam przykład z autopsji: obok mojego liceum noo jakieś 200-300m mieścił się zespół szkół(gimnazjum dla dorosłych,jakieś technikum i chyba zawodówki). Patologiczne w tej szkole było to, że dyrektor dziennie przyjeżdżał do pracy w asyście policyjnego radiowozu....ciekawe dlaczego...

No niestety na temat polityki nie porozmawiamy,gdyż nie chodzę głosować,więc i nie zabieram głosu w tym temacie pozdrawiam:)

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-19, 21:38

Wiesz, nie będę się wykłócać, bo widzę, że masz swój sposób myślenia i nie dasz sobie nic powiedzieć.


...a mówi to oczywiście osoba, która "wszystko wie najlepiej", a to dlatego, "bo wie". ;) Po prostu. ;) No ale do rzeczy.

A ja widziałem szkołę, w której nauczyciel groził uczniowi śmiercią, szkołę, w której wuefiście postawiono zarzut molestowania uczniów, szkołę, w której kobieta nauczała małe dzieci, że Kolumb był polskim uczonym. To wszystko widziałem na antenie jednej ze stacji telewizyjnych - tej, samej, co to mówiła przez parę tygodni o grupce zwyrodnialców z Torunia (?), tych od śmietnika.

Na własne oczy widziałem zaś rzeczy wprawdzie nie tak straszne, ale również przerażające - przeszukaj sobie moje posty (jest specjalna funkcja od tego) i poczytaj. Nie chce mi się pisać dwa razy tego samego. ;)

I wiesz? Też mogę zadać pytanie podobne do Twojego. Ba, nawet nie jedno - dlaczego jeden z moich dalszych kolegów z mojego gimnazjum z powodu tego, jak potraktował go wuefista, potrzebował stałej pomocy psychologa? A dlaczego moja germanistka obrzucała klasę wulgarnymi inwektywami? I tak dalej, i tak dalej.

Dalej uważam, że patrzysz na problem jednostronnie i co najmniej niesprawiedliwie, krzywdząco. Widzisz do bólu stereotypowe ujęcie problemu, w którym to nauczycuiel jest bezwolną ofiarą, na uczeń to wychowany bezstresowo, omnipotentny kat na miarę enkawudzisty, esbeka i gestapowca w jednym.

I wciąż nie wiem, co innego - skoro nie media - mogło Cię do tego zainspirować.
Ostatnio zmieniony 2009-10-19, 21:42 przez 676, łącznie zmieniany 1 raz.
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 21:42

Ależ powtarzasz stereotypowe przekonania! I wszystkie nieprawdziwe. :)
W razie konieczności i dotykasz, i zaglądasz, i zeszyt zabierasz - a rodzica wzywasz, nie zapraszasz. W jakiejś dziwnej szkole pracujesz.
_________________

Pracuje w dobrej szkole z dość mądrą dyrekcją. Ale realia jakie są - "każden widzi".
To o czym mówię, prawdziwe jest o tyle, o ile prawdziwy jest fakt.
Jeżeli podejrzewam, że uczeń ma narkotyki w plecaku - powinnam wezwać policję ( podaje ze szkolenia).
Nauczycielka, która zabrała uczniowi taki zeszyt i - uwaga - dała natychmiast inny, nowy - została skazana przez polski sąd za zabór rzeczy - dowcipny tatus podał ja do sądu, a jeszcze bardziej dowcipny sąd - skazał. Rodzic mi odpisał, że przyjdzie, jak będzie miał czas. I co miałam zrobić? Mam sposób? Podałam do sądu rodzinnego, że nie spełnia obowiązków. Dostała kuratora, który...nie zaglądał tam wcale. Dziewczyna nie chodzi do szkoły, przetrzymywana przez matkę do opieki nad młodszym dzieckiem. Mandat mogła dostać? Mogła, nawet 5 tysięcy. I co?? Niewypłacalna!! Dzieciak nie chodził dalej.
To sa fakty.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 21:45

676 pisze:Wydawało mi się, że Witold Telus nie mówi o przypadkach skrajnych, tylko o generalnych.

Generalnie - to my sobie dajemy radę! Spoko!
Chodzi o zdziczałe barany, na które nie ma sposobu.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: 676 » 2009-10-19, 21:49

"Jeżeli podejrzewam, że uczeń ma narkotyki w plecaku - powinnam wezwać policję ( podaje ze szkolenia)" - nie trzeba, w razie potrzeby możesz wykonać karę śmierci.

"Nauczycielka, która zabrała uczniowi taki zeszyt i - uwaga - dała natychmiast inny, nowy - została skazana przez polski sąd za zabór rzeczy" - skandal! Miała przecież prawo wziąć do kompletu jego ubranie!

;)

***

miwues pisze:Ale nie tacy (...). Takim uczniom trzeba różki spiłować, nie ma zgody na takie postawy i zachowania!


Zgadzam się z Tobą! Na tym polega wychowanie. Tacy uczniowie są, byli i - co więcej - będą. Ich istnienie jest wpisane w Wasz zawód tak, jak w zawód policjanta drogówki pościgi za pijanymi kierowcami.

Dlatego też, jeżeli kogoś to przyprawia o nerwicę, wyprowadza z równowagi bądź w jakikolwiek inny sposób przesłania zdolność trzeźwego patrzenia na świat i prawidłowego reagowania - może w szkole co najwyżej pracować w administracji.

Chyba się ze mną zgodzisz?

Dopisano

Chodzi o zdziczałe barany, na które nie ma sposobu.


No wiadomo. Ale przecież nie można sprowadzać do roli zdziczałych baranów każdego jednego ucznia, który sprawia trochę więcej problemów, niż tzw. przeciętniak, czyż nie?
Ostatnio zmieniony 2009-10-19, 21:52 przez 676, łącznie zmieniany 1 raz.
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 21:52

676 pisze:"Jeżeli podejrzewam, że uczeń ma narkotyki w plecaku - powinnam wezwać policję ( podaje ze szkolenia)" - nie trzeba, w razie potrzeby możesz wykonać karę śmierci.

"Nauczycielka, która zabrała uczniowi taki zeszyt i - uwaga - dała natychmiast inny, nowy - została skazana przez polski sąd za zabór rzeczy" - skandal! Miała przecież prawo wziąć do kompletu jego ubranie!

Bardzo dowcipne...szkoda, że niemerytoryczne.

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-19, 21:52

miwues pisze:Takim uczniom trzeba różki spiłować, nie ma zgody na takie postawy i zachowania!


Popieram w całej rozciągłości. Nie generalizujmy.
Są, i to często, rodzice, co znają znaczenie wychowania (nie tylko pasem).
Są, i to często, księża, co potrafią obudzić sumienie (nie tylko wizją piekła).
Są, i to często, policjanci i kuratorzy, którzy wiedzą jak dotrzeć do młodzieży z problemami (niekoniecznie od razu radiowozem).
Są, i to często, nauczyciele, którym doświadczenie i wykształcenie dały siłę sprytu w odpowiedzialnym, acz stanowczym kierowaniu młodzieży ku dorosłości (niekoniecznie za pomocą argumentów siły).

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nauczycielowi nic nie wolno. Że uczeń świadom jest swej wyższości i zazwyczaj to wykorzystuje. To mit i kolejna legenda.

Jeżeli uważasz, że uczeń stwarza zagrożenie dla innych, że wyraźnie Cię "wypróbowuje" - nie pozwól na to. Nie tylko możesz - musisz reagować stanowczo. Jeśli pokażesz uczniowi swoją bezsilną złość - przegrasz. Nauczysz go, że on tu ustala reguły.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 21:56

676 pisze:Ale przecież nie można sprowadzać do roli zdziczałych baranów każdego jednego ucznia, który sprawia trochę więcej problemów, niż tzw. przeciętniak, czyż nie?

Nie, z takim z reguły nauczyciele w swojej masie dają sobie radę.
Witold Telus pisze:To mit i kolejna legenda.
Podałam fakty.Nie legendy i mity.

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: Witold Telus » 2009-10-19, 21:57

koma pisze:Nauczycielka, która zabrała uczniowi taki zeszyt i - uwaga - dała natychmiast inny, nowy - została skazana przez polski sąd za zabór rzeczy


koma, który to numer "Faktu"? Czy to ten, gdzie napisali, że Benedykt XVI beatyfikował Obamę?
Ostatnio zmieniony 2009-10-19, 21:57 przez Witold Telus, łącznie zmieniany 1 raz.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: problem psychologiczny z nauczycielem/od strony prawnej/

Postautor: koma » 2009-10-19, 22:02

Witold Telus pisze:który to numer "Faktu"?

Szkoda, że nie wiesz - sprawa była dyskutowana szeroko. "Faktu" nie czytam, poszukaj u siebie.


Wróć do „Kącik uczniowski”