edzia pisze:Zatem albo ubaw, jaki sobie tutaj urządzono, jest nieuzasadniony, albo szanowni forumowicze, przekazując wiedzę o płciowości bądź seksualności człowieka własnym dzieciom, każą im szkicować męskie i żeńskie narządy płciowe, i dlatego nius z #256 nie zrobił na nich wrażenia (przy założeniu prawdziwości niusa oczywiście).
Edziu, czy ty czytasz to co napisałaś? Bo czasem aż mam ochotę zakrzyknąć, byś, zanim pomyślisz, zastanowiła się dwa razy.
Nie rozumiem co jest kontrowersyjnego w, tak, nie bójmy się tego słowa, penisie albo w pochwie. Jedni mają penisy, inni mają pochwy. Tak jest ten świat urządzony. Rysowanie penisa w ramach lekcji dotyczącej seksualności nie różni się niczym od rysowania nerek na lekcji dotyczącej układu wydalniczego, podobnie jak rysowanie schematów nefronu. W zasadzie każda część ciała w podręczniku do biologii jest narysowana i opisana a i dzieci czasem je rysują i opisują, bo tak nakazuje im nauczyciel.
Mam wrażenie, że to ty i miwues za wszelką cenę chcecie dorabiać do tego ideologię. Nie wiem z czego to wynika, ale to moim zdaniem nie jest zdrowy objaw. Nasuwa mi to na myśl sytuację, gdy zwróciłem się do koleżanki "Pokaż!" w domyśle artykuł który czytała i o którym mi wspomniała, na co ona odrzekła "Pokazywałam, jak byłam mała" i miała pretensje, że jestem frywolny. Wy robicie dokładnie to samo. Do neutralnej formy przypisujecie taką treść, byle tylko formę obrzydzić i byle innych zawstydzić.
Powtórzę jeszcze raz, chociaż zabrzmi to jak truizm. Nie ma nic nienaturalnego w penisie i w posiadaniu penisa i jego rysowaniu, podobnie jak nie ma nic nienaturalnego w pochwie i posiadaniu pochwy i jej rysowaniu. Tak samo naturalne jest nierysowanie penisów i pochw. Jedyne co może budzić wątpliwości, to nieposiadanie ani jednego ani drugiego, ale to zupełnie inny temat.
Zaczynam czuć się jak Józio u Gombrowicza.