Protest przeciwko seksedukacji

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: edzia » 2013-08-30, 09:12

Cytryn, mądrze prawisz, jak zwykle zresztą.

Awatar użytkownika
iluka
Posty: 3015
Rejestracja: 2012-07-25, 12:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: iluka » 2013-08-30, 09:16

vuem napisał/a:
Wróćmy do dyskusji, bo szkoda czasu na roztrząsanie tego "problemu".
edzia Ok, jestem jak najbardziej za.

Nie rozumiesz tego co sama napisałaś?
W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. Paulo Coelho

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: edzia » 2013-08-30, 09:23

Nie kopiuj już tych cytatów, tylko powiedz, czego konkretnie ode mnie oczekujesz, mówiąc, bym zaczynała.

Awatar użytkownika
iluka
Posty: 3015
Rejestracja: 2012-07-25, 12:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: iluka » 2013-08-30, 10:50

To za czym jesteś jak najbardziej ,,za,, w odpowiedzi vuemowi :)
W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. Paulo Coelho

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: edzia » 2013-08-30, 11:04

Jakieś problemy masz czy co?

Jestem za powrotem do dyskusji (w sensie za zakończeniem sporu o formę tej dyskusji), bo szkoda czasu na roztrząsanie problemu. Tak trudno to pojąć?

Cóż więc mam zaczynać? Czegoś ci brakuje?

Awatar użytkownika
iluka
Posty: 3015
Rejestracja: 2012-07-25, 12:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: iluka » 2013-08-30, 11:27

edzia pisze:Cóż więc mam zaczynać?
Tę dyskusję..., nie o formie :)
W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. Paulo Coelho

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: edzia » 2013-08-30, 11:38

Na razie nie odczuwam takiej potrzeby.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: haLayla » 2013-08-30, 15:24

Cytryn pisze:Natomiast sam pomysł edukowania dziecka "seksualnie" w szkole uważam za poroniony i niesmaczny, dodatkowo kontrowersyjny( ja np. nie chciałabym, aby moje dziecko w szkole dowiadywało się, że seks jest OK, byle tylko się dobrze "zabezpieczyć"- z tego powodu, że chcę je wychować w wierze chrześcijańskiej. Tak samo nie chciałabym , aby moje dziecko uczono, że homoseksualizm jest czymś normalnym i dobrym- co oczywiście nie znaczy, że akceptuję nienawiść do tej mniejszości seksualnej).


No dobrze, ale znowu - gdzieś trzeba wyznaczyć granicę. Bo ktoś inny może stwierdzić, że skoro może nie posyłać swojego dziecka na lekcje WDŻ, z powodu przekonań, to ktoś inny może uznać, że jako kreacjonista, nie chce by dziecko uczęszczało na lekcje biologii, ktoś inny zaś nie chce, by dziecka uczono o tym, że ziemia kręci się wokół słońca. Wreszcie, ktoś może nie zgadzać się z oceną historyczną okresu PRL.

Zatem biorąc pod uwagę te różne postawy, wcale nie tak rzadkie, trzeba sobie zadać pytanie albo o granice tej swobody, a potem, dlaczego postawiona jest ona w tym a nie innym miejscu, bądź radykalnie zmienić charakter szkolnictwa i np. stworzyć szkoły "branżowe".
<3

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: vuem » 2013-08-30, 15:49

Cytryn pisze:Ze względu na duże rozbieżności w podejściu do tematu( zahaczamy o różnie definiowaną moralność) uważam, ze "edukacja seksualna" powinna się odbywać w domu, a o jej kształcie powinni decydować rodzice.


Czyli Cytrynku skazujesz 2/3 uczniów na edukacje "internetową".
Redtube bije ponoć rekordy.

Cytryn pisze:Można urządzać jakieś prelekcje dla rodziców z zakresu środków antykoncepcji czy uświadamiających konieczność rozmawiania z dzieckiem na temat pojawiających się w ich organizmach zmian oraz ostrzegających przed pozostawieniem dziecka bez kontroli jeśli chodzi o media( szczególnie Internet).


Spróbuj popatrzeć globalnie, jaki odsetek rodziców weźmie udział w takich szkoleniach (no bo chyba godzinka jednorazowo to za mało), zapewne można mocą rozporządzenia i pod groźba utraty prawa do opieki nad dzieckiem do uczestnictwa zmusić.

Po drugie, czemu te same treści przekazywane w domu będa lepsze niż przekazywane w szkole?

Zwróć uwagę na to, że wielu nastolatków woli rozmawiac o takich sprawach z obcymi, bez udziału rodziców.

Cytryn pisze:Natomiast sam pomysł edukowania dziecka "seksualnie" w szkole uważam za poroniony
i niesmaczny,


Czyli rozmowa o seksie z mamą jest OK, rozmowa o seksie z panią od WDŻ niesmaczna?

Nie rozumiem.

A nie uważasz za niesmaczne własne wizyty u ginekologa, wszak to nie jest Twój tata, czy mąż ;)

Cytryn pisze:dodatkowo kontrowersyjny( ja np. nie chciałabym, aby moje dziecko w szkole dowiadywało się, że seks jest OK, byle tylko się dobrze "zabezpieczyć"- z tego powodu, że chcę je wychować w wierze chrześcijańskiej.


Zachęcanie do uprawiania seksu jest mitem. Jest na językach, bo w tabloidowy sposób głośno sie krzyczy o treściach jakie cytował Basso, głośno się krzyczy o pseudo-psychologach zachęcających do oglądania pornoli z własnymi dziećmi ... i nie wiem czemu nagle traktuje jako pewien trend w edukacji.
Czy jak jakiś Korwin zaskrzeczy niedorzecznie, to też nazwiemy to trendem w polityce?

Jak wspomniałaś wyżej, chcesz edukować rodziców "jak rozmawiać z dziećmi o antykoncepcji", teraz sugerujesz, że ta antykoncepcja nie jest im potrzebna, bo chcesz nauczyć swe dzieci zachować dziewictwo do czasu małżeństwa.

Nie rozumiem.

Cytryn pisze:Tak samo nie chciałabym , aby moje dziecko uczono, że homoseksualizm jest czymś normalnym i dobrym- co oczywiście nie znaczy, że akceptuję nienawiść do tej mniejszości seksualnej).


Cytujesz oficjalny program nauczania, treść zaakceptowanego podręcznika, może nauczyciela, którego znasz, czy też materiały szkoleniowe jakichś "fundacji LGBT"?

Cytryn pisze:Jeśli ktoś uważa natomiast, że sam fakt, ze ktoś się na coć nie zgadza i zniechęca do czegoś uprawnia do oskarżania tego kogoś o "nienawiść"- to też jest duże nadużycie. Nienawiść dąży do wojny, do szkody, do wyrządzania krzywdy, więc sama obrona przed czymś złym nienawiścią nie jest.


Absolutnie nie Cytrynku, każdy ma prawo do własnych opinii.

Cytryn pisze:Gdyby ktoś z m u s z a ł moje dzieci do edukowania wedle własnego widzimisię w tak delikatnej materii, jak seks( a co za tym idzie: określone postawy moralne), to broniłabym się- być może urządzała jakieś marsze, podpisywała petycje itp.. Gdyby to nic nie dało, musiałabym to zaakceptować( i rozmawiać z dziećmi oraz prostować to, co nawykrzywiają w szkole)lub wyjechać z kraju. Póki co po prostu ich nie wysyłałam na wdż, bo mam do tego prawo.



Dokładnie, skoro nie akceptujesz takiego sposobu postrzegania tycvh spraw, to nie wysyłasz dziecka na zajęcia.

Czemu w związku z tym jesteś im przeciwna? Czemu jesteś przeciw czemuś, czego nie musisz robić?

Kierunek zmian mnie też niepokoi, ale z drugiej strony jestem świadoma, że tego zła nic nie zatrzyma. I mój sprzeciw ma niewielkie znaczenie w porównaniu z masami akceptującymi owe zmiany...Ja po prostu wiem, że to równia pochyła i zbliżamy się do końca wszystkiego.Może dlatego nie walczę o "ten świat"- on i tak jest stracony.


Tak jak Ty masz prawo żądać, by nie uważano Cie za "nienawidzącą" czy "złą", tak samo nie traktuj tych, którzy akceptują inne podejście do spraw seksu jako "straconych".

To, że nie czują potrzeby wychowywania dzieci z uwzględnieniem wszystkich nakazów i zakazów okreslonej religii nie ozncza, że sa źli.

A świat myślę, że nie jest stracony, a po prostu ewoluuje, czyli zmienia się, a nie upada.

W każdym wieku do takiej "sodomy i gomory" dochodziło, niekiedy za coś, co dziś dla nas jest zupełnie oczywiste palono na stosie.

... religia zawsze jest bardzo konserwatywna w stosunku do otaczającej nas rzeczywistości.

haLayla pisze:No dobrze, ale znowu - gdzieś trzeba wyznaczyć granicę. Bo ktoś inny może stwierdzić, że skoro może nie posyłać swojego dziecka na lekcje WDŻ, z powodu przekonań, to ktoś inny może uznać, że jako kreacjonista, nie chce by dziecko uczęszczało na lekcje biologii, ktoś inny zaś nie chce, by dziecka uczono o tym, że ziemia kręci się wokół słońca. Wreszcie, ktoś może nie zgadzać się z oceną historyczną okresu PRL.


Błądzisz moim zdaniem.

WDŻ nie jest przedmiotem sensu stricto, to nie partia wiedzy teoretycznej, czy umiejętności praktycznych, które w warunkach szkolnych są testowane i egzaminowane, a pewnym szkoleniem, zupełnie dobrowolnym.
Może on być - jeśli taka wola rodziców - realizowany przez nich samych.
Dotyczy kwalifikacji, które nabywamy z wiekiem, poprzez doświadczenie życiowe, a nie kształcenie.

Mamy możliwość oczywiście przeniesienia całej edukacji w warunki domowe, ale nie ma możliwości "balansowania" przedmiotami, które są obowiązkowe.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: vuem » 2013-08-30, 15:51

Basso profondo pisze:Granicą taką zawsze były kwestie najbardziej intymne, w szczególności cała sfera seksualna człowieka. Wychowanie dzieci w tej sferze powinno pozostać prywatną sprawą obywateli. Ingerencje państwa w tym zakresie uważam za gwałt na prywatności i gwałt na rodzicach, którzy powinni wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.


I mają prawo Basso, nie ma nakazu uczestnictwa w zajęciach z WDŻ.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: Cytryn » 2013-08-30, 16:06

Basso profondo pisze:
haLayla pisze:gdzieś trzeba wyznaczyć granicę
Granicą taką zawsze były kwestie najbardziej intymne, w szczególności cała sfera seksualna człowieka. Wychowanie dzieci w tej sferze powinno pozostać prywatną sprawą obywateli. Ingerencje państwa w tym zakresie uważam za gwałt na prywatności i gwałt na rodzicach, którzy powinni wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.


Zgadzam się.
Natomiast jeśli chodzi o kreacjonizm i teorię ewolucji...cóż, na biologii naucza się nie tylko teorii ewolucji, ale mnóstwo innych pożytecznych rzeczy. Osobiście moim dzieciom tłumaczylam, żeby "zaliczyły" ową teorię ewolucji właśnie jako jedną z teorii- nie sprawdzonych do końca, nie udowodnionych tak naprawdę( jestem kreacjonistką, jak łatwo się domyśleć).
Natomiast "robienie" przedmiotu z "edukacji seksualnej" dotyczy bardzo wąskiego zagadnienia związanego ze sferą moralną i intymną właśnie. Uważam, że to niepotrzebne
( patrz wyżej).

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: Cytryn » 2013-08-30, 16:29


Czyli Cytrynku skazujesz 2/3 uczniów na edukacje "internetową".
Redtube bije ponoć rekordy.


Edukacja internetowa i tak będzie się miała świetnie, czy edukacja seksualna w szkole będzie, czy nie.

Spróbuj popatrzeć globalnie, jaki odsetek rodziców weźmie udział w takich szkoleniach (no bo chyba godzinka jednorazowo to za mało), zapewne można mocą rozporządzenia i pod groźba utraty prawa do opieki nad dzieckiem do uczestnictwa zmusić.

Nie zmuszać, a zachęcać. A jeśli rodzice nie będą chcieli, to ich wola i prywatna sprawa, co się dzieje w danej rodzinie. Państwo nie powinno wkraczać w nasze sfery intymne i tyle.
Rodzice zaś biorą pełną odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci. Czy to robią dobrze, czy źle.
Po drugie, czemu te same treści przekazywane w domu będa lepsze niż przekazywane w szkole?

Bo rodzice przekażą te treści w taki sposób, jak uznają to za stosowne. Natomiast dziecku w szkole poda się rodzaje antykoncepcji i "recepturę" pierwszego razu- bez określania, czy to moralne, czy nie. Dając w ten sposób "przyzwolenie" na seks w sposób pośredni.

Zwróć uwagę na to, że wielu nastolatków woli rozmawiac o takich sprawach z obcymi, bez udziału rodziców.


Tu są winni rodzice, którzy w ogóle mało chcą z własnymi dziećmi rozmawiać. Ale to sprawa rodziców, jak wychowują swoje dzieci.


Czyli rozmowa o seksie z mamą jest OK, rozmowa o seksie z panią od WDŻ niesmaczna?

Nie rozumiem.


O sprawach intymnych powinno się rozmawiać z kimś zaufanym, a nie w gronie rówieśników z obcą panią.

A nie uważasz za niesmaczne własne wizyty u ginekologa, wszak to nie jest Twój tata, czy mąż ;)


Nie. Ginekolog to lekarz. On stawia diagnozy i leczy, albo pomaga przejść przez okres ciąży. Bez porównania z nauczycielem w szkole, który przekazuje treści o charakterze intymnym wg wytycznych MEN-u...


Zachęcanie do uprawiania seksu jest mitem. Jest na językach, bo w tabloidowy sposób głośno sie krzyczy o treściach jakie cytował Basso, głośno się krzyczy o pseudo-psychologach zachęcających do oglądania pornoli z własnymi dziećmi ... i nie wiem czemu nagle traktuje jako pewien trend w edukacji.
Czy jak jakiś Korwin zaskrzeczy niedorzecznie, to też nazwiemy to trendem w polityce?

Mówienie o antykoncepcji czternastolatkom bez podania informacji dot. sfery moralnej, omawianie istoty orgazmu i tego typu rzeczy stanowią same w sobie pewnego rodzaju zachętę. Szczególnie, że w podręcznikach( które widziałam) nie ma określenia, że seks pozamałżeński jest czymś złym, przeciwnie, raczej daje się do zrozumienia, że seks jest OK, byle życie seksualne rozpoczynała osoba dorosła, świadoma i "zabezpieczona" odpowiednio. Już samo to jest sprzeczne z chrześcijańskim wychowaniem do czystości przed ślubem- dlatego ja, jako chrześcijanka nie wyrażam zgody na takie "seksualne wychowanie". Jak komuś to odpowiada- OK, jego sprawa. Ale zmuszać wszystkich do udziału w czymś takim...?

Jak wspomniałaś wyżej, chcesz edukować rodziców "jak rozmawiać z dziećmi o antykoncepcji", teraz sugerujesz, że ta antykoncepcja nie jest im potrzebna, bo chcesz nauczyć swe dzieci zachować dziewictwo do czasu małżeństwa.Nie rozumiem.

Antykoncepcja jest potrzebna i w małżeństwie :) Młody człowiek w odpowiednim wieku powinien pewne sprawy rozumieć i znać. Co nie znaczy, że musi z tego od razu korzystać.

Cytujesz oficjalny program nauczania, treść zaakceptowanego podręcznika, może nauczyciela, którego znasz, czy też materiały szkoleniowe jakichś "fundacji LGBT"?


Niczego nie cytuję, ale wiem, że są takie tendencje(poza tym wg WHO homoseksualizm to zachowania zupełnie w normie...więc zapewne tak byłyby formułowane treści w podręcznikach do "edukacji seksualnej").

Absolutnie nie Cytrynku, każdy ma prawo do własnych opinii.


Dlatego nawet jeśli edukacja seksualna weszłaby do szkół jako osobny przedmiot, to tylko jako przedmiot do wyboru, nigdy jak nakaz czy przymus. Podobnie, jak teraz WDŻ

Dokładnie, skoro nie akceptujesz takiego sposobu postrzegania tycvh spraw, to nie wysyłasz dziecka na zajęcia.


I o to chodzi.
Czemu w związku z tym jesteś im przeciwna? Czemu jesteś przeciw czemuś, czego nie musisz robić?


Napisałam, że nie podoba mi się sam pomysł edukowania seksualnego w szkołach i włączanie do treści przedmiotowych( choćby na WDŻ czy języku polskim) treści promujących homoseksualizm czy treści przyzwalających w sposób pośredni na seks pozamałżeński. I nazywanie tego czymś dobrym oraz oczekiwanie "akceptacji".


Tak jak Ty masz prawo żądać, by nie uważano Cie za "nienawidzącą" czy "złą", tak samo nie traktuj tych, którzy akceptują inne podejście do spraw seksu jako "straconych".

Cały świat jest stracony- tak mówi Słowo Boże. Ale można się z tego świata ratować- każdy dokonuje wyboru sam. Albo chcesz zostać na gniew Boży, albo jednasz się z Bogiem na jego warunkach. Proste. Inne podejście do seksu to dla mnie, osoby wierzącej po prostu zachęta do grzeszenia. Nie możesz od chrześcijanki wymagać, aby seks "partnerski", homoseksulany czy cudzołóstwo uznała za coś dobrego.
To, że nie czują potrzeby wychowywania dzieci z uwzględnieniem wszystkich nakazów i zakazów okreslonej religii nie ozncza, że sa źli.

Biblia uczy, że wszyscy jesteśmy źli, choć "potrafimy czasem dobre dary dzieciom dawać". Innymi słowy- ludzi czasem stać na coś dobrego, ale ogólnie rzecz biorąc wszyscy jesteśmy grzeszni i źli. Dlatego potrzebujemy zbawienia.
A świat myślę, że nie jest stracony, a po prostu ewoluuje, czyli zmienia się, a nie upada.

Ewoluuje, oj ewoluuje...w kierunku zła.
W każdym wieku do takiej "sodomy i gomory" dochodziło, niekiedy za coś, co dziś dla nas jest zupełnie oczywiste palono na stosie.


No, głupich w żadnych wieku nie brakuje, nawet takich, którzy z Bogiem na ustach czynili rzeczy wstrętne i niezgodne z Bożą nauką. Nie należy mieszać prawdziwego chrześćijaństwa z udawanym i fałszywym.
... religia zawsze jest bardzo konserwatywna w stosunku do otaczającej nas rzeczywistości
.
Nie obchodzi mnie żadna religia. Wiara to relacja z żywym Bogiem, a nie kanon spisanych zakazów i nakazów, za przestrzeganie których "idzie się do nieba". Zbawienie jest z łaski, za darmo, a posłuszeństwo Bogu wynika ze zmienionego serca i odrodzenia w Duchu. Dziecko Boże nie chce grzeszyć, bo kocha Boga i ma bojaźń Bożą w sercu. A nie dlatego, że mu "religia tak nakazuje".

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: haLayla » 2013-08-30, 16:44

Basso profondo pisze:
haLayla pisze:gdzieś trzeba wyznaczyć granicę
Granicą taką zawsze były kwestie najbardziej intymne, w szczególności cała sfera seksualna człowieka. Wychowanie dzieci w tej sferze powinno pozostać prywatną sprawą obywateli. Ingerencje państwa w tym zakresie uważam za gwałt na prywatności i gwałt na rodzicach, którzy powinni wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.


Nie wiem czy czytałeś ostatnio wywiad z prof. Mikołejką we Wprost. Nie ma go jeszcze w całości w Internecie. Tym niemniej teza tego wywiadu brzmi, że ta nasza mieszczańska prywatność to wytwór relatywnie nowy, bo powstał gdzieś u progu XIX wieku. Wcześniej ludzie byli poczynani publicznie, rodzili się publicznie i publicznie umierali. Więc niekoniecznie intymność jest tutaj czymś oczywistym, czymś co nie może podlegać zmianom.

vuem pisze:W każdym wieku do takiej "sodomy i gomory" dochodziło, niekiedy za coś, co dziś dla nas jest zupełnie oczywiste palono na stosie.

... religia zawsze jest bardzo konserwatywna w stosunku do otaczającej nas rzeczywistości.


Nie przesadzajmy. W średniowieczu, paradoksalnie, kościół należał do awangardy postępu.

haLayla pisze:No dobrze, ale znowu - gdzieś trzeba wyznaczyć granicę. Bo ktoś inny może stwierdzić, że skoro może nie posyłać swojego dziecka na lekcje WDŻ, z powodu przekonań, to ktoś inny może uznać, że jako kreacjonista, nie chce by dziecko uczęszczało na lekcje biologii, ktoś inny zaś nie chce, by dziecka uczono o tym, że ziemia kręci się wokół słońca. Wreszcie, ktoś może nie zgadzać się z oceną historyczną okresu PRL.


Błądzisz moim zdaniem.

WDŻ nie jest przedmiotem sensu stricto, to nie partia wiedzy teoretycznej, czy umiejętności praktycznych, które w warunkach szkolnych są testowane i egzaminowane, a pewnym szkoleniem, zupełnie dobrowolnym.


Jakby nie było, celem szkoły jest nie tylko nauczyć uczni pewnej wiedzy, ale także przygotować ich do życia dorosłego, w społeczeństwie, w rodzinie, nauczyć funkcjonowania. W końcu szkoła ma także wychowywać, a nie tylko uczyć.

Mamy możliwość oczywiście przeniesienia całej edukacji w warunki domowe, ale nie ma możliwości "balansowania" przedmiotami, które są obowiązkowe.


Jednakże z jakiegoś powodu są one obowiązkowe. Na dobrą sprawę, można by uznać, że wiedza na temat kulistości ziemi jest dobrowolna i opcjonalna, bo ktoś wychowuje swoje dziecko inaczej.
<3

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: haLayla » 2013-08-30, 16:49

Jak zatem w świetle tej tezy:

Cytryn pisze:Nie obchodzi mnie żadna religia. Wiara to relacja z żywym Bogiem, a nie kanon spisanych zakazów i nakazów, za przestrzeganie których "idzie się do nieba". Zbawienie jest z łaski, za darmo, a posłuszeństwo Bogu wynika ze zmienionego serca i odrodzenia w Duchu. Dziecko Boże nie chce grzeszyć, bo kocha Boga i ma bojaźń Bożą w sercu. A nie dlatego, że mu "religia tak nakazuje".


mają się poniższe wypowiedzi?

Cytryn pisze:Już samo to jest sprzeczne z chrześcijańskim wychowaniem do czystości przed ślubem- dlatego ja, jako chrześcijanka nie wyrażam zgody na takie "seksualne wychowanie". Jak komuś to odpowiada- OK, jego sprawa. Ale zmuszać wszystkich do udziału w czymś takim...?


Cytryn pisze:Nie możesz od chrześcijanki wymagać, aby seks "partnerski", homoseksulany czy cudzołóstwo uznała za coś dobrego.


Z czego zatem wynikają te dogmaty?
<3

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Protest przeciwko seksedukacji

Postautor: koma » 2013-08-30, 17:09

haLayla pisze:Z czego zatem wynikają te dogmaty?

Cytryn kiedyś pisala, że nie jest katoliczką.
Przypomnij proszę, Cytrynku, jakie to wyznanie chrześcijańskie?


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron