linczerka pisze:. Można było dyskusję prowadzić na właściwe tory. I zastanowić się wspólnie nad problemem, jakim są trudności dziecka z w/w dysfunkcjami.
Można było, ale z bezkrytycznym zapatrzeniem w dogmat podstawy programowej nie wygrasz. Kiedyś, gdy nie było terminu dysleksja, los wielu dyslektyków był lepszy. Wystarczy wiedzieć, że dyslektycy:
1. Korzystają z wrodzonej zdolności do przetwarzania i kreowania doznań percepcyjnych.
2. Cechuje ich większa wrażliwość na otoczenie.
3. Są bardziej ciekawi niż przeciętny człowiek.
4. Myślą obrazami a nie słowami.
5. Mają lepszą intuicję i są bardziej przenikliwi.
6. Myślenie i spostrzeganie ma charakter polisensoryczny (wykorzystują wszystkie zmysły).
7. Realistycznie przeżywają swoje myśli.
8. Mają żywą wyobraźnię.
Jeśli nauczyciel nie potrafi rozwijać opisanych zdolności dyslektyka, powinien dać mu spokój i nie dręczyć go. Jeśli dyslektyk nie zostanie zdruzgotany psychicznie przez nauczycieli chcących go na siłę wtłoczyć w gorset podstawy programowej, która jest sprzeczna z jego naturą, potrafi sobie radzić w życiu, a nawet osiąga dobre zdolności twórcze.
Dzisiaj wielu nauczycieli jest zapatrzonych w podstawę programową, przez co łamią jedną z podstawowych zasad pedagogiki, że uczniowi można wyznaczyć jedynie takie wymagania, które jest w stanie spełnić. Takim postępowaniem niszczą psychicznie dyslektyków, w stopniu zagrażającym wykluczeniu społecznemu. Warto, żeby nauczyciele sprawdzali dalsze losy swoich uczniów.