dushka pisze:
Tak, ale nauczyciel nie jest jedynym opiekunem ucznia. Kształtuje go w jakimś tam stopniu, cała reszta - to rodzice i dalsze otoczenie. Ja nie zamierzam brać odpowiedzialności za błędy wychowawcze innych.
Bo i nie bierzesz za to odpowiedzialności- nauczyciel nie jest od tego, aby dźwigać wszystkie błędy tego świata, a tylko próbujesz zmienić coś w jego postępowaniu- czy będą tego efekty, czy nie- to już jest inna sprawa.
dushka pisze:Toteż tak zrobiono. I co? I wielka kupa, uczniowi to
zwisa i powiewa, pisząc obrazowo. Ba! dumny jest z takiego obrotu sprawy
Od tego jest policja i sąd dla nieletnich, żeby uczniowi jednak nie zwisało i powiewało.
dushka pisze:A ile wg Ciebie można wyjaśniać? Poza tym akurat z osobami upośledzonymi ciężko dojść do ładu w ten sposób, zwłaszcza, gdy są zdemoralizowane. To, że tak powiem, może być nierealne do wytłumaczenia. Obrazowo: jeśli w domu nie ma jedzenia, ociec i matula wiecznie pijani, a ty dostajesz po łbie za samo istnienie - masz gdzieś, czy ktoś Cię lubi. Używasz siły, by choć na moment zaistnieć i pokazać, że coś znaczy. Obojętnie, czy dobrze, czy źle. A rozwój emocjonalny osoby z lekkim uu zatrzymuje się na poziomie 12lat co najwyżej.
Jak głodny, to dać mu kanapkę, lizaka, czekoladę- to dużo nie kosztuje. Jak żyje w zdemoralizowanej rodzinie, to chyba od tego jest sąd rodzinny, żeby coś z tym fantem zrobić. Nie możesz używać siły, chyba, że w obronie własnej. Jeżeli boisz się o bezpieczeństwo swoje lub innych uczniów wzywasz policję.
dushka pisze:A kto powiedział, że to ma sens? Ale jeśli dziecko nie robi nic, bo w domu mają to gdzieś - to co ma zrobić nauczyciel? Siłą w szkole nie zatrzyma, współpraca z domem zerowa. Nie pojadę po dziecko rano, by przyszło do mnie na zajęcia. ja mam 5 uczniów z naprawdę wielkimi problemami (klasa integracyjna). Świata nie zbawię.
Współpraca z rodziną zerowa? Rodzice mają
obowiązek interesować się postepami dziecka w nauce. Jeżeli nie, pedagog kieruje sprawę do sądu rodzinnego.
Co ma zrobić nauczyciel? Zapytać na koniec roku"od oka" z jakiejś partii materiału i postawić dwójkę na koniec roku, przetrzymywanie w szkole nie ma sensu. Ciekawe za co ma te jedynki? Za to , że nie nosił zeszytu? W dorosłym życiu nie jest to potrzebne do funkcjonowania. Z matematyki ma jedynki, bo nie umie liczyć? Nie bój się, pieniądze będzie umiał sobie odliczyć na przykład na piwo, a jak nie, to zostanie oszukany przez sprzedawcę , ale to już jego strata. Być może w zyciu zostanie dobrym fachowcem, bo ma jakiś ukryty dar i będzie lepiej zarabial niż nauczyciel dyplomowany.