Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
Rodzice zdecydowanie mylą odwagę i asertywność z bezczelnością i arogancją. Niech więc się udziela, niech dyskutuje, niech będzie aktywna, ale niech to robi w cywilizowany i społecznie akceptowany sposób. Wytłumacz jej i jej rodzicom, co to oznacza. Wytłumacz, jakie zachowania akceptujesz, a jakich zdecydowanie nie. Wytłumacz różnicę pomiędzy rzeczową dyskusją, a bezczelnym wtrącaniem się i dogadywaniem. Wytłumacz, że swoim zachowaniem przeszkadza nauczycielowi w pracy, czego absolutnie nie możesz tolerować. Wytłumacz, że...fajnyprofesor pisze:Rodziece twierdza, ża uczą jej asertywności, radzenia sobie w dzisiejszym świecie, walczenia o swoje i ciesza się, że jest odważna, że potrafi dyskutować.
Cytryn pisze:Myślę, że dziewczę musi poczuć, kto jest górą i gdzie jej miejsce. Trzeba do niej ostro, z dużą pewnością siebie, a nawet czasem przygadać. Nie wchodzić w dyskusje, ignorować jej uszczypliwe uwagi, posłużyć się ironią.
miwues pisze:fajnyprofesor pisze:Na lekcji nauczycielka angielskiego wykłada nowy temat, a ta rozmawia z koleżanką, pisze do niej liściki, na kolejną uwagę nauczycielki reaguje słowami"bez urazy, ale za każdym razem trafiamy na beznadziejną anglistkę"
Oj, postawiłbym to dziewczę do pionu szybciuteńko, że ho ho! I musi to zrobić inny nauczyciel, bo anglistce nie wypada. Moim zdaniem wskazana jest bardzo szybka i ostra reakcja.
miwues pisze:fajnyprofesor pisze:siostra wchodzi w jej prywatność jakimi jest wiara i wyznawana religia, więc nie ma obowiązku jej odpowiadać
Dziewczę jest albo skrajnie rozpuszczone, albo głupiutkie jak gęś. W pierwszym przypadku wskazana chyba rozmowa z rodzicami. Czy oni w ogóle mają pojęcie, jak ich dziecko się zachowuje i co mówi?
miwues pisze:fajnyprofesor pisze:Podczas rutynowego badania ortopedycznego zapytała lekarza: czy pan czuje satysfakcję oglądając mnie?- lekarz poczuł się co najmniej nieswojo
A powinien jej coś odpalić. Coś w stylu: Większą satysfakcję czułbym, gdybyś miała otwarte złamanie nogi, widać by ci było mięso do kości i wiłabyś się przede mną z bólu błagając, abym ci pomógł.![]()
fajnyprofesor pisze:Jesli chodzi o rodziców, to trzymają strone córki, uważa mama, że kiedys była taka jak ona i wyrosła na niezłego człowieka. Rodziece twierdza, ża uczą jej asertywnośći, radzenia sobie w dzisiejszym świecie, walczenia o swoje i ciesza się, że jest odważna, że potrafi dyskutować.
jest aktywna w szkole i w klasie, została wybrana sekretarzem klasy, uczestniczy w akademiach, przeglądach, udziela się artystycznie i plastycznie.
Z 10-latką?Jolly Roger pisze:za uwagę odnosnie kompetencji to właśnie sama nauczycielka powinna spokojnie wyjasnić wszelkie watpliwości
A cóż to za "prywatność", jeśli jest zapisana na lekcje określonej religii i określonej wiary? I niby tu dziewczę ma rację?fajnyprofesor pisze:siostra wchodzi w jej prywatność jakimi jest wiara i wyznawana religia, więc nie ma obowiązku jej odpowiadać.
Właśnie, a wielu wydaje się, że stosowanie systemu punktowego rozwiąże wszelkie problemy wychowawcze w szkole. Mit, mit, mit.Jolly Roger pisze:Wpisywanie kolejnych punktów gdy nie ma reakcji na poprzednie jest bez sensu.
edzia pisze:Właśnie, a wielu wydaje się, że stosowanie systemu punktowego rozwiąże wszelkie problemy wychowawcze w szkole.
A cóż to za "prywatność", jeśli jest zapisana na lekcje określonej religii i określonej wiary? I niby tu dziewczę ma rację?
Zastanawiam się jeszcze, czy 10-letnie dziecko jest w stanie samo dojść do takiego wniosku nawet, gdyby był on prawdziwy. Sądzę, że nie. Sądzę, że tego nauczyli rodzice. Dziecko powtarza.fajnyprofesor pisze:"bez urazy, ale za każdym razem trafiamy na beznadziejną anglistkę"
W kontekście tego, co napisała autorka postu, pytanie zadawane przez siostrę chyba ma sens:Jolly Roger pisze:A po cóż to pytanie o wiarę skoro zapisanie na zajęcia daje odpowiedzi?
fajnyprofesor pisze:na religii rozmawia siostra o wartościach świąt Bożego Narodzenia- uczennica kołysze się w ławce, łapie za słówka siostrę, a potem gdy siostra pyta czy wiara, Bóg jest dla niej ważny- odpowiada, że ważne są dla niej tylko świeta Bożego Narodzenia ze względu na prezenty , a siostra wchodzi w jej prywatność jakimi jest wiara i wyznawana religia, więc nie ma obowiązku jej odpowiadać.
Ocena zachowania ustalona bez systemu punktowego, też jest informacją. Też jest oceną. Tylko ustaloną w inny sposób. Jednak sposób ustalenia tej oceny (żaden) nie powinien zwalniać z reakcji nauczycieli, z działań wychowawczych, z rozwiązywania problemów na bieżąco. A mam wrażenie, że zwalnia - punktowy zwalnia bardziej, niż "normalny". Może dlatego, że już sam w sobie jest pracochłonny?Jolly Roger pisze:Co do systemu punktowego to on działa jak oceny. Są informacją. Ważne co dzieje się dalej. Wpisanie 13 oceny niedostatecznej jest też bez sensu, więc może znieśmy oceny?
miwues pisze:Jolly Roger pisze:Za rozmowy i liściki to może należałoby to ho ho, ale za uwagę odnośnie kompetencji to właśnie sama nauczycielka powinna spokojnie wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Przyjmując, że mamy do czynienia z sytuacją typową, nie widzę pola do dyskusji z dziesięciolatką na temat kompetencji zawodowych nauczyciela. To nie ten poziom relacji. Dziecko zajmuje określoną pozycję w społeczeństwie, nie jest to pozycja umożliwiająca kontrolowanie rodziców czy nauczyciela.
miwues pisze:Jolly Roger pisze:A może siostra jest wychowawczo nieudolna. Przecież dziewczę ma rację. Nie ma obowiązku opowiadania o swojej wierze.*
To tak jakbym poszedł do lekarza i na pytanie, co mi dolega, odpowiedział, że stan mojego zdrowia to tzw. dane wrażliwe i lekarz niech nie waży mi się zadawać intymnych pytań.
*Nie obraź się, ale naprawdę tylko w oświacie spotykam się z takim rozumowaniem. Nigdzie poza oświatą nie byłoby ono możliwe. Nie rozumiem, dlaczego się tak dzieje, czy ten system ma jakiś niezrozumiały dla mnie feler?
czy wiara, Bóg jest dla niej ważny- odpowiada, że ważne są dla niej tylko świeta Bożego Narodzenia ze względu na prezenty , a siostra wchodzi w jej prywatność jakimi jest wiara i wyznawana religia, więc nie ma obowiązku jej odpowiadać.
miwues pisze:To kolejny wg mnie feler systemu: nauczyciele sami w głębi serca mają niezwykle, absurdalnie wręcz, krytyczny stosunek do kolegów i koleżanek po fachu.
Jolly Roger pisze:W pełni mógłbym się podpisać pod słowami malgali, ale mam wątpliwości czy one odnoszą się bezpośrednio do tego konkretnego przykładu