ona1991 pisze:sprawdziany to osobna sprawa, są na 30pktów. Próg 40% jest w tym przypadku bardzo trudny do osiągnięcia... osoby które przez 3 lata liceum miały trójki i czwórki teraz nie potrafią wyjechać na dopuszczający... a to chyba nie jest normalne. A autorem tych arkuszy jest dyrektor, z nim nie da się niestety normalnie porozmawiać.
To, o czym tu piszesz świadczy o tym, że wcześniejsze oceny pewnie były zawyżane. To częsta pułapka, w którą wpadaja szkoły już na wstępie przyjmujące uczniów z kiepskimi wynikami ze szkół podstawowych.
To jest wynikiem naszego chorego systemu i przeświadczenia, że większość społeczeństwa powinna mieć maturę i skończyć studia.

Jednocześnie bije się na alarm, że w naszym kraju brak wykwalifikowanych robotników.
Potem takich uczniów, nie zainteresowanych zbytnio zdobyciem wiedzy ogólnej, na "siłę" się przepycha z klasy do klasy, nie wymagając od nich zbyt wiele. Bo trzeba by było się ich ze szkoły pozbyć. A co z nimi zrobić, skoro brak szkół zawodowych? A i w interesie samej szkoły i jej dyrekcji leży, żeby takiego ucznia jak najdłużej utrzymać, bo za nim idą dotacje, więc godziny dla nauczycieli i często być, albo nie być szkoły.
W 3 kl. - groźba egzaminu maturalnego, który jest zewnętrznym miernikiem wyników szkoły powoduje, że dyrektor - odpowiedzialny za ów wynik nagle budzi się z"ręką w nocniku". Mając tak słabe wyniki egzaminów próbnych, o jakich piszesz, próbuje pewnie jakoś zmotywować czy też zmusić jeszcze w ciągu tych ostatnich miesięcy przed maturą nienawykłych do systematycznej i cięzkiej pracy uczniów. I w ten sposób próbuje jakoś ratować raczej beznadziejną sytuację.
Ci z kolei mają olbrzymie pretensje, bo skoro przez 2 lata nie musieli zbyt wiele robić, aby zdawać z klasy do klasy, to teraz uważają, że dopuszczenie ich do matury jest ich "świętym i nienaruszalnym prawem"
Ja uważam, że w sytuacji, kiedy szkoła średnia czasem administracyjnie zmuszona jest przez organ prowadzący do przyjęcia jak największej liczby uczniów ( znam z autopsji takie przypadki, kiedy do LO przyjmowani byli uczniowie ze średnią nieco ponad 2,0 i bardzo małą ilością pkt. za egzamin gimnazjalny), dla których często program szkoły średniej jest nie do przejścia z powodu ograniczeń intelektualnych czy też zbyt lekceważącego podejścia do nauki, nauczyciele i dyrektor mają prawo do podjęcia takich działań, które wyeliminują tych, dla których zdanie matury może być barierą nie do przeskoczenia.
Co prawda osobiście jestem zdania, że powinno to nastąpić już na wcześniejszym etapie - przynajmniej ja tak staram się robić na swoim przedmiocie. Choć zdarzają się i takie sytuacje, kiedy na nauczycieli wywiera się wręcz nacisk, aby nie stawiali zbyt wielu ocen ndst.
Lub też czasem zdarzają się sytuację, że taki uczeń jakoś "ślizga" się przez dwa lata, a w 3 kl. nadchodzi czas, kiedy trzeba ostatecznie zadecydować, co dalej.
I to jest nie tylko decyzja nauczycieli ale również, a może przede wszystkim samych uczniów.
Trzeba wziąć się porządnie do roboty, a nie liczyć, że na maturze tez się uda jakoś prześliznąć.
W końcu przecież jeśli ktoś nie przykładał się do nauki w ciągu tych 2 lat i w 3 klasie też się buntuje i nie zamierza robić więcej, by nadrobić braki, to przecież może zakończyć swoją edukację na poziomie szkoły średniej.
Albo "pójść po rozum do głowy" i ewentualnie powtórzyć klasę i zdać maturę w późniejszym terminie.
Sama piszesz, że te sprawdziany obejmują materiał z poprzednich lat. Może trzeba po prostu przestać się buntować tylko pokornie uznać swoje niedostatki i zabrać do porządnych powtórek, choć tego czasu to już naprawdę niewiele zostało
