Legendy oświatowe

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Legendy oświatowe

Postautor: Basiek70 » 2010-08-25, 21:37

Pełna lista kontaktów telefonicznych z każdej klasy jest w sekretariacie.

Ani w szkole w której pracuję, ani w szkole, do której chodzi moje dziecko (integracyjna), ani w szkole drugiego dziecka, z opiniami z PPP nie zapoznaje sie cała rada; i uważam to za słuszne.
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.
Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,
który jest tylko realistą."

agazuz
Posty: 68
Rejestracja: 2010-07-28, 01:11
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: agazuz » 2010-08-25, 22:00

Jednak rubryka do wpisania telefonów (domowych) rodziców znajduje się w dziennikach.
Bezprawnie? (nie pytam, czy to etyczne)

Pytałam o to, czy umieszczanie jakichś informacji w dzienniku jest niezgodne z przepisami/zabronione, bo z takim kategorycznym stwierdzeniem się spotkałam.
To nie znaczy, że ja osobiście mam ochotę pakować tam poufne informacje. Po prostu brak mi w tym logiki, skoro dziennik zawiera inne dość osobiste informacje, a procedura egzaminacyjna... jest jaka jest ;)

Rozumiem, że ktoś ma swój prywatny punkt widzenia i indywidualne pomysły na rozwiązanie spraw związanych opiniami czy numerami telefonów, ma swoje racje, jako nauczyciel - zapewne i praktyczne doświadczenie. To, że nie spotkałam się z omawianiem na forum RP czyjejś opinii, nie znaczy, że tak się nie dzieje. Jednak w tym temacie i w moim pytaniu chodzi o legendy oświatowe - o coś innego niż sprawa jednostkowego uznania, czy coś, co obowiązuje, jest właściwe.

Jestem zdania, że świadomość wskazań poradni może mieć znaczenie nawet dla nauczyciela dyżurującego na przerwie - różne są przypadki i wskazania... Szanuję zarazem stanowisko rodzica. W tym przypadku chodzi mi jednak o sam fakt zakazu/dopuszczenia pewnych rozwiązań.
Nie mamy pańskiego płaszcza
i co
pan
nam
zrobi?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: vuem » 2010-08-26, 07:50

Dziennik nie jest ogólnodostępnym źródłem informacji teleadresowych. Kontakt z rodzicem jest konieczny, stąd i posiadanie takiego numeru jest również konieczne.
Czemu nie w dzienniku, a w jakiejś księdze w sekretariacie? Bo to wygodniejsze choćby.
Nie ma moim zdaniem ani jednego logicznego powodu, by go w dzienniku nie umieszczać. Do listy telefonów w sekretariacie mieliby swobodny dostęp dokładnie ci sami ludzie, którzy mają prawo dysponować dziennikami, więc sensu naciągania "modnej" ustawy o ochronie danych osobowych nie widzę.

Wszelkie orzeczenia z różnych poradni dotyczą problemów, które mają wpływ na wychowanie i nauczanie takiego ucznia, więc każdy "uwikłany" w te procesy musi je znać.
Nie widzę znów sensu ukrywania tego przed RP, a wręcz przeciwnie.
Co jeśli nie "znający problemu nauczyciel", a kojarzący dziecko z kilku "wybryków" dziwi się oceną zachowania i jej sie sprzeciwia? Zamiast wyjaśnienia, że wynikają one z adhd, aspergera, czy bardzo trudnej sytuacji rodzinnej ma usłyszeć "nie mogę ci powiedzieć"?
Przecież RP to ludzie, którzy współpracują ze sobą dla dobra tych ludzi, więc i muszą to wiedzieć, są zobowiązani tajemnica służbową.
Nigdy nie słyszałem o ukrywaniu czegokolwiek, na posiedzeniach pojawiają się natomiast pewne informacje, które niekoniecznie muszą mnie interesować, wiec siłą rzeczy się z nimi nie zapoznaję...ale żeby ukrywać? Nie.

W jaki sposób się to odbywa w Twojej szkole? Oddzielne posiedzenia dla wtajemniczonych? Tajne spotkania? Czy klauzule "tajne" w księdze protokołów? :wink:

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Legendy oświatowe

Postautor: Basiek70 » 2010-08-26, 11:20

Jakieś nieporozumienie. Oczywiście ze wszyscy wiedzą o dzieciach z problemami, wiedzą, jaki to problem, co więcej, znają metody postępowania w sytuacjach trudnych z takim dzieckiem. Nie zapoznają się natomiast szczegółowo z całą opinią, bo nie jest im to potrzebne.
Obecność książki kontaktowej w sekretariacie ma same plusy: wszyscy wiedzą, gdzie jest, zadzwonić w razie potrzeby może każdy, nie ma szukania dziennika (oszczędność czasu), poza tym jest tam więcej kontaktów (komórkowe, do pracy, do innych osób z rodziny)
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: vuem » 2010-08-26, 11:42

Baśku, odwracasz teraz kota ogonem.

Napisałaś wyraźnie:

Numerów telefonów nie powinno być w dzienniku. Dane w dzienniku mają być te, które są niezbędne do ewidencji i monitorowania spełniania obowiązku szkolnego, a numer telefonu rodzica nie jest takowym.


Tak więc, numery telefonów znajdują się tylko w sekretariacie nie dla wygody, ale z powodu ochrony danych osobowych. W dzienniku ich nie może być.
Bez sensu.

Ale mam pytanie: Jakie dane są niezbędne do ewidencji i monitorowania spełniania obowiązku szkolnego i w jaki sposób je wykorzystujesz?


Na temat opinii poradni na pisałaś równie jednoznacznie:

dziennik jest dokumentem ogólnodostępnym w szkole
a opinia jest poufna
rodzic decyduje się ją przedstawić konkretnym osobom, a nie całej radzie i innym pracownikom szkoły
umieszczenie opinii w dzienniku jest więc dla mnie naruszeniem zasad (ochrona danych oraz nie działanie na szkodę dziecka), z którego jako rodzic byłabym bardzo niezadowolona i z którego wyciągnęłabym konsekwencje
i jestem przekonana, ze bym wygrała


Tak więc nie chodziło Ci o to, że niektórym nauczycielom jest ona niepotrzebna i naturalnie nie interesują się nią, choćby i o niej usłyszeli na radzie,nie chodzi o to, że "nie zapoznają się z całą opinią", ale wg Ciebie część rady (czyli niektórzy nauczyciele) nie powinni o tym wiedzieć dla dobra dziecka.
Sorry, ale to bzdura.

Przyznasz, że te Twoje 2 wcześniejsze wypowiedzi różnią sie znacznie od tej ostatniej :wink:

agazuz
Posty: 68
Rejestracja: 2010-07-28, 01:11
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: agazuz » 2010-08-26, 12:59

Basiek70 pisze:Jakieś nieporozumienie. Oczywiście ze wszyscy wiedzą o dzieciach z problemami, wiedzą, jaki to problem, co więcej, znają metody postępowania w sytuacjach trudnych z takim dzieckiem. Nie zapoznają się natomiast szczegółowo z całą opinią, bo nie jest im to potrzebne.

Nie zapoznają się, bo nie jest to potrzebne, czy dlatego, że im nie wolno (pisałaś, że jest poufna)? Bo przecież o to pytam... A że nie jest to potrzebne niektórym... Są i tacy, którym by się przydało, a i tak z całością szczegółowo się nie zapoznają... A szkoda. Zanim jednak nauczyciel nie przeczyta opinii, w ciemno nie przewidzi, czy ona mu się przyda, czy spotka tego ucznia, czy coś zajdzie.

Skąd nauczyciele wiedzą o metodach postępowania i problemie, skoro nie zapoznają się szczegółowo z opinią? Samo np. stwierdzenie "dysleksja" czy "niedosłuch" to przecież za mało. W opinii są szczegółowe, zindywidualizowane opisy i wskazówki. Jak zapoznać się z tym bez poznawania całości? Zresztą cóż więcej znajduje się w przeciętnej opinii...? Może my mamy na myśli jakieś zupełnie odmienne przykłady tego, co w opiniach jest zawierane?

Wg kogo tak jest i kto odgórnie miałby ocenić, jaka część opinii ma być przeczytana i zastosowana w pracy z uczniem? Kto w ogóle może uogólniając, bez czytania poszczególnych opinii, założyć trafnie, która część tej opinii nie przyda się nigdy danemu pracownikowi w pracy z dzieckiem? Trzeba by przeczytać taką opinię, aby ocenić, co jest zbędne, i zrobić z niej jakieś streszczenie, albo w poradni osobno wydzielić część bardziej i mniej tajną... Bo jak na razie opinia przekazywana jest szkole w całości, jeśli już trafi tam w ogóle. Rozumiem, że mogłyby być przypadki, gdy opinia zawiera treści, których rodzic nie chce ujawniać. Wg mnie taki rodzic ma do wyboru kilka opcji i może sobie poradzić, bo tylko on decyduje, czy tę opinię nam przyniesie... Ale jeśli po prostu przyniesie do szkoły, to nikt mu nie gwarantuje totalnej poufności.

Nieporozumienie nasze wynika być może z tego, co napisałaś wcześniej:
"Po pierwsze, mają dostęp wszyscy nauczyciele (a ja sobie nie życzę, żeby o dysfunkcjach mojego dziecka wszyscy wiedzieli)" - to dla mnie coś innego niż napisane teraz: "oczywiście że wszyscy wiedzą o dzieciach z problemami i wiedzą jaki to problem". Pogubiłam się już, jakie masz zdanie...

My być może mówimy o czymś innym i mamy na myśli inne wykorzystanie tych opinii. Mnie nie chodzi o to, o czym wspomniała iTulka ("Wyobrażam sobie, co czuliby rodzice dziecka, gdyby słyszeli jak ze swobodą publicznie ogłaszamy coś, z czym być może im ciężko się pogodzić" - nawiasem mówiąc: z wieloma sprawami ludziom ciężko się pogodzić).
Dla mnie RP to nie jest publiczne ogłoszenie czegokolwiek, ale też nigdy nikt nie wymagał ode mnie, bym uzasadniając cokolwiek - ocenę, nasze postępowanie itd. - przytaczała z opinii coś poza ogólnikami (stwierdzenie problemu). Co więcej, takie ew. wyskoczenie kogoś w czasie posiedzenia ze zbyt osobistymi informacjami o uczniu nie ma wg mnie nic wspólnego z tym, czy ta opinia była włożona do dziennika. Ja słyszałam o zakazie wkładania jej do dziennika, nie ma natomiast "zakazu" mówienia o tych dysfunkcjach na posiedzeniu. I to jest właśnie wg mnie paradoks i jakaś bzdura. Osoby, które roznoszą po świecie mit o tym, że opinii włożyć do dziennika nie wolno, jednocześnie same potrafią czasami bez hamulców omawiać zawartość opinii w warunkach średnio poufnych.
Co więcej, te osoby często nie podzielają zdania, że "dziennik to dokument w szkole ogólnodostępny" - jak napisałaś. A mimo to uważają, że opinia w nim nie może być.

Wg mnie zakaz włożenia opinii do dziennika nie gwarantuje w żaden sposób dyskrecji. A jeśli dzienniki są źle w szkole przechowywane, to wina szkoły i jej praktyk, a nie podstawa do uznania, że dziennik to dokument ogólnodostępny.
Natomiast pewne informacje w dzienniku usprawniłyby pracę i działały na korzyść ucznia. Np. która notatka z zaleceniami w oparciu o opinię, pozbawiona bolesnych szczegółów - też wg niektórych zakazana pod groźbą gromów z jasnego nieba.
I tego ogarnąć nie umiem, ponieważ akceptowane jest wpisywanie do dziennika innych danych osobowych, numerów telefonów.

Obecność książki kontaktowej w sekretariacie ma same plusy: wszyscy wiedzą, gdzie jest, zadzwonić w razie potrzeby może każdy, nie ma szukania dziennika (oszczędność czasu), poza tym jest tam więcej kontaktów (komórkowe, do pracy, do innych osób z rodziny)

To są wg mnie indywidualne usprawnienia i fajnie, jesli komuś się sprawdzają; ponadto jest to kwestia preferencji (po prostu nie każdy będzie wolał iść do sekretariatu i nie ma co mu tłumaczyć, że tak dla wszystkich jest wygodniej) czy sytuacji (hipotetycznie: gdy mam lekcję z klasą, której nie znam, mam zastępstwo, po którym chcę się skontaktować z rodzicem, to wcale nie mam bliżej do księgi, tylko do dziennika, bo mam go na lekcji).

Rozumiem, jeśli ktoś wprowadza w szkole różne rozwiązania, które w opinii dyrekcji, nauczycieli czy rodziców mają pomóc w poszanowaniu praw itd.
Nie rozumiem, gdy robi się to za parawanem pretekstu (a nawet z groźbami konsekwencji), że istnieje jakiś zakaz dotyczący numerów telefonów lub opinii, którego po prostu nie ma.
Nie mamy pańskiego płaszcza
i co
pan
nam
zrobi?

Awatar użytkownika
iTulka
Posty: 385
Rejestracja: 2010-05-17, 00:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Zajęcia zintegrowane
Lokalizacja: śląskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: iTulka » 2010-08-26, 17:40

agazuz pisze:Nie rozumiem, gdy robi się to za parawanem pretekstu (a nawet z groźbami konsekwencji), że istnieje jakiś zakaz dotyczący numerów telefonów lub opinii, którego po prostu nie ma.

Mnie też poinformowano, że a b s o l u t n i e nie mogę takiej opinii nosić przy sobie, a jedynie zapoznać się z nią :lol: . Więc wkładanie opinii do dziennika by nie przeszło. (Tak na marginesie: jak często spotykacie się jeszcze ze zjawiskiem noszenia dziennika przez uczniów?) U nas również opinie przechowywane są w księdze w sekretariacie. Aczkolwiek przetwarzamy przecież informacje z opinii, np. w dostosowaniu wymagań lub zeszycie wychowawczym. Tylko, że czym innym jest podanie na radzie, jakie formy pomocy zastosowano wobec ucznia, a czym innym ogłoszenie zapisanych w opinii deficytów, typu: niski poziom inteligencji. Jakoś tak naturalny hamulec mi się włącza, że przecież niepotrzebna ta wiedza wszystkim.

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Legendy oświatowe

Postautor: Basiek70 » 2010-08-26, 17:50

jest zakaz, nie ma zakazu... są wygrane przez rodziców sprawy, są podstawy do zakładania takich spraw
nie mnie znać się szczegółowo na prawie, nie od tego jestem i nie na tym sie skupiać mam w pracy
nie zamierzam musieć udowadniać rodzicom, że nie mają racji, szkoda mojego czasu i energii, szczególnie że zdroworozsądkowo uważam, jak uważam
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

agazuz
Posty: 68
Rejestracja: 2010-07-28, 01:11
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: agazuz » 2010-08-26, 18:13

iTulka pisze:Mnie też poinformowano, że a b s o l u t n i e nie mogę takiej opinii nosić przy sobie
Oby tylko nie przyłapali, jak Ci rodzic osobiście tę opinie wręczy i będziesz ją niosła ;)

Na serio na noszenie przy sobie (tak na stałe) bym nie wpadła ;)
iTulka pisze:a jedynie zapoznać się z nią

Jak funkcjonuje taka księga opinii? Jest alfabetyczna? Rocznikowa?
Jest to gdzieś zamknięte w sekretariacie i trzeba poprosić?

Pytam z ciekawości, bo nie znam tego rozwiązania.
iTulka pisze:(Tak na marginesie: jak często spotykacie się jeszcze ze zjawiskiem noszenia dziennika przez uczniów?)

Ciekawe, czy ktoś stwierdzi, że takie noszenie dzienników jest w porządku ;)
iTulka pisze:Tylko, że czym innym jest podanie na radzie, jakie formy pomocy zastosowano wobec ucznia, a czym innym ogłoszenie zapisanych w opinii deficytów, typu: niski poziom inteligencji. Jakoś tak naturalny hamulec mi się włącza, że przecież niepotrzebna ta wiedza wszystkim.
Ale wkładanie opinii do dziennika to jedno, a takie rozmowy na radzie to drugie. Tematy ogłaszania deficytów na radzie nawet nie podejmowałam jako spornego. Ktoś jest do tego nakłaniany albo wynika to z wkładania opinii do dziennika?
Tych numerów tel. z dziennika też się na radzie nie podaje ;) :twisted:
Basiek70 pisze:nie zamierzam musieć udowadniać rodzicom, że nie mają racji
To już też chyba inne zagadnienie. Jeśli rodzic powie, że sobie nie życzy, by inni znali opinię, to sprawa rodzica. Jego racja. On nie musi tej opinii w ogóle przynosić do szkoły, jak nie chce.
Nie mamy pańskiego płaszcza
i co
pan
nam
zrobi?

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Legendy oświatowe

Postautor: edzia » 2010-08-26, 18:14

Basiek70 pisze:są wygrane przez rodziców sprawy
Przytocz okoliczności tej sprawy, przytocz wyrok sądu i wtedy wrócimy do rozmowy. A takie pisaie, że ktoś gdzieś słyszał, że sąd zaskarżył, że rodzic wygrał, jest bez sensu.

Ps. Prawda, że nie znasz treści tego wyroku, nie znasz tej sprawy osobiście, lecz tylko słyszałaś o niej? ;)

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Legendy oświatowe

Postautor: Basiek70 » 2010-08-26, 18:23

Owszem, tylko słyszałam, niemniej jednak ze źródła, które traktuję jako wiarygodne.
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Legendy oświatowe

Postautor: edzia » 2010-08-26, 18:25

Poproś więc to żródło o udostępnienie treści wyroku z niewidocznymi nazwiskami.

agazuz
Posty: 68
Rejestracja: 2010-07-28, 01:11
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: agazuz » 2010-08-26, 18:30

Czego konkretnie ta sprawa dotyczyła?
Nie mamy pańskiego płaszcza
i co
pan
nam
zrobi?

Awatar użytkownika
iTulka
Posty: 385
Rejestracja: 2010-05-17, 00:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Zajęcia zintegrowane
Lokalizacja: śląskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: iTulka » 2010-08-26, 18:48

agazuz pisze:Oby tylko nie przyłapali, jak Ci rodzic osobiście tę opinie wręczy i będziesz ją niosła

Aż się boję pomyśleć, jak sroga kara by mnie spotkała ;) Podobno nie możemy przyjmować, tylko odsyłać rodzica z opinią do sekretariatu. Ja wychodzę jednak z założenia, że skoro rodzic przyniósł ją mnie, to chyba mogę jakiś czas ją sobie ponosić i przeanalizować.
agazuz pisze:Jak funkcjonuje taka księga opinii? Jest alfabetyczna? Rocznikowa?
Jest to gdzieś zamknięte w sekretariacie i trzeba poprosić?

Chyba rocznikowo-alfabetyczna. Choć pewna nie jestem. Zawsze przemiła pani sekretarka na prośbę nauczyciela otwiera księgę i znajduje co trzeba ;)
agazuz pisze:Tych numerów tel. z dziennika też się na radzie nie podaje

Nie, no numerki to inna sprawa ;) Nie wiem jak u Was, ale w mojej szkole rodzice podpisują zgodę na przetwarzanie danych osobowych, choć nie wiem czy ma to coś wspólnego ze wpisywaniem nr tel. do dziennika.

agazuz
Posty: 68
Rejestracja: 2010-07-28, 01:11
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Legendy oświatowe

Postautor: agazuz » 2010-08-26, 20:22

iTulka pisze:Podobno nie możemy przyjmować, tylko odsyłać rodzica z opinią do sekretariatu. Ja wychodzę jednak z założenia, że skoro rodzic przyniósł ją mnie, to chyba mogę jakiś czas ją sobie ponosić i przeanalizować.

I to jest dopiero coś... Rodzic sam podjął decyzję, aby dać opinię wychowawcy, a każe mu się ją zanieść do sekretarki (od której wychowawca potem opinię weźmie, by ją przeczytać ;) )
Inni nauczyciele nie mogą obejrzeć tej opinii w dzienniku, a osoba niebiorąca udziału w procesie dydaktyczno-wychowawczym ma tę opinię od rodzica pobierać...
Sekretarka jest bardziej zaufana?
Takich kwiatków właśnie nie rozumiem. Udziwnienia i strzeżenie tajemnicy, a potem na egzaminie wywieszenie informacji o dysfunkcjach na drzwiach sali.

iTulka pisze:Chyba rocznikowo-alfabetyczna. Choć pewna nie jestem. Zawsze przemiła pani sekretarka na prośbę nauczyciela otwiera księgę i znajduje co trzeba ;)

Biedna sekretarka, jak wszyscy nauczyciele przyjdą po opinie, żeby porobić notatki, aby dostosować metody pracy itd.
Nie mamy pańskiego płaszcza
i co
pan
nam
zrobi?


Wróć do „Prawo oświatowe”