Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: antie » 2010-08-26, 23:17

vuem pisze:Antie, nie rozmydlaj sytuacji proszę.

Zadałem pytanie o sytuacje odmienną, w Twojej sprawa jest dla mnie prosta, nauczyciel ma prawo uznać, że nie zaliczenie określonego działu stoi na przeszkodzie w uzyskaniu oceny dobrej.

Ja pisałem o sytuacji, gdy wszystkie sprawdziany itd zaliczono na 4, a uczeń uzyskał 3. Z jakiego powodu? Na razie wiem, że to typowe i wcale nie niesprawiedliwe :mrgreen:


Ja tylko rozwinęłam Twoją "hipotetyczną" sytuację, tak aby stała się prawdopodobna. :wink:

Czy sądzisz, że rzeczywiście opisana przez Ciebie sytuacja jest realna?

Ja w swojej 20 letniej karierze nigdy się jeszcze z tak kuriozalną sytuacją nie spotkałam, oczywiście zakładając, ze uczeń spełnił wszystkie wymagania nauczyciela na ocenę dobrą.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: edzia » 2010-08-26, 23:26

vuem pisze:Ja pisałem o sytuacji, gdy wszystkie sprawdziany itd zaliczono na 4, a uczeń uzyskał 3. Z jakiego powodu? Na razie wiem, że to typowe i wcale nie niesprawiedliwe
Na ten problem to już nawet chyba Witold się zgodzi, że § 19, czyli zakwestionowaniem trybu ustalania oceny, nic nie zdziałasz. Skup się na temacie.

Pisząc "typowe" miałam na myśli mniej więcej sytuację opisywaną przez @antie. Ale nawet, gdy jest tak skrajnie, jak piszesz (same czwórki w dzienniku, brak podstaw do obniżania oceny, a jednak na koniec nauczyciel wystawia 3), to i tak § 19 nie ma tu zastosowania.

I dopóki nie zrozumiesz różnicy pomiedzy treścią oceny a trybem jej ustalania, nie ma sensu o tym ponownie klepać.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 08:12

edzia pisze:A co innego niby miałam mówić?


Edziu, popełniasz błąd - bo wskazana sytuacja oznacza popełnienie błędu przez nauczyciela, albo w ocenianiu bieżącym albo przy ustaleniu oceny rocznej - i zasłaniasz się "ostatecznością swej decyzji", "podstawą prawną", która chroni ten błąd?

Nie przychodzi Ci do głowy, by błąd naprawić w imię....nie będę po raz kolejny wypisywał górnolotnych haseł.
Ty potrzebujesz podstawy prawnej, by być dobrym i uczciwym nauczycielem? Ja powiem szczerze, że nie potrzebuję paragrafu, by się dwa razy zastanowić w wątpliwych sytuacjach, by ocena, o której decyduję była właściwa, a jeśli błąd popełniam, to sie przyznaję, przepraszam i go naprawiam.

Tobie potrzeba podstawy prawnej? Czy byłabyś w stanie zaakceptować podstawę prawną swojej uczciwości i sprawiedliwości w ocenianiu w postaci zapisu statutowego o "prawie ucznia do rzetelnej oceny"?

edzia pisze:Nie ma podstaw by bronić ucznia (w sensie nakazać nauczycielowi zmianę oceny),


Nie ma podstaw prawnych w sensie konkretnego przepisu, który nakazuje/daje prawo do decyzji bla bla bla

Jest podstawa w sensie moralnym, logicznym i to mi wystarcza. Sprawy sporne zawsze rozstrzyga dyrektor.

Co do sformalizowanej procedury ponownego ustalenia oceny, to z przyjemnością widzę, gdy naginamy te przepisy, by stworzyć furtkę uczniowi, który został potraktowany w sposób niesprawiedliwy lub niezgodny z prawem. Zapewne ktoś mógłby rozpisać się na 150 stron o tym jak nieprawnym dokument stworzono, ale mamy to w d__ie. Nasza decyzja, kto nam podskoczy? :wink:
Ktoś zaskarży to do NSA?
Nikt, kto nie boi się takiej weryfikacji. Jeśli jesteś przekonana o rzetelności swej oceny, to nie boisz się konfrontacji swych argumentów.

A zdajesz sobie sprawę z tego, że w tym wątku skupiamy się nie na treści oceny, lecz na trybie jej ustalania?Po co znów to mieszasz?


Bo jak widzisz Ty jesteś w tej frakcji, która opiera swe argumenty na założeniu, że "ustalić ocenę niezgodnie z przepisami prawa" oznacza naruszyć któryś paragraf rozporządzenia.
Ja należę do tych, co rozumieją to szerzej. Nie doszukuję się "jednoznaczności nadanych mi praw do ostatecznej decyzji", nie staję na głowie, by udowodnić, że pomimo pomyłki lub złej woli krzywda poczyniona uczniowi nie może byc naprawiona w imię ... mocy praw, które mnie urzędnikowi państwowemu nadano.

Ja raczej będę naginał te przepisy i tak je interpretował, by zasada rzetelności oceniania, sprawiedliwości nie została naruszona. Błędy popełniać może każdy, nie ma ludzi nieomylnych - większość do błędu potrafi się przyznać i go naprawić, wierzę w to, inni mogą za wszelką cenę bronic swego błędu, żeby tylko czasem nie nadwątlić swego autorytetu i utrzymać decyzję, bo jest ona z mocy prawa ostateczna i nie ma podstaw do jakiejkolwiek interwencji dyrektora... tylko cóż wart jest taki autorytet?

Jest kilka powodów tego, że w sumie to jestem zwolennikiem poważnych zmian KN.

antie pisze:Czy sądzisz, że rzeczywiście opisana przez Ciebie sytuacja jest realna?


Wiesz Antie, to nie istotne, czy jest realna...mnie przeraża, że nauczyciel może w tej sytuacji nie widzieć niesprawiedliwości i z taka pasja udowadniać, że i tak ma prawo tę decyzje podtrzymać, bo prawo nadaje mu takie uprawnienia.

Czy jest realna? No cóż, wierzysz w to, że wszyscy nauczyciele są uczciwi? Że nie ma wśród nas wrednych, nierzetelnych osób, ksenofobów, czy po prostu kretynów?

Muszą być, bo oni są w naszym społeczeństwie. Znajdziemy ich wśród policjantów, lekarzy i robotników, więc dlaczego nie wśród nauczycieli?

edzia pisze:Pisząc "typowe" miałam na myśli mniej więcej sytuację opisywaną przez @antie. Ale nawet, gdy jest tak skrajnie, jak piszesz (same czwórki w dzienniku, brak podstaw do obniżania oceny, a jednak na koniec nauczyciel wystawia 3), to i tak § 19 nie ma tu zastosowania.

I dopóki nie zrozumiesz różnicy pomiedzy treścią oceny a trybem jej ustalania, nie ma sensu o tym ponownie klepać.


Edziu, skoro tak gorąca dyskusja dotyczy interpretacji tego przepisu, skoro i prawnicy i/lub autorzy tych przepisów mogą się różnić w ich interpretacji, to dlaczego nie można zastosować interpretacji korzystnej dla pokrzywdzonego? W imię czego należy bronić złej decyzji?

gdy pytałem, co jest tym trybem, to się okazuje, że są to nieistotne drobne proceduliki (bo sąd już wyraził zdanie, że niedopełnienie...nie rodzi żadnych skutków) lub tylko sytuacji, gdy ocenę ustala nieuprawniona osoba.

Dla mnie jest kuriozalne, by tworzyć paragraf dla takiej sytuacji, bo inny wyraźnie wskazuje kto jest uprawniony.

Zawsze chyba będę mieszać treść tej oceny z trybem jej ustalania, bo tak jak Ty zawzięcie bronisz swego prawa do nieomylności i ostateczności swych wyroków, ja będę bronił rzetelności i uczciwości i prawa ofiary do naprawienia jej krzywdy.

Łatwiej jest nagiąć prawo i mieć ten bat nad sobą niż tłumaczyć uczniowi, że musi pogodzić się z gorszą oceną, brakiem stypendium, paska, czy czego tam jeszcze, bo decyzja pani profesor jest ostateczna.

Ja się takiego nadzoru i weryfikacji nie boję, a TY Edziu?

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: antie » 2010-08-27, 09:17

vuem pisze:
Co do sformalizowanej procedury ponownego ustalenia oceny, to z przyjemnością widzę, gdy naginamy te przepisy, by stworzyć furtkę uczniowi, który został potraktowany w sposób niesprawiedliwy lub niezgodny z prawem.


Rozmydlasz temat :wink:
W tym wątku mieliśmy ustalić, co to jest tryb ustalania oceny, a Ty ciągle usiłujesz udowodnić, że to nie ma najmniejszego znaczenia.
Abstrahując od tego, że podałeś sytuację moim zdniem całkowicie nieprawdopodobną, to uczeń w opisanym przypadku nie został potraktowany niezgodnie z prawem lecz jedynie w swoim poczuciu niesprawiedliwie.
Korzystając ze swojego doświadczenia wiem dokładnie, w jaki nieobiektywny sposób uczniowie oceniają swoją wiedzę. Ich poczucie sprawiedliwości ma bardzo chwiejne podstawy, bo nie są jeszcze jednostkami dojrzałymi, zdolnymi do adekwatnej samooceny. Szkoła i ocenianie przez nauczyciela powinno również wypełniać funkcję kształtującą właściwe postawy uczniów - min. umiejętność adekwatnej samooceny.
Nie można wszystkich spornych kwestii zrzucić na barki dyrektora i kazać mu podejmować decyzję we wszystkich przypadkach, kiedy uczeń poczuje się "nieusatysfakcjonowany" otrzymaną oceną, bo dojdzie do absurdu, kiedy to każdy uczeń o zawyżonej samoocenie ( a takich dzięki obecnemu "bezstresowemu" wychowaniu jest mnóstwo) będzie się zwracał z pisemna prośbą do dyrektora o ponowne ustalenie oceny. A inni uczniowie, jak zobaczą, że Jasiowi się udało również będą z tej furtki korzystać. Bo w końcu co mają do stracenia? Przecież nie można już obniżyć oceny, którą dostali. A nuż widelec uda im się zdać egzamin na lepszą ocenę?
Czy naprawdę ufasz tak bezwzględnie w dojrzałość uczniów i wierzysz, że nie będą - tak jak Ty próbujesz to robić - "naginać" prawa w celu uzyskania wymiernej korzyści?

Czy naprawdę bardziej w tej mierze wierzysz uczniom niż ufasz nauczycielom?
Czy stawiając konkretną ocenę bardziej ufasz sobie, czy też wierzysz uczniowi, który poczuje się niesprawiedliwie oceniony przez Ciebie?


vuem pisze:
antie pisze:Czy sądzisz, że rzeczywiście opisana przez Ciebie sytuacja jest realna?


Wiesz Antie, to nie istotne, czy jest realna...mnie przeraża, że nauczyciel może w tej sytuacji nie widzieć niesprawiedliwości i z taka pasja udowadniać, że i tak ma prawo tę decyzje podtrzymać, bo prawo nadaje mu takie uprawnienia.

Czy jest realna? No cóż, wierzysz w to, że wszyscy nauczyciele są uczciwi? Że nie ma wśród nas wrednych, nierzetelnych osób, ksenofobów, czy po prostu kretynów?


Tak - wierzę, że 99% nauczycieli ocenia rzetelnie. Jakiś % nieuczciwych zawsze się znajdzie, a żadnym naginaniem prawa tych przypadków i tak nie wyeliminujesz. Czy sądzisz, że jak dyrektor zarządzi ponowne ustalenie oceny to taki "nieuczciwy" i "niesprawiedliwy" nauczyciel nie ułoży tego egzaminu tak, aby uczeń go nie zdał?

vuem pisze:
Ja się takiego nadzoru i weryfikacji nie boję, a TY Edziu?


A co w sytuacji, gdy uczeń ma oceny: 3, 2, 2, 1, 1 i stawiasz uczniowi jedynkę, biorąc pod uwagę swoje konkretne wymagania na ocenę dop., a dyrektor "zaglądając" w dziennik wzywa Cię na rozmowę i przekonuje, że przy takich ocenach "wychodzi" przecież dwa?
I albo zmienisz ocenę, albo zarządzi egzamin? I nie chce słyszeć o żadnych "niemierzalnych" aspektach Twojej oceny lub za co te oceny uczeń dostał. Liczy się to co w dzienniku, bo w razie kontroli z kuratorium....... itp.

Ja dzięki temu wątkowi min., zrozumiałam w końcu różnicę między trybem, a treścią oceny. Wiem jednak, że większość nauczycieli, dyrektorów, nie mówiąc o uczniach tej różnicy - podobnie jak Ty nie dostrzega. :?

jinks
Posty: 226
Rejestracja: 2010-06-26, 12:24
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka, Informatyka
Lokalizacja: małopolskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: jinks » 2010-08-27, 09:44

antie pisze:Edzia może nie, ale inny rodzic poleciałby na skargę do dyrektora, a w zalezności od tego, jak by głośno krzyczał i jakimi organami straszył - np. kuratorium dyrektor, dla świętego spokoju, uznając, że faktycznie chyba nauczyciel niesprawiedliwie ocenił, najpierw wezwałby nauczyciela, zrugał go porządnie, potem nakazałby zmienić na 4. A jeśliby n-l był zbyt oporny i nie chciał tego uczynić, zarządziłby egzamin w celu ponownego ustalenia oceny, uzasadniając oczywiście, że jego zdaniem ocena została wystawiona z naruszeniem trybu ustalania oceny i koniec dyskusji.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o dywagacje na temat tego, co to jest "tryb ustalania oceny". W kontekście tłumaczenia Witolda - zależy on tylko i wyłącznie od uznania dyrektora, a od jego autonomicznej decyzji juz odwołania nie ma.

I tutaj mamy meritum sprawy. 90% dyrektorów tak właśnie robi, robiąc z nauczycieli idiotów.
Godzi to też w poczucie sprawiedliwości u uczniów i ich rodziców, bo jak wytłumaczyć fakt, że uczeń którego rodzic ma przysłowiową "mordę" może mieć załatwioną ocenę a inny, bardziej kulturalny już nie.
Dlaczego nasi dyrektorzy nie potrafią stanąć po naszej stronie i nie potrafią przestać trząść tyłkami na słowo "kuratorium"?
Na normalne uregulowania prawne już nie liczę. Po tym jak dostałem odpowiedź od Frączka pozbyłem się wszelkich złudzeń.

jinks
Posty: 226
Rejestracja: 2010-06-26, 12:24
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka, Informatyka
Lokalizacja: małopolskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: jinks » 2010-08-27, 10:00

vuem pisze:Łatwiej jest nagiąć prawo i mieć ten bat nad sobą niż tłumaczyć uczniowi, że musi pogodzić się z gorszą oceną, brakiem stypendium, paska, czy czego tam jeszcze, bo decyzja pani profesor jest ostateczna.

Ja się takiego nadzoru i weryfikacji nie boję, a TY Edziu?

Pytanie nie było do mnie, ale pozwolę sobie odpowiedzieć:
Ja się takiej weryfikacji obawiam. Nie dlatego, że źle oceniam. Po prostu niejedno już widziałem.
Widziałem jak uczeń, którzy w szkole miał ponad 300 godzin nieusprawiedliwionych i kilka jedynek na półrocze załatwił sobie oceny pozytywne ze wszystkich przedmiotów z wyjątkiem jednego. TAK! Takie sytuacje w szkołach ponadgimnazjalnych się trafiają. Wystarczy pyskaty rodzic i odrobina cierpliwości z jego strony. Teraz mamy takich nauczycieli, u których oceny można "wychodzić". Na koniec trafia się JEDEN nauczyciel, który ma w nosie wrzaski rodziców i naciski dyrektora aby dla świętego spokoju postawić dopa. Widzi, że uczeń bywał rzadko, ma z 5 jedynek na czysto. Wystawia jedynkę.
Co robi rodzic? Pisze odwołanie uzasadniając na bazie kłamstw: np. pisze, że nauczyciel uwziął się na jego dziecko a rodzicom odmawiał pokazania prac pisemnych ucznia.
Dyrektor odwołanie uznaje, ustala komisję z pominięciem nauczyciela uczącego. Komisja jest ustawiona: jeden tzw. wazeliniarz ze szkoły macierzystej, drugi znajomy z sąsiedniej szkoły i "ukierunkowany" wicedyrektor. Uczeń egzamin "zdaje" i otrzymuje "dopa". Tym samym kończy szkołę chwaląc się wszystkim kolegom.
Fajne nie?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 10:01

antie pisze:W tym wątku mieliśmy ustalić, co to jest tryb ustalania oceny, a Ty ciągle usiłujesz udowodnić, że to nie ma najmniejszego znaczenia.


Nie antie, co to jest tryb ustalenia oceny to wszyscy wiedzą (tzn. mają własne o nim pojęcie) :mrgreen:

antie pisze:nie został potraktowany niezgodnie z prawem lecz jedynie w swoim poczuciu niesprawiedliwie.


Kurna, uczeń ma prawo do rzetelnej oceny, a nauczyciel obowiązek jej rzetelnego ustalenia, czyż nie? Tez oczekujesz, że dopóki ustawa wprost nie napisze czegoś, to nie jestes do tego zobowiązana? Prze
antie pisze:cym nie musi byc ustawa, rozporządzenie, jest nim również nasz statut, WSO, nawet stworzony przez Ciebie PSO ma moc wiążącą i zobowiązująca uczniów i Ciebie do przestrezgania.

Po drugie, "w swoim poczuciu"? W Twoim poczuciu taka sytuacja, gdy uczeń jest oceniany nieustannie inaczej i zapewniany o ocenie dobrej, a ni stąd ni zowąd otrzymuje ocenę inną nie jest sytuacja niewłaściwą?

antie pisze:Czy naprawdę ufasz tak bezwzględnie w dojrzałość uczniów i wierzysz, że nie będą - tak jak Ty próbujesz to robić - "naginać" prawa w celu uzyskania wymiernej korzyści?


Oczywiście, że nie będą i nawet nie muszę ufać w dojrzałość uczniów, ba jestem przekonany, że wielu leserów zechciałoby skorzystać z możliwości.
Na straży stoi dyrektor. On/ona ma zadecydować, czy wniosek jest zasadny, bo ma do tego prawo.

Skoro ma prawo oceniać nauczyciela pod każdym względem, decydować o jego zatrudnieniu, dlaczego nie miałaby decydować w sprawach spornych i osądzać jego ocenę?

Skoro udowadnia się, że prawo nadało nauczycielowi status nieomylnego wydawcy decyzji ostatecznej, to ja pytam na jakiej podwalinie? Oczywiście na podstawie założenia, że nauczyciel jest osoba mądrą, uczciwą itd. Dlaczego nie uznać, że dyrektor taka osoba również jest?

Antie, jestem przekonany, że dyrekcja nie pozwoliłaby nadużywać takiej "furtki", a nawet jeśli kilka przypadków by się zdarzyło, to wolę, by 5 leserów wywinęło się, niż jeden uczciwy uczeń został skrzywdzony.

antie pisze:Czy naprawdę bardziej w tej mierze wierzysz uczniom niż ufasz nauczycielom?


O jej, piszesz tak, jakbym już zakładał wyrok. Mam zaufanie do ludzi i wierzę, że bez ważnych powodów uczniowie nie będą próbowali odwoływac sie od oceny, a nawet jeśli to zrobią, to dyrektor podejmie właściwa decyzję o odrzuceniiu takiego wniosku?
Wierzę, że w sprawach spornych i kontrowersyjnych dyrektor podejmie dobrą decyzję.

antie pisze:Tak - wierzę, że 99% nauczycieli ocenia rzetelnie. Jakiś % nieuczciwych zawsze się znajdzie, a żadnym naginaniem prawa tych przypadków i tak nie wyeliminujesz.


Nie ja, ale dyrektor. Na jego miejscu, gdyby w mojej szkole trafił się ten 1%, o którym piszesz, to chcę mieć kontrolę nad nim, by go "wyprostować" lub się pozbyć....ale bez ofiar. Jeśli widzę niesprawiedliwość, nierzetelność, to chcę ją naprawić.

Przecież często nieformalnie uczniowie proszą wychowawcę, czy dyrektora o interwencję, mediacje itd. Takie rozmowy miewają miejsce, słucha się argumentów obu stron, próbuje wpłynąć na decyzję. W mojej wizji jest tylko jeden dodatkowy szczegół. Jeśli sprawa dotyczyć będzie ewidentnej nieprawidłowości, dyrektor zarządzi ponowne ustalenie oceny.

antie pisze:A co w sytuacji, gdy uczeń ma oceny: 3, 2, 2, 1, 1 i stawiasz uczniowi jedynkę, biorąc pod uwagę swoje konkretne wymagania na ocenę dop., a dyrektor "zaglądając" w dziennik wzywa Cię na rozmowę i przekonuje, że przy takich ocenach "wychodzi" przecież dwa?


Skoro Ty, ja i prawie całe to forum rozumie, że ocena roczna nie musi być średnią arytmetyczną ocen cząstkowych i że jedna ocena może mieć znacznie większa wage od innej, to czemu sądzisz, że dyrektor szkoły tego nie rozumie?

Z drugiej strony, gdy uczeń ma 4,4,4,4,4, a nauczyciel stawia 3, to automatycznie budzi to moje zdziwienie i protest, bo żadna średnia na to nie wskazuje, a jeśli są inne powody, to nie ma ich śladu w dzienniku...choć powinny się tam znajdować.
Z której strony by na to nie patrzeć, to jakaś nieprawidłowość istnieje.

antie pisze:podobnie jak Ty nie dostrzega. :?


Ja się nie wykłócam o rozumienie słowa "tryb". Ma to gdzieś. Być może źle to słowo interpretuję, ale moja interpretacja daje w moim odczuciu większe poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwych zasad panujących w szkole.

Łatwiej jest mi może nawet i wypaczyć sens pewnego słowa niż zaakceptować nauczyciela jako pana i władcę, od którego decyzji nie ma odwołania, bez względu na to jak głupie, czy nieuczciwe są.

Uczciwy, rzetelny i fachowy nauczyciel takie weryfikacji się nie będzie bał. Skoro ja jestem inteligentny, rozsądny i sprawiedliwy, potrafię obiektywnie oceniać rzeczywistość, to to samo potrafi mój dyrektor.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: edzia » 2010-08-27, 10:08

vuem pisze:wskazana sytuacja oznacza popełnienie błędu przez nauczyciela, albo w ocenianiu bieżącym albo przy ustaleniu oceny rocznej - i zasłaniasz się "ostatecznością swej decyzji", "podstawą prawną", która chroni ten błąd?
Może to i błąd, ale § 19 nie ma zastosowania do takich błędów. Wiem, powtarzam się. Ale i Ty jesteś uparciuch i nie chcesz tego zrozumieć.

vuem pisze:Tobie potrzeba podstawy prawnej? Czy byłabyś w stanie zaakceptować podstawę prawną swojej uczciwości i sprawiedliwości w ocenianiu w postaci zapisu statutowego o "prawie ucznia do rzetelnej oceny"?
Słuchaj, rzetelne ocenianie jest moim obowiązkiem. Natomiast na nierzetelnie oceniających nauczycieli znów § 19 nie ma zastosowania. Poza tym, jakbym chciała się za coś zemścić i obniżyć uczniowi ocenę z idealnej czwórki na trójkę, to dla świętego spokoju zrobię to w białych rękawiczkach (np. solidnie przepytam ze dwa razy, wystawię za to jedynki i już wyjdzie trójka). To tak odnośnie, żeby się ocena klasyfikacyjna mniej więcej zgadzała z ocenami cząstkowymi, bo według niektórych miałby to być rzekomo element trybu możliwy do zakwestionowania. I dalej nic nie wskórasz, a poczucie niesprawiedliwości nadal pozostanie.

vuem pisze:Błędy popełniać może każdy, nie ma ludzi nieomylnych - większość do błędu potrafi się przyznać i go naprawić, wierzę w to, inni mogą za wszelką cenę bronic swego błędu, żeby tylko czasem nie nadwątlić swego autorytetu i utrzymać decyzję, bo jest ona z mocy prawa ostateczna i nie ma podstaw do jakiejkolwiek interwencji dyrektora... tylko cóż wart jest taki autorytet?
Jestem ciekawa, czy jesteś w stanie wyobrazić sobie mnie w sytuacji, gdy po głębszym namyśle, po uwzględnieniu innych niemierzalnych elementów oceny, których wcześniej nie uwzględniłam, a powinnam, zmieniam jednak uczniowi ocenę na wyższą, bez żadnych procedur, bez żadnych przepisów, egzaminów, nawet bez dopytywania itp.? ;)

vuem pisze:Zawsze chyba będę mieszać treść tej oceny z trybem jej ustalania
Czuję się więc zwolniona z dyskutowania z Tobą na te tematy. Postaram się więc więcej nie reagować na takie prowokacje.

vuem pisze:Ja się takiego nadzoru i weryfikacji nie boję, a TY Edziu?
A krótką masz pamięć, bo już o tym pisałam, mam wrażenie, milion razy.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 10:13

jinks pisze:Ja się takiej weryfikacji obawiam. Nie dlatego, że źle oceniam. Po prostu niejedno już widziałem.


Jinks, no teraz mnie przekonałeś, Tobie wierzę, bo TY znasz 90% dyrektorów. :wink:
Jinks, pracuję 2 razy dłużej od Ciebie i mogę napisać coś zupełnie odwrotnego. Czy oświadczenie któregoś z nas jest wiążącym dowodem czegokolwiek?
Nie wierzę w Twoje słowa, :większość", 90%...kurna, a ilu dyrektorów udało Ci poznać tak dobrze? Daj se siana chłopie z takimi wyrokami. Napisz, że boisz sie dyrektorów, że im nie ufasz, bo tych dwóch, których miałeś było sukinsynami i kropka, ale nie generaloizuj, jakbyś kompleksowe badania w kilkuset tysiącach szkół zrobił. :wink:

Ogromna masa nieobecności oznacza egzamin klasyfikacyjny. Nie automatyczne wyrzucenie ze szkoły. Skoro takiemu leserowi prawo daje możliwość wybronienia się, dlaczego odmawiamy go ambitnemu uczniowi, który został - przynajmniej w jego mniemaniu - skrzywdzony. Odmawiamy prawa do rozpatrzenia sprawy przez dyrektora...ooops, zapomniałem, że 90&% z nich to idioci uwikłani w lokalne koneksje. :wink: :mrgreen:

Po drugie, kto sugeruje, że dyrektor zająłby się tak bzdurnym wnioskiem, że nauczyciel się uwziął? Dyrektor widząc oceny i słysząc wyjaśnienia nauczyciela taki wniosek umieszcza w koszu. KROPKA. W takiej sytuacji nie ma o czym mówić.

jinks pisze:Fajne nie?


Fajne.

Nawet jeśli tak jest w Twojej szkole (choć najczęściej to po prostu "przypadek, który znam" - miwues zaraz by żądał przykładów wyroków:wink:), to czy jest możliwośc odwołania do dyrektora, czy go formalnie nie ma nie zmienia sytuacji. Bo skoro dyrektor jest tak umoczony, to ma swoje sposoby wpływania na nauczycieli.

Zrozum, że cokolwiek nie dotyczy osobistej decyzji dyrektora, a takich spraw jest multum i to znacznie ważniejszych niż kwestia 3, czy 4 dla Kasi, czy Basi, to opiera sie to na zaufaniu do dyrektora jako człowieka i urzędnika.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: edzia » 2010-08-27, 10:17

Ja zresztą nie widzę już sensu dalej tu dyskutować. Nie można w nieskończoność pisać, że Ziemia kręci się wokół Słońca, a nie odwrotnie.

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: antie » 2010-08-27, 10:25

jinks pisze:Pytanie nie było do mnie, ale pozwolę sobie odpowiedzieć:
Ja się takiej weryfikacji obawiam. Nie dlatego, że źle oceniam. Po prostu niejedno już widziałem.
Widziałem jak uczeń, którzy w szkole miał ponad 300 godzin nieusprawiedliwionych i kilka jedynek na półrocze załatwił sobie oceny pozytywne ze wszystkich przedmiotów z wyjątkiem jednego. TAK! Takie sytuacje w szkołach ponadgimnazjalnych się trafiają. Wystarczy pyskaty rodzic i odrobina cierpliwości z jego strony. Teraz mamy takich nauczycieli, u których oceny można "wychodzić". Na koniec trafia się JEDEN nauczyciel, który ma w nosie wrzaski rodziców i naciski dyrektora aby dla świętego spokoju postawić dopa. Widzi, że uczeń bywał rzadko, ma z 5 jedynek na czysto. Wystawia jedynkę.
Co robi rodzic? Pisze odwołanie uzasadniając na bazie kłamstw: np. pisze, że nauczyciel uwziął się na jego dziecko a rodzicom odmawiał pokazania prac pisemnych ucznia.
Dyrektor odwołanie uznaje, ustala komisję z pominięciem nauczyciela uczącego. Komisja jest ustawiona: jeden tzw. wazeliniarz ze szkoły macierzystej, drugi znajomy z sąsiedniej szkoły i "ukierunkowany" wicedyrektor. Uczeń egzamin "zdaje" i otrzymuje "dopa". Tym samym kończy szkołę chwaląc się wszystkim kolegom.
Fajne nie?


Opisana przez Ciebie sytuacja jest bardziej prawdopodobna, niż ta, którą opisał vuem.
Niestety częsta sytuacja - zwłaszcza w małych miasteczkach, gdzie prawie każdy każdego zna, a do szkoły ponadgimnazjalnej chodzą np. dzieci krewnych, lub wysoko ustawionych notabli. Panują układy i układziki. I jeśli wpadniesz między wrony, to albo będziesz krakać tak, jak one, albo znajdą sposób, żeby cię "zakrakać"
Dlatego uważam, że "uznaniowość" dyrektora powinna mieć ściśle wytyczone prawem granice. Na pewno nie może się opierać dyrektor przy podejmowaniu decyzji na tak niesubiektywnej podstawie, jaką jest poczucie niesprawiedliwości ocenianego ucznia.

Jeśli dyrektor ma podejrzenia, co do tego, że nauczyciel pracuje nierzetelnie, to przecież ma odpowiednie narzędzia w swym ręku, aby na postępowanie n-la wpłynąć. To jednak dłuższy nieco proces, musi być oparty nie tylko o "skargi" uczniów, lecz o rzetelną ocenę pracy n-la przez dyrektora. Nie można jednak dojść do takiego przekonania na podstawie jakiegoś jednostkowego zdarzenia przecież.

Chyba prawo do rzetelnej oceny pracy przysługuje również nauczycielom?
Jeśliby dyrektor podważył ocenę wystawiona przeze mnie zgodnie z trybem i zgodnie z moimi wymaganiami, tylko na podstawie skargi ucznia, że jestem niesprawiedliwa, bo go np. nie lubię, za często pytam, traktuję "gorzej" niż innych i w ogóle się go czepiam, w związku z tym jestem jego zdaniem nieobiektywna poczułabym się tak, jakby dyrektor zarządzając ponowne ustalenie oceny podważał moje zawodowe kompetencje.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 10:39

edzia pisze:Może to i błąd, ale § 19 nie ma zastosowania do takich błędów. Wiem, powtarzam się. Ale i Ty jesteś uparciuch i nie chcesz tego zrozumieć.


Przy założeniu Twojego rozumienia słowa "tryb"...czy gdyby nieco je zmodyfikować, to nie udałoby się tego paragrafu zastosować? :wink:

edzia pisze:Słuchaj, rzetelne ocenianie jest moim obowiązkiem. Natomiast na nierzetelnie oceniających nauczycieli znów § 19 nie ma zastosowania.


Więc co ma zastosowanie w takim przypadku?...pewnie nic :wink:

edzia pisze:I dalej nic nie wskórasz, a poczucie niesprawiedliwości nadal pozostanie.


To co postuluję nie ma mieć na celu otarcia łez, czy pocieszania rozżalonych. To ma być możliwość interwencji w sytuacjach ewidentnie nieprawidłowych.
Policji nie stworzono, by Ci czas kontrolami zabierać, tylko po to, by ścigać przestępców.

edzia pisze:Jestem ciekawa, czy jesteś w stanie wyobrazić sobie mnie w sytuacji, gdy po głębszym namyśle, po uwzględnieniu innych niemierzalnych elementów oceny, których wcześniej nie uwzględniłam, a powinnam, zmieniam jednak uczniowi ocenę na wyższą, bez żadnych procedur, bez żadnych przepisów, egzaminów, nawet bez dopytywania itp.? ;)


Oczywiście, że tak. Zakładam, że oceniasz rzetelnie, uczciwie i sprawiedliwie, a że jesteś tylko człowiekiem, to i jakieś niedopatrzenie, niewłaściwe ocenienie pewnych aspektów może się zdarzyć. Oceniamy uczniów na bieżąco, więc wydawałoby się, że sprawa z ustaleniem oceny rocznej jest prosta, a i tak zdarza sie posiedzieć w zamyśleniu dłużej, bo trzeba najczęściej rozważyć wszystkie za i przeciw.
Mnie się to zdarza... w obie strony...ale za każdym razem robię to w pełni informując uczniów (od początku roku szkolnego) jak "ważę" ich zasługi i grzeszki, więc sytuacje typu "on sie uwziął" nie zdarzają mi sie w ogóle. To, że pewna część jest zawiedziona końcowym rezultatem, to norma...no ale trudno, na tę ocenę pracuje się cały rok....i nie byłoby to przedmiotem rozważań dyrektora rozpatrującego wniosek o komisyjne ustalenie oceny...tzn. szybko przestałoby być :wink:

edzia pisze:Czuję się więc zwolniona z dyskutowania z Tobą na te tematy. Postaram się więc więcej nie reagować na takie prowokacje.


Prowokacje? :shock: :mrgreen: czy TY Edziu rozumiesz to słowo, czy z braku pomysłów zechcesz mnie od prowokatorów, czy trollów wyzywać. Nie musisz ze mna rozmawiać, możesz i włączyć ignora, ale nie ośmieszaj się takimi oskarżeniami.

edzia pisze:A krótką masz pamięć, bo już o tym pisałam, mam wrażenie, milion razy.


To tylko wrażenie, znacznie częściej powtarzasz mantrę o nieomylności i ostateczności decyzji nauczyciela, więc zapominam :wink:

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: antie » 2010-08-27, 10:54

Całkowicie podpisuję się pod tym, co napisał miwues.
Najbardziej przykre dla mnie jest to, że sami nauczyciele często podtrzymują u uczniów brak zaufania do swoich kolegów i koleżanek po fachu, zakładając z góry, że w ich gronie wielu ocenia nierzetelnie i trzeba ich oceny nieustannie weryfikować :twisted:

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 11:45

miwues pisze:Do wyprostowania w trybie nadzoru pedagogicznego, nie zaś naruszających rozporządzenie decyzji uznaniowych, podważających treść oceny.


Nie ważne jest dla mnie w jakim trybie. Ważne, by możliwość była. Czy jednak tryb nadzoru daje możliwość zmiany tej oceny w drodze egzaminu komisyjnego, jeśli trafiłby sie nauczyciel jakiego "rysowałem"?

Pisać nie będę Miwuesie, ale przydałoby się taka sprawę naprostować. osobiście potrzeby nie czuję, bo sam sobie radzę, a w szkole mamy wypracowane procedury, które się sprawdzają. nie ma konfliktów, czy stawiania sprawy na ostrzu noża.

antie pisze:Najbardziej przykre dla mnie jest to, że sami nauczyciele często podtrzymują u uczniów brak zaufania do swoich kolegów i koleżanek po fachu, zakładając z góry, że w ich gronie wielu ocenia nierzetelnie i trzeba ich oceny nieustannie weryfikować :twisted:


Antie, czy na prawdę wierzysz, że wśród nauczycieli nie ma osób nierzetelnych, nieuczciwych lub po prostu takich, którym brakuje umiejętności?

Czy nie sądzisz, że otwartość, transparencja działań i arbitralność dyrektora w sprawach spornych, które się zdarzają podkopują autorytet, czy zaufanie? Ja uważam, że wręcz odwrotnie.

Czy nauczyciel w pierwszym roku swojej pracy może popełnić błąd? czy jego ocena jest również ostateczna?


Czy ludzie nie piszą tu o chamskich stażystkach, idiotycznych dyrektorach, nieuczciwych lekarzach itp. a tu nagle sugestia o pewnym odsetku nauczycieli, którzy moga byc równie niedoskonali jest sr___niem we własne gniazdo?

Po drugie nie czytasz uważnie tekstu, który komentujesz, nie raz dawałem wyraz przekonaniu, że znakomita większość to robi właściwie, że "furtki" takiej nie wykorzysta się masowo itd. Nawet sama określiłaś tych rzetelnych na 99%....a ja na ten 1% nierzetelnych nie protestowałem.

miwues pisze:Bezczelnie przyznajesz się do niewiedzy, zupełnie się jej nie wstydząc.


Czy bezczelnie? Nie wiem, jakoś to słowo ma dla mnie negatywne konotacje, a ja żadnych złych zamiarów nie mam.

Po drugie, to nie potrafię rozerwać tej nici łączącej tryb z treścią, bo logicznym jest dla mnie, że by stworzyć treść należy zastosować odpowiedni tryb, więc te dwie rzeczy nie istnieją w oderwaniu od siebie, a w mojej wizji, istotą sprawy jest nie ingerencja w treść (dla dyrektora nie istotne by było, czy Basia ma niesłusznie 3, czy 4-kę) tylko fakt, że ustalona treść jest inna od właściwej - a ta została tak ustalona z powodu naruszenia pewnych zasad.

Zgadzam się, że logicznym może być twoje wyjaśnienie trybu, ale ja nie dywaguję o zapisach prawnych, tylko praktyce szkolnej, w której widzę możliwość wystąpienia nieprawidłowości i niedostatecznej możliwości ich korekty.

No cóż, nie jestem doskonały, mogę się mylić, popełnić błąd...również w ocenianiu, mam poglądy, z którymi nie wszyscy muszą się zgadzać...a i tak jestem szczęśliwy :mrgreen:

miwues pisze:Twoje decyzje nie mają prawa być irracjonalne. Po prostu jako nauczyciel jesteś postawiony w tej kwestii na równi z osobami na naprawdę wysokich stanowiskach, czyli masz podejmować mądre decyzje i kropka.
Po prostu ma się do ciebie tak wielkie zaufanie, że nie stawia się nad tobą kontrolera (a nad nim jeszcze jednego kontrolera), zmieniającego twoje decyzje, gdy uzna którąś za złą.


Po pierwsze znam osoby, do których nie mam zaufania, bo w ich ocenianiu widzę mnóstwo przypadkowości i nierzetelności. W szkołach uczy cała masa osób początkujących, nie widzę powodu, by komuś z zerowym doświadczeniem w pracy ufać jak najwyższemu urzędnikowi. Mam nadzieję, że się "świeżacy" nie obrażą, ale człowiek nie rodzi się ze wszystkimi umiejętnościami, czy wiedzą - w każdym razie ja sie takim nie urodziłem i na początku zdarzało mi sie popełniać ewidentne błędy. Wystarczyła mi pomoc doświadczonych kolegów, by to wychwycić, ale gdybym wtedy się głupio postawił i zażądał nie wtrącania sie w moje autonomiczne i ostateczne decyzje, to mógłbym kogoś skrzywdzić.

Skoro istnieje nadzór pedagogiczny, skoro dyrektor może decydować o moim zatrudnieniu, to nie widzę powodu, by mógł zarządzić ponowne ustalenie oceny, jeśli doszło do nieprawidłowości.
Nie piszę przecież o każdorazowym, automatycznym zmienianiu oceny na wniosek ucznia!

miwues pisze:Domagając się osoby takiej nad sobą, dowodzisz tak naprawdę niskiego poczucia własnej wartości - nie ufasz, że jesteś w stanie podejmować trafne decyzje i boisz się wziąć na siebie związanej z tym odpowiedzialności.

Na wysokie stanowiska i funkcje znaczy - nie nadajesz się.


Moje poczucie własnej wartości jest OK, nie potrzebuję go wzmacniać w sztuczny sposób poprzez nadawanie mi rangi urzędniczej, czy "windowanie" swej osoby do poziomu "wysokiego stanowiska"
Jestem nauczycielem, pracującym z młodzieżą, nauczam i pomagam wychowywać i jestem przekonany, że to potrafię, a szacunek dyrekcji, współpracowników, uczniów i ich rodziców jest tym co wg mnie każdy nauczyciel pragnie.

Na żadne wysokie stanowiska i funkcje się nie nadaję, choć wydaje mi się, że z innych powodów.

Ciebie ciągnie Miwuesie do stołków, co? Bycie nauczycielem to mało? "Nauczyciel-urzędnik państwowy tożsamy z wysokimi stanowiskami, podejmujący ważne, nieodwołalne decyzje" to brzmi dumnie? :twisted:

Daj spokój Miwuesie, w tym zacietrzewieniu zapędzasz się w straszne manowce...zupełnie niepotrzebnie.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Tryb ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej

Postautor: vuem » 2010-08-27, 13:45

miwues pisze:Vuem, pisząc o osobach na wysokich stanowiskach, nie miałem na myśli faktycznego zajmowania stanowiska, lecz pewnego rodzaju mentalność kierowniczą, którą powinieneś mieć jako nauczyciel.


Zrozumiałem to raczej jako "urzędowe nadawanie" sobie rangi, którą w moim mniemaniu, a i w Twoim też jak sądzę, buduje się w inny sposób. W sumie cieszę się, że myliłem sie w odbiorze Twoich słów.

miwues pisze:Należysz do grona osób, których większość decyzji i opinii prawo uznaje za niepodważalne - tak jakbyś pełnił naprawdę wysoką funkcję. Zatem uznaj za swoją - oraz innych nauczycieli - powinność, że te decyzje, opinie mają być trafne. Mają być trafne - i już!


Zgadzam sie oczywiście. Tylko ja pisze o sytuacji, gdy one nie są. Ba, nawet nie o każdej takiej sytuacji, ale tylko tej, która stanowi rażące nie spełnienie oczekiwań wobec nauczyciela. Dyrektor, do którego mam zaufanie, potrafi umiejętnie zanalizować sytuację i nie dopuścić, by stało się to narzędziem podważania autorytetu nauczyciela, czy wykorzystywania "furtki" do podważania oceny wystawionej zgodnie z zasadami, sprawiedliwie i rzetelnie.

miwues pisze:Co się dzieje, gdy osoba na stanowisku cechującym się olbrzymią autonomią (np. rektor uniwersytetu) podejmie błędną decyzję i nie uważa jej za błędną, nie chce zmienić zdania? Mogą zadziałać wyłącznie mechanizmy kontroli społecznej i oceny pracy tej osoby, bo nikt nie jest ma prawa zmienić decyzji rektora wbrew jego woli (za wyjątkiem decyzji administracyjnych).

Czy w pojedynczych przypadkach może to skutkować niesprawiedliwymi rozstrzygnięciami? Tak. Ale w imię porządku, stabilności społecznej uznano, że w czyjeś ręce te decyzje kierownicze powierzyć trzeba.


Skoro rektor rozstrzyga w sprawach spornych, czemu nie może tego samego robic dyrektor w szkole?

miwues pisze:Przed totalną swawolą osób podejmujących bardzo autonomiczne decyzje chroni mechanizm oceny ich pracy. Rektor podejmujący złe decyzje nie będzie długo rektorem, nauczyciel źle oceniający uczniów nie będzie długo nauczycielem. Ale od pojedynczych ich błędów to nas niestety nie uchroni i trzeba się z tym pogodzić (a Ty masz z tym najwyraźniej problem).


A nie musi. Bo jeśli błąd można naprawić i to nie płacąc za to wielkiej ceny, to czemu tego nie zrobić?
Wiesz dobrze zapewne ile złego może w procesie wychowania poczynić niesprawiedliwy nauczyciel. Straty sa większe niż zysk w postaci przyzwyczajenia do reguły poddawania sie decyzji osoby stojącej wyżej w hierarchii.

miwues pisze:A dlaczego nie można tej odpowiedzialność za ostateczną treść oceny przesunąć szczebel wyżej, czyli na dyrektora, jak postulujesz?
Bo ocenianie to proces opierający się na systematycznym kontakcie osobowym nauczyciela z uczniem, często intuicyjny i bazujący na kryteriach nieweryfikowalnych. Dyrektor nie zna i nigdy nie pozna wszystkich przesłanek, jakimi kierował się nauczyciel, nie jest w stanie poznać i ocenić całości relacji osobowych łączących ucznia z nauczycielem. Tylko nauczyciel w pełni wie, jakie stawiał wymagania, czego chciał nauczyć, jakie miał cele - tak więc tylko on jest w stanie ocenić, czy zostało to osiągnięte i jaki był w tym udział ucznia.


Dlatego ja nie postuluję, by analizował wymagania na dana ocenę, stopień poprawności zdawanych testów itd. Ja jedynie chcę, by w sytuacji rażącego i widocznego jak na dłoni naruszenia procedur, czy przepisów wynikających z rozporządzenia, WSO, czy nawet PSO uczeń miał możliwość odwołania. To dotyczy raczej czegoś, co należałoby nazwać patologią raczej niż niedociągnięciem, a tym bardziej specyficznymi wymaganiami konkretnego nauczyciela.
Nie widzę możliwości do podważania decyzji nauczyciela, które dotyczą oceny jakości pracy ucznia, która opiera sie na indywidualnie określanych wymaganiach. I są faktycznie często nieweryfikowalne.

miwues pisze:W tym stanie rzeczy, z uwagi na istotę procesu dydaktycznego, większe prawdopodobieństwo trafnych ocen szkolnych osiągamy - jako społeczeństwo - oddając to w ręce nauczycieli, nie dyrektorów. Stąd olbrzymia autonomia nauczyciela, zarówno w doborze metod, jak i w ocenie postępów ucznia.


Oczywiście, jak mam nadzieję wynika to z moich słów, nie chce niczego takiego nauczycielowi odbierać.

Jeśli policjant wlepia mi mandat za wykroczenie drogowe, to nikt jego słów nie podważy i nawet nie będzie próbował...dopóki nie będzie dotyczyć to kłamstwa, które można udowodnić. Wtedy sprawa w sądzie grodzkim ma prawo bytu, prawda? I należy do niej doprowadzić, bo patologii tolerować nie można.

miwues pisze:Rozumiem, że akceptujesz autonomię nauczyciela w doborze metod. Przecież na tym polu też nauczyciel może popełnić błędy. Czemu Twoja akceptacja nauczycielskiej autonomii jest tak wybiórcza, wyrywkowa?


Akceptuję, ale przecież te metody podlegają kontroli i ocenie. Jeśli popełniałbym na tym polu błędy i efekty mojej pracy byłyby nikłe, to przestałbym być nauczycielem...przynajmniej w tej szkole, w której dyrektorowi na jakości pracy nauczycieli zależy i ją monitoruje.

Poza tym, błędy, które chciałbym by były poddawane weryfikacji i ewentualnej "naprawie" są błędami rażącymi, które dodatkowo mają poważniejsze skutki niż jakieś niedociągnięcia warsztatu pracy w danej części cyklu nauczania.

miwues pisze:Bo czy dyrektor może przyjść na hospitację i kazać poprowadzić lekcję wg swojego, nie mojego scenariusza?


Nie, ale jeśli będzie zauważał rażące np. błędy metodyczne, to ich nie przemilczy, tylko nakaże korektę sposobu działania.
Jeśli zauważy postępowanie niezgodne z jego zaleceniem, postanowieniami RP itd to też uzna to za powód do zdyscyplinowania mnie, ma do tego prawo?

Moim zdaniem tak i w kwestii, o której piszę też moim zdaniem powinien móc. I nie chodzi tu o recenzje oceny, zmuszanie do stosowania takich a nie innych wymagań, tylko stosowania się do ogólnie przyjętych w szkole zasad w tym zakresie i jeśli uzna, że był to rażący i pociągający za sobą znaczące skutki błąd, powinien móc nakazać ponowne "przeanalizowanie sytuacji". Nie podjęcie jednoosobowej decyzji nakazującej zmianę treści oceny na taką, a nie inną, tylko komisyjne ustalenie jej ponownie.


Wróć do „Prawo oświatowe”

cron