edzia pisze:A co innego niby miałam mówić?
Edziu, popełniasz błąd - bo wskazana sytuacja oznacza popełnienie błędu przez nauczyciela, albo w ocenianiu bieżącym albo przy ustaleniu oceny rocznej - i zasłaniasz się "ostatecznością swej decyzji", "podstawą prawną", która chroni ten błąd?
Nie przychodzi Ci do głowy, by błąd naprawić w imię....nie będę po raz kolejny wypisywał górnolotnych haseł.
Ty potrzebujesz podstawy prawnej, by być dobrym i uczciwym nauczycielem? Ja powiem szczerze, że nie potrzebuję paragrafu, by się dwa razy zastanowić w wątpliwych sytuacjach, by ocena, o której decyduję była właściwa, a jeśli błąd popełniam, to sie przyznaję, przepraszam i go naprawiam.
Tobie potrzeba podstawy prawnej? Czy byłabyś w stanie zaakceptować podstawę prawną swojej uczciwości i sprawiedliwości w ocenianiu w postaci zapisu statutowego o "prawie ucznia do rzetelnej oceny"?
edzia pisze:Nie ma podstaw by bronić ucznia (w sensie nakazać nauczycielowi zmianę oceny),
Nie ma podstaw prawnych w sensie konkretnego przepisu, który nakazuje/daje prawo do decyzji bla bla bla
Jest podstawa w sensie moralnym, logicznym i to mi wystarcza. Sprawy sporne zawsze rozstrzyga dyrektor.
Co do sformalizowanej procedury ponownego ustalenia oceny, to z przyjemnością widzę, gdy naginamy te przepisy, by stworzyć furtkę uczniowi, który został potraktowany w sposób niesprawiedliwy lub niezgodny z prawem. Zapewne ktoś mógłby rozpisać się na 150 stron o tym jak nieprawnym dokument stworzono, ale mamy to w d__ie. Nasza decyzja, kto nam podskoczy?
Ktoś zaskarży to do NSA?
Nikt, kto nie boi się takiej weryfikacji. Jeśli jesteś przekonana o rzetelności swej oceny, to nie boisz się konfrontacji swych argumentów.
A zdajesz sobie sprawę z tego, że w tym wątku skupiamy się nie na treści oceny, lecz na trybie jej ustalania?Po co znów to mieszasz?
Bo jak widzisz Ty jesteś w tej frakcji, która opiera swe argumenty na założeniu, że "ustalić ocenę niezgodnie z przepisami prawa" oznacza naruszyć któryś paragraf rozporządzenia.
Ja należę do tych, co rozumieją to szerzej. Nie doszukuję się "jednoznaczności nadanych mi praw do ostatecznej decyzji", nie staję na głowie, by udowodnić, że pomimo pomyłki lub złej woli krzywda poczyniona uczniowi nie może byc naprawiona w imię ... mocy praw, które mnie urzędnikowi państwowemu nadano.
Ja raczej będę naginał te przepisy i tak je interpretował, by zasada rzetelności oceniania, sprawiedliwości nie została naruszona. Błędy popełniać może każdy, nie ma ludzi nieomylnych - większość do błędu potrafi się przyznać i go naprawić, wierzę w to, inni mogą za wszelką cenę bronic swego błędu, żeby tylko czasem nie nadwątlić swego autorytetu i utrzymać decyzję, bo jest ona z mocy prawa ostateczna i nie ma podstaw do jakiejkolwiek interwencji dyrektora... tylko cóż wart jest taki autorytet?
Jest kilka powodów tego, że w sumie to jestem zwolennikiem poważnych zmian KN.
antie pisze:Czy sądzisz, że rzeczywiście opisana przez Ciebie sytuacja jest realna?
Wiesz Antie, to nie istotne, czy jest realna...mnie przeraża, że nauczyciel może w tej sytuacji nie widzieć niesprawiedliwości i z taka pasja udowadniać, że i tak ma prawo tę decyzje podtrzymać, bo prawo nadaje mu takie uprawnienia.
Czy jest realna? No cóż, wierzysz w to, że wszyscy nauczyciele są uczciwi? Że nie ma wśród nas wrednych, nierzetelnych osób, ksenofobów, czy po prostu kretynów?
Muszą być, bo oni są w naszym społeczeństwie. Znajdziemy ich wśród policjantów, lekarzy i robotników, więc dlaczego nie wśród nauczycieli?
edzia pisze:Pisząc "typowe" miałam na myśli mniej więcej sytuację opisywaną przez @antie. Ale nawet, gdy jest tak skrajnie, jak piszesz (same czwórki w dzienniku, brak podstaw do obniżania oceny, a jednak na koniec nauczyciel wystawia 3), to i tak § 19 nie ma tu zastosowania.
I dopóki nie zrozumiesz różnicy pomiedzy treścią oceny a trybem jej ustalania, nie ma sensu o tym ponownie klepać.
Edziu, skoro tak gorąca dyskusja dotyczy interpretacji tego przepisu, skoro i prawnicy i/lub autorzy tych przepisów mogą się różnić w ich interpretacji, to dlaczego nie można zastosować interpretacji korzystnej dla pokrzywdzonego? W imię czego należy bronić złej decyzji?
gdy pytałem, co jest tym trybem, to się okazuje, że są to nieistotne drobne proceduliki (bo sąd już wyraził zdanie, że niedopełnienie...nie rodzi żadnych skutków) lub tylko sytuacji, gdy ocenę ustala nieuprawniona osoba.
Dla mnie jest kuriozalne, by tworzyć paragraf dla takiej sytuacji, bo inny wyraźnie wskazuje kto jest uprawniony.
Zawsze chyba będę mieszać treść tej oceny z trybem jej ustalania, bo tak jak Ty zawzięcie bronisz swego prawa do nieomylności i ostateczności swych wyroków, ja będę bronił rzetelności i uczciwości i prawa ofiary do naprawienia jej krzywdy.
Łatwiej jest nagiąć prawo i mieć ten bat nad sobą niż tłumaczyć uczniowi, że musi pogodzić się z gorszą oceną, brakiem stypendium, paska, czy czego tam jeszcze, bo decyzja pani profesor jest ostateczna.
Ja się takiego nadzoru i weryfikacji nie boję, a TY Edziu?