dyscyplina na lekcji w gimnazjum

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-18, 20:48

Taaa...wrażliwa, dobra młodzież...Oni to dobro noszą we wnętrzu swego zranionego serca, kiedy kamieniami łupią w niewinnego kota, obrażają wulgarnie przechodzącą obok szkoły staruszkę, gwiżdżą rano na nauczycieli itp..
Mocno wypaczone pojęcie "miłości". Miłować to nie znaczy patrzeć przez różowe okulary i wymyślać te pseudopsychologiczne bzdury. Generalnie ludzie są źli- egoistyczni, nadęci, wredni, zawistni, plotkarscy- w większym lub mniejszym stopniu. Wykształcenie i pewna ogłada wyniesiona z domu jedynie to ładnie "maskuje". Nie ma "dobrych" ludzi- dobry to jest tylko Bóg. Oczywiście, ludzi należy miłować, ale mądrze. Bez tych gadek, jacy to oni są wspaniali. Pochwalić można tylko to, co na pochwałę autentycznie zasługuje. A nie na wyrost dyrdymały sadzić.
Mam osobników w gimnazjum , w których za grosz żadnego dobra nie ma. Och, potrafią być bystrzy, wysportowani, mają jakieś uzdolnienia- nie szczędzę im pochwał. Ale nie są ani dobrzy, ani wrażliwi. Ani nic z tych rzeczy. Są do cna zdeprawowani i zepsuci, podobnie jak ich rodzice. Niektórzy wręcz rosną na bandytów. Na moich oczach jeden złamał c e l o w o
dziewczynce z sp palca drzwiami. Rozmawiałam z nim potem wyglądając choćby cienia wyrzutów sumienia. ŻADNYCH. To o n a była winna, bo coś tam powiedziała, więc jego "świętym" prawem było jej zrobić w odwecie krzywdę. Czuł się u s p r a w i e d l i w i o n y.
To ZŁY młody człowiek, który - owszem- może jest poraniony przez rodziców, generalnie przez życie- ale to on dokonuje świadomych wyborów już po tym, kiedy oznajmia mu się, co jest dobre, a co złe.
Chory ten świat.
Co robię źle? Nic nie robię źle. Jestem kulturalna, nie skąpię nikomu pochwał i nawet w najgorszym typie potrafię dostrzec coś pozytywnego- powiedzieć o tym, zauważyć. Nie zaczepiam, nie kpię, nie wyśmiewam, nie drę się, nie wyzywam od ***, jak moi szanowni koledzy po fachu. Grzecznie pytam "co ci ten kot zrobił, że walisz w niego kamieniami?"- i uzyskuję grzeczną odpowiedź "bo go nie lubię". Ot, co.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: vuem » 2010-09-18, 21:41

Czy on to zło w pewnym momencie świadomie wybrał?
Czy to, że nie potrafi zła od dobra odróżnić jest jego tak naprawdę winą?

Nazywaj go złym, bandytą, ale nie zapominaj, że w równoległym życiu może byłby Matką Teresą.

Może da się pomóc mu wzorem sliders do tego innego świata przeskoczyć?

Ale myślę też, że dla perfekcji skoku warto kopa w dupę mocnego wypłacić :wink:

olciafasolcia26
Posty: 90
Rejestracja: 2009-06-25, 11:22
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Muzyka
Lokalizacja: pomorskie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: olciafasolcia26 » 2010-09-18, 21:45

cytryn ja w zeszłym roku jako świeżynka miałam do czynienia z takimi uczniami w gimnazjum dostałam w kość niemiłosiernie miałam co prawda tylko 5 godzin w tej szkole pozostałe w innej szkole, ale idąc raz w tygodniu do tej szkoły do na 5 godzin to już dwa dni przed tym dniem dostawałam buli brzucha na samą myśl że mam tam znów pójść. Zaczęłam wątpić w swoje powołanie, ale w drugim semestrze kiedy nabrałam trochę praktyki, było już lepiej, ale dalej nie było łatwo :( w tym roku szkolnym na szczęście już ich nie ma pokończyli 18 lat i wywalili ich ze szkoły. Praca w tej szkole na dzień dzisiejszy to rewelacja normalnie nie poznaje młodzieży :) wystarczy jedna czy dwie osoby które rozwalają klasę i już nie da się normalnie prowadzić zajęć. Dzisiaj mogę powiedzieć że idę do tej pracy szczęśliwa i spełniona :)

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-18, 21:50

Czy on to zło w pewnym momencie świadomie wybrał?


Myślę, że tak. W końcu w wieku 13 lat potrafi dobro od zła odróżnić.
Czy to, że nie potrafi zła od dobra odróżnić jest jego tak naprawdę winą?

Tak.
Rozmawiałam z nastolatkami, którzy kradli i niszczyli rzeczy kolegów pytając ich, czy wiedzą, że kradzież i wandalizm jest czymś złym. W i e d z i e l i . Robili to, bo chcieli to robić.
I teraz- są tacy, którzy w tym momencie powiedzą "ależ on miał ciężkie życie, ojca pijaka, który kradł i dawał zły przykład, to takie poranione dziecko, trzeba go zrozumieć". Rozumiem- ale czy to jest usprawiedliwienie? Czy z tego powodu mamy mu pobłażać? Kradzież pozostaje kradzieżą, zło- złem. My za bardzo lubimy pobłażać i usprawiedliwiać zło.
To nie prowadzi wcale do niczego dobrego, ani nie uczy.
Małe dziecko, które ma trzy latka może sobie nie zdawać sprawy z tego, że jak zdzieli Jasia w piaskownicy łopatką po głowie, to Jasia może zaboleć i jest to coś złego. 13-latek już sobie z tego zdaje sprawę. Więc jest świadomy swego wyboru. Tylko my wysyłamy mu sygnał- czuj się usprawiedliwiony w swoich złych wyborach...

Nazywaj go złym, bandytą, ale nie zapominaj, że w równoległym życiu może byłby Matką Teresą.

A mnie bardziej interesuje nasze obecne życie tu i teraz... :ble: Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem...
Może da się pomóc mu wzorem sliders do tego innego świata przeskoczyć?

Ale myślę też, że dla perfekcji skoku warto kopa w dupę mocnego wypłacić :wink:


Och, niektórych z przyjemnością wyślizgałabym do równoległego świata, nawet mogłabym coś potrenować dla lepszego efektu ;D

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-18, 21:53

To się Olcia cieszę razem z Tobą :D i życzę Ci, żeby tak zostało.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: malgala » 2010-09-18, 22:12

Cytryn, nikt z nas nie mówi tu o jakimkolwiek pobłażaniu.
Przeciwnie, cały czas mówimy o jasnym określeniu zasad, o konsekwencji wymagań, o tym, że konsekwencje łamania ustalonych przez nas zasad powinny być dla ucznia dotkliwe.
Nie jesteśmy też zwolennikami pedagogiczno-psychologicznej nowomody.
Nie przeszkadza nam to chyba jednak widzieć w uczniu człowieka.
Cytryn pisze:Rozmawiałam z nastolatkami, którzy kradli i niszczyli rzeczy kolegów pytając ich, czy wiedzą, że kradzież i wandalizm jest czymś złym. W i e d z i e l i . Robili to, bo chcieli to robić.

No właśnie, rozmawiałaś. Pytałaś, czy wiedzą, że postępują źle. A jakie wyciągnęłaś wobec nich konsekwencje?
Cytryn pisze:Małe dziecko, które ma trzy latka może sobie nie zdawać sprawy z tego, że jak zdzieli Jasia w piaskownicy łopatką po głowie, to Jasia może zaboleć i jest to coś złego. 13-latek już sobie z tego zdaje sprawę. Więc jest świadomy swego wyboru. Tylko my wysyłamy mu sygnał- czuj się usprawiedliwiony w swoich złych wyborach...

Zrozumieć, a usprawiedliwić i dać przyzwolenie na dalsze takie postępowanie, to nie jest to samo.
Jednak bez zrozumienia jest o wiele trudniej dobrać odpowiednie metody wychowawcze i zastosować najbardziej skuteczne środki.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: vuem » 2010-09-19, 08:49

Cytryn pisze:Myślę, że tak. W końcu w wieku 13 lat potrafi dobro od zła odróżnić.


Nie zrozumiałaś sugestii, że może od małego spędzał czas w takim, a nie innym środowisku, rodzina przykładu dobrego nie dała, a szkoła wtedy osamotniona w swej walce nie była w stanie młodego po "prostej dordze" prowadzić.

Niemożliwym jest, by dobrze wychowywany człowiek, uczony właściwego postępowania nagle świadomie zdecydował, że wybiera to zło.
Wybryki, pojedyncze wyskoki są możliwe, ale jeśli "to dobre wychowanie" i kontrola rodzicielsko-szkolna nadal dobrze funkcjonuje, to "dostaje po łapkach i wraca na łono społeczeństwa".

Cytryn pisze:Tak.
Rozmawiałam z nastolatkami, którzy kradli i niszczyli rzeczy kolegów pytając ich, czy wiedzą, że kradzież i wandalizm jest czymś złym. W i e d z i e l i . Robili to, bo chcieli to robić.
I teraz- są tacy, którzy w tym momencie powiedzą "ależ on miał ciężkie życie, ojca pijaka, który kradł i dawał zły przykład, to takie poranione dziecko, trzeba go zrozumieć". Rozumiem- ale czy to jest usprawiedliwienie? Czy z tego powodu mamy mu pobłażać? Kradzież pozostaje kradzieżą, zło- złem. My za bardzo lubimy pobłażać i usprawiedliwiać zło.
To nie prowadzi wcale do niczego dobrego, ani nie uczy.
Małe dziecko, które ma trzy latka może sobie nie zdawać sprawy z tego, że jak zdzieli Jasia w piaskownicy łopatką po głowie, to Jasia może zaboleć i jest to coś złego. 13-latek już sobie z tego zdaje sprawę. Więc jest świadomy swego wyboru. Tylko my wysyłamy mu sygnał- czuj się usprawiedliwiony w swoich złych wyborach...


Oni wiedzieli, że takie postępowanie jest UWAŻANE ZA ZŁO, a sami traktowali to jako coś ekscytującego, rozrywkowego, godnego pochwalenia się itd.

Ciężkie życie, brak dobrych wzorców usprawiedliwia?
Nie, to wiele wyjasnia i determinuje może metody pracy z takim dzieckiem.
nie zwalnia z odpowiedzialności i nie zmazuje winy za konkretne działanie.

Wyraźnie napisałem - może niepotrzebnie ironicznie - że kopniak mu się przysłuży.

13-latek będzie wiedział, że ludzie to walenie łopatka po głowie uznają za zło, będzie wiedział, że boli, ale jeśli to robi świadomie, to pewnie oznacza, że uważa to za powód do dumy - rośnie w oczach podobnych mu kolegów, jeśli czerpie z tego przyjemność, to nie może tego uważać za zło.
Gdzieś, kiedyś doszło do zaniedbania, które może da się nadrobić...a może nie. Jednak nie można przestać próbować. Odrzucenie takiego chłopaka oznacza, że szansę tracimy...może nawet bezpowrotnie.
Przytaczając słowa Miwuesa, kopniak za karę to jedno, a okazanie serca to drugie. Obie strony medalu sa niezbędne. :wink:


Cytryn pisze:A mnie bardziej interesuje nasze obecne życie tu i teraz... :ble: Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem...


Pisząc o równoległym życiu miałem na myśli to, że ten sam człowiek w innych określonych warunkach mógłby wyrosnąć na porządnego obywatela i dobrego człowieka. Nikt nie rodzi się z natury zły. Kod genetyczny może nieść jakieś predyspozycje, ale w większości naturę kształtuje życie.
Więc skoro ktoś kiedyś tak źle wpłynął na tego "bandytę", to może odpowiednimi środkami uda się to "odkręcić". A do tego trzeba znać jego przeszłość, przyczyny, uwarunkowania.

Jeśli to negujesz, to co należałoby zrobić?

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-19, 10:35

Nie neguję potrzeby pomagania takim nastolatkom. Ale uważam, że należy patrzeć trzeźwo- jest to, co jest. To nasze czyny i słowa mówią o tym, co w naszym sercu( " z obfitości serca mówią usta człowieka"), a nie jakieś mistyczne "zamaskowane dobro"). Nie ukrywam, że mój światopogląd kształtuje Biblia i moja wiara.A w mojej Biblii jest napisane, że ludzie są źli z natury, a nie dobrzy. I ez pomocy Boga nie można stać się "dobrym". A ludzie o wiele więcej noszą w sercu "zamaskowanego zła"- które kultura, wykształcenie, obyczaje pozwalają im lepiej lub gorzej ukrywać. Pismo nazywa potocznie niektórych "dobrymi", ale w sensie ogólnym, przed Bogiem- każdy jest zły, każdy ma skłonności do zła( Mt. 19.17, ew. Łk 11.13)

Nie neguję konieczności pomocy, okazywania serca- ale dawanie do zrozumienia człowiekowi że jego złe wybory są spowodowane okolicznościami zewnętrznymi to dla mnie nic innego, jak zdejmowanie z niego części odpowiedzialności za to, co robi.
Generalnie nie masz umiejętności (albo chęci) dostrzegania w ludziach wrodzonego, pochodzącego od Boga dążenia do dobra.

Proszę o uzasadnienie. Skąd ten wniosek? Skąd to wiesz? Gdzie to jest w Piśmie? Skoro już powołujesz się na wiedzę pochodzącą od Boga. I jak to się ma do fragmentu:

W 2 Liście apostoła Pawła do Tymoteusza czytamy:
A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj (2 Tm 3:1-5)


To gdzie to "naturalne dążenie do dobra w człowieku"?

Bóg musiał potop zesłać na świat Noego, tak dążyli do dobra. Spalić Sodomę i Gomorę. Jezus się zastanawiał, czy w ogóle wiarę w człowieku zastanie, kiedy wróci ponownie. No, mamy determinację w dążeniu do dobra, co? Świat czasów ucisku( czasów końca) to będą tłumy ludzi uwielbiających antychrysta. Itp.. Dążenie do dobra? Wolne żarty. Gdyby nie Jezus i jego śmierć na krzyżu, wszyscy z tym swoim "dobrem" wylądowalibyśmy" w piekle.

-------------------------

No właśnie, rozmawiałaś. Pytałaś, czy wiedzą, że postępują źle. A jakie wyciągnęłaś wobec nich konsekwencje?


Takie, na jakie pozwalał mi Statut Szkoły. I jeśli uważnie mnie czytasz, to na pewno doczytałaś, że jestem jak najbardziej za konsekwencją i jasnymi zasadami.

Jak również za "okazywaniem serca"i pomaganiem. Ja tylko staram się widzieć to, co jest. Większość chce widzieć to, co życzyłaby sobie widzieć.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moje poglądy są mocno niepopularne i nie zgadzacie się z tym. Ale wolno mi chyba mieć własne zdanie?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: vuem » 2010-09-19, 10:55

Cytryn pisze:To nasze czyny i słowa mówią o tym, co w naszym sercu( " z obfitości serca mówią usta człowieka"), a nie jakieś mistyczne "zamaskowane dobro").


Chyba nie zrozumiałaś co mam na myśli.
Sugerowałem jedynie, by dostrzegać potencjał, by nie załamywać rąk, czy machać nimi na problem, bo "on jest zły i kropka".

Cytryn pisze:Nie ukrywam, że mój światopogląd kształtuje Biblia i moja wiara.A w mojej Biblii jest napisane, że ludzie są źli z natury, a nie dobrzy. I ez pomocy Boga nie można stać się "dobrym". A ludzie o wiele więcej noszą w sercu "zamaskowanego zła"- które kultura, wykształcenie, obyczaje pozwalają im lepiej lub gorzej ukrywać. Pismo nazywa potocznie niektórych "dobrymi", ale w sensie ogólnym, przed Bogiem- każdy jest zły, każdy ma skłonności do zła( Mt. 19.17, ew. Łk 11.13)


Źli z natury? Więc co? Należy ich odizolować, uciekać przed nimi, pozbywać się nich?

Czy może jednak próbować im pomóc?

Tak rozumiesz słowa Biblii, że ktoś kto czyni dobro, tak naprawdę nie jest dobry, tylko zło maskuje? I tylko "potocznie" sa nazywani dobrymi?

Co ma być konkluzją takiego podejścia do ludzi, które zamiast kredytu zaufania, otwartości zakłada podejrzliwość i "zaoczną" złą ocenę?

Czy tak samo traktujesz dobre gesty swojej rodziny, przyjaciół, kolegów?

Cytryn pisze:Nie neguję konieczności pomocy, okazywania serca- ale dawanie do zrozumienia człowiekowi że jego złe wybory są spowodowane okolicznościami zewnętrznymi to dla mnie nic innego, jak zdejmowanie z niego części odpowiedzialności za to, co robi.


Kurczę, Cytryn czytaj uważnie, ze zrozumieniem.

Gdzie ja napisałem, że tzw. "trudne dzieciństwo" zwalnia z odpowiedzialności? Ani nie zrobiłem tego w pierwszym poście, wyraźnie wyjaśniłem swój pogląd w drugim:

Ciężkie życie, brak dobrych wzorców usprawiedliwia?
Nie, to wiele wyjasnia i determinuje może metody pracy z takim dzieckiem.
nie zwalnia z odpowiedzialności i nie zmazuje winy za konkretne działanie.


Cytryn pisze:W 2 Liście apostoła Pawła do Tymoteusza czytamy:
A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj (2 Tm 3:1-5)

To gdzie to "naturalne dążenie do dobra w człowieku"?


Czy wiedzę o innych ludziach, o swojej rodzinie, przyjaciołach, współpracownikach, uczniach, sąsiadach itd opierasz na zapisach tysiącletnich tekstów?

Czy w swej wierze nie masz miejsca na myślenie, na interpretowanie tych słów?

Chcesz dosłownie odczytywać zapisy biblijne? A nawet jeśli, skąd wiesz, że te ostateczne czasy nastały? Czy cytat mówi o tym, jacy będą wszyscy ludzie?
Czy sama też jesteś z natury zła, a dobre uczynki są jedynie wyreżyserowanym celowym maskowaniem tego zła? :wink:

Cytryn pisze:Bóg musiał potop zesłać na świat Noego, tak dążyli do dobra. Spalić Sodomę i Gomorę. Jezus się zastanawiał, czy w ogóle wiarę w człowieku zastanie, kiedy wróci ponownie. No, mamy determinację w dążeniu do dobra, co? Świat czasów ucisku( czasów końca) to będą tłumy ludzi uwielbiających antychrysta. Itp.. Dążenie do dobra? Wolne żarty. Gdyby nie Jezus i jego śmierć na krzyżu, wszyscy z tym swoim "dobrem" wylądowalibyśmy" w piekle.


Czy ten Bóg nie miał choć odrobiny nadziei na "dobro w człowieku" skoro nie uśmiercił wszystkich?

Czy Jezus tej nadziei nie zachował, skoro zdecydował się powrócić?

Naprawdę żadnego dobra na tym świecie nie zauważasz?

Współczuję Ci z całego serca. Tobie i Twoim uczniom, czy wychowankom, dzieciom. Co Ty masz im do zaoferowania...poza wizją piekielnej czeluści, zła i oddechu antychrysta?
Jak będziesz im wpajać zasady szacunku do drugiego człowieka, uczciwości i sprawiedliwości, skoro w ich istnienie nie wierzysz?

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: arsandra » 2010-09-19, 11:52

Wiecie, w tej klasie mam 3 chłopaków, którzy nie uczyli się wcześniej niemieckiego, nie zdali i są drugi raz w 2 klasie i dopiero teraz zaczęli niemiecki. Od początku byłam trochę uprzedzona do tych osób, bo już wiedziałam, że nic nie robią, że są bardzo słabi, poza tym wyglądają jak wyglądają (chodzą w dresach)..wiem, że ludzi nie ocenia się po wyglądzie, ale skojarzenia są jakie są...dwóch z tych chłopaków nadal nic w sumie nie robią(plusem jest, że przychodzą na lekcje), ale kartkówkę zaliczyli na 2. Ogólnie nie przeszkadzają mi nawet (poza ostatnią lekcją łączoną z resztą klasy, ale tak, jak mówiłam wcześniej: prowokatorami były niestety dziewczyny z drugiej grupy; jedna byłą na początku w mojej grupie, ale poszła do "lepszej", bo u mnie za szybko wszystko robiła i się nudziła - przeszkadzając). Jeden z nich jednak okazał się całkiem inny. Często pyta mnie, co się jak czyta, dlaczego coś jest tak a nie inaczej, pracuje na lekcji, jest aktywny...nawet na tej ostatniej lekcji był jedną z 2 osób, które brały udział w lekcji i dostały +. Zresztą koleżanka, która prowadzi dla nich zajęcia wyrównawcze (materiał z klasy 1), też mi go chwaliła, że przychodzi, wszystko robi i jest aktywny. Widziałam również w dzienniku, że ma już 5 z aktywności z polskiego, dlatego myślę, że czasem jednak coś w ludziach tkwi..i jest to coś dobrego.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-19, 12:40

Skąd wiem, że czasy są ostateczne?
Osobiście wierzę, że już nastały, bo bezprawie się mnoży. Wystarczy się rozejrzeć. Ale to kwestia interpretacji.
Jak będziesz im wpajać zasady szacunku do drugiego człowieka, uczciwości i sprawiedliwości, skoro w ich istnienie nie wierzysz?

Kurczę, też się nad tym usilnie zastanawiam.


Wierzę, że człowiek może się zmienić. Dlatego najważniejsze jest doprowadzić go do pojednania z Bogiem. Tak długo jednak, jak zgodnie z myślą humanistyczną( a ta jest wbrew pozorom Bogu przeciwna) będziemy ludziom wmawiać, że są dobrzy, to jak ci ludzie mają przyjąć przebaczenie z rąk Bożych i zrozumieć, że w pełni zasłużyli na piekło? W końcu Jezus przyszedł "nie do zdrowych, ale do tych, co źle się mają"- "bo zdrowi lekarza nie potrzebują".
Jezus nas przyszedł zbawić od naszych grzechów.
Walkę odrodzonego w Bogu ducha z pożądliwościami ciała ładnie opisuje apostoł Paweł- który stwierdza, że cuch ochoczy, ale "ciało"( nasza grzeszna natura) chce robić to, co złe. Dopiero przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela, uznanie swej grzeszności, przyjęcie wybaczenia z rąk Bożych- bo Jezus za ciebie i mnie umarł- może nas z tego wyzwolić. Jeśli ktoś odrzuca Boga, odrzuca Jezusa( a czyni to każdy, kto w CAŁOŚCI nie uznaje ewangelii), to jest niewolnikiem grzechu.
Owszem, ludzie mogą się zmieniać i bez Boga, ale tylko do pewnego stopnia. Wychowanie, oddziaływanie "z zewnątrz" jest pomocne do uzyskiwania pewnych zmian, koniecznych do funkcjonowania w społeczeństwie, dlatego należy wychowywać, korygować, napominać, zachęcać i w ogóle czynić wszystko, żeby człowiekowi pomóc w przestrzeganiu norm społecznych- dla jego i naszego dobra. Ale ta prawdziwa zmiana w "dobrego człowieka" jest możliwa jedynie dzięki pojednaniu się z Bogiem, z Chrystusem.
Nie załamuję rąk. Ale nie mogę komuś pomóc wbrew jego woli. Żeby ktoś mógł się zmienić, najpierw musi tego chcieć.

Źli z natury? Więc co? Należy ich odizolować, uciekać przed nimi, pozbywać się nich?

To by było niemożliwe. Po prostu "o ile od was to zależy, ze wszystkimi pokój miejcie". A w szkole- wykonywać swoją pracę jak najlepiej dysponując dostępnymi środkami.

Tak rozumiesz słowa Biblii, że ktoś kto czyni dobro, tak naprawdę nie jest dobry, tylko zło maskuje? I tylko "potocznie" sa nazywani dobrymi?

Biblia mówi, że "serce człowieka jest złe i zepsute" i z "jego wnętrza pochodzą wszystkie złe myśli". I to jest prawda. Wiele trzeba się natrudzić, żeby nauczyć się postępować mądrze i dobrze. Wiele osób maskuje zło. Ilu ludzi kłamie, plotkuje, nie jest uczciwymi, upija się, ogląda pornografię, współżyje bez ślubu- żeby wymienić to bardziej oczywiste zło? A ilu z nich nadal- mimo , że to czynią, uważa się za "dobrych"?
Wiem, wiem- w pojęciu świata "dobry człowiek" to taki, który tylko trochę kłamie, tylko trochę oszukuje, ale tak ogólnie taki zły nie jest, no jak ktoś żyje na kocią łapę, to przecież nikogo nie krzywdzi itd., itp. Tylko że ja nazywam zło to, co złem nazywa sam Bóg. I wg tego staram się żyć( wychodzi raz lepiej, raz gorzej, ale nie usprawiedliwiam się moim "słabym człowieczeństwem", tylko proszę Boga o przebaczenie)- bo jestem wierząca.

Czy tak samo traktujesz dobre gesty swojej rodziny, przyjaciół, kolegów?

Nie chodzę węsząc podejrzliwie, czy w czyimś geście nie ma przypadkiem obłudy. "Miłość wszystkiemu wierzy". Kredyty zaufania należy dawać. Stwierdziłam ogólną zasadę- ludzie lubią uchodzić za świętych i dobrych, przy czym dalecy są od prawdy.

Czy wiedzę o innych ludziach, o swojej rodzinie, przyjaciołach, współpracownikach, uczniach, sąsiadach itd opierasz na zapisach tysiącletnich tekstów?

Czy w swej wierze nie masz miejsca na myślenie, na interpretowanie tych słów?

Chcesz dosłownie odczytywać zapisy biblijne? A nawet jeśli, skąd wiesz, że te ostateczne czasy nastały? Czy cytat mówi o tym, jacy będą wszyscy ludzie?
Czy sama też jesteś z natury zła, a dobre uczynki są jedynie wyreżyserowanym celowym maskowaniem tego zła? :wink:


Dla mnie te "tysiącletnie teksty" są natchnionym słowem samego Boga, bo jestem chrześcijanką i Biblia jest dla mnie autorytetem w sprawach wiary. Rozumiem, że ktoś może jej wiarygodność podważać- w końcu nie wszyscy są wierzącymi w Jezusa ludźmi. Więc - tak. To jest Słowo ponadczasowe. Ono nie przemija.
Oczywiście, że jest w mojej wierze miejsce na interpretowanie i myślenie. Jeśli teksty, które podałam można lepiej zinterpretować, to ciekawa jestem Twojej interpretacji. Przedstaw mi ją( możesz na prive'a, zeby tu nie zaśmiecać wątku), przemyślę sprawę.
Nie, nie odczytuję wszystkich zapisów biblijnych dosłownie. Niektóre można, np. te które tyczą się zasad moralnych. Zdaje się, że kradzież, pijaństwo i cudzołóstwo to z pewnością jest zło( w Piśmie nazwane grzechem) i to się nie zmienia? Aby zrozumieć inne fragmenty, trzeba już troszkę znać historię, kulturę ludzi w tych czasach, kiedy Pismo powstawało, czy nawet rozumieć teksty liryczne czy specyficzną żydowską symbolikę. Zapewniam Cię, że studiuję Biblię od ładnych kilkunastu lat, przeczytałam wiele mądrych książek na jej temat- autorstwa ludzi różnych wyznań chrześcijańskich i nie podchodzę do sprawy lekkomyślnie i naiwnie.

Czy ten Bóg nie miał choć odrobiny nadziei na "dobro w człowieku" skoro nie uśmiercił wszystkich?

Uśmiercił tych, którzy w ogóle Go nie szukali. Noe słyszał głos Boży, zresztą płacił za to cenę- kpiny i szyderstwa. Podobnie było z prorokami. Bóg ocalił Noego i jego rodzinę ponieważ miał plan zbawienia- nie dlatego, że Noe był taki "dobry". Są ludzie, którzy są troszkę lepsi w swoim postępowaniu od innych- ale nikt nie jest "dobry". To Bóg jest tak dobry, że - mimo iż wcale na to nie zasłużyliśmy- zesłał swego Syna na śmierć za nas. Tak nas ukochał, że oferował nam swoje zabawienie za darmo, z łaski. Nikt sobie nie może zasłużyć za zbawienie- NIKT. I nikt nie może niczego do dzieła zbawienia dołożyć. Bóg jest sprawiedliwy- potrzebna była ofiara za grzechy- stał się nią Jezus, Baranek Boży. To jest ewangelia. Dobra nowina dla nas, zepsutych grzeszników, złych ludzi, którzy nie szukali Boga. Możemy teraz przyjąć zbawienie z Bożych rąk za darmo, dzięki ofierze Jezusa- a potem uczynić Go naszym Panem i żyć tak, aby się Bogu podobać.

No, nie mogłam się powstrzymać ;D W końcu to najważniejsza dla wszystkich wiadomość.

Naprawdę żadnego dobra na tym świecie nie zauważasz?


Tak , jak pisałam. Zauważam- czasem złych ludzi stać na jakieś dobre gesty. Ale tak długo, jak nie narodzisz się na nowo w Chrystusie, tak długo jesteś niewolnikiem grzechu. Bo Duch św. w tobie nie mieszka- a tylko Duch uświęca.

Wiem, wielu w tym miejscu nazwie mnie fanatyczką czy kim tam. Ale ja wolę być fanatyczką i wiedzieć, w co wierzę, dokąd idę, niż zaufać myśli humanistycznej...

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: arsandra » 2010-09-19, 13:12

Staram się, jak mogę, dlatego ta sytuacja jest dla mnie naprawdę straszna i chciałabym z niej wyjść najlepiej jak to możliwe.

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Basiek70 » 2010-09-19, 15:08

a ja się buntuję z całych sił podporządkowywaniu pracy wierze i Biblii
bo nie każdy musi się nią kierować w życiu
szkoła jest ŚWIECKĄ instytucja i zasady świeckiej etyki oraz świeckiego prawa należy w niej stosować
Biblią kierować się możesz w swoim życiu, innych zostaw w spokoju, mają prawo wyboru
posty Cytryn sugerują mi poglądy świadka Jehowy, nie wiem, czy słusznie, ale takie mam wrazenie
zresztą z coraz większym przerażeniem odczytuję posty Cytryn, bo z jednej strony wychodzi z nich nawiedzona katoliczka, a z drugiej oczekująca pewnej zagłady pesymistka
i to jest dla mnie straszne
naprawde nie chciałabym, żeby moje dzieci na swej drodze napotkały nauczyciela, który sądzi, że są z natury złe i dobre uczynki ich mają to zło tylko maskować, który nie wierzy w dobro człowieka; który tak postrzega świat, ludzi i szkołę
i jak piszą inni: czym innym jest rozumieć uwarunkowania, czym innym pobłażać; co innego szukać dróg oddziaływania w zrozumieniu źródła problemów, a co innego przymykać oczy na zło; można rozumiec, współczuć i kochać i wyciągać ostre konsekwencje - właśnie w imię zrozumienia, współczucia i miłości, żeby pomóc i wywlec za kudły z bagna. Niech sie z jednym uda, to już sukces.
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.
Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,
który jest tylko realistą."

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: Cytryn » 2010-09-19, 15:29

Basiu- nie jestem ani świadkiem Jehowy, ani nawiedzoną katoliczką 8) Jestem z kościoła zielonoświątkowego. :fish:
Nie nawracam nikogo na siłę, bez obaw, swoje oceny zachowuję dla siebie. Z Twojego wpisu wynika, że niezbyt dobrze mnie zrozumiałaś, ale nie chcę tego ciągnąć, bo wylecę za off top.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: dyscyplina na lekcji w gimnazjum

Postautor: haLayla » 2010-09-19, 15:32

Cytryn, Ty tej wiary nie odziedziczyłaś po rodzicach, tylko na nią niejako przeszłaś, prawda?
<3


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”