Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: vuem » 2010-11-05, 19:32

Cytryn pisze:Skąd się to bierze?!


Dokładnie z tego, o czym napisałaś. Ludzie są zawistni. Zawsze zazdroszczą, a w konsekwencji, "dowalą" innym, którzy wg ich mniemania mają lepsze pieniądze, lepsze godziny pracy, więcej wolnego itd.

Mam wrażenie jednakże, że niektórzy z nas się do tego przyczyniają zbytnio narzekając....bo "między Bugiem a prawdą" mając te same pieniądze jak rzesze innych dobrze wykształconych ludzi, a jednocześnie znacznie więcej wolnego sprowadzają swe wypowiedzi do niemal utyskiwania nad swoim marnym losem.

Dla mnie jest sprawa prosta. Albo akceptuję to co mam albo to zmieniam. Jeśli nie mogę zmienić warunków pracy, a mierzwi mnie to strasznie, to organizuje sobie pracę tak, by obowiązki nie były "dotkliwe", a jeśli i to mi się nie uda, to zmieniam pracę i kropka....jęczeniem niczego się nie zmieni.

Nie ma też sensu "na siłę" udowadniać "jakże straszliwie jesteśmy obciążeni", "jakże niewdzięczny mamy zawód i uczniów" itd.

...no bo skoro jest tak źle, to jak możemy ten zawód kochać...co równie często usłyszeć można? :wink:

Optymizmu więcej. Żyje się tylko raz... :D

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: Cytryn » 2010-11-06, 09:55

a jeśli i to mi się nie uda, to zmieniam pracę i kropka...


Taaa...jasne. Jakie to proste!

Wiesz, co...nasz zawód j e s t trudny i niewdzięczny. Użeramy się z paskudną młodzieżą i nie lepszymi czasem rodzicami. Za to, co robimy płacą nam grosze, a mediach niemiłosiernie na szmacą. W zasadzie nauczyciela już nikt nie szanuje. Robią z nami co chcą, co chwila wprowadzają durne reformy, dokładają pracy za darmochę. Nauczycielom ma się prawo to nie podobać i mają prawo o tym mówić głośno. Bo nie chodzi o to, żeby uciekać z pracy, ale żeby do szkół wróciła normalność.

Ciesz się życiem, Vuem, bądź sobie optymistą, chwal się, jakiś zaradny i mobilny- chwała CI!
Jeśli Tobie to, co się dziele obecnie w szkole i cały ten system się podoba, no to super. Ty nie biadolisz jak ta grupka nędzników pogardzanych przez Ciebie? O.K.

No to jeszcze daj wolność w wyrażaniu swoich opinii innym, którzy czują się obciążeni ponad miarę, którzy mają dość tego durnego systemu i których po dwudziestu latach pracy nie stać już na optymizm po tym, co widziały ich oczy.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: vuem » 2010-11-06, 13:48

Cytryn pisze:Taaa...jasne. Jakie to proste!


Sugeruje zmianę pracy tylko wtedy, jeśli nie uda się opcja pierwsza...zaakceptowanie. To w sytuacji, gdy naprawdę lubimy swój zawód nie powinno byc takie trudne.

Cytryn pisze:nasz zawód j e s t trudny i niewdzięczny.


Trudny? Umiesz go wykonywać, radzisz sobie ze swoimi zadaniami...więc gdzie trudność?

Niewdzięczny? Czujesz satysfakcję, doświadczasz wdzięczności uczniów, czy rodziców, jesteś doceniana przez kolegów i koleżanki, dyrekcję? Więc czemu niewdzięczny?

Cytryn pisze:Za to, co robimy płacą nam grosze,


Grosze? No cóż, krezusami nie jesteśmy...ale jak wielu ludzi może tak sobie powiedzieć?
W wielu zawodach, czy na wielu stanowiskach płaca mniej.

Cytryn pisze:a mediach niemiłosiernie na szmacą.


A jakich to mediach - podaj przykłady - "szmacą nas"? Gdziesz tak często piszą niepochlebnie o nas?

Cytryn pisze:W zasadzie nauczyciela już nikt nie szanuje.


Czy nie przesadzasz? Nie zauważasz żadnych oznak szacunku w stosunku do swojej osoby?

Cytryn pisze:Robią z nami co chcą, co chwila wprowadzają durne reformy, dokładają pracy za darmochę.


Robią co chcą? No cóż, w jakim to zawodzie zmiany sa szeroko konsultowane, czy wprowadzane pod dyktando pracowników?

Co chwila dokładają pracy za darmochę? Wprowadzenie godzin karcianych jest - o ile mnie pamięć nie myli - pierwszym "dołożeniem" odkąd w szkole publicznej pracuję, czyli 17 lat.

Cytryn pisze:Nauczycielom ma się prawo to nie podobać i mają prawo o tym mówić głośno.


Ależ tak!

Tylko gdy na 100 wypowiedzi 70 to utyskiwania, to jakoś nie mogę tego zaakceptować.
Ile jest na choćby tym forum wątków, czy wypowiedzi o tym jak wiele zadowolenia ktoś czerpie z tej roboty, a ile jest narzekań?

Cytryn pisze:Bo nie chodzi o to, żeby uciekać z pracy, ale żeby do szkół wróciła normalność.


Skoro obecna sytuacja jest nienormalna, to ... oświeć mnie i powiedz kiedy było NORMALNIE?

Cytryn pisze:Ciesz się życiem, Vuem, bądź sobie optymistą, chwal się, jakiś zaradny i mobilny- chwała CI!



Cieszę się życiem, chwalę się...czym? Może szczęściem? jestem zaradny, mobilny...też, i o ile to samo mamy na myśli...

Chwała? Eee, nie przesadzajmy, zdaję sobie sprawę, że ci zdołowani mogą zazdrościć.

Jeśli tak Ci źle, to współczuję.

Cytryn pisze:Jeśli Tobie to, co się dziele obecnie w szkole i cały ten system się podoba, no to super.


Podoba? Są rzeczy, które mi sie nie podobają. Ale znajduje w tej pracy, w tych warunkach więcej plusów niż minusów. Ot tylko tyle...lub aż tyle.

Cytryn pisze:Ty nie biadolisz jak ta grupka nędzników pogardzanych przez Ciebie? O.K.


Nie biadolę, bo nie widzę sensu.

Pogardzam? A na jakiej podstawie dochodzisz do takich wniosków? Co wg Ciebie wskazuje na moja pogardę w stosunku do ludzi?

Cytryn pisze:No to jeszcze daj wolność w wyrażaniu swoich opinii innym, którzy czują się obciążeni ponad miarę, którzy mają dość tego durnego systemu i których po dwudziestu latach pracy nie stać już na optymizm po tym, co widziały ich oczy.


Ale ja nikomu wolności wypowiedzi nie odmawiam.

ja tylko wyrażam zdanie, że ciągłe narzekania nie są dobrym rozwiązaniem. Wyrażam własne zdanie o tym, że kreowany wizerunek nie szanowanego, pogardzanego i ciągle zapracowanego ponad siły nauczyciela jest fałszywy!

A tym, których na optymizm nie stać po 20 latach pracy współczuję. Cóz moge więcej ponad radę, by spróbowali popatrzeć optymistycznie lub rzucić to w diabły?
Trzeciej opcji nie ma...no może jest...nadal się męczyć, pogrążać w depresji, budować coraz bardziej negatywny stosunek do własnego zawodu...tylko jaki to będzie mieć wpływ na psychikę, jakość pracy i stosunków z uczniami? czarno to widzę.

Natomiast tych, których na ten optymizm nie stać nawet po kilku latach pracy współczuje potrójnie.

Pozdrawiam:)

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: Cytryn » 2010-11-06, 16:20

Sugeruje zmianę pracy tylko wtedy, jeśli nie uda się opcja pierwsza...zaakceptowanie. To w sytuacji, gdy naprawdę lubimy swój zawód nie powinno byc takie trudne.


Po pierwsze- t r u d n o jest zmienić pracę. Pracy n i e ma. No, chyba że pójdziesz na kasę do marketu, bo tylko tam jeszcze są wolne miejsca. Tyle, że zarobisz jeszcze mniej, więc mało kto się na to decyduje. Choć znam takich, którzy woleli kasę w markecie od szkoły.
Po drugie- wielu nauczycieli l u b i nauczać. Mało kto natomiast lubi biurokrację szkolną, przegadane rady, durne wymagania i jeszcze durniejsze szkolenia- a czasem mam wrażenie, że jest tego zdecydowanie więcej niż nauczanie.

Trudny? Umiesz go wykonywać, radzisz sobie ze swoimi zadaniami...więc gdzie trudność?

Trudność polega choćby na tym:
-słabe wyniki z egzaminu? WINNY jest nauczyciel. Na następny rok: smarujesz dłuuugi program naprawczy i realizujesz działania z tym związane. OCzywiście, to wcale nie podnosi wyników nauczania i w ogóle jest bez sensu.
- przepisujesz dzienniki po pięć razy, bo sprawozdanie, bo ścieżki edukacyjne, bo rodzice muszą podpisać stertę papierów etc.. Bez sensu,
- kiedy uczniowie rozrabiają , zawsze WINNY jest nauczyciel. Nie umie wszak zmotywować uczniów.
- jak zdarzy się jakieś nieszczęście w szkole, media trąbią, że WINNY jest nauczyciel i dyrekcja. Ostatnio czytałam, że przed sądem stanie dyrektorka szkoły,w której uczennica pocięła twarz nożem innej uczennicy- WE WRZEŚNIU, na pocz. r. sz. Czemu? Bo dyrektorka nie przeczytała uważnie dokumentacji uczennicy i "nie przedsięwzięła" odpowiednich "środków zaradczych". Ja jestem ciekawa, co on mogła zrobić. Postawić przy tej uczennicy osobistego ochraniarza? Nauczycieli będących na dyżurze, kiedy się to stało, też "pociągnie się do odpowiedzialności". Szczerze mówiąc, gdybym widziała dwie gimnazjalistki dźgające się nożami, sama nie wiem, co bym zrobiła. Ale widocznie powinniśmy podłożyć się pod te noże. BEZ SENSU.
- GŁUPIE< GŁUPIE I JESZCZE RAZ GŁUPIE szkolenia. Po kolejnym wzięły mnie torsje. Jedno o dopalaczach, gdzie panie czytała znudzonym głosem z obrazu rzuconego na ścianę informacje na temat dopalaczy( jakbyśmy czytać nie umieli), drugie na temat agresji- jak reagować w sytuacjach próbnych: "co czujesz, kiedy bijesz innych"? :P BEZ SENSU.

Generalnie- wiele rzeczy dzieje się w szkole BEZ SENSU i ten bezsens męczy mnie najbardziej.

Grosze? No cóż, krezusami nie jesteśmy...ale jak wielu ludzi może tak sobie powiedzieć?
W wielu zawodach, czy na wielu stanowiskach płaca mniej.


Kiedy wymaga się wyższego wykształcenia, ciągłego doskonalenia się i wymyśla
stopnie awansu" to wypadałoby takiej osobie dać pensję odpowiednią do wymagań.
Mój ojciec na stanowisku kierowniczym i wyższym wykształceniem w podrzędnej firmie w średnim mieście zarabia na rękę ponad 4000 zł.
Moja znajoma asystentka ze średnim wykszt. i kursem angielskiego zarabia prawie 3000 zł. na rękę.
Sprzątaczka w firmie mojego taty zarabia 1400 na rękę miesięcznie.
Ale sklepowa w małym mieście na rękę dostanie jakieś 800. Robotnik niewykwalifikowany otrzymuje na rękę jakieś 1200.
Ja zarabiam jako nauczyciel z kilkunastoletnim stażem, dwoma fakultetami niecałe 2000 zł- ale to ze wszystkimi dodatkami i nadgodzinami, bo "gołej" pensji- o wiele mniej.

Wskaż mi osoby z wyższym wykształceniem , które w tym kraju zarabiają na rękę mniej niż 2000 zł. Bo moja fryzjerka nawet lepiej ode mnie miesięcznie wyciąga ;D
A jakich to mediach - podaj przykłady - "szmacą nas"? Gdzież tak często piszą niepochlebnie o nas?

A szmacą, szmacą. Zawsze jesteśmy winni tragediom szkolnym, odpowiadamy za słabe wyniki i mamy "problem" ze zdolnym uczniem( ostatni artykuł z onetu).


Czy nie przesadzasz? Nie zauważasz żadnych oznak szacunku w stosunku do swojej osoby?

Żartujesz? SZACUNEK w szkole? A kogo teraz młodzież szanuje? Na przerwie, w klasie, na co dzień...ani dzień dobry, ani do widzenia, jak o coś prosisz, to cię "nie słyszy", jak krzykniesz, potrafi tak odpysknąć, że aż ci w pięty idzie, o wszystko się wykłócają, mają pretensje- takie roszczeniowe postawy...daj spokój. Ta dobrze wychowana garstkę, która potrafi okazać szacunek-jak jedna jaskółka- wiosny nie czyni.
Niewdzięczny? Czujesz satysfakcję, doświadczasz wdzięczności uczniów, czy rodziców, jesteś doceniana przez kolegów i koleżanki, dyrekcję? Więc czemu niewdzięczny?


Dyrekcja nie szanuje mnie ani nie docenia, bo ona jest od tego , żeby ją doceniać ;D Koleżanki/koledzy mają to w nosie. Każdy tylko patrzy, jak swój tyłek dobrze usadzić. Wdzięczności od uczniów doświadczam baaaardzo rzadko i wyjątkowo. Większość jest święcie przekonana, że jeśli coś dla nich robię, to taka moja psia powinność , a ich przywilej korzystać z tego. Nawet jak chodzą po klasach z SU i zbierają na kwiaty po 50 gr dla nauczycieli, to uczniowie nie chcą dawać- żenada. I jeszcze kłócą się przy nauczycielu, że niby dlaczego mają się składać. Wdzięczność...rodzice? Oni mają tylko pretensje. Krytykują, psioczą, dzieciaki czasem powtarzają, co się w domu mówi, szczere są. Włosy dęba mi od tego stają. Na jakim ty świecie żyjesz, Vuem, że tak dobrze masz?!

Robią co chcą? No cóż, w jakim to zawodzie zmiany sa szeroko konsultowane, czy wprowadzane pod dyktando pracowników?

Konsultowane? To nie wiem, z kim. Bo nie ze mną. Ani z moimi kolegami z pracy. Ktoś chciał tych karcianych? I kolejnej zmiany podstawy programowej? A może ktoś się nas pytał o te mundurki? Albo o to, czy projekt w gimnazjach ma sens? Nie przypominam sobie, aby ktoś mnie pytał o zdanie w sprawie sprawdzianu w kl. VI. Ani tego, czy jest sens tworzyć w ogóle gimnazjum. Z kim bym nie gadała, boi się reform i widzi bezsens większości z nich. To gdzie ta konsultacja?

Co chwila dokładają pracy za darmochę?

A ciągłe zwiększenie "sprawozdawczości szkolnej", biurokracji to niby co? Kiedyś nauczyciel nie musiał pisać ze wszystkiego sprawozdań, analizować ciągle głupich ankiet czy niekończących się "próbnych testów"!


A skoro większość jest niezadowolona, to może przyczyna nie leży po stronie "utyskujących nauczycieli",ale jest coś na rzeczy?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: vuem » 2010-11-06, 17:58

Cytryn pisze:Po pierwsze- t r u d n o jest zmienić pracę. Pracy n i e ma. No, chyba że pójdziesz na kasę do marketu, bo tylko tam jeszcze są wolne miejsca. Tyle, że zarobisz jeszcze mniej, więc mało kto się na to decyduje. Choć znam takich, którzy woleli kasę w markecie od szkoły.


Jak widzisz są gorsze miejsca pracy niż szkoła :wink:

Ci, którzy wolą inna pracę od zatrudnienia w szkole przede wszystkim się w nauczycielskiej profesji nie sprawdzają, bo tego nie lubią lub nie potrafią tego zawodu wykonywać.
Zupełnie naturalna sytuacja, nie każdy może/musi byc lekarzem, dekarzem itd.

Ja tego zawodu z własnej woli nie zmienię :wink:

Cytryn pisze:Po drugie- wielu nauczycieli l u b i nauczać. Mało kto natomiast lubi biurokrację szkolną, przegadane rady, durne wymagania i jeszcze durniejsze szkolenia- a czasem mam wrażenie, że jest tego zdecydowanie więcej niż nauczanie.


Mało kto może powiedzieć, że gross czasu swojej pracy poświęca na biurokrację. Każdy większość tego czasu poświęca na zajęcia dydaktyczne i przygotowanie ich.
Problem leży w tym, na ile wielkim problemem są te papierki, jak wielkie emocje się z nimi wiążą.
Dla mnie są mało znaczącą drobnostką...choć nieco czasem irytującą. nie zaprzątam sobie nimi głowy.

Poza tym problem zależy od dyrekcji. Nie sądzę, by dominował w Polsce model "papierolubnego" tyrana. Ci, którzy mieli pecha i na takiego trafili wyobrażają sobie, i co gorsza, próbują do takiego przeświadczenia przekonać innych, że tak jest w całej Polsce.
Gdy ktoś próbuje ich przekonać, że może być inaczej, również w ich szkole na ogół reagują słowami "tak jest, tego nie da się zmienić, łatwo powiedzieć, teoria swoje, praktyka coś tam".

Bez optymistycznego nastawienia nie zmienisz nic.

Cytryn pisze:Trudność polega choćby na tym:


Złe wyniki egzaminu mogą być spowodowane kilkoma czynnikami, nauczyciel może być po części winny. Nie każdy dyrektor obwinia jedynie nauczyciela.

Rozrabianie uczniów? Jak wyżej. Poza tym są nauczyciele, którzy potrafią nad gawiedzią zapanować, są i tacy, którzy sobie nie radzą.

Co do gimnazjalistki-nożowniczki, to z tego co wyczytałem, to sprawa jest badana w kierunku winy nauczycielek, ponieważ monitoring pokazał, że w czasie ataku przechodziły obok i nie zareagowały.
Póki co nie ma wyroku, więc argument bez sensu.

Co wypisują brukowce? Toż to szmatławce, czytasz je?

Szkolenia? Wiele z nich jest bez sensu. Organizowane po to, by dać firmie szkoleniowej zarobić.
Dawno temu powiedziałem, że nie mam zamiaru czasu marnował na idiotyzmy i od 10 lat mam spokój.

Może nie macie odwagi w swojej szkole się przeciwstawić?

Jeśli tak jest, że boicie się o swoja pracę, to pozostaje Wam te sytuacje zaakceptować, przyjąć do wiadomości, że tak musi być i zabierać I-pody i krzyżówki na takie posiadówki.

Cytryn pisze:Generalnie- wiele rzeczy dzieje się w szkole BEZ SENSU i ten bezsens męczy mnie najbardziej.


Masz rację, tylko...że znakomitą większość Twojego czasu zabierają TWOJE zajęcia, prowadzone przez CIEBIE i one powinny decydować o Twoim stosunku do Twojej pracy...czy Twoja praca jest tak mało znacząca, czy tak bez sensu, że CAŁĄ swoja prace za bezsensowna uważasz?

Cytryn pisze:Kiedy wymaga się wyższego wykształcenia, ciągłego doskonalenia się i wymyśla
stopnie awansu" to wypadałoby takiej osobie dać pensję odpowiednią do wymagań.


Stopnie awansu, mniej lub bardziej formalne, są przecież obecne w każdej pracy...

Po drugie nie masz obowiązku "mianowania się", czy dyplomowania.

Cytryn pisze:Mój ojciec na stanowisku kierowniczym i wyższym wykształceniem w podrzędnej firmie w średnim mieście zarabia na rękę ponad 4000 zł.


PO pierwsze zdobył stosowne wykształcenie, doświadczenie i chyba musiał zdobyć się na pewien wysiłek, by stołka sie dochrapać...czy też dano mu stanowisko od ręki?

Mój znajomy ma jeszcze lepiej, założył własna firmę i wyciąga z 10 tysiaków :wink:

Kto Ci bronił pójść na studia ekonomiczne na ten przykład?


Poza tym, oni wszyscy, zarabiający o ten tysiąc-dwa więcej od Ciebie poświęcają więcej czasu na pracę w danym miejscu. Nie mają możliwości pracy w innym miejscu, a Ty ją masz, możesz wyciągnąć i ponad 5 tysięcy.

Tylko nie pisz, że etat w szkole zajmuje Ci tyle czasu, że ledwie możesz znaleźć chwilę na sen. :wink:

Cytryn pisze:Wskaż mi osoby z wyższym wykształceniem , które w tym kraju zarabiają na rękę mniej niż 2000 zł. Bo moja fryzjerka nawet lepiej ode mnie miesięcznie wyciąga ;D


Jeśli brać pod uwagę pracę zgodną z wykształceniem, to jestem zdania oczywiście, że ludzie wykształceni powinni zarabiać znacznie więcej.

Ale skoro tak nie jest, to należy albo pracę zmienić lub zaakceptować tą sytuację i szukać dodatkowego zatrudnienia, skoro taka kasa nie wystarcza.

Należy walczyć też o lepsze uposażenie, ale zdołowany, jęczący żołnierz bitwy nie wygra. :wink:


Cytryn pisze:A szmacą, szmacą. Zawsze jesteśmy winni tragediom szkolnym, odpowiadamy za słabe wyniki i mamy "problem" ze zdolnym uczniem( ostatni artykuł z onetu).


Wiesz co w Superekspresie wypisują? :mrgreen:

Cytryn pisze:Żartujesz? SZACUNEK w szkole? A kogo teraz młodzież szanuje? Na przerwie, w klasie, na co dzień...ani dzień dobry, ani do widzenia, jak o coś prosisz, to cię "nie słyszy", jak krzykniesz, potrafi tak odpysknąć, że aż ci w pięty idzie, o wszystko się wykłócają, mają pretensje- takie roszczeniowe postawy...daj spokój. Ta dobrze wychowana garstkę, która potrafi okazać szacunek-jak jedna jaskółka- wiosny nie czyni.



Od kilkunastu lat pracuję z młodzieżą z różnych środowisk...moje odczucie jest diametralnie inne...chamstwo zdarza się, ale dominują normalni młodzi ludzie, fajni, mili, wychowani lepiej lub gorzej, czasem zdolni do "głupich zachowań", ale nie źli z natury.

Albo przesadzasz albo pracujesz w takim "Bronxie".

Ty taka "jaskółkę" podrzucasz.

Wierzysz, że większość (czytaj: np. 70%) polskiej młodzieży to chamy, bandyci i idioci?


Cytryn pisze:Dyrekcja nie szanuje mnie ani nie docenia, bo ona jest od tego , żeby ją doceniać ;D Koleżanki/koledzy mają to w nosie. Każdy tylko patrzy, jak swój tyłek dobrze usadzić. Wdzięczności od uczniów doświadczam baaaardzo rzadko i wyjątkowo. Większość jest święcie przekonana, że jeśli coś dla nich robię, to taka moja psia powinność , a ich przywilej korzystać z tego. Nawet jak chodzą po klasach z SU i zbierają na kwiaty po 50 gr dla nauczycieli, to uczniowie nie chcą dawać- żenada. I jeszcze kłócą się przy nauczycielu, że niby dlaczego mają się składać. Wdzięczność...rodzice? Oni mają tylko pretensje. Krytykują, psioczą, dzieciaki czasem powtarzają, co się w domu mówi, szczere są. Włosy dęba mi od tego stają. Na jakim ty świecie żyjesz, Vuem, że tak dobrze masz?!


Może raczej sobie takie pytanie powinnaś zadać? Może jednak twoje środowisko szkolne jest wypaczone, a norma jest coś innego?

Pracowałem w różnych miejscach, różnych środowiskach, kilku miejscowościach, na ogół równolegle, więc bezpośrednie porównanie miałem.

Nigdy z sytuacją, jaką ja opisujesz, nie miałem do czynienia.

jestem przekonany, że gdyby zapytać 100 osób, to znakomita większość, by raczej skłoniła sie ku mojej opcji.

Zmień szkołę, bo ta Cię niebawem dobije...albo chociaż podejmij prace w innym miejscu równolegle.


Cytryn pisze:Konsultowane? To nie wiem, z kim. Bo nie ze mną. Ani z moimi kolegami z pracy. Ktoś chciał tych karcianych? I kolejnej zmiany podstawy programowej? A może ktoś się nas pytał o te mundurki? Albo o to, czy projekt w gimnazjach ma sens? Nie przypominam sobie, aby ktoś mnie pytał o zdanie w sprawie sprawdzianu w kl. VI. Ani tego, czy jest sens tworzyć w ogóle gimnazjum. Z kim bym nie gadała, boi się reform i widzi bezsens większości z nich. To gdzie ta konsultacja?


No nie konsultuje się, toż właśnie o tym pisałem. Nie tylko w szkole takich konsultacji brak.

Ktoś "na górze" chce byc reformatorem, to nowinki wprowadza...jedne lepsze, inne gorsze.
czasem pomysł dobry, a wykonanie złe.

Z drugiej strony, jaką reakcje rzeszy nauczycieli sobie wyobrażasz, gdyby zapytać ich: "Czy sądzicie, że dobrym pomysłem jest wprowadzenie godzin karcianych" lub "W jaki sposób wyobrażacie sobie poświęcenie dodatkowych 2 godzin swoim uczniom"? :mrgreen:
Cytryn pisze:A ciągłe zwiększenie "sprawozdawczości szkolnej", biurokracji to niby co? Kiedyś nauczyciel nie musiał pisać ze wszystkiego sprawozdań, analizować ciągle głupich ankiet czy niekończących się "próbnych testów"!


Pamiętam, że wraz z reformą szkolnictwa przychodziły różne formy sprawozdawcze, ale od ok. 10 lat mam z tym spokój. Są szkoły, gdzie takie listy z ministerstwa, jak ostatnio o rozkładach, nie musiały być drukowane.

Pewna ilość papierów trzeba akceptować, bo nie ma wyjścia. Natomiast szkoły, gdzie biurokracja jest rozbudowana do ogromnych rozmiarów nie stanowią większości.

Jeśli u Ciebie jest problem naucz się to załatwiać "na odwal się". Kopiuj, rób byle co, dla takich papierolubów nie jakość, a ilość się liczy.


Cytryn pisze:A skoro większość jest niezadowolona, to może przyczyna nie leży po stronie "utyskujących nauczycieli",ale jest coś na rzeczy?



Jest kilka "rzeczy na rzeczy".

Ja nie twierdzę, że należy posłusznie akceptować wszystko, co nam podsuwają, wszak sam Ci sugeruję, by wreszcie się postawić tej durnej dyrekcji. Sam to kiedyś zrobiłem i żyję, mam się dobrze.

Ja przeciwstawiam się postawie negowania wszystkiego i wypaczania "całokształtu" z powodu kilku niedogodności.

Natomiast krzewienie optymizmu i uśmiechu na co dzień traktuję jako swoją misje życiową.

Więc Cytrynku, miej to w D_U_P_I_E!!!! Słońce i nad Twoja głowa zaświeci!!!! :mrgreen:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: Cytryn » 2010-11-06, 18:28

Ech, Vuemku...Prawda pewnie leży gdzieś po środku. Jak ja bym chciała mieć to w d*. Ale nie mogę.
Poza tym- jak sam stwierdzasz, są rzeczy "na rzeczy". Choćby te głupie papiery, ankiety, analizy i ...wrrrr....ewaulacje. Idiotyzmy. KTO TO WYMYŚLA?
I...masz rację. Jestem zmęczona. Kawę dam radę wypić. Ale prywatnego życia- już nie mam. Nie mam na nie czasu i siły. Haruję jak wół. Bardzo być może, że nie wszyscy tak mają, szczęściarze. I trudno mi patrzeć z optymizmem.
Co wypisują brukowce? Toż to szmatławce, czytasz je?


Szmatławce? Czytam Angorę i to wystarczy. Czasem zerknę w wp, onet( no, też szmatławe te wiadomości, ale przyznaję ze wstydem- zerkam). Telewizja cała jest szmatława, za wyjątkiem paru programów, ale czy Ty nie oglądasz tv?
Wiesz co w Superekspresie wypisują? :mrgreen:

No nie wiem, nie kupuję...
Po drugie nie masz obowiązku "mianowania się", czy dyplomowania.

Taaa...i grosze cały czas zarabiać. A harować tak samo? Nieekonomicznie, nielogicznie, głupio. Przynajmniej do mianowania trzeba się dochrapać. Ile mnie kosztowało nerwów to głupie mianowanie!

Kto Ci bronił pójść na studia ekonomiczne na ten przykład?

Mój wrodzony brak zdolności do przedmiotów ścisłych. Nie każdy potrafi i chce bawić się w cyferki.
Wierzysz, że większość (czytaj: np. 70%) polskiej młodzieży to chamy, bandyci i idioci?

Chamy i bandyci? Jakieś niecałe 30%. Ale ludzie, którzy nie potrafią okazać szacunku i właściwie się zachować? Tak, 70%. W gimnazjum 3/4 młodzieży używa wulgarnego języka( K* jako przecinej, naturalnie im to wychodzi), nie rozumie, że jak ktoś do nich mówi, to należałoby wysłuchać, a nie odchodzić w połowie zdania, albo przerywać, nie potrafi panować nad własnymi emocjami i zaczyna się po paru słowach wykłócać o swoje itp.. Tak, są niewychowani, niekulturalni. Nie potrafią przepuścić młodszych do gimbusa, nie potrafią przejść obok kogoś, żeby głupio nie zaczepić, nie podstawić nogi i nie szturchnąć, nie mówią dzień dobry ani do widzenia nauczycielowi, obrażają panie sprzątaczki...Kultura? Szacunek? W zaniku. Pracowałam w trzech szkołach w trzech różnych województwach i nie zauważyłam większych różnic.


Nigdy z sytuacją, jaką ja opisujesz, nie miałem do czynienia.

Nigdy do Ciebie nie dotarło, ze rodzice krytykują nauczycieli? Nigdy uczniowie nie okazali Ci braku szacunku? Wow. Gdzie Ty mieszkasz i mieszkałeś? Pracujesz w średniej szkole?
----------------------------------------------------------------------

Zmień szkołę, bo ta Cię niebawem dobije...albo chociaż podejmij prace w innym miejscu równolegle.

Toż nie mam jak. I już nawet szukać mi się nie chce. Tu, gdzie mieszkam alternatywą jest tylko kasa w markecie. A i do tego musiałabym jakiś śmieszny kurs zrobić. Praca równoległa? To chyba już w nocy? A spać kiedy będę? :ble:
Z drugiej strony, jaką reakcje rzeszy nauczycieli sobie wyobrażasz, gdyby zapytać ich: "Czy sądzicie, że dobrym pomysłem jest wprowadzenie godzin karcianych" lub "W jaki sposób wyobrażacie sobie poświęcenie dodatkowych 2 godzin swoim uczniom"? :mrgreen:

Tak,. wyobrażam sobie. Wtedy bym im powiedziała, jaki to bezsens i czemu. A jeśli już musiałabym robić te karciane , to wolałabym w dwóch-trzech rzutach hurtowo, powiedzmy po kilkanaście godzin- warsztaty lub coś takiego. Konkretny projekt, konkretni chętni, wyjazd na trzy dni dwa razy w roku. I już. A po drugie- każą mi dodatkowo pracować, niech mi ZAPŁACĄ. Bo te "podwyżki" to jest mniej, niż gdybym miała zapłacone za nadgodziny w liczbie karcianych. Więc ja żadnej podwyżki nie dostałam. Bo podwyżka to jest wtedy, kiedy ZA TĘ SAMĄ PRACĘ dostaje się więcej pieniędzy.
Pewna ilość papierów trzeba akceptować, bo nie ma wyjścia. Natomiast szkoły, gdzie biurokracja jest rozbudowana do ogromnych rozmiarów nie stanowią większości.
\

No, nie wiem. Bardzo bym chciała, żeby ktoś zrobił jakieś badania i to sprawdził. W trzech szkołach, w których pracowałam tylko w jednej pod względem papierów było dość normalnie, w pozostałych dwóch- żegnajcie lasy. Moje znajome z innych szkół też narzekają na papierologię. Ciąg
le więcej, z roku na rok. Więc chyba to nie jest tak, jak piszesz...zresztą, nie wiesz tego, ja też nie. Generalnie: zlikwidowałabym " ścieżki edukacyjne i ewaluację, nie podoba mi się "monitoring podstawy programowej"( kolejny bezsens). Godziniki liczę przez cały dziennik i procenty obliczam, ile nie zrobiłam w stosunku do tego, co zrobiłam i że niby jak wychodzi tyle, ile trzeba, to podstawę zrealizowałam...głupie strasznie. Raz, że nikt po mnie tego sprawdzać nie będzie( bo dyrektor już chyba nic innego by nie robił, tylko liczył,liczył , liczył...), po drugie- mogę mieć 100% "frekwkencję", a dłubać palcem w nosie na lekcji, bo kiepski nauczyciel jestem i nic nie zrobić z podstawy, albo mieć ileś procent za mało do tego, ile trzeba mieć, a być bardzo dobrym nauczycielem, który mimo to podstawę zrealizował i dzieciaki przygotował.
Czasem mam wrażenie, że nas, nauczycieli posądza się z góry o olewajstwo, lenistwo i głupotę- dlatego ciągle nas się sprawdza, wylicza się nam czas pracy i monitoruje...Jak żadną inną grupę zawodową!
]Natomiast krzewienie optymizmu i uśmiechu na co dzień traktuję jako swoją misje życiową

Optymizm też musi mieć swoje podstawy...taki bezpodstawny, kiedy jest źle i zanosi się na gorzej jest...eee....czym jest?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: vuem » 2010-11-06, 19:12

Cytryn pisze:Choćby te głupie papiery, ankiety, analizy i ...wrrrr....ewaulacje. Idiotyzmy. KTO TO WYMYŚLA?


Idioci, więc należy ich pomysły w idiotyczny sposób traktować :wink:

Cytryn pisze:Szmatławce? Czytam Angorę i to wystarczy. Czasem zerknę w wp, onet( no, też szmatławe te wiadomości, ale przyznaję ze wstydem- zerkam). Telewizja cała jest szmatława, za wyjątkiem paru programów, ale czy Ty nie oglądasz tv?


Media zawsze chętnie przedstawiają każda sprawę jako znacznie większa aferę niż to jest w rzeczywistości. Oglądalność przede wszystkim!
mam to w dupie, oceniam świat w którym żyję obserwując go bezpośrednio, bez pomocy pismaków o określonej wyobraźni.

Cytryn pisze:Taaa...i grosze cały czas zarabiać. A harować tak samo? Nieekonomicznie, nielogicznie, głupio. Przynajmniej do mianowania trzeba się dochrapać. Ile mnie kosztowało nerwów to głupie mianowanie!


Czyli ten "głupi awans" czegoś jednak wart. Może nawet wysiłku...a to, że w pewnych miejscach ten wysiłek jest kierowany w kierunku nikomu-niepotrzebnych-pomysłów, to juz inna sprawa...ale nie wszędzie jest to problem.

Awans taty, czy wujka tez go trochę wysiłku kosztował, co?

Cytryn pisze:Mój wrodzony brak zdolności do przedmiotów ścisłych. Nie każdy potrafi i chce bawić się w cyferki.


No to sama widzisz, że o 4 tysiącach na stołku w firmie nie masz co liczyć...a może to i dobrze? Nigdy tak na to nie patrzyłaś?

Cytryn pisze:Chamy i bandyci? Jakieś niecałe 30%.


Strasznie dużo...na moje oko to góra kilka procent.

Nie przepuszczania młodszego do gimbusa chamstwem, czy bandytyzmem bym nie nazywał.

Brakiem dobrych manier i empatii...a może przyjmij założenie, że tego trzeba ich dopiero nauczyć? Może popełniając fo paux nie robią tego świadomie, może nikt ich tego jak dotąd nie nauczył? Zadanie określone stoi przed rodzina i szkołą i tyle...zaraz tam ich z mordercami i ostatnimi obwiesiami mieszać :wink:

Głupie dowcipy (człowiek dojrzały uznaje je za brak kultury) są "przywilejem" wieku - ktoś chce rzucić kamieniem?

Cytryn pisze:Nigdy do Ciebie nie dotarło, ze rodzice krytykują nauczycieli? Nigdy uczniowie nie okazali Ci braku szacunku? Wow. Gdzie Ty mieszkasz i mieszkałeś? Pracujesz w średniej szkole?


Tak jak i my możemy krytykować rodziców i ich sposób postępowania z dziećmi - nie bez powodu organizuje się "pedagogizację rodziców", to i oni maja prawo wyrażać swoje zdanie o naszej pracy. Nie jesteśmy świętymi krowami.

Jeśli robią to w sposób uwłaczający godności, niesprawiedliwy, czy złośliwy, nie mający na celu lepszej pracy, to przykre...ale takich "złośliwców" nie ma wielu...nie ma sensu się nimi przejmować.
Ich kąśliwe i złośliwe uwagi są na pewno równoważone (co najmniej!) przez opinie pozytywne, wyrazy wdzięczności itp. Trzeba umieć używać wagi.

Pracuję/pracowałem z młodzieżą od lat 13 do 53 (dawno temu z nieco młodszymi również) w środowisku miejskim i wiejskim.

Cytryn pisze:Toż nie mam jak. I już nawet szukać mi się nie chce. Tu, gdzie mieszkam alternatywą jest tylko kasa w markecie. A i do tego musiałabym jakiś śmieszny kurs zrobić. Praca równoległa? To chyba już w nocy? A spać kiedy będę? :ble:


Mając określone predyspozycje, talent i inteligencję, wiedzę i umiejętności, doświadczenie i zbiór wszelkich niezbędnych pomocy, jak również przyjazne środowisko pracy i wsparcie rodziny można sobie poradzić i to tak, by etat z nadgodzinami i "koniecznymi przypadłościami" nie zbliżył się do 50% czasu zawodowej aktywności

Praca w nocy?

Chcesz powiedzieć, że etat w szkole pochłania Ci cały dzień? :shock:
Że z powodu zatrudnienia na jakieś 22/18 jesteś wolna dopiero po 20-tej?
Żartujesz chyba.

Albo jesteś zmuszana do ślęczenia w szkole po 4 godziny dziennie popołudniami, czy wykonywania jakiejś dodatkowej pracy albo tej "standardowej" pracy nie potrafisz odpowiednio zorganizować.

Od razu wyjaśniam, że to nie jest pogarda dla innych, ani własne przechwałki. Tak się po prostu da.

Cytryn pisze:Tak,. wyobrażam sobie. Wtedy bym im powiedziała, jaki to bezsens i czemu.


Wtedy zignorują Twój głos i zrobią po swojemu, bo sensem ich jestestwa jest wprowadzanie reform :mrgreen:


Cytryn pisze:No, nie wiem. Bardzo bym chciała, żeby ktoś zrobił jakieś badania i to sprawdził. [...]


Dobrze by było.

Pracując w szkole, w której dyrekcja była podatna "na papierowe udowadnianie swej wielkości" ścieżki i ewaluację porzucono dość dawno.
Co do reszty przykładów 'papierologii, to ... nie rozumiem zupełnie o czym piszesz... :roll:
Co to jest monitoring podstawy programowej? jakie procenty?

Wiele osób, z którymi rozmawiam, to potwierdza, ale wiem, że są szkoły, gdzie takie pierdoły trzeba jeszcze składać. Temu nie przeczę...jedynie nie zgadzam się, że stanowią one większość.

Ale oczywiście moja ocena jest również "na oko".

Cytryn pisze:Czasem mam wrażenie, że nas, nauczycieli posądza się z góry o olewajstwo, lenistwo i głupotę- dlatego ciągle nas się sprawdza, wylicza się nam czas pracy i monitoruje...Jak żadną inną grupę zawodową!


Ja mam wrażenie, że kreujesz sposób postrzegania nas nauczycieli przez pryzmat zboczeńca, który Ci dyrektoruje.


Cytryn pisze:Optymizm też musi mieć swoje podstawy...taki bezpodstawny, kiedy jest źle i zanosi się na gorzej jest...eee....czym jest?


Ponownie zadaję pytanie:

Czy nie znajdujesz w swojej pracy podstawy do zadowolenia, uśmiechu, satysfakcji?

Ani trochę?

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: malgala » 2010-11-06, 19:29

Cytryn pisze:Optymizm też musi mieć swoje podstawy...taki bezpodstawny, kiedy jest źle i zanosi się na gorzej jest...eee....czym jest?

Wolą życia i wiarą w sens tego, co się robi. Czasami też sposobem na przetrwanie.

Bardzo podoba mi się optymistyczne podejście do życia vuema. Przecież tak jest o wiele łatwiej pokonać różne życiowe trudności.
Sama jestem niepoprawną optymistką i we wszystkim staram się dostrzec jakieś jasne strony.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: haLayla » 2010-11-06, 21:09

vuem pisze:fo paux


Chyba faux pas :P Tudzież, jak mówił Peter Griffin z Family Guya "pa fu" :D
<3

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: Cytryn » 2010-11-06, 21:30

Awans taty, czy wujka tez go trochę wysiłku kosztował, co?

Owszem. Ale nie musiał idiotycznych tabelek tworzyć, żeby go otrzymać. Był dobry w tym, co robi i podnosił kwalifikacje. A jego praca dawała wymierne korzyści, to i awans dostał. W szkole awansują ci, co ładnie potrafią pisać( nie ujmuję niczego nauczycielom, którzy dobrze wykonują swoją pracę, tylko twierdzę, ze awans wcale nie oznacza potwierdzenia tego).

No to sama widzisz, że o 4 tysiącach na stołku w firmie nie masz co liczyć...a może to i dobrze? Nigdy tak na to nie patrzyłaś?

Mi do szczęścia te 400 tys. i stołek wcale nie są w zasadzie potrzebne. Chodzi mi jedynie o to, że nauczyciele generalnie zarabiają za mało w stosunku do wymagań i pracy, jaką wykonują.
Nie przepuszczania młodszego do gimbusa chamstwem, czy bandytyzmem bym nie nazywał
.
Ja też nie- się wczytaj w mój post dokładniej.

a może przyjmij założenie, że tego trzeba ich dopiero nauczyć?

Między bajki włożyć wychowawczą rolę szkoły. Ja uczę jednego, w domu i własnym środowisku mają co innego. I tyle. To jak z ortografią: trzy lata tłumaczę, że nie powinno się mówić "letsze" i poprawiam to w sprawdzianach, a na ostatnim sprawdzianie co mam? "Letsze". Kultury i obycia UCZY DOM, szkoła może to jedynie wzmacniać. A już w ogóle zapomnij, że kultury nauczysz niewychowanych młodych ludzi w wieku gimnazjalnym. Czysta fikcja. No, ale Ty jesteś optymista... :roll:

Głupie dowcipy (człowiek dojrzały uznaje je za brak kultury) są "przywilejem" wieku - ktoś chce rzucić kamieniem?

Potrafię odróżnić głupi dowcip od niekulturalnego zachowania. Nie o dowcipach pisałam i rozumiem pewne "przywileje wieku".
Chcesz powiedzieć, że etat w szkole pochłania Ci cały dzień? :shock:


Tak, to chcę powiedzieć.

Co to jest monitoring podstawy programowej? jakie procenty?

Dziwię się, ze nie wiesz, bo we wszystkich szkołach z mojej okolicy ludziska to muszą robić. Może Twój dyr. ma jakiś swój sposób na to i nawet Wam nie mówi. Złoty dyrektor.

Czy nie znajdujesz w swojej pracy podstawy do zadowolenia, uśmiechu, satysfakcji?

Ani trochę?


Trochę. Rzadko./

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: vuem » 2010-11-06, 22:22

Cytryn pisze:Owszem. Ale nie musiał idiotycznych tabelek tworzyć, żeby go otrzymać.


To miał szczęście, znam osoby, które w zupełnie innym zawodzie narzekają na statystyki, prezentacje, analizy itp.

Cytryn pisze:Mi do szczęścia te 400 tys. i stołek wcale nie są w zasadzie potrzebne. Chodzi mi jedynie o to, że nauczyciele generalnie zarabiają za mało w stosunku do wymagań i pracy, jaką wykonują.


Zgadzam się z tym. Na zachodzie zarabiają znacznie więcej...choć proporcjonalnie do średniej krajowej niewiele lepiej niż my.

Cytryn pisze:Między bajki włożyć wychowawczą rolę szkoły. Ja uczę jednego, w domu i własnym środowisku mają co innego. I tyle.


Bajką było, jest i będzie, że to szkoła ma wychować.

To, że ma wspomóc rodzinę w wychowywaniu, to już rzeczywistość. Jeśli tak rozumieć "wychowawczą role szkoły", to jej między bajki bym nie wkładał.

Postawy i charakter człowieka kształtuje środowisko, w którym przebywa. To tam znajduje wzorce.
Te kilkanaście godzin dziennie przebywa w domu, szkole i na "podwórku". Nie można ignorować wpływu żadnego z tych środowisk.

Cytryn pisze:Ja też nie- się wczytaj w mój post dokładniej.


Przeczytałem jeszcze raz. faktycznie źle odczytałem wypowiedź, sorry.

Cytryn pisze:Tak, to chcę powiedzieć.


W jaki sposób? :shock:

Cytryn pisze:Dziwię się, ze nie wiesz, bo we wszystkich szkołach z mojej okolicy ludziska to muszą robić. Może Twój dyr. ma jakiś swój sposób na to i nawet Wam nie mówi. Złoty dyrektor.


Chodzi o nową podstawę?
No proszą, by pamiętać o numerowaniu tematów, nic poza tym.

Cytryn pisze:Trochę. Rzadko./


Współczuję. Szczerze.


haLayla pisze:Chyba faux pas :P Tudzież, jak mówił Peter Griffin z Family Guya "pa fu" :D


I co jeszcze w tym temacie masz do powiedzenia? :mrgreen:

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: haLayla » 2010-11-06, 22:54

vuem pisze:
haLayla pisze:Chyba faux pas :P Tudzież, jak mówił Peter Griffin z Family Guya "pa fu" :D


I co jeszcze w tym temacie masz do powiedzenia? :mrgreen:


Oprócz tego, że Cytrynka jęczy troszkę na wyrost, bo są grupy zawodowe, które mają gorzej, to nic :P
<3

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: Jolly Roger » 2010-11-07, 09:07

koma

siedzenie od 8-16 to kara więc malgala słusznie domyśliła się, ze to Karzą jest od kary. Nie widzę, żadnych merytorycznych argumentów poza złośliwością.

Najbardziej efektywnie wypada praca wykonywana na akord, ale u nas wciąż kołchoz, więc dupogodziny dla poprawienia humoru prostaczków.


co do faux pas to jest polski odpowiednik. Można stosować. >> wtopa :wink:
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: koma » 2010-11-07, 09:24

Afroditte pisze:tylko, że prawo nie działa wstecz

To nie będzie działanie prawa wstecz, bo prawo się nie zmieniło.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Wyliczenie czasu pracy nauczyciela.

Postautor: koma » 2010-11-07, 09:28

Jolly Roger pisze:siedzenie od 8-16 to kara więc malgala słusznie domyśliła się, ze to Karzą jest od kary. Nie widzę, żadnych merytorycznych argumentów poza złośliwością.

Dla mnie nie byłaby to kara. Ja takiego rozwiązania bym chciała. Ty widocznie nie, bo musiałbyś te 40 godzin "wyrobić".
Natomiast merytorycznym argumentem jest składnia tego zdania - nijak "karzą" nie pasuje. Nie posądzaj mnie więc o złośliwość - po prostu nie zrozumiałam, że dla Ciebie dobrze jest tak, jak jest. :P


Wróć do „Prawo oświatowe”