Cytryn pisze:Nie rozumiem. To mamy szansę na zbawienie, czy nie?
Szansę ma każdy, Trzeba uwierzyć w Jezusa i być posłusznym Bogu.Nikt nie jest w stanie żyć wg 10 przykazań?
Nikt.
Nie będziesz miał bogów cudzych przed oczyma mymi
Komu służysz? Przecież dla Ciebie żaden problem zaśpiewać hymn pochwalny dla Maryi. Czcisz ją...jak Boga? A może wypalisz fajkę pokoju z Apaczami? Przecież dla Ciebie to ...żaden problem. Przestrzegasz tego przykazania?
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
Odpowiem ja za samego siebie: tak, przestrzegam tego przykazania. Nie przeszkadza mi to jednak uczestniczyć w obrządkach religijnych innych wyznań, bo wcale to nie oznacza, że traktuję ich bóstwa za ważniejsze. Po prostu przyjmuję do wiadomości, że ktoś wierzy w ich istnienie. Przewidzę też od razu, co odpowiesz: nie, nie sprowadzi mnie to na złą drogę. Umiem sam o sobie decydować i nie ulegam łatwo wpływom innych ludzi, co można łatwo dowieść: Twoje sztuczki jeszcze mi nie wyprały mózgu.
Co do reszty Dekalogu: życie według przykazań boskich nie sprowadza się do bycia istnym świętym. Przede wszystkim grzech to świadome i dobrowolne przekroczenie tych praw, więc instynktowne powiedzenie "o Jezu" to jeszcze nie grzech, o ile się z tym walczy.
Grzesznik, który szczerze żałuje swojego złego postępowania i walczy ze złem w sobie, umie przeprosić i zadośćuczynić jest bardziej wartościowy dla Boga od takiej "świętej Janiny", która zapatrzona w siebie samą wyzywa wszystkich innych od grzeszników, wynosząc siebie na piedestał. Tak naucza Kościół Katolicki.
Nie taki pan Bóg straszny, jakim go malujesz.
Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali. Gdzie tu mowa o miłowaniu tych "wierzących prawdziwie"? Taka segregacja budzi negatywne uczucia, które prowadza do zła.