Witam,
I ja dołączam do grona szukających wymarzonej pracy w szkole. Minionych wakacji minęły 3 lata jak szukam pracy - jeżdżę po szkołach z podaniami, dzwonię, wysyłam CV pocztą oraz mailem, śledzę wszystkie możliwe strony z ogłoszeniami w Internecie i... wielkie NIC! Czuję, że opuściły mnie już siły, tracę nadzieję na lepsze jutro

W moich okolicach liczą się znajomości, albo 1 nauczyciel jest zatrudniony na co najmniej 1,5 etatu w jednej szkole, także często tacy pracują w dwóch szkołach gromadząc godziny prawie 2 etatów. Nikt inny nie ma szans się załapać... Ciągle tylko słyszę: "Nie ma wolnych etatów", albo jak dzwonię w odpowiedzi na ogłoszenie: "Ogłoszenie nieaktualne, już został ktoś przyjęty". W tym roku zaczęłam odpowiadać na ogłoszenia ze szkół oddalonych ode mnie nawet o 90km (z myślą o tym, że może by skumulować tygodniowe godziny na np.3dni w tygodniu i nocować gdzieś na miejscu). Wynik: 0.
Od wiosny znów rozpoczęcie poszukiwań, ale ja już zwątpiłam... mam kwalifikacje do nauczania w kl.I-III oraz w przedszkolu, mgr filologii angielskiej i nikt mnie nie chce

W wakacje postanowiłam dalej się kształcić, zapisałam się na oligofrenopedagogikę, ale dziś nie mam już sił, ani motywacji, żeby kolejne lata poświęcić na naukę po to, żeby wszystkie dyplomy i dokumenty schować sobie do szuflady, bo nikogo nie interesują. Pracuję co prawda w szkole językowej, ale jest to prywatna firma, która oferuje mi jedynie umowę o dzieło, i tak od 3 lat... Coś sobie zarabiam, ale jest to jedynie tymczasowe rozwiązanie, bez perspektyw na przyszłość, bez możliwości awansu zawodowego, ubezpieczenia itd.
Zazdroszczę tym, którym się udało, choć nikt im w tym nie "pomógł", GRATULUJĘ:)