profilaktyka

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: profilaktyka

Postautor: edzia » 2011-03-07, 08:31

partita400 pisze:Jeśli nauczyciel pali papierosy, a w szkole błyszczy jako propagator życia bez nikotyny, to jest zwykłym hipokryta
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Można być palaczem i skutecznie uczyć, że to szkodliwe. Ale powtarzam się, mam wrażenie, że już nieraz o tym pisałam.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: profilaktyka

Postautor: vuem » 2011-03-07, 10:38

malgala pisze:Wszystko powinno być w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób podane.


Nie zauważyłem, by analizowano problem ze względu na wiek.

Profilaktyka może dotyczyć i małych dzieci, należy właściwie jedynie dobrać środki i treści.

Z tym, co napisałaś o młodszych dzieciach zgadzam się. Z tym jak postrzegasz profilaktykę tym bardziej.

edzia pisze:Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Można być palaczem i skutecznie uczyć, że to szkodliwe.


Ze wszystkich "działań profilaktycznych", których byłem celem jako młodzian do dziś pamiętam rozmowę z narkomanem. Skutecznie odstraszył.

Palacz to za mało Edziu. Powinien mieć przynajmniej wycięte jedno płuco, mieć paskudną cerę, żółte zęby i ledwie chodzić łapiąc ciągle zadyszkę. :wink:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: profilaktyka

Postautor: Cytryn » 2011-03-07, 15:39

Myślę, że jeśli nie ma współpracy z rodzicami, nasze "wychowawcze" działania nie odniosą żadnego skutku.Jeśli ja mówię dziecku "to i to jest złe", a wokół niego dorośli to złe czynią i pobłażają takim zachowaniom nie widząc w nich w zasadzie niczego złego, to mogę sobie
świecić przykładem i płuca sobie zedrzeć, a i tak to nic nie da. Jeśli mam z rodzicami "wspólny" front, to wtedy możemy razem zadziałać. Niestety, rzadko kiedy ten wspólny front z rodzicami mamy.
Poza tym- jeśli ja przez trzy lata nie mogę dziecka nauczyć, że "który" się pisze przez "ó"
( a poprawiam mu ten wyraz gdzie się da i każę mu go pisać po ileś razy)- to mam mieć nadzieję, że nauczę go innych, bardziej skomplikowanych rzeczy...? I to jeszcze bez udziału rodziców, a czasem przy ich zdecydowanym sprzeciwie...?
Jeśli sama nie palę, mówię gimnazjalistom, dlaczego palenie jest głupotą, a jemu rodzic funduje paczkę papierosów i pali razem z synem- to mam jakiś wpływ na tego młodego człowieka?
Młodzi też mają to do siebie, że myślą, że będą wiecznie zdrowi i młodzi i nic się ich nie może imać. To takie typowe dla tego wieku. Obrazki czarnych płuc czy człowieka, któremu wycięto pół twarzy nie robi na nich wrażenia- przecież ich to "na pewno nie spotka" i "mogą przestać, kiedy będą chcieli". Takie poczucie "wszechmocy".Jeśli jeszcze pewne zachowania pozwalają na poczucie bycia akceptowanym w grupie( dla nastolatka- bezcenne), to całe nasze gadki o kant stołu rozbić. Oni będą to robić, nawet ci, którzy mają mądrych rodziców próbują( choć tu jeszcze można powalczyć dzięki właśnie wsparciu tych rodziców).
Poza tym absolutnie nie wierzę w tę siłę oddziaływania na grupę nastolatków. To jest mission imposible. Raz, że sami nauczyciele nigdy nie są w jedności, dwa- rodzice nie współdziałają z nami, trzy- grupa rówieśnicza ma w tym wieku o wiele większy wpływ na człowieka( któremu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał). Wszystko, co można zrobić to powiedzieć, co jest złe, co dobre, samemu tak postępować jak się mówi- a reszta to kwestia wyborów, za które już nie odpowiadam. I ie jest moją porażką, jeśli młody człowiek dokona złego wyboru. Bo to...jego wybór, nie mój. Ja zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby go przed tym złym wyborem uchronić, nazywając rzeczy po imieniu.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: profilaktyka

Postautor: vuem » 2011-03-07, 18:32

Cytryn pisze:jeśli nie ma współpracy z rodzicami, nasze "wychowawcze" działania nie odniosą żadnego skutku


Co do konieczności współpracy zgoda, pisałem o tym wcześniej.

Cytryn pisze:Poza tym- jeśli ja przez trzy lata nie mogę dziecka nauczyć, że "który" się pisze przez "ó"
( a poprawiam mu ten wyraz gdzie się da i każę mu go pisać po ileś razy)- to mam mieć nadzieję, że nauczę go innych, bardziej skomplikowanych rzeczy...?


Tak, możesz mieć nadzieję, że pomimo braku umiejętności poprawnego pisania pomożesz rodzicom we wpajaniu właściwych postaw.

Cytryn pisze:Jeśli sama nie palę, mówię gimnazjalistom, dlaczego palenie jest głupotą, a jemu rodzic funduje paczkę papierosów i pali razem z synem- to mam jakiś wpływ na tego młodego człowieka?


I z powodu takiego przypadku od razu porzucasz nadzieję, że innych uczniów również nie uda Ci się do nałogu zniechęcić? :wink:

Sukces niekoniecznie wymaga 100% skuteczności.

Wiele racji jest w tym co piszesz dalej, ale nadal twierdzę, że to nie powód, by rezygnować.
Choćby udało się uchronić tylko jedna duszyczkę.

I dlatego warto robić co w tylko jest w naszej mocy.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: profilaktyka

Postautor: haLayla » 2011-03-07, 19:50

edzia pisze:Można być palaczem i skutecznie uczyć, że to szkodliwe. Ale powtarzam się, mam wrażenie, że już nieraz o tym pisałam.


Rzadko się zdarza, by znak szedł w kierunku, który wskazuje :wink:

vuem pisze:Palacz to za mało Edziu. Powinien mieć przynajmniej wycięte jedno płuco, mieć paskudną cerę, żółte zęby i ledwie chodzić łapiąc ciągle zadyszkę. :wink:


Koniecznie z rurką tracheotomijną, którą będzie zatykał podczas mówienia :wink:

Cytryn pisze:Poza tym- jeśli ja przez trzy lata nie mogę dziecka nauczyć, że "który" się pisze przez "ó"
( a poprawiam mu ten wyraz gdzie się da i każę mu go pisać po ileś razy)- to mam mieć nadzieję, że nauczę go innych, bardziej skomplikowanych rzeczy...? I to jeszcze bez udziału rodziców, a czasem przy ich zdecydowanym sprzeciwie...?


Cytrynko, przy tobie nawet ja, który potrafię narzekać na to, że akurat wyjeżdża autobus z zatoczki i muszę go wpuścić, przez co będzie na mnie kopcił, jestem niepoprawnym optymistą :D

Cytryn pisze:Jeśli sama nie palę, mówię gimnazjalistom, dlaczego palenie jest głupotą, a jemu rodzic funduje paczkę papierosów i pali razem z synem- to mam jakiś wpływ na tego młodego człowieka?


Na to jest chyba jakiś paragraf? Nie wyobrażam sobie sytuacji w której rodzic nie tylko pozwala, ale także częstuje wyrobami tytoniowymi swoje nieletnie dziecko.

Cytryn pisze:Młodzi też mają to do siebie, że myślą, że będą wiecznie zdrowi i młodzi i nic się ich nie może imać. To takie typowe dla tego wieku. Obrazki czarnych płuc czy człowieka, któremu wycięto pół twarzy nie robi na nich wrażenia- przecież ich to "na pewno nie spotka" i "mogą przestać, kiedy będą chcieli". Takie poczucie "wszechmocy".Jeśli jeszcze pewne zachowania pozwalają na poczucie bycia akceptowanym w grupie( dla nastolatka- bezcenne), to całe nasze gadki o kant stołu rozbić. Oni będą to robić, nawet ci, którzy mają mądrych rodziców próbują( choć tu jeszcze można powalczyć dzięki właśnie wsparciu tych rodziców).


Bo się źle do tego zabierasz. Zamiast skoncentrować się na skutkach palenia, które będą miały miejsce za lat dziesiąt należy wskazywać na te, które już są dotkliwe. Brzydki zapach, szara pomarszczona cera w przypadku dziewcząt i problemy z potencją, osłabienie organizmu, ospałość i obniżenie kondyncji w przypadku chłopców. Gimnazjaliści, a już w szczególności licealiści zwracają uwagę, w większości na swoje ciało i jego stan.

Cytryn pisze:Poza tym absolutnie nie wierzę w tę siłę oddziaływania na grupę nastolatków. To jest mission imposible. Raz, że sami nauczyciele nigdy nie są w jedności, dwa- rodzice nie współdziałają z nami, trzy- grupa rówieśnicza ma w tym wieku o wiele większy wpływ na człowieka( któremu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał). Wszystko, co można zrobić to powiedzieć, co jest złe, co dobre, samemu tak postępować jak się mówi- a reszta to kwestia wyborów, za które już nie odpowiadam. I ie jest moją porażką, jeśli młody człowiek dokona złego wyboru. Bo to...jego wybór, nie mój. Ja zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby go przed tym złym wyborem uchronić, nazywając rzeczy po imieniu.


Zawsze wydawało mi się, że prawo do decydowania przysługuje ludziom dorosłym, a nie tylko pełnoletnim, a już w szczególności nieletnim. Rozumiem, że gimnazjalista może wybrać, czy założy dzisiaj niebieską koszulę, czy beżową. Ale podejmowanie wyboru o rozpoczęciu palenia to jednak decyzja, której nie powinni podejmować ludzie niedojrzali. A dojrzali nigdy by nie podjęli.
<3

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: profilaktyka

Postautor: Cytryn » 2011-03-07, 20:29

Nie wyobrażam sobie sytuacji w której rodzic nie tylko pozwala, ale także częstuje wyrobami tytoniowymi swoje nieletnie dziecko.

Większość uczniów gimnazjum pali za wiedzą rodziców, czasem za ich zgodą lub bierną zgodą( rodzice udają, że nie wiedzą).
Mało widziałeś.

Bo się źle do tego zabierasz. Zamiast skoncentrować się na skutkach palenia, które będą miały miejsce za lat dziesiąt należy wskazywać na te, które już są dotkliwe. Brzydki zapach, szara pomarszczona cera w przypadku dziewcząt i problemy z potencją, osłabienie organizmu, ospałość i obniżenie kondyncji w przypadku chłopców. Gimnazjaliści, a już w szczególności licealiści zwracają uwagę, w większości na swoje ciało i jego stan


Toteż nie o sobie mówiłam. Ale gadka o szarej cerze i żółtych paznokciach też nie działa. Wiedzą o tym- od podstawówki. W I gimnazjum pali 1/4, w II 1/3 a w III już połowa...lub więcej...
Zawsze wydawało mi się, że prawo do decydowania przysługuje ludziom dorosłym, a nie tylko pełnoletnim, a już w szczególności nieletnim

Dokonujemy świadomych wyborów w momencie, kiedy potrafimy odróżnić dobro od zła. I najwyraźniej gimnazjaliści potrafią dokonywać takich wyborów...skoro je dokonują. Gimnazjalista może podjąć decyzję o paleniu- lub nie, może podjąć decyzję o skłamaniu, podrobieniu podpisu rodzica na zwolnieniu- lub nie, ściąganiu na sprawdzianie- lu nie itd..Doskonale wie, co jest dobre, a co złe, bo mówi mu się o tym obficie, więc nie ma wymówki "czyniłem to nieświadomie". Wybiera źle- ponosi konsekwencje swych wyborów. Na przykład umiera na raka płuc po 40-tce...


I nie jestem wcale "pesymistką". Widzę rzeczy takimi, jakimi są i nazywam je po imieniu. Mało komu się to podoba, po prostu.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: profilaktyka

Postautor: haLayla » 2011-03-07, 20:43

Cytryn pisze:
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której rodzic nie tylko pozwala, ale także częstuje wyrobami tytoniowymi swoje nieletnie dziecko.

Większość uczniów gimnazjum pali za wiedzą rodziców, czasem za ich zgodą lub bierną zgodą( rodzice udają, że nie wiedzą).


O tym wiem. Ja tak paliłem w liceum i na początku pierwszego roku studiów. Ale miałem też na tyle przyzwoitości by się z tym nie obnosić i nawet jako osoba pełnoletnia nigdy nie zapaliłem papierosa przy rodzicach. Jeżeli jednak rodzice przyzwalają na palenie swoich dzieci, to tutaj widzę miejsce do reakcji dyrekcji. I to stanowczej reakcji.

Cytryn pisze:
Bo się źle do tego zabierasz. Zamiast skoncentrować się na skutkach palenia, które będą miały miejsce za lat dziesiąt należy wskazywać na te, które już są dotkliwe. Brzydki zapach, szara pomarszczona cera w przypadku dziewcząt i problemy z potencją, osłabienie organizmu, ospałość i obniżenie kondyncji w przypadku chłopców. Gimnazjaliści, a już w szczególności licealiści zwracają uwagę, w większości na swoje ciało i jego stan


Toteż nie o sobie mówiłam. Ale gadka o szarej cerze i żółtych paznokciach też nie działa. Wiedzą o tym- od podstawówki. W I gimnazjum pali 1/4, w II 1/3 a w III już połowa...lub więcej...


To im to wytykaj. Jak ktoś wchodzi do klasy wnosząc zapach nikotyny to powiedz mu z pewną dozą zniesmaczenia "śmierdzisz jak popielniczka". Jak kogoś złapiesz na paleniu, powiedz mu "a to dlatego masz taką brzydką cerę". Ludzie się nie boją konsekwencji dopóty, dopóki one ich nie dotkną osobiście. Na jednej z lekcji poświeconej tematowi palenia można udać się na spirometrię i porównać wyniki. Chodzi o to, by oni osobiście odczuli przykre skutki palenia tytoniu.

Cytryn pisze:
Zawsze wydawało mi się, że prawo do decydowania przysługuje ludziom dorosłym, a nie tylko pełnoletnim, a już w szczególności nieletnim

Dokonujemy świadomych wyborów w momencie, kiedy potrafimy odróżnić dobro od zła. I najwyraźniej gimnazjaliści potrafią dokonywać takich wyborów...skoro je dokonują. Gimnazjalista może podjąć decyzję o paleniu- lub nie, może podjąć decyzję o skłamaniu, podrobieniu podpisu rodzica na zwolnieniu- lub nie, ściąganiu na sprawdzianie- lu nie itd..Doskonale wie, co jest dobre, a co złe, bo mówi mu się o tym obficie, więc nie ma wymówki "czyniłem to nieświadomie". Wybiera źle- ponosi konsekwencje swych wyborów. Na przykład umiera na raka płuc po 40-tce...


Gimnazjalista nie jest w stanie podjąć decyzji o rozpoczęciu palenia. Jest na to zbyt młody i niedojrzały. Inna sprawa, że pozwala mu się rozpocząc palenie tytoniu. Na marginesie dodam, że jeśli kiedykolwiek poczuję zapach papierosów w oddechu swojego przyszłego dziecka, to ukarzę je surowo.

Cytryn pisze:I nie jestem wcale "pesymistką". Widzę rzeczy takimi, jakimi są i nazywam je po imieniu. Mało komu się to podoba, po prostu.


Opisujesz biernie rzeczywistość nie próbując jej zmienić.
<3

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: profilaktyka

Postautor: vuem » 2011-03-07, 21:30

Cytryn pisze:I nie jestem wcale "pesymistką". Widzę rzeczy takimi, jakimi są i nazywam je po imieniu. Mało komu się to podoba, po prostu.


To nie takie proste...

...podjąć decyzję, czy szklanka jest do połowy pusta, czy pełna... :wink:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: profilaktyka

Postautor: Cytryn » 2011-03-08, 15:41

Jeżeli jednak rodzice przyzwalają na palenie swoich dzieci, to tutaj widzę miejsce do reakcji dyrekcji. I to stanowczej reakcji.

Reakcja jest. Dyrekcja i wychowawca grzmią, że to źle. I takie tam. I co z tego :roll: Myślisz, że rodzic się pokaja? A może na policję? :P
To im to wytykaj

Dużo to da. Co najwyżej znów mi opony w aucie poprzecinają co niektórzy. Daj spokój...Wytykaj, mówi, że masz żółte zęby i śmierdzisz? Obrazisz połowę tych nauczycieli, którzy palą, a rodzicom młodzież się poskarży , że ich obrażasz. Ile Ty uczysz w szkole?
Gimnazjalista nie jest w stanie podjąć decyzji o rozpoczęciu palenia. Jest na to zbyt młody i niedojrzały

Ależ oczywiście. Podejmuje tę decyzję całkowicie nieświadomy w niewinność swej ;D Co Ty wygadujesz? Jak mu stuknie osiemnastka, to nagle dojrzeje? Jasne, że niepełnoletni może podjąć świadomą - i złą -decyzję. Jak decyduje, że uderzy kogoś w twarz( bo się "zdenerwował") to też robi to nieświadomie, bo jest zbyt "młody i niedojrzały"? No skoro tak, to go nie karzmy. Ale niestety, za podjęcie decyzji o paleniu poniesie prędzej czy później konsekwencje zdrowotne chociażby. Sam siebie karze za swoją głupotę.
Opisujesz biernie rzeczywistość nie próbując jej zmienić.

Nie "rzeczywistość" a postępowanie konkretnych ludzi. I kto Ci powiedział, że nie próbuję, że nie robię, co w mej mocy? Tyle, że widzę, jak marne to przynosi efekty. I tak musi być, a wymagać od nas, nauczycieli, żebyśmy mieli nie wiem jaki "wpływ" i wmawianie sobie, że go mamy uważam za szkodliwe. Żyjemy wtedy w takiej nibylandii.
Tak naprawdę niewiele możemy. Robimy, co możemy, wskazujemy dobrą drogę( o ile to robimy, bo różnie bywa), sami jesteśmy przykładem( o ile jesteśmy) , ale nikogo nie zmusisz, żeby poszedł tam, gdzie mu wskażesz- słowami i przykładem. Dokona własnego wyboru, nie masz wpływu na ten wybór. Wszak Bóg dał nam wolną wolę 8)

A ta szklanka Vuem jest pusta. Puściutka. Niektórzy tylko mają fatamorganę. To chyba z tego wielkiego pragnienia, żeby poczuć ową moc sprawczą, której się od nas wymaga, a której to nie posiadamy, bo też i nie możemy.

Osobiście uważam, że system się nie sprawdza. Że musi się coś zmienić. Szkoła nie spełnia zadań, o których tak szumnie i głośno się mówi, że ma spełniać. [/quote]

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: profilaktyka

Postautor: haLayla » 2011-03-08, 22:49

Cytryn pisze:
Jeżeli jednak rodzice przyzwalają na palenie swoich dzieci, to tutaj widzę miejsce do reakcji dyrekcji. I to stanowczej reakcji.

Reakcja jest. Dyrekcja i wychowawca grzmią, że to źle. I takie tam. I co z tego :roll: Myślisz, że rodzic się pokaja? A może na policję? :P


Albo do sądu. Czemu nie?

Cytryn pisze:
To im to wytykaj
Dużo to da. Co najwyżej znów mi opony w aucie poprzecinają co niektórzy.


Czasem odnoszę wrażenie, że uczysz w poprawczaku dla młodocianych recydywistów.

Cytryn pisze:Daj spokój...Wytykaj, mówi, że masz żółte zęby i śmierdzisz? Obrazisz połowę tych nauczycieli, którzy palą, a rodzicom młodzież się poskarży , że ich obrażasz.


To nie obraza, ale stwierdzenie faktu. Nie widzę nic zdrożnego w wytknięciu uczniowi, że roztacza nieprzyjemną woń. Oczywiście czym innym jest, gdy uczeń choruje na cukrzycę i w jego oddechu czuć brzydki zapach acetonu. Tutaj zwrócenie uwagi byłoby nietaktem. Ale jeżeli ktoś pali albo się nie myje?

Mnie osobiście śmieszą ludzie, którzy czując brzydki zapach z mądrymi minami go wdychają uznając, że nic sie nie dzieję.

Cytryn pisze:Ile Ty uczysz w szkole?


W ogóle nie uczę w szkole. Dlatego widzę ją z innej perspektywy. Owszem, pewnie się w wielu sprawach mylę, bo nie znam tego środowiska tak dobrze, jak nauczyciele. Ale nie zgadzam się na demonizowanie rzeczywistości.

Cytryn pisze:
Gimnazjalista nie jest w stanie podjąć decyzji o rozpoczęciu palenia. Jest na to zbyt młody i niedojrzały

Ależ oczywiście. Podejmuje tę decyzję całkowicie nieświadomy w niewinność swej ;D Co Ty wygadujesz? Jak mu stuknie osiemnastka, to nagle dojrzeje? Jasne, że niepełnoletni może podjąć świadomą - i złą -decyzję.


W swojej poprzedniej wypowiedzi jasno rozróżniłem dorosłość od pełnoletności. Pełnoletnią osobą staje się z mocy prawa. Dorosłość zaś, to stan psychiczny i umysłowy danego człowieka. Zdarzają się zarówno ludzie niedojrzali i pełnoletni, jak nieletni i dojrzali.

Cytryn pisze:Jak decyduje, że uderzy kogoś w twarz( bo się "zdenerwował") to też robi to nieświadomie, bo jest zbyt "młody i niedojrzały"? No skoro tak, to go nie karzmy.


To chyba działanie w afekcie. Tak mi się wydaje. Ale jaki to ma związek?

Cytryn pisze:Ale niestety, za podjęcie decyzji o paleniu poniesie prędzej czy później konsekwencje zdrowotne chociażby. Sam siebie karze za swoją głupotę.


Trochę zaciemniłem obraz. Nie istnieje coś takiego, jak podjęcie decyzji o paleniu. Proces decyzyjny ma charakter świadomy. Nikt świadomie nie decyduje się na zostanie palaczem. Nawet nastolatki eksperymentujące z paleniem tytoniu nie chcą się uzależnić i palić do końca życia. Świadomą decyzją w przypadku palenia, jest zaprzestanie go.

Leży mi ten problem na sercu z tej przyczyny, że sam cierpię na uzależnienie od palenia tytoniu. Co prawda, udało mi się zatrzymać rozwój choroby, a nawet cofnąć zmiany chorobowe, które zaszły w moim organizmie, ale palaczem pozostanę do końca życia. Tyle, że konsekwentnie niepalącym. Chcę tego oszczędzić innym.

Cytryn pisze:
Opisujesz biernie rzeczywistość nie próbując jej zmienić.


Nie "rzeczywistość" a postępowanie konkretnych ludzi. I kto Ci powiedział, że nie próbuję, że nie robię, co w mej mocy? Tyle, że widzę, jak marne to przynosi efekty. I tak musi być, a wymagać od nas, nauczycieli, żebyśmy mieli nie wiem jaki "wpływ" i wmawianie sobie, że go mamy uważam za szkodliwe. Żyjemy wtedy w takiej nibylandii.


A może nie potrafisz tego wpływu wywrzeć skutecznie? Ja osobiście znałem zarówno nauczycieli, którzy pozwalali sobie wejść na głowę jak i tych, których sama obecność w klasie wzbudzała autorytet.

Cytryn pisze:Tak naprawdę niewiele możemy. Robimy, co możemy, wskazujemy dobrą drogę( o ile to robimy, bo różnie bywa), sami jesteśmy przykładem( o ile jesteśmy) , ale nikogo nie zmusisz, żeby poszedł tam, gdzie mu wskażesz- słowami i przykładem. Dokona własnego wyboru, nie masz wpływu na ten wybór. Wszak Bóg dał nam wolną wolę 8)


I dał nam też etykę oraz moralność, byśmy mogli właściwie skorzystać z tej wolnej woli. Nadto tak urządził kolej rzeczy, że starsze pokolenia przekazują swój zasób wiedzy młodszym, które to pokolenia po jego wzbogaceniu, przekażą go następnym. Warunkiem rozwoju społeczeństwa jest możliwość nauki na błędach poprzedników oraz ich unikania. Dotyczy to zarówno skali światowej jak i jednostek.

Cytryn pisze:A ta szklanka Vuem jest pusta. Puściutka. Niektórzy tylko mają fatamorganę. To chyba z tego wielkiego pragnienia, żeby poczuć ową moc sprawczą, której się od nas wymaga, a której to nie posiadamy, bo też i nie możemy.


Nawet jeśli by ktoś z tej szklanki vueomowej wylał wodę to i tak krople pozostaną na jej ściankach. Nigdy nie jest tak źle, by już mogłobyć tylko gorzej.

Jesteś chrześcijanką. Więc polecę twojej uwadze cytat z Pisma: Flp 4,4-5
<3

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: profilaktyka

Postautor: vuem » 2011-03-09, 06:21

Cytryn pisze:A ta szklanka Vuem jest pusta. Puściutka. Niektórzy tylko mają fatamorganę.


Moja nie jest pusta. Jest do połowy pełna. Jestes świadom tego, że po brzegi pełna nigdy nie będzie, ale to mnie nie martwi.
Fatamorganą jest przekonanie, że się te szklankę ma właśnie w 100% pełną ... lub totalnie pustą. :wink:

Trzeba siać, siać , siać :mrgreen:

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: profilaktyka

Postautor: Cytryn » 2011-03-09, 08:31

Albo do sądu. Czemu nie?

Połowę rodziców musiałabym tam wysłać. Czemu nie? Bo to po pierwsze nic nie da. Po drugie, wątpię, żeby w ogóle się udało. Z różnych przyczyn.
Czasem odnoszę wrażenie, że uczysz w poprawczaku dla młodocianych recydywistów.

Wstąp do dowolnego gimnazjum i przypatrz się tym młodym ludziom. Ich twarzom. Czasem to wystarczy.
To nie obraza, ale stwierdzenie faktu

Nie chodzi o to, co Ty o tym myślisz, ale jak to mogą odebrać inni. Poczują się obrażeni. Uwierz mi. Próbowałam.
W ogóle nie uczę w szkole. Dlatego widzę ją z innej perspektywy.

Dlatego nie rozumiesz, o czym piszę.
Zdarzają się zarówno ludzie niedojrzali i pełnoletni, jak nieletni i dojrzali.

Gimnazjalista to człowiem odróżniający dobro od zła i potrafiący dokonywać wyborów i rozumieć , co się do niego mówi. Jeśli wie, że palenie szkodzi( a wie), jeśli wie, że niepełnoletnim palić nie wolno( wie), a mimo to sięga po papierosa- dokonuje świadomego wyboru. Uzależnia się przy okazji.
To chyba działanie w afekcie. Tak mi się wydaje. Ale jaki to ma związek?

Afekt niczego nie usprawiedliwia. Ludzie to nie zwierzęta i mają nad emocjami panować. Młodych ludzi się teraz tego nie uczy. Owszem, może się zdarzyć, że ktoś prowokuje i jest naprawdę złośliwy- ale młodym dzisiaj bardzo malutko trzeba, żeby "poczuć się zdenerwowanym" i przechodzić do zachowań agresywnych. A my co robimy? To, co Ty tutaj- usprawiedliwiamy ich złe zachowanie. Bo "niedojrzali", "bi a afekcie"? Młodzi sami już mówią "miałem prawo, bo się zdenerwowałem". A moim zdaniem- jest to takie samo dokonanie wyboru, co w przypadku decyzji: "zapalę papierosa". I tu, i tu mamy do czynienia ze złym wyborem. I nie widzę usprawiedliwienia.

A może nie potrafisz tego wpływu wywrzeć skutecznie?


Innymi słowami mówiąc: "a może to twoja wina"? Nie. Nie jest to moja wina, że uczeń, któremu wytłumaczyłam, że coś jest złe( i sama tego zła nie popełniam, więc jestem przykładem) mimo to postanawia to złe czynić.
I dał nam też etykę oraz moralność, byśmy mogli właściwie skorzystać z tej wolnej woli.
Nadto tak urządził kolej rzeczy, że starsze pokolenia przekazują swój zasób wiedzy młodszym, które to pokolenia po jego wzbogaceniu, przekażą go następnym. Warunkiem rozwoju społeczeństwa jest możliwość nauki na błędach poprzedników oraz ich unikania. Dotyczy to zarówno skali światowej jak i jednostek.


Przede wszystkim to dał nam rozum i sumienie- z czego niektórzy nie chcą korzystać. I nie masz gwarancji, ze to, co przekazujesz młodszemu pokoleniu z pozycji nauczyciela w dzisiejszej szkole wezmą sobie do serca i będą się uczyć na naszych błędach. Ciężko jest też powoływać się w taki sposób na Boga- skoro mamy do czynienia z ludźmi w większości przypadków niewierzącymi i Bogu nieposłusznymi( doskonała większość gimnazjalistów nie ma bojaźni Bożej w sercu i przejmuje się Bogiem tyle, co zeszłorocznym śniegiem).
Korzystają z wolnej woli- bo tę Bóg dał wszystkim, wierzącym, niewierzącym, ale nie przestrzegają Bożych praw. Nie znam ani jednej rodziny moich uczniów, która wychowywałaby swoje dzieci w wierze- rozmawiała z nimi o Bogu, modliła się razem z dzieckiem, rozważała Słowo Boże. Bóg jest zaledwie na marginesie życia- a nawet to nie.
Jak chcesz odwoływać się więc w życiu tych młodych ludzi do czegoś, co nie stanowi ani dla nich, ani dla ich bliskich żadnej wartości?

Jesteś chrześcijanką. Więc polecę twojej uwadze cytat z Pisma: Flp 4,4-5

Raduję się ze zbawienia i z tego, że kiedyś spotkam się z Panem.

Lecz rozradują się wszyscy, którzy tobie ufają,
Będą się głośno weselić na wieki;
Ty będziesz ich osłaniać,
a ci, którzy miłują imię twoje, będą się radować tobą.
Bo Ty, Panie, błogosławisz sprawiedliwego,
Osłaniasz go życzliwością jakby tarczą.

Nie muszę się radować z powodu bezbożności młodych ludzi, ich głupoty, złych wyborów i nieposłuszeństwa Bogu. Tu raczej należałoby nad nimi płakać. I modlić się o nich, co też czynię.
Co do skromności, musieliby się wypowiedzieć ludzie, którzy mnie znają.
„...w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności,”[ 2 Tymoteusza 3,1-5 BT]

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: profilaktyka

Postautor: haLayla » 2011-03-09, 19:00

Cytryn pisze:
Albo do sądu. Czemu nie?

Połowę rodziców musiałabym tam wysłać. Czemu nie? Bo to po pierwsze nic nie da. Po drugie, wątpię, żeby w ogóle się udało. Z różnych przyczyn.


Więc krótko mówiąc się poddajesz, pomimo posiadania szczególnego obowiązku. Powiem otwarcie. Poczułem niesmak.

Cytryn pisze:
Czasem odnoszę wrażenie, że uczysz w poprawczaku dla młodocianych recydywistów.

Wstąp do dowolnego gimnazjum i przypatrz się tym młodym ludziom. Ich twarzom. Czasem to wystarczy.


Ostatnio byłem w gimnazjum mojej siostry. Dzieci cokolwiek rozbrykane i rozwrzeszczane, czasem pozwolą sobie na ostrzejszą uwagę w stosunku do nauczyciela. I tyle. Największym problemem wychowawczym, z jakim tamtejsi nauczyciele się stykają jest stosunek dzieci sprawnych do niepełnosprawnych. Żadnego popalania w toaletach, żadnego przecinania opon, żadnych bójek.

Cytryn pisze:
To nie obraza, ale stwierdzenie faktu

Nie chodzi o to, co Ty o tym myślisz, ale jak to mogą odebrać inni. Poczują się obrażeni. Uwierz mi. Próbowałam.


Art. 213. § 1. k.k. przewiduje kontratyp dla tego przestępstwa, w postaci przepisu:

Nie ma przestępstwa określonego w art. 212. § 1., jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy.


Cytryn pisze:
Zdarzają się zarówno ludzie niedojrzali i pełnoletni, jak nieletni i dojrzali.

Gimnazjalista to człowiem odróżniający dobro od zła i potrafiący dokonywać wyborów i rozumieć , co się do niego mówi. Jeśli wie, że palenie szkodzi( a wie), jeśli wie, że niepełnoletnim palić nie wolno( wie), a mimo to sięga po papierosa- dokonuje świadomego wyboru. Uzależnia się przy okazji.


Gdyby wiedział, to by nie zaczynał palić. Nikt, kto jest osobą potrafiącą odróżnić dobro od zła nie zadaje go świadomie własnej osobie.

Cytryn pisze:
To chyba działanie w afekcie. Tak mi się wydaje. Ale jaki to ma związek?

Afekt niczego nie usprawiedliwia. Ludzie to nie zwierzęta i mają nad emocjami panować. Młodych ludzi się teraz tego nie uczy. Owszem, może się zdarzyć, że ktoś prowokuje i jest naprawdę złośliwy- ale młodym dzisiaj bardzo malutko trzeba, żeby "poczuć się zdenerwowanym" i przechodzić do zachowań agresywnych. A my co robimy? To, co Ty tutaj- usprawiedliwiamy ich złe zachowanie. Bo "niedojrzali", "bi a afekcie"? Młodzi sami już mówią "miałem prawo, bo się zdenerwowałem". A moim zdaniem- jest to takie samo dokonanie wyboru, co w przypadku decyzji: "zapalę papierosa". I tu, i tu mamy do czynienia ze złym wyborem. I nie widzę usprawiedliwienia.


A czy ja kogokolwiek usprawiedliwiam?

Cytryn pisze:
A może nie potrafisz tego wpływu wywrzeć skutecznie?


Innymi słowami mówiąc: "a może to twoja wina"? Nie. Nie jest to moja wina, że uczeń, któremu wytłumaczyłam, że coś jest złe( i sama tego zła nie popełniam, więc jestem przykładem) mimo to postanawia to złe czynić.


Sam pasywny przykład może nie wystarczyć, jeżeli z otoczenia nastolatka płyną inne wzorce.

Cytryn pisze:
I dał nam też etykę oraz moralność, byśmy mogli właściwie skorzystać z tej wolnej woli.
Nadto tak urządził kolej rzeczy, że starsze pokolenia przekazują swój zasób wiedzy młodszym, które to pokolenia po jego wzbogaceniu, przekażą go następnym. Warunkiem rozwoju społeczeństwa jest możliwość nauki na błędach poprzedników oraz ich unikania. Dotyczy to zarówno skali światowej jak i jednostek.


Przede wszystkim to dał nam rozum i sumienie- z czego niektórzy nie chcą korzystać. I nie masz gwarancji, ze to, co przekazujesz młodszemu pokoleniu z pozycji nauczyciela w dzisiejszej szkole wezmą sobie do serca i będą się uczyć na naszych błędach. Ciężko jest też powoływać się w taki sposób na Boga- skoro mamy do czynienia z ludźmi w większości przypadków niewierzącymi i Bogu nieposłusznymi( doskonała większość gimnazjalistów nie ma bojaźni Bożej w sercu i przejmuje się Bogiem tyle, co zeszłorocznym śniegiem).


Nie możesz zarzucać ludziom, że nie respektują prawa boskiego. Ale ten zarzut w przypadku prawa stanowionego poczynić możesz. Sprawa dla mnie jest prosta. Gimnazjalista nie może, nawet za cichą aprobatą swoich rodziców palić tytoniu i koniec.

Cytryn pisze:Korzystają z wolnej woli- bo tę Bóg dał wszystkim, wierzącym, niewierzącym, ale nie przestrzegają Bożych praw. Nie znam ani jednej rodziny moich uczniów, która wychowywałaby swoje dzieci w wierze- rozmawiała z nimi o Bogu, modliła się razem z dzieckiem, rozważała Słowo Boże. Bóg jest zaledwie na marginesie życia- a nawet to nie.


Jak wyżej. Ich wolna wola jest ograniczona przez prawo stanowione przez ludzi.

Cytryn pisze:Jak chcesz odwoływać się więc w życiu tych młodych ludzi do czegoś, co nie stanowi ani dla nich, ani dla ich bliskich żadnej wartości?


Wcale nie chcę. Zwracam tobie uwagę. Wyobraź sobie, że po śmierci Jezus będzie cię rozliczał z ludzkiego życia. Zapyta cię wówczas, dlaczego nie przeciwstawiłaś się złu, które dostrzegłaś. Ludzie potrafili w imię Prawdy oddać życię, a ty się boisz tego, że jakiś wyrostek ci odpyskuje. To stawia we właściwej perspektywie ten problem.
<3

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: profilaktyka

Postautor: Cytryn » 2011-03-09, 22:34

Przeciwstawiam się złu. Ale poza mówieniem o tym, że coś jest złe niewiele mogę zrobić. Nie mogę np. ukarać rodziców za ich złe postępowanie. Nie zrobi też tego sąd- i dlatego pisałam, że nie ma sensu odwoływać się do sądów.
A Jezus nie będzie mnie rozliczał z tego, że tego chorego świata nie umiałam naprawić. Kiedy do Jezusa przyszli ludzie prosząc, aby rozsądził między nimi, On zapytał "ludzie, a kto mnie uczynił waszym rozjemcą?"- jego sprawy były nie z tego świata. Nie naprawię złych, zepsutych ludzkich serc, mogę naprawić tylko swoje.
Nie boję się , ze "mi wyrostek odpyskuje". Mówię prawdę. Tyle, że oni się tą prawdą nie przejmują.

Idż kochany do szkoły i zacznij tę wojnę. Zaimponuj mi nie tylko słowami. Idż i pozwij wszystkich rodziców, ktorzy pozwalają swoim dzieciom palić albo biernie wyrażają na to zgodę. Dzwoń na policję. Walcz. Jak Ci się uda coś wskórać, to pogadamy. Ja otwarcie mówię Ci, że w warunkach szkolnych to absurd. W ten sposób niczego nie uzyskasz, oprócz wrogów. W szkole też byś pewnie długo nie popracował. Jak się tak znasz na prawie, to powiedz mi- jakie konsekwencje grożą tym rodzicom? Co mogą im zrobić? Czy nałożona kara będzie na tyle dotkliwa, aby uzyskać wymierny efekt? Żeby w końcu zaczęli przejmować się swoimi dziećmi i poczuć się za nich odpowiedzialnymi?

Ja nie rzucam się z motyką na słońce. Wiem, co mogę. Robię co w mej mocy- tzn. głownie MÓWIĘ, bo takie mamy narzędzie wychowawcze w szkole. Ewentualnie stawiam ocenę z zachowania- drugie narzędzie. I tu się kończy. Do naprawdę ciężkich przypadków wzywa się policję( a propos- do palaczy z sp wezwałam kiedyś policję. Przyjechali, p o g a d a l i, rodziców p o u c z y l i , że tak n i e w o l n o i pojechali. Uczniowie ci palą do dziś. Wezwałbyś drugi raz policję widząc tak marny efekt?


Ostatnio byłem w gimnazjum mojej siostry. Dzieci cokolwiek rozbrykane i rozwrzeszczane, czasem pozwolą sobie na ostrzejszą uwagę w stosunku do nauczyciela. I tyle

TYLE?! To AŻ TYLE!!! Ostrzejsza uwaga do nauczyciela? Pyskata młodzież? Rozwrzeszczana? Och, to nic takiego. To popracuj sobie z taką młodzieżą. A potem mów, że to "nic takiego". Ty myślisz, że ja mówie tylko o bójkach i temu podobnych? Dla mnie dziewczyna, która na grzecznie zwróconą uwagę chamsko pyskuje już jest zepsuta. Chłopak, który śmieje się i kpi z nauczyciela za jego plecami ku radości kolegów już jest zepsuty- jak i całe to towarzystwo. Młodzież nie szanuje nikogo.

Gdyby wiedział, to by nie zaczynał palić. Nikt, kto jest osobą potrafiącą odróżnić dobro od zła nie zadaje go świadomie własnej osobie.


No tak. On pali i pije alkohol przez sen. I absolutnie nie rozumie, kiedy się do niego mówi "palenie jest szkodliwe z tego i tego powodu". Oczywiście, że ludzie zadają sobie gwałt całkiem świadomie! Jak pije alkohol- i się upija- to nie wie, że alkohol w nadmiarze prowadzi do upojenia? Wie. Nawet i z doświadczenia. Ale to powtarza. Robi sobie krzywdę? Robi. Na własne życzenie? Tak. Czemu? Bo opinia środowiska, kolegów jest ważniejsza. Ma wybór- posłuchać jednych lub drugich. Słucha nie tych, co trzeba, ale to nadal jego wybór.
A czy ja kogokolwiek usprawiedliwiam?

Tak. Twierdząc, że niepełnoletni nie może dokonywać świadomych wyborów. A co to znaczy "świadomych"? To, ze on nie wierzy, że jemu może stać się krzywda, ni znaczy, że "nie jest świadomy". Uświadomiono go, więc wie. Ale nie robi z tej wiedzy użytku z powodu własnej głupoty. Czy głupota usprawiedliwia złe wybory? Nie.

Sam pasywny przykład może nie wystarczyć, jeżeli z otoczenia nastolatka płyną inne wzorce.

Pasywna to bym była gdybym nic o tym nie mówiła i nie nazywała rzeczy po imieniu. Jestem niepopularna w swych poglądach. Wiesz, czemu? Bo właśnie robię to, o czym pisałeś- np. mówię młodym, że palenie to czysta głupota i że się od tego śmierdzi. Wiesz, komu się narażam? Moim kolegom i koleżankom, którzy palą. Skoro nazywam to głupotą, to i im tę głupotę zarzucam, czyż nie? Ale nie dojdzie do sprawy w sądzie jedynie dlatego, że rodzice wyrażają zgodę( czynną, bierną) na palenie papierosów przez swoje pociechy. Ciekawe też, jak to udowodnisz, bo oczywiście zaprzeczą. Znam realia lepiej od Ciebie.


I jeszcze raz- NIE JESTEM ODPOWIEDZIALNA za ZŁE WYBORY MOICH UCZNIÓW. Nie muszę się czuć winna, bo któryś z nich się stoczył. To jest nienormalne obciążać nauczyciela winą z powodu złych wyborów uczniów.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: profilaktyka

Postautor: haLayla » 2011-03-09, 23:13

Cytryn pisze:Przeciwstawiam się złu.


Nie przeciwstawiasz się złu. Ty na nie narzekasz. Siedzisz na forum i piszesz, jak to jest źle, jaka młodzież jest zła, a cały świat doczesny skazany jest na potępienie. Odnoszę wrażenie, że zamknęłaś się w wieży z kości słoniowej i zgrywasz cierpiętnicę.

Cytryn pisze:Idż kochany do szkoły i zacznij tę wojnę. Zaimponuj mi nie tylko słowami. Idż i pozwij wszystkich rodziców, ktorzy pozwalają swoim dzieciom palić albo biernie wyrażają na to zgodę. Dzwoń na policję. Walcz. Jak Ci się uda coś wskórać, to pogadamy. Ja otwarcie mówię Ci, że w warunkach szkolnych to absurd. W ten sposób niczego nie uzyskasz, oprócz wrogów. W szkole też byś pewnie długo nie popracował.


Ty chyba na prawdę uczysz w tym poprawczaku. Aż nie chce mi się wierzyć, że gimnazjaliści mogą być aż tak zdemoralizowani, ich rodzice aż tak głusi na uwagi szkoły wobec dzieci.

Cytryn pisze:Jak się tak znasz na prawie, to powiedz mi- jakie konsekwencje grożą tym rodzicom? Co mogą im zrobić? Czy nałożona kara będzie na tyle dotkliwa, aby uzyskać wymierny efekt? Żeby w końcu zaczęli przejmować się swoimi dziećmi i poczuć się za nich odpowiedzialnymi?


Nie znam się na prawie. Na prawie znają się profesorowie i doktorzy nauk prawnych, a nie studenci medycyny :wink: Ale chyba każdy wie, że nie wolno zabijać innych ludzi, kraść, ich zniesławiać bądź, że do przestępstwa wzywa się policję?

Cytryn pisze:Wezwałbyś drugi raz policję widząc tak marny efekt?


Pewno. Wzywałbym policję tak długo, jak długo miałbym do czynienia z problemem. Działania podjęte przez policję muszą być skuteczne. Jeżeli nie są, to należy wezwać ją jeszcze raz. I jeszcze raz. Aż do skutku.

Cytryn pisze:
Ostatnio byłem w gimnazjum mojej siostry. Dzieci cokolwiek rozbrykane i rozwrzeszczane, czasem pozwolą sobie na ostrzejszą uwagę w stosunku do nauczyciela. I tyle

TYLE?! To AŻ TYLE!!! Ostrzejsza uwaga do nauczyciela? Pyskata młodzież? Rozwrzeszczana? Och, to nic takiego. To popracuj sobie z taką młodzieżą. A potem mów, że to "nic takiego". Ty myślisz, że ja mówie tylko o bójkach i temu podobnych? Dla mnie dziewczyna, która na grzecznie zwróconą uwagę chamsko pyskuje już jest zepsuta. Chłopak, który śmieje się i kpi z nauczyciela za jego plecami ku radości kolegów już jest zepsuty- jak i całe to towarzystwo. Młodzież nie szanuje nikogo.


Źle się wyraziłem. Przez ostrzejszą uwagę rozumiem stwierdzenie "Nie chce mi się tego robić", albo "To jest nudne zagadnienie". Dzieciarnia wrzeszcząca podczas przerw i biegająca po korytarzach nie jest chyba niczym nadzwyczajnym?

Cytryn pisze:
Gdyby wiedział, to by nie zaczynał palić. Nikt, kto jest osobą potrafiącą odróżnić dobro od zła nie zadaje go świadomie własnej osobie.


No tak. On pali i pije alkohol przez sen. I absolutnie nie rozumie, kiedy się do niego mówi "palenie jest szkodliwe z tego i tego powodu". Oczywiście, że ludzie zadają sobie gwałt całkiem świadomie! Jak pije alkohol- i się upija- to nie wie, że alkohol w nadmiarze prowadzi do upojenia? Wie. Nawet i z doświadczenia. Ale to powtarza. Robi sobie krzywdę? Robi. Na własne życzenie? Tak. Czemu? Bo opinia środowiska, kolegów jest ważniejsza. Ma wybór- posłuchać jednych lub drugich. Słucha nie tych, co trzeba, ale to nadal jego wybór.


Nie rozumiesz. Żaden nastolatek nie uważa, że się uzależni. On sądzi, że będzie palił papierosy przez pewien okres czasu, a potem przestanie. Części się to udaje. Reszta się uzależnia. Ale żaden też nie myśli o tym, że dostanie raka. Dla nich to odległa perspektywa. Tak samo, jak tłumaczenie małemu dziecku, że musi nosić czapkę, bo sobie odmrozi uszy. Nikt nie tłumaczy dziecku, czemu ma nosić czapkę, tylko mu ją zakłada. Tak samo nie tłumaczy się dziecku, dlaczego ma jeść gotowaną marchew. Nie wyobrażam sobie, aby dziecko prowadziło ze mną dyskusję na temat wartości odżywczej marchwi i jej przetworów.

Cytryn pisze:
A czy ja kogokolwiek usprawiedliwiam?

Tak. Twierdząc, że niepełnoletni nie może dokonywać świadomych wyborów. A co to znaczy "świadomych"? To, ze on nie wierzy, że jemu może stać się krzywda, ni znaczy, że "nie jest świadomy". Uświadomiono go, więc wie. Ale nie robi z tej wiedzy użytku z powodu własnej głupoty. Czy głupota usprawiedliwia złe wybory? Nie.


To nie jest usprawiedliwianie. Dziecko nie musi znać prawa ciążenia, ale i tak dotykają je konsekwencje tego prawa. Tak samo nie wie czym jest napięcie powierzchniowe cieczy. Ale i tak może obserwować rezultaty tej właściwości fizycznej. Niewiedza nie zwalnia z konsekwencji. Ale jeżeli ktoś nie posiada wiedzy, którą my posiadamy, to dlaczego mamy mu pozwolić działać tak, jak osoba tej wiedzy nie posiadającej? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że pozwoliłabyś swojemu dziecku bawić się kwasem?

Cytryn pisze:
Sam pasywny przykład może nie wystarczyć, jeżeli z otoczenia nastolatka płyną inne wzorce.

Pasywna to bym była gdybym nic o tym nie mówiła i nie nazywała rzeczy po imieniu. Jestem niepopularna w swych poglądach. Wiesz, czemu? Bo właśnie robię to, o czym pisałeś- np. mówię młodym, że palenie to czysta głupota i że się od tego śmierdzi. Wiesz, komu się narażam? Moim kolegom i koleżankom, którzy palą. Skoro nazywam to głupotą, to i im tę głupotę zarzucam, czyż nie? Ale nie dojdzie do sprawy w sądzie jedynie dlatego, że rodzice wyrażają zgodę( czynną, bierną) na palenie papierosów przez swoje pociechy. Ciekawe też, jak to udowodnisz, bo oczywiście zaprzeczą. Znam realia lepiej od Ciebie.


Bardzo prosto. Powiedzieć uczniowi, że poinformujesz rodziców. Co bardziej butny powie: "Rodzice i tak mi kupują papierosy".

Cytryn pisze:I jeszcze raz- NIE JESTEM ODPOWIEDZIALNA za ZŁE WYBORY MOICH UCZNIÓW. Nie muszę się czuć winna, bo któryś z nich się stoczył. To jest nienormalne obciążać nauczyciela winą z powodu złych wyborów uczniów.


Nie musisz. Masz prawo czuć się spełniona i szczęśliwa. Ja jedynie przedstawiam swój punkt widzenia. Ja bym nie czuł się dobrze ze świadomością, że moi uczniowie palą.

PS miwues, dziękuję :)
<3


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”