Adriannn pisze:Ja ubieram koszulę lub sweterek, jeansy, buty sportowe. Za młody jestem, żeby ubierać się jak czterdziestolatek. Podobnie noszą się wszyscy faceci u nas.
Przede wszystkim wygoda, nie ma co się poświęcać

.
To zależy chyba troszeczkę od tego w jakim typie szkoły pracujesz. Jeśli w podstawówce czy przedszkolu - to ok. - wygoda przede wszystkim. Jednak nawet i tu Twój wygląd nie jest całkiem bez znaczenia. Wszyscy ludzi - nawet ci najmłodsi lubią przebywać w towarzystwie "ładnych" ludzi, (czego dowodzą badania psychologiczne zresztą), a ubiór w tym może pomóc.
Jeśli pracujesz w szkole średniej lub gimnazjum to pamiętaj młodzież jest w tym wieku nadmiernie krytyczna wobec dorosłych - również wobec ich wyglądu.
Tutaj - moim zdaniem Twój strój również w pewnym stopniu buduje Twój autorytet.
Nauczyciel - nawet bardzo młody powinien i wyglądem i zachowaniem różnić się od uczniów. Powinien dawać przykład jak należy postępować i jak należy przyzwoicie wyglądać. Zbyt niedbały strój oznacza brak szacunku wobec tych, z którymi mamy do czynienia. Dotyczy to zarówno uczniów jak i nauczycieli. Często zwracam nieodpowiednio ubranym uczniom na to uwagę i zadaję im pytanie, czy wyobrażają sobie tak jak oni ubranego nauczyciela czy nauczycielkę.
Ze smutkiem obserwuję, że to niestety coraz częściej staje się domeną tych "starych" czterdziestolatków. Uczniowi - często wspierani niestety przez młodszych nauczycieli uważają, że to zwykłe "czepianie się starych ramoli", którzy w ten sposób usiłują wymusić autorytet. Przecież oni uczniowie maja prawo czuć się wolnymi i swobodnymi i nie rozumieją dlaczego szkoła chce im tę swobodę ograniczać.
Młodzi nauczyciele stają w tym sporze "starego z młodym" często po stronie uczniów, starając się często za wszelką cenę i wyglądem i zachowaniem upodobnić, czy też raczej nie odróżniać się od uczniów sądząc, że tym samym przezwyciężą niepotrzebną ich zdaniem i sztuczną "barierę" między uczniem i nauczycielem. Myślę, że nie rozumieją, że ta bariera powinna być zachowana dla dobra i jednych i drugich
Niestety coraz częściej zdarza mi się obserwować "młodsze pokolenie" nauczycieli - to przed trzydziestką, które nie świeci przykładem ani pod względem wyglądu, ani - niestety - kultury osobistej.
I smutno mi się robi, bo coraz częściej zdaję sobie sprawę, że zawód nauczyciela przestaje być "misją" dla wielu a staje się jedynie w miarę "wygodnym" miejscem pracy.
Nic dziwnego, że zawód ten przestaje się cieszyć szacunkiem społeczeństwa.
Dziś nauczycielem zostać nietrudno, po łatwo zdanej maturze i studiach, które dzisiaj praktycznie skończyć może każdy.
Szkoda mi tych "profesorów" starej daty, na widok których człowiek stawał prawie na baczność i wyciągając ręce z kieszeni kłaniał się głośno mówiąc "dzień dobry" pani / panie profesor/ profesorze.
Moim zdaniem w tym zawodzie i w tej pracy powinien obowiązywać jakiś "kodeks ubraniowy", bo sposób ubierania się świadczy również o kulturze osobistej, a w tym względzie przedstawiciele tego zawodu powinni świecić przykładem.
Niby wygląd nie powinien stanowić o autorytecie nauczyciela, ale tak jest / było? chyba tylko w wypadku wybitnych osobowości, a tych w naszym zawodzie, co ze smutkiem obserwuję, coraz już mniej.
Przecież nauczyciel stając przed uczniami jest poniekąd jak aktor w teatrze.
Uczniowie - widownia, zwłaszcza dzisiejsi, dla których wygląd i ubiór jest jedną z najważniejszych wartości, obserwując niedbale, niechlujnie, dziwacznie czy też zbyt "młodzieżowo" ubranego nauczyciela / nauczycielkę będą bardziej koncentrować się na szczegółach jego stroju / wyglądu niż na przekazywanych treściach.
Poza tym będą przez pryzmat naszego "ubrania / przebrania" oceniać nas.
Myślę, że przekazywane treści w wypadku zbyt dużego "odchylenia" od normy - czytaj od wyobrażeń społecznych dotyczących roli i wyglądu nauczyciela - mogą stać się drugorzędnymi.