Kiedy można odmówić?

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2011-11-18, 23:30

Ja nie bardzo wiem co Wy tu piszecie.
Oczywiste jest, że są obowiązki do wypełnienia. Co nie znaczy, że się trzeba na mobbing godzić. On jest karalny. Owieczki na rzeź idące w liczbie dużej, żadna głowy nie podniesie i nie ryknie jak należy, kompletnie nie rozumiem czemu. Jak przełożony stosuje mobbing, to go do sądu podać trzeba, przy mobbingu zbiorowym łatwiej.
I nie zgadzam się, że należy niekatywnych zmusić do pracy społecznej - ona z założenia jest społeczna i taka ma zostać; aktywni mają motywacyjny, mają większą pewność zatrudnienia, mają "coś" za swoją dyspozycyjność. A dyrektor albo ma charyzmę i podejście do ludzi i potrafi zachęcić i porwać za sobą grono pedagogiczne, albo... niech przestanie być dyrektorem. Jednakże jak grono na forum żalić się jedynie potrafi, a w pracy skwaszone i złe pokornie daje sobą pomiatać, to znaczy, że zasłużyło sobie na taki los i nie ma powodu, żeby go żałować.
(to napisała jadąca jutro tj w sobotę na wyjazdową radę szkoleniową plus spotkanie integracyjne - co uzgodniliśmy wspólnie i sami tego chcieliśmy)
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.
Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,
który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: vuem » 2011-11-19, 08:33

No to jak już ustalimy, że są szkoły, gdzie nauczyciele są ofiarami mobbingu, pomimo dużej aktywności i zaangażowania nie są doceniani i odpowiednio nagradzani, a gdy zmuszeni wyjątkową sytuacją rodzinną do odmowy wzięcia po raz kolejny w organizacji jakieś wydarzenia szkolnego są szykanowani i dojdziemy do wspólnego nie kwestionowanego wniosku, że to niedopuszczalne i godne potępienia, to ... odnieśmy się do tych z drugiego bieguna.

Co zrobić z tymi, którzy nie chcą dołożyć "swej cegiełki" do wspólnie określonej "misji" i "polityki" szkoły, nie chcą - tak jak inni - służyć pomocą i być wzorem i przewodnikiem dla młodych, których wciągnięcie do takich działań jest bezapelacyjnie pożądane.
Co zrobić, gdy krytykujemy uczniów, którzy udział w jakiejkolwiek akcji szkolnej warunkują "zapłatą" w postaci punktów, czy "wzorowego" wskazując na ich "interesowność", a jednocześnie widzimy, że nasi koledzy za świętość uważają każdy weekend, czy popołudnie, których poświęcenie określają "zamachem na rodzinę", "niszczeniem życia prywatnego" lub wyzyskiem za darmochę i swój udział w wydarzeniu warunkują wypłatą?
Pogodzić się z tym faktem i zakasać ręce do roboty, bo znów nie możemy na nich liczyć?

Co zrobić? Machnąć ręką?

Zmusić nie można, bo mobbing.
Namawiać nawet też nie, bo to nękanie i szykanowanie.
Zabrać motywacyjny też nie, bo przecież swoje obowiązki (przeprowadzenie 45-minutowej lekcji 18 razy w tygodniu) wypełniają właściwie?
Zwolnić? ...to już przesadzony żart, bo o przydatności do zawodu stanowi papier, nie osobowość, czy stosunek do swej roli społecznej.

...pozostaje chyba tylko wypłacić nadgodziny wg najwyższej możliwie stawki, by mogli z uśmiechem na ustach wykrzykiwać hasła "bądźmy solidarni i wspierajmy się" ...

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2011-11-19, 19:34

wiesz co, wg mnie właśnie tak, pogodzić się z tym, ze nie każdy ma potrzebę
społecznikostwa
co nie znaczy że jest złym człowiekiem i że daje zły przykład
i co nie znaczy że jest złym pracownikiem
takie akcje mają sens tylko wtedy, jak wszyscy w nich biorą udział z prawdziwej potrzeby, a nie z przymusu
mierzi mnie straszliwie myśl o nabzdyczonych zmuszonych do udziału w celoszczytnej imprezie ludziach
ja akurat często i sporo czasu poświęcam pracy dodatkowej, mam społecznikowską żyłkę
ale jakbym miała w tym czasie współpracować z takimi osobami, co "nie czują bluesa", to odechciałoby mi się zapewne
tak naprawdę rolą dyrektora chcącego zaangażować szkołę w takie działania jest zarażenie pracowników entuzjazmem
i jak dyrektor ten entuzjazm ma, to zbierze ekipę do współpracy
a jak nie ma entuzjazmu i ma gdzieś cel akcji, a tylko chce dobrze w oczach różnych wypaść, to wcale się nie dziwię, ze ludzie nie chcą za free dla jego wizerunku pracować
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2011-11-19, 19:37

vuem pisze:Zwolnić? ...to już przesadzony żart, bo o przydatności do zawodu stanowi papier, nie osobowość, czy stosunek do swej roli społecznej.


no to czemu piszesz, że trzeba a jak ktoś nie chce trzeba go zmusić, bo to taki zawód?
i zwolnić nie, ale jak trzeba dokonać wyboru, to jest to jakiś wyznacznik
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: vuem » 2011-11-19, 20:20

Basiek70 pisze:wiesz co, wg mnie właśnie tak, pogodzić się z tym, ze nie każdy ma potrzebę
społecznikostwa
co nie znaczy że jest złym człowiekiem i że daje zły przykład
i co nie znaczy że jest złym pracownikiem


Szkoła to miejsce, gdzie uczy się postawy patriotycznej, pro-społecznej, solidarnej z resztą społeczeństwa, pro-ekologicznej itp ... nie da się uniknąć konieczności wzięcia udziału w pewnych zadaniach, które czasowo rozminą się z godzinami naszych zajęć dydaktycznych.

Bierzesz w nich udział, czy skutecznie unikasz?

Jeśli unikasz, to jak godzisz to z krzewieniem idei wspomnianych powyżej?

Nie piszę tu o poświęcaniu się jakiejś misji 24 godziny na dobę.
Cały czas mówimy o poświęceniu czasu te kilka razy w roku!

Basiek70 pisze:takie akcje mają sens tylko wtedy, jak wszyscy w nich biorą udział z prawdziwej potrzeby, a nie z przymusu
mierzi mnie straszliwie myśl o nabzdyczonych zmuszonych do udziału w celoszczytnej imprezie ludziach


Dzieci chcą w tym udział brać - ktoś musi się nimi zająć, dopilnować.

Tym, które nie czują potrzeby, należy dać odpowiedni przykład, że warto coś dla innych zrobić.

Jeśli zauważyłabyś, że Twoje dziecko "nie czuje potrzeby niesienia pomocy innym", że może wyrosnąć na samoluba, to byś to po prostu zaakceptowała, czy spróbowałabyś coś jednak z tym fantem zrobić?

Basiek70 pisze:mierzi mnie straszliwie myśl o nabzdyczonych zmuszonych do udziału w celoszczytnej imprezie ludziach
ja akurat często i sporo czasu poświęcam pracy dodatkowej, mam społecznikowską żyłkę
ale jakbym miała w tym czasie współpracować z takimi osobami, co "nie czują bluesa", to odechciałoby mi się zapewne


Czułbym się podobnie. Ale należy tez pamiętać, że skoro spadają na nas określone obowiązki, to należy je dzielić w miarę sprawiedliwie.
Nie może być tak, że Ty - choć robisz to z chęcią - zasuwasz za każdym razem, gdy się w szkole coś dzieje, a inni nie rusza palcem, bo akurat "nie czują potrzeby", "boją się zrujnować swe życie rodzinne" lub "bo nikt im dodatkowo za to nie płaci".

Basiek70 pisze:tak naprawdę rolą dyrektora chcącego zaangażować szkołę w takie działania jest zarażenie pracowników entuzjazmem
i jak dyrektor ten entuzjazm ma, to zbierze ekipę do współpracy
a jak nie ma entuzjazmu i ma gdzieś cel akcji, a tylko chce dobrze w oczach różnych wypaść, to wcale się nie dziwię, ze ludzie nie chcą za free dla jego wizerunku pracować


Tak by było idealnie.

Sam spotykałem się też z takimi sytuacjami, gdy dyrekcja cieszyła się nie z tego, że udało się komuś pomóc, a z tego, że o niej głośno było i stała w pierwszym szeregu, ale ...pracując np. na rzecz pogorzelców, pochylając się nad czyimś nieszczęściem jakoś nie byłbym w stanie kalkulować, że za darmo na czyiś wizerunek pracuję.
Jedynym "chłodnym zamysłem" jest planowane zaangażowanie młodych. Trzeba im przykład odpowiedni dać. U wielu z nich ta chęć dawania pozostanie do końca życia ... u niektórych nie...

Basiek70 pisze:no to czemu piszesz, że trzeba a jak ktoś nie chce trzeba go zmusić, bo to taki zawód?
i zwolnić nie, ale jak trzeba dokonać wyboru, to jest to jakiś wyznacznik


Nie bardzo kumam co chcesz powiedzieć, ale reasumując powtarzam, co sądzę: leniwych trzeba kopem w dupę poganiać. Na leczenie egoizmu w tym wieku chyba za późno. :wink:

jinks
Posty: 226
Rejestracja: 2010-06-26, 12:24
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka, Informatyka
Lokalizacja: małopolskie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: jinks » 2011-11-27, 22:22

vuem pisze:Nie drąż chłopie, bo się ośmieszasz. Zachowujesz się agresywnie, a potem płaczesz, że ktoś na ciebie krzyknął.

Chcesz coś powiedzieć w tym temacie?

Na pewno nie Tobie trolu!

Do nietrolujących: który dyrektor jest mądrzejszy? Ten który daje dodatek motywacyjny najskuteczniejszemu nauczycielowi, np. fizyki, który poświęca swój czas, całą energię i angażuje się w NAUCZANIE swojego przedmiotu a niekoniecznie chce, lub ma czas na angażowanie się w życie "pozaszkolne" po to, by pokazać postawę patriotyczną i dać dobry przykład, czy nauczycielska miernota, który angażuje się we wszystkie akcje, jest go wszędzie pełno, ale nie ma już czasu ani ochoty na UCZENIE.
Większość dyrektorów wybiera wariant II, bo o uczeniu zielonego pojęcia nie mają. Ja wybieram wariant pierwszy. Wariantów "mieszanych" raczej nie ma. Chyba, że jest się tzw. singlem, ma się sporo czasu a jedyną pasją jest szkoła i uczniowie. W swoim życiu takowych nie spotkałem, podobnie jak mądrych dyrektorów szkół. Nie znaczy oczywiście, że jedni i drudzy nie istnieją.
Osobnym problemem jest szukanie przez uczniów okazji do wybycia z lekcji. Pytanie, czy pokazanie uczniowi, że pomoc np. przy wolontariacie jest dobrym sposobem na unikanie np. matematyki jest kształtowaniem u niego odpowiedniej postawy. WĄTPIĘ.

jinks
Posty: 226
Rejestracja: 2010-06-26, 12:24
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka, Informatyka
Lokalizacja: małopolskie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: jinks » 2011-11-27, 22:24

vuem pisze:Nie bardzo kumam co chcesz powiedzieć, ale reasumując powtarzam, co sądzę: leniwych trzeba kopem w dupę poganiać. Na leczenie egoizmu w tym wieku chyba za późno. :wink:

Wypisz wymaluj, nasz trolek to dyrektor szkoły, albo jakiś urzędas oświatowy. Tylko ich stać na taki tok rozumowania.

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2011-11-27, 22:32

vuem pisze:reasumując powtarzam, co sądzę: leniwych trzeba kopem w dupę poganiać. Na leczenie egoizmu w tym wieku chyba za późno. :wink:

nie zgadzam sie z tobą absolutnie i powtarzam, ze działalność społeczna ma być z potrzeby danego człowieka, a nie z nakazu przełożonych
to JA decyduję, jak chcę spędzać wolny czas i jak chcę pomagać innym
rolą dyrektora jest zarazić pasją kadrę, zachęcić do współpracy, a nie nakazać że ludzie mają przyjść i społecznie to i to zrobic i nie ma mowy o sprzeciwie
to jest mobbing i zdecydowanie jestem przeciw tolerowaniu takich praktyk i takiego przełożonego
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: vuem » 2011-11-27, 23:45

Basiek70 pisze:nie zgadzam sie z tobą absolutnie i powtarzam, ze działalność społeczna ma być z potrzeby danego człowieka, a nie z nakazu przełożonych
to JA decyduję, jak chcę spędzać wolny czas i jak chcę pomagać innym


Ja odnoszę się Basiu do naszej roli, do faktu, że powinniśmy być wzorem postawy, której oczekujemy od naszych uczniów.

Powinno być tak,że aktywność jest nagradzana, ale w pewnym zakresie czuje się po prostu zobowiązany do określonych działań, bo jestem nauczycielem - nie wykładowcą przedmiotu, ale człowiekiem, który poza wpojeniem określonej wiedzy ma jeszcze pomóc w wychowaniu tego pędraka...chyba, że do tego obowiązku się nie poczuwasz...

Nie jest to tragedia dla rodziny, ani dla moich pasji pozazawodowych, łatwo da się życie prywatne pogodzić z kilkoma okazjami w roku.

Zamknijmy dyskusję i porozmawiajmy o tym jak wiele w ogóle można od nas oczekiwać, bo przecież tak mało płacą, kiedy zaczyna się mobbing, gdy jesteśmy "zachęcani" i kiedy wreszcie możemy zafundować sobie urlop na podratowanie zdrowia, bo przecież obowiązki szkolne niszczą nasze zdrowie i rujnują życie rodzinne :wink:

jinks pisze:Wypisz wymaluj, ...


... puszczasz bąki

jinks pisze:a niekoniecznie chce, lub ma czas na angażowanie się w życie "pozaszkolne"


Wychowanie to nie jest życie pozaszkolne.

jinks pisze:by pokazać postawę patriotyczną i dać dobry przykład, czy nauczycielska miernota, który angażuje się we wszystkie akcje, jest go wszędzie pełno, ale nie ma już czasu ani ochoty na UCZENIE.


Jedyną alternatywą dla miernoty, która ucieka przed obowiązkami przedmiotowca jest miernota, która ucieka przed obowiązkami wychowawcy? :wink:

jinks pisze:Wariantów "mieszanych" raczej nie ma.


Są. To jest zawód nauczyciela. nie wykładowcy.

jinks pisze:Chyba, że jest się tzw. singlem, ma się sporo czasu a jedyną pasją jest szkoła i uczniowie.


Myślałby kto, że jeśli kilka razy w roku w coś się zaangażuję, to od razu zawali mi się całe życie. Pozostanie frustracja i chęć ucieczki z zawodu. :mrgreen:

jinks pisze:Osobnym problemem jest szukanie przez uczniów okazji do wybycia z lekcji. Pytanie, czy pokazanie uczniowi, że pomoc np. przy wolontariacie jest dobrym sposobem na unikanie np. matematyki jest kształtowaniem u niego odpowiedniej postawy. WĄTPIĘ.


Przecież cały czas mówimy o angażowaniu się w działania poza naszym czasem pracy - w czasie wolnym, bo to on miał być zrujnowany przez nasz w akcji udział...więc skąd nagle ucieczka z lekcji? :shock:

Masz tezę - 20 godzin w szkole + czas w domu przeznaczony tylko na przygotowanie się do zajęć i tyle. Cokolwiek ponad to jest mobbingiem, wyzyskiem, poświęcaniem rodziny dla idee fixe.

Nie chce Ci się nic robić, to nie rób, nie organizuj wycieczek, nie przeprowadzaj ze swoimi wychowankami ...tfuu uczniami żadnych działań wychodzących poza fizykę i żądaj, żądaj, żądaj...

Imć Profesór
Posty: 41
Rejestracja: 2010-05-18, 22:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia
Lokalizacja: łódzkie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Imć Profesór » 2012-01-09, 21:26

To ja odniosę się do całej dyskusji. Człowiek już pracuje w oświacie jakiś czas, a może właściwie pełni służbę na rzecz człowieka, młodego człowieka, któremu trzeba wpoić pewne zasady, wartości, idee. Tego nie osiągnie się czczym gadaniem na lekcji, prowadzeniu zajęć, ale... właśnie postawą. Uczniowie widzą swojego nauczyciela, oceniają go, krytykują, a czasem/rzadko naśladują, a czasem są nim zainspirowanym. Dlatego spada na nas Nauczyciel duży obowiązek, obowiązek odpowiedzialności za ukształtowanie postawy u młodego człowieku. To, co napisał Vuem jest wręcz oczywistą oczywistością dla ludzi, którzy poświęcają czas uczniom. Uczniowie to nie rzeczy, a szkoła to nie fabryka czy urząd. I trzeba o tym pamiętać.

Ze swej strony, mimo różnych obowiązków, lubię organizować czas dla swoic uczniów. Przynajmniej dwa razy w miesiącu urządzam całodniowe piesze rajdy po okolicach, propagując kulturę i historię regionu. Przychodzą różne dzieciaki. I jest to doskonały czas na pracę wychowawczą, na dowiedzenie się o sytuacji ucznia. Na rajdach bywa od 5 do 15 uczniów. Wracają do domów zmęczeni, ale zadowoleni. I mi to sprawia satysfakcję. I przy okazji nikt mi za to nie płaci, zresztą nie oczekuję za to opłaty. Jestem tylko wdzięczny dyrekcji, że daje mi zielone światło na różne akcje (rajdy to tylko wycinek tego, czym się zajmuję).

Dlaczego to robię? Po pierwsze, dla satysfakcji. Po drugiem, kocham tę pracę. Po trzecie, to, co uczniowie zapamiętają, to na pewno nie lekcje w szkolnych murach, a właśnie lekcje prowadzone w sposób niekonwencjonalny.

Przypominam tylko, że PRACUJEMY z ludźmi, nie rzeczami czy urzędowymi papierami.

Ps. Tak, mam jeszcze rodzinę i studia doktoranckie i jakoś potrafię znaleźć czas. Ot, umiejętność organizacji czasu, cecha przydatna każdemu nauczycielowi.
Pozdrawiam:)

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2012-01-09, 21:37

ależ jasne że tak, niemniej jednak czymś innym jest robienie tego co lubisz i chcesz w wymiarze i terminie jaki sam określasz, a czym innym nakazywanie udziału niezależnie od wszelkich czynników w danych akcjach
nie ma pasji, nie ma wzorca
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: vuem » 2012-01-09, 22:27

Basiek70 pisze:ależ jasne że tak, niemniej jednak czymś innym jest robienie tego co lubisz i chcesz w wymiarze i terminie jaki sam określasz, a czym innym nakazywanie udziału niezależnie od wszelkich czynników w danych akcjach
nie ma pasji, nie ma wzorca


A co jeśli lubię tylko muzykę country i pizzę? Nie będę brał udziału w kultywowaniu tradycji, czczeniu pamięci i edukowaniu o historii regionu choćby?

A co jeśli na termin nie ma się wpływu? Święta są zawsze w grudniu, a rocznice tez jakoś wypadają w z góry ustalone dni?

Powiedzieć uczniom, że nie biorę udziału w tego typu imprezach, bo mnie nudzą, aktywności fizycznej nie propaguję, bo wolę z kumplami w pubie posiedzieć, ale pieczenie pizzy na pewno im zorganizuję gdzieś w czerwcu?

Są ludzie, którzy pracują znacznie więcej niż nauczyciel na etacie i nawet im do głowy nie przyjdzie, żeby pewnych swych obowiązku, choćby wynikających z zasad etyki zawodowej, a nie kontraktu nie wypełnić.

...zaraz ktoś powie, że tam zarabiają... ale przecież wiadomo, że do tego zawodu nie idzie się dla milionów...więc po co?

...dla wakacji i wolnego czasu? :wink:


Popieram Imć Profesorze, tak trzymać.

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2012-01-09, 22:45

vuem pisze:
A co jeśli lubię tylko muzykę country i pizzę?


łał, super warsztaty kulinarne możesz zrobić
albo układy taneczne do country
nie widzę problemu
i nie widzę problemu, że danego dnia NIE MOGĘ
i nie widzę powodu, żeby dyrektor miał mi narzucać ze mam tego i tego dnia to i to zrobić bo on mi KAŻE (i nie jest to w czasie mojej pracy,a w dzień wolny)
jak powiedziałam - jeśli dyrektor potrafi tylko kazać, a nie stworzyć klimat, to kształtowanie wzorców wśród młodzieży i tak należy zacząć od zmiany dyrektora
bo powtórzę po raz kolejny - nie przekaże się wzorca robiąc cokolwiek z przymusu
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: vuem » 2012-01-09, 23:04

Rozumiem co chcesz powiedzieć, ale nie zgadzam się, by zawsze można było to zastosować.
Są pewne wydarzenia w życiu szkoły, które muszą się odbyć, muszą się odbyć w określonym terminie i ktoś musi się tym zająć, czy zapewnić opiekę.

Nie lubię dyskotek, ale możemy dyżury zorganizować na zmiany. Skoro nie znam się na poetyckim opiewaniu bohaterów, to zorganizuję marszobieg w ramach kultywowania kultury fizycznej. Każdy może swoją niszę znaleźć, nie licząc jak wspomniałem pewnych "imprez", które są na stałe wpisane w życie szkoły.

Problem nie dotyczył tego też, że "tego dnia nie mogę, ale chętnie zaangażuję się w inny sposób, w innym terminie", ale raczej "dyrekcji nic do tego, jak pracownik spędza swój czas wolny" oraz "czemu miałbym robić coś za darmo". :wink:

To chyba różnica, nie sądzisz?

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: Kiedy można odmówić?

Postautor: Basiek70 » 2012-01-09, 23:10

oczywiście że jest różnica
i oczywiście ze się zgadzam
ale zaczęło się od tego:
"W mojej szkole nauczyciele notorycznie są zmuszani do brania udziału w wszelkich imprezach, muszą pomagać przy organizacji. W zamian ani podziękowania ani dodatku motywacyjnego, ale jeśli się nie przyjdzie to lepiej się w szkole nie pokazywać. Oczywiście nie chodzi mi o imprezy dla dzieci typu Andrzejki, Mikołajki, dyskoteki dla dzieci, Wigilia itp, bo to jest dla mnie zrozumiałe, że nauczyciele mają obowiązek w takich imprezach uczestniczyć i pomóc w organizacji. Ale co z imprezami nie tylko dla dzieci? Z imprezami w weekendy?"
muszą, wszyscy zawsze, nie ma zmiłuj
nieważne że ślub dziecka, pogrzeb teścia, własna angina
nie ma dyżurów, podziału że raz ci to, raz ci tamto
wszyscy zawsze i nie ma innej opcji
i ja temu mówię stanowczo nie
ja np nie lubię dyskotek - i nie mam dyżurów na takowych
ale lubię akcje charytatywne i jestem koordynatorem takowych - nawet sama je wynajduję, zgłaszam szkołę i organizuję realizację
"wielkie" imprezy są znane wcześniej, ale jak komuś coś poważnego wypadnie nie boi się o tym powiedzieć i bez niego również impreza się odbywa
i wtedy ma to sens
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.

Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,

który jest tylko realistą."


Wróć do „Prawo oświatowe”

cron