Dodaj publikację
Autor
Aleksandra Popińska-Pindych
Data publikacji
2010-03-16
Średnia ocena
5,00
Pobrań
264

Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.

Felieton zawiera osobiste przemyślenia i obserwacje autorki na temat zmian jakie zaszły w ostatnich dekadach w relacji uczeń-nauczyciel oraz sugestie jak sobie z nimi radzić.
 Pobierz (doc, 36,5 KB)

Komentarze

jcwanek3, 2010-03-17

Pani Aleksandro. Przeczytałem w całości - dwukrotnie Pani tekst. Myślę, że powinna Pani napisać podręcznik dla wypalających się nauczycieli. Fragment Pani pamiętnika jest jest niezwykle trafnym i spójnym zbiorem spostrzeżeń i myśli: o to właśnie chodzi w naszym fachu! O tę spostrzegawczość,która spostrzega, co należy spostrzec! Serdecznie pozdrawiam. Janek C.

kasiaO, 2010-07-28

Ciężką pracę wykonujemy-fakt. I nierzadko mamy wszystkiego dość.Dziękuję za te słowa pani Aleksandro, były mi bardzo potrzebne. Pozdrawiam.

Podgląd treści

Z pamiętnika warszawskiego nauczyciela…

Piątkowe popołudnie… Kończy się ósma godzina lekcyjna i z gmachu IV LO im. A. Mickiewicza na Saskiej Kępie wylewa się kolorowy tłum młodych ludzi, gdzieniegdzie przeplatany nieco starszymi „młodymi ludźmi”, tj. nami - nauczycielami… Przyglądam się tej mozaice osobowości, stylów i postaw tak bogatej jak skala barw zdobiąca w tej chwili szkolny dziedziniec … Za moment nastanie tu cisza, ale jeszcze przez chwilę, odśnieżając szyby samochodu, mogę poobserwować tych, z którymi spędzam codziennie długie godziny i zastanowić się na ile znam ich naprawdę, a na ile mogę jedynie ocenić ich znajomość czasowników nieregularnych i biegłość w posługiwaniu się mową zależną.
Moi uczniowie. Kim oni są…? Co jest dla nich ważne? Dokąd zmierzają?
Są na pewno tak różni i oryginalni jak ich stroje i fryzury, które w tej chwili obserwuję…
Przez bramę przechodzi właśnie twórczy nurt teatralno-artystyczny – występują na scenie, piszą, malują. Ich stroje też w dużej mierze są wykonane własnoręcznie… mienią się wszystkimi kolorami tęczy, a kolczyki z zasuszonych krążków cytryny, szyszek lub muszelek dopełniają całości.
Za nimi czarny i ponury nurt gotycki wymieszany z tymi, którzy po prostu lubią kolor czarny, bo udają dekadentów – wyraźnie chcą, aby traktować ich poważnie, może nawet by schodzić im z drogi. Muzyka jest dla nich wszystkim. Często sami zakładają kapele, piszą piosenki… Ciężko im się podporządkować wymogom systemu szkolnictwa. Są chyba największym wyzwaniem dla nauczyciela.
I na koniec cała rzesza mniej ekstremalnych trendów – elegancko ubrane dziewczyny i nie mniej zwracający uwagę na swój wygląd chłopcy (większość przymusowo bez czapek, bo trzeba być twardym)… chłopaki ze sportowymi torbami niedbale zarzuconymi na ramię (aby wszyscy widzieli, że idą na trening albo z treningu) i pędzący do szkoły muzycznej maturzysta, szkolny „maestro”, jak zawsze z rozwichrzoną fryzurą, w czarnym płaszczu i powiewającym na wietrze szaliku.
To moi uczniowie. Czy z tej obserwacji, której mógł dokonać każdy przechodzień, można odgadnąć kim oni są…? Co jest dla nich ważne? Dokąd zmierzają?
To bardzo wątpliwe. Obawiam się, że ci z nas, którzy nie bywają z wizytą w ich świecie nie będą potrafili dostrzec w nich setek pozytywnych cech. Którymi oni wcale się nie afiszują, bo takie czasy nam nastały wśród młodzieży, że nie jest chlubą przyznać się, iż bezinteresownie komuś się pomaga. Moi uczniowie niewiele mówią o sobie więc może dane liczbowe przemówią za nich: 51.754,38 PLN zebrane przez wolontariuszy szkoły na WOŚP, 7,5 tony żywności zebrane w świątecznej zbiórce żywności (najwięcej w Warszawie ...