Dodaj publikację
Autor
Tomasz Jankowski
Data publikacji
2010-07-09
Średnia ocena
5,00
Pobrań
2336

Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.

Scenariusz przedstawienia na zakończenie gimnazjum. Połączenie teatru, muzyki i tańca. Uwaga! Scenariusz pisałem z myślą o konkretnych uczniach i sytuacjach z nimi związanymi przez ich 3-letnią naukę w gimnazjum. Mimo to jest myślę dosyć uniwersalny.
 Pobierz (doc, 107,0 KB)

Podgląd treści


Zakończenie klas III – Golina 2009 – scenariusz

Na scenie pustka. Stoi tylko małe łóżko (najlepiej polowe na kółkach), na podłodzie budzik i sterta porozwalanych zeszytów i książek. Marta śpi. Po chwili rozlega się głośny dźwięk budzika. Opatulona w kołdrę Marta zrywa się na równe nogi i majacząc z lekką paniką w głosie mówi, zbierając porozwalane zeszyty i pakując je do plecaka.

Marta Pautrzak:
Aaaaaaa… już na pięć ósma. Znowu zaspałam i znowu się spóźnię - czwarty raz w tym tygodniu, a to dopiero czwartek.
Jakie to dzisiaj mamy lekcje? (chwilkę się zastanawia) A wiem:

Język polski – czasowniki, rzeczowniki, kartkóweczka z gramatyki
Matematyka – liczę… na cud
Chemia – (psika się jakimś dezodorantem) – gospodarcza
Religia – o mój Boże
Angielki – oh my God
No i na koniec wychowawcza – znaczy się kaplica…

(po chwili zaczyna się zastanawiać)

Zaraz, zaraz… (puka się w czoło). Przecież dzisiaj jest ostatni dzień budy, nie ma lekcji. Więc gdzie ja się spieszę? (zaczyna z powrotem wyjmować zeszyty z plecaka i potarza głośno przedmioty, ale już zupełnie innym tonem – lekceważąco):

Język polski – czasowniki, rzeczowniki, wyrabiają w nas nawyki (wyrzuca zeszyt)
Matematyka – liczę… na siebie
Chemia – (poprawia makijaż) – również ta gospodarcza
Religia – o mój Boże
Angielki – oh my God
No i na koniec wychowawcza – kaplica… co najwyżej to kapliczka… przydrożna…

(Siada na łóżku)

No tak – 3 lata minęły. Ani się człowiek nie obejrzał, a w głowie trochę przybyło… w innych miejscach też (ogląda się). Jestem teraz taka mądrzejsza, taka dorosła eh (mówi to z wielkim entuzjazmem).
(do publiki) Nie ma się z czego śmiać proszę pani i pana. Na początku wcale nie było tak łatwo, dosłownie istne piekło. Pamiętam jak dziś – muzyka w tyle: „jakieś wybuchy, odgłosy wojny” – 1 września 2006 roku, stanęliśmy pod murami. Było nas razem siedemdziesięciu. Młodych, rządnych wiedzy, wystraszonych. Nikt nie wiedział, co nas czeka, co się stanie, kiedy przekroczymy te mury… No i weszliśmy…

(popada w chwilowe zamyślenie)

(zmienia ton) Eeeeee, zresztą co wy tam wiecie. Idę spać. Akademia dopiero o siedemnastej.

Muzyka: AC DC – „Highway to hell”

Choreografia – Marta się kładzie. W zwartym szyku wchodzą uczniowie luźno ubrani, z plecakami (najlepiej chłopcy) i ustawiają się w szeregu. Dwójka z nich wyjeżdża z łóżkiem ze sceny. W tym momencie na jej środek beztrosko wbiega Grzegorz z tornistrem, w krótkich spodenkach, podkolanówkach, białej koszuli z apaszką albo krótkim krawatem. Muzyka milknie.

Grzegorz Łukaszewski:
Ja to w sumie się cieszę, że idę do nowej szkoły. Nie mogę się już doczekać, kiedy ...