Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.
Scenariusz – Mikołajki 2010
Wystrój sceny: z boku na płachcie namalowana jest kuchnia (albo stoją mebelki imitujące kuchnię), na środku stoi stół i krzesła.
Muzyka: „Martika’s kitchen” Martika
W kuchni Pani Mikołajowa krząta się i przygotowuje obiad. Raz na jakiś czas podchodzi do stołu, patrzy czy wszystko przygotowane, coś poprawia. Przy tym wszystkim podśpiewuje sobie melodię (mini playback) i tańczy.
Za chwilkę na scenę wpada zdyszany Mikołaj, ubrany w jakiś stary płaszcz, czapkę, rękawiczki. Ciągnie za sobą wózek z supermarketu cały załadowany zakupami. Od progu woła:
Mikołaj:
Kochanie wróciłem
Pani Mikołajowa:
W samą porę. Właśnie nakrywam do stołu. Siadaj, a ja podaję już zupę.
Mikołaj od razu siada do stołu, nie zdjąwszy wcześniej płaszcza, szalika i czapki.
Pani Mikołajowa:
Gdzie mi do stołu w tych brudnych butach i płaszczu. Idź no ogarnij się trochę, żebyś wyglądał jak św. Mikołaj albo przynajmniej jak człowiek.
Mikołaj:
Dobrze kochanie. Już idę.
W tym czasie Pani Mikołajowa nalewa zupę na talerze, a Mikołaj zdejmuje płaszcz, czapkę i szalik i rękawiczki. Kalosze zamienia na kapcie.
Pani Mikołajowa:
Tylko nie zapomnij umyć rąk.
Mikołaj:
Ach te kobiety
Pani Mikołajowa:
Co ty tam mówisz?
Mikołaj:
Nic, nic kochanie. Mówię, że idę umyć ręce.
Pani Mikołajowa:
Tylko się pospiesz, żeby nie wystygło.
Po krótkiej chwili „czysty” Mikołaj
Pani Mikołajowa:
O jesteś już. Siadaj proszę.
(po chwili)
(do publiczności) Wcina, aż mu się uczy trzęsą
(do Mikołaja) Smakuje ci?
Mikołaj:
Mówiłaś coś kochanie?
Pani Mikołajowa:
Pytałam czy ci smakuje?
Mikołaj:
Przepyszne, normalnie palce lizać
Pani Mikołajowa:
(do publiczności) Spróbowałby powiedzieć coś innego
Mikołaj:
Mówiłaś coś kochanie?
Pani Mikołajowa:
(do publiczności) Co ma słyszeć to nie słyszy, a jak nie trzeba to ucho nadstawia.
(do Mikołaja) Nic takiego… Bardzo się cieszę, że ci zupa smakuje.
Mikołaj:
Wprost wyborna. Mógłbym poprosić o dokładkę?
Pani Mikołajowa:
Ależ Mikołaju, nie powinieneś dbać o linię?
Mikołaj:
Odrobina mi chyba nie zaszkodzi
Pani Mikołajowa:
No nie wiem, nie wiem. Zbliżają się mikołajki i musisz być w formie.
Mikołaj:
O to się nie musisz martwic. Spójrz tylko na mnie.
Pręży się, wciąga brzuch i pokazuje muskuły.
Pani Mikołajowa:
No widzę
Mikołaj siada z powrotem do stołu i kończy obiad.
Pani Mikołajowa:
A właśnie mój mężu drogi, skoro już mówimy o mikołajkach to, jaki ci idą przygotowania?
Mikołaj:
A do czego tu się przygotowywać? Robota jak każda. Co roku to samo.
Pani Mikołajowa:
Jesteś pewien?
Mikołaj:
Bułka z masłem
Je obiad dalej.
Pani Mikołajowa:
Jedz, jedz…
(do ...