Dodaj publikację
Autor
Katarzyna Wachowicz - Bielecka
Data publikacji
2012-03-12
Średnia ocena
1,00
Pobrań
750

Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.

Przedstawiam scenariusz przedstawienia (tylko część artystyczna) napisany na podstawie fragmentu książki Kornela Makuszyńskiego "Szatan z siódmej klasy".
 Pobierz (doc, 39,5 KB)

Podgląd treści


Scenariusz przedstawienia z okazji Dnia Edukacji Narodowej napisany na podstawie książki „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego

Lekcja historii
Występują:
- Adam Cisowski
- profesor Gąsowski
- Kaczanowski
- Ostrowicki
- pozostali uczniowie (m.in. Napiórkowski, Stankiewicz, Wilczek, Wnuk).

Sala lekcyjna – w ławkach siedzą uczniowie, niektórzy rozmawiają, inni się śmieją, wygłupiają.
Do sali wchodzi nauczyciel – pan profesor Gąsowski – profesor ma zadowoloną minę. Wszyscy uczniowie, radośni, wstają i mówią:
-Dzień dobry, panie profesorze!
-Dzień dobry – odpowiada profesor.
Profesor siada, otwiera swój notes, kartkuje go i mówi:
-Kaczanowski!
Kaczanowski, usłyszawszy swoje nazwisko, stanął jak osłupiały.
- Kaczanowski! – powtórzył profesor.
Kaczanowski spogląda na profesora zdumionym wzrokiem i pyta z wyrzutem:
- Ja, proszę pana profesora? – Ja przecież nie miałem być dzisiaj pytany….
- Proszę wyjść z tej ławki! – krzyknął profesor.
Kaczanowski wychodzi, podchodzi do biurka i mówi z goryczą:
- Dobrze, panie profesorze. Ale z tego i tak nic nie będzie.
- Nadzwyczajne… - mruczał profesor. – Nadzwyczajne… - Żegnam pana.
Profesor zagląda do swego notesu i nerwowym ruchem przerzuca dziewięć kartek.
- Ostrowicki! – krzyknął.
Ostrowicki podchodził do biurka, jakby szedł na ścięcie. Kiwał głową na dwie strony, jakby się na zawsze żegnał z kolegami.
- Słabo mi, panie profesorze… - jęknął Ostrowicki.
-Ha, ale odpowiadać będziesz? – pyta profesor.
- Nie mogę, proszę pana profesora… - rzekł Ostrowicki.
- Dlaczego, powiedz z ręką na sercu, dlaczego? –pyta profesor.
- Bo nie jestem przygotowany…. Nie umiem…. Nie spodziewałem się. – mówi Ostrowicki.
- I ty? I ty, Brutusie?! – krzyknął profesor. – Czy wyście dzisiaj poszaleli?!
-Nie, panie profesorze…. Pojutrze, umiałbym świetnie… - mówi Ostrowicki.
- A dzisiaj nie łaska?- pyta profesor.
- Dzisiaj jest przecież środa. – To nie mój dzień- rzekł zrozpaczony Ostrowicki.
- Aha… - W środę jesteś bałwan….. A w piątek będziesz geniusz… Czy ty ze mnie kpisz?! – krzyczy profesor.
Profesor chodzi po sali i mówi:
- Uczę historii od trzydziestu lat… Ale nigdy się nie skarżyłem. Myślałem, że mnie lubicie, nigdy przecież nie byłem surowy. Więc nigdy się z takim czymś nie spotkałem. Byłem dumny z waszej klasy i oto mam nagrodę, zakpiono sobie ze mnie!
- Panie profesorze! – krzyknął Adam Cisowski.
-Słucham! – odpowiedział profesor.
- Ja wszystko wytłumaczę… Nazywam się Adam Cisowski.
- Bardzo proszę… Już jestem spokojny i mogę słuchać. Co mi masz do powiedzenia? – pyta profesor.
- To tylko, że to moja wina. Tylko ja zawiniłem. Ani Kaczanowski, ani Ostrowicki! – pokazuje na chłopców Cisowski.
- Dzisiaj jest nasze Waterloo. Nie przewidziałem pomyłki pana profesora. Stąd tez nasza klapa.
-Co stąd? –pyta profesor.
- Klapa, czyli nieszczęście… Nie udało się, bo pan profesor się pomylił. –mówi Cisowski.
- Ja?! – dziwi się profesor.
- Niestety. Według obliczeń ...