Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.
Scenariusz
APEL PRYMUSA
Dzień z życia uczniów klasy 4b – zbieżność imion prawie przypadkowa (
N. Jak co dzień rano obudził mnie budzik
[hej miśki]
N. Po przebudzeniu udałem się na poranną toaletę
[szczotka , pasta, kubek, ciepła woda]
N. Poszedłem się ubrać i zjeść śniadanie, a potem na autobus, na szczęście nie spóźniłem się. Wspólnie całą ekipą pojechaliśmy w codzienną podróż
[czerwony autobus]
N. Po przekroczeniu progu naszej szkoły spotkała nas niespodzianka, kontrola obuwia, a w roli główniej panie woźne
[muzyka z Benny Hilla].
N. Ja go oczywiście nie miałem więc zacząłem przepraszać, ale nasze panie są nieugięte, musiałem ściągnąć buty
[pójdę boso]
N. Jakby tego było mało natknąłem się na naszego wuefistę, pana Wojtka
[Ja jestem maczo]
N. I dodatkowo zarobiłem uwagę do dzienniczka i tak z 5 ujemnymi punktami rozpocząłem dzień.
N. Ale gdy tylko podszedłem pod swoją klasę wszyscy przepisywali pracę domową. Popatrzyłem na zegarek – 7:58 i już wiedziałem, że nie zdążę.
N. Po krótkiej chwili przyszedł Pan Marcin niczym ojciec chrzestny
[ojciec chrzestny]
N. Weszliśmy do klasy.
Gdy już wszyscy usiedli zapadła grobowa cisza, a przerwał ją Pan Marcin
[to ja typ niepokorny]
N. I kazał wyciągnąć karteczki. Piszemy kartkówkę – powiedział.
N. Byliśmy załamani. Ale ja sprytny Krzyś wyciągnąłem ściągi. Panował niepokój, pan Marcin zaczął oddawać sprawdzone prace i po chwili usłyszałem swoje nazwisko.
N. Pełen nadziei ruszyłem do tablicy. Na mojej twarzy rysowała się ogromna radość.
[VANGELIS RYDWANY OGNIA]
N. jednak ten błogi stan przerwały trzy krótkie słowa ŹLE, PAŁA, SIADAJ.
N. Zdenerwowany i zrozpaczony wróciłem do ławki.
N. Po chwili wszyscy zaczęli przeszkadzać, ale to mnie pan Marcin kazał wyjść z klasy
[Idź precz]
N. Więc wyfrunąłem z sali [i believe i can fly]
N. I zrobiłem sobie pół godzinną przerwę śniadaniową myśląc, że nic gorszego mi się nie przydarzy, ale nie, musiałem natknąć się na naszą Panią wicedyrektor [scatman]
N. Moje myśli wypełnił jeden obraz [Basia]
N. Wreszcie przyszedł czas na religię. Macie pojęcie, że to jedyna lekcja, na której można się zrelaksować
[Do ri meo]
N. Przed lekcją języka polskiego chodziliśmy jak w zegarku.
N. Za każdym razem powtarzaliśmy sobie przed zajęciami
[chłopaki nie płaczą]
N. Wchodzi pani od języka polskiego. Wszyscy z przerażeniem patrzą w zeszyty, a zadowolona pani zajęła miejsce przy biurku. No to co? Pytamy dziś. Może Hubert? – powiedziała
N. Chcąc dodać mu odwagi wszyscy zawołaliśmy
[szczęśliwej drogi już czas]
N. Pierwsze pytanie a on nic, drugie pytanie a on ...