Dodaj publikację
Autor
Jolanta Ouada
Data publikacji
2008-05-26
Średnia ocena
0,00
Pobrań
49

Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.

Uważam że ta publikacja powinna Państwu przypomnieć o pozytywnych aspektach oglądania telewizji przez nasze dzieci. W moim artykule przedstawiam osobiste doświadczenia zebrane podczas obserwacji własnych dzieci.
 Pobierz (doc, 29,0 KB)

Podgląd treści


Rola telewizji w procesie uczenia się języka obcego przez dzieci

Jako nauczyciel języka niemieckiego i angielskiego chciałabym się podzielić kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi nauczania dzieci poprzez telewizję . Obserwacje prowadziłam przez wiele lat, a przedmiotem badań były moje własne dzieci .
Na początku muszę zaznaczyć ,że bardzo sceptycznie podchodziłam do idei „nauczenia się języka obcego z telewizji” . Jeśli jakieś dziecko na korepetycjach mówiło
mi ,że uczy się angielskiego z Cartoon Network , byłam zdania ,że to przesada. O ile mogłam zrozumieć uczenie się pojedynczych wyrazów z programów edukacyjnych , to nie mieściło mi się w głowie ,że mogłabym nauczyć się np. hiszpańskiego tylko oglądając kanały hiszpańskojęzyczne , tj. bez kontaktu z nauczycielem czy native speakerem , a co więcej ucząc się tylko biernie , tzn. słuchając języka, a nie ćwicząc mówienie w nim.
Muszę dodać, że oboje z mężem porozumiewamy się po niemiecku od początku naszej znajomości , ale nie jest to jego język ojczysty, a nasze dzieci nie miały wiele okazji , żeby przysłuchiwać się naszym rozmowom w tym języku .

Duże znaczenie miało tu położenie naszego domu . Mieszkamy w dolinie , w której
żadna naziemna antena nie zapewnia godziwego odbioru polskich programów. Ponieważ mąż przeprowadził się do Polski nie znając naszego języka , zdecydowaliśmy się na montaż anteny satelitarnej nastawionej na Astrę z odbiorem w większości programów niemieckich (dostępność polskich i tak była na początku lat 90-tych znikoma). Nasze dzieci miały więc wyłącznie możliwość oglądania bajek w języku niemieckim i do czasu zakodowania Cartoon Network również angielskim.
Żałuję, że z braku czasu i systematyczności nie zapisywałam na bieżąco wszystkich swoich spostrzeżeń . Pamiętam , jak syn zapytał mnie po raz pierwszy w wieku ok. 4 lat , co znaczy „fahren”. Potem nie miał już za dużo pytań dotyczących znaczenia poszczególnych słówek . Jak przystało na młode zapracowane małżeństwo pozwalaliśmy dzieciom spędzać wiele czasu przed telewizorem . Nieraz pytano ich z ironią ale i zaciekawieniem , czy coś z tego rozumieją . Wtedy próbowały wyjaśniać dziadkowi czy babci po polsku i ….. powoli zaczęło do mnie docierać , że ich zasób słownictwa w języku niemieckim jest zdecydowanie bogatszy niż w języku polskim . Pojawiły się u nich trudności z wyrażeniem myśli w ich języku ojczystym .Miały wtedy 6 i 7 lat . Fascynowało mnie to i jednocześnie bawiło , jak syn posługując się polskim , używał niemieckiej konstrukcji zdania pobocznego , kiedy pytał mnie, jak „jest po polsku” to czy tamto używając niemieckich zwrotów . Triumfował , jak odkrył, że zna słówko , którego znaczenia ja nie znałam . Faktycznie , nie wiedziałam , co to jest „Heulsuse” . Nauczyłam się od niego ...