Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.
„Warzywa da się lubić”
Na scenę wchodzi pani naukowiec. Na nosie ma okulary, ubrana w elegancki kostium. W dłoni trzyma wskaźnik.Na nosie ma zabrudzone okulary.
Pani naukowiec: Witam Was (mierzy uczniów nieprzyjemnym wzrokiem) drodzy studenci na wykładzie naukowym dotyczącym zawartości A – karotenu w marchwi, soków owocowych w owocach, zawartości warzyw w warzywach, oraz , co najważniejsze, o witaminach rozpuszczalnych w tłuszczach i w wodzie. (Przechadza się po scenie i wymienia nazwy witamin, za każdym razem uderzając wskaźnikiem w dłoń). Tokoferole, tiamina, ryboflawina, piry…
Pani naukowiec nie kończy zdania ponieważ na scenie pojawia się Jesień i zaczyna recytować wiersz.
1. Wiersz „Sałatka”. – podczas recytacji Jesień wyciąga z koszyka kolorowe konfetti i rozsypuje je po scenie oraz na głowę pani naukowiec.
Pani naukowiec: Przepraszam , a pani co tu wyczynia?!
Jesień: Ja? Zapowiadam!
Pani naukowiec: (wytrzepując z włosów konfetti) Niby co takiego?
Jasień: Przedstawienie (uśmiecha się radośnie i grzebie w koszyczku).
Pani naukowiec: Niezły żart, proszę pani. Ale ja tu właśnie wykład prowadzę! Dla studentów!
Jesień:(rozgląda się po sali) Ale tu są tylko dzieci.
Pani naukowiec: Jak to? Czyli Wy (wskazuje na widownię) nie jesteście studentami?
(dzieci chórem odpowiadają, że nie – chyba( )
Jesień: No pewnie, że nie. Oni są dzieciakami.
Pani naukowiec: (ściąga z nosa brudne okulary) No to już wszystko jasne. (do Jesieni) Pani …
Jesień: Jesień …
Pani naukowiec:(odciąga Jesień na bok) Pani Jesień, niech no pani tutaj coś wykombinuje, może obraz namaluje, może wyciągnie z rękawa … raka ?
Jesień: Raka?
Pani naukowiec: Wszystko jedno, byleby sztuczka nie była byle jaka …
Pani naukowiec schodzi ze sceny. Jesień przechadza się po niej nerwowo, drapie się po głowie, myśli.
Jesień: (radośnie) Już się jesień rozminęła z latem, przyszła pora na sałatki pstrokate, synowie i córki…
Pani naukowiec: (wychylając się zza parawanu) Psty, psyt, pani Jesień, pani Jesień, do mnie.
Jesień: No … to dzieci … siekajcie … ogórki. Pa!
Jesień schodzi ze sceny a zamiast niej pojawia się pani naukowiec ubrana na kolorowo.
Pani naukowiec:
Czołem wszystkie dzieciny!
Na stragan zaraz pędzimy.
W miasto trzeba się ruszyć
Owoców i warzyw kupić.
Spacerek to będzie zdrowy,
Podsłuchamy warzyw rozmowy,
A może to będą kłótnie,
Może nawet w garnku ktoś utknie.
A zatem panowie i panie „Na straganie”!(Pani naukowiec schodzi ze sceny. )
2. Wiersz „Na straganie”. (po zakończeniu, uczniowie schodzą ze sceny)
Pani naukowiec:
Zupa była smaczna, zaprzeczyć się nie da,
Nawet jeśli marudzą, warzywa jeść trzeba.
I chociaż rzecz wydaje się wątpliwa
To pewnego razu pokłóciły się ...