Dodaj publikację
Autor
Elżbieta Cendal
Data publikacji
2021-06-16
Średnia ocena
0,00
Pobrań
26

Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.

Scenariusz akademii szkolnej poświęconej twórczości Marii Konopnickiej
 Pobierz (docx, 23,1 KB)

Podgląd treści

Spotkanie z Marią Konopnicką. Scenariusz akademii.

„Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić.

Przychodzę śpiewać z nimi.”

M. Konopnicka

Urodziłam się 23 maja 1842r. w Suwałkach, ale spędziłam tam tylko kilka lat dzieciństwa. Już w 1849r. całą rodziną przenieśliśmy się do Kalisza, gdzie ojciec sprawował stanowisko naczelnika kancelarii prokuratorii i obrońcy. Miałam czworo rodzeństwa: trzy siostry i brata. W 1854r. umiera nasza mama Scholastyka Wasiłowska. Nami zajmuje się ojciec, który zawsze był człowiekiem prawym, o dużej kulturze osobistej, doskonałym prawnikiem i miłośnikiem literatury. Oprócz swojej pracy, poświęcił się całkowicie naszemu wychowaniu i wykształceniu, jednak ten trud nigdy nie zastąpił nam mamy i jej opieki matczynej. Dom był smutny, a ojciec przytłoczony żałobą. Nie przyjmowano w nim żadnych gości, nie prowadzono żadnych światowych, wesołych rozmów, a spacery, no cóż, miały za cel zwykły- cmentarz. Spędziłam tylko jeden, 1855r.- z daleka od domu, na znanej pensji warszawskiej sióstr Sakramentek, gdzie uczyłam się z Elizą Pawłowską, przyszłą Orzeszkową; znajomość ta odnowiona po latach, wyrośnie w trwałą przyjaźń. We wrześniu 1862r. opuściłam dom wydana za Jarosława Konopnickiego, ziemianina z okolic Kalisza. Mąż był 12 lat starszy ode mnie. Zamieszkaliśmy w Bronowie w powiecie tureckim. W roku 1863 w nasz dom bronowski wtargnęło powstanie. W obawie przed aresztowaniem zdecydowaliśmy się z całą rodziną opuścić kraj. Przez Wiedeń do Drezna pojechaliśmy zwykłym szlakiem emigrantów. Z zagranicy powróciliśmy w 1865r. i osiedliliśmy się ponownie w Bronowie. Wkrótce zabrano nam ten majątek i otrzymaliśmy dzierżawę popadającą w ruinę w Gusinie. Ciężkie warunki materialne oraz opieka nad sześciorgiem dzieci stanowiły ciągły mój niepokój i bunt wobec zaistniałej, trudnej sytuacji. W 1875r., ukradkiem, pod pseudonimem MARCO wysłałam do pisma „Kaliszanin” wiersz „Zimowy poranek”, ot „lichotę jakąś”. (recytacja wiersza) W następnym roku warszawski „Tygodnik Ilustrowany” i „Bluszcz” znów publikują moje wiersze, a jeden z nich pt. „Przygrywka” z cyklu „W górach” trafia do rąk Sienkiewicza, który wówczas przebywa za granicą. Sienkiewicz wzruszony wierszem pisze w prasie warszawskiej:

„Co za śliczny wiersz nr 29 „Tygodnika”. Zacząłem go czytać z lekceważeniem, jak wszystkie ulotne poezyjki, a skończyłem zachwycony. (…) Otoczyły mnie wkoło moje równie senne (…) Cały ten tak poczynający się wstęp sam śpiewa jak mazurek Chopina: ma własną dziwną nutę, w której słychać szmer świerków górskich, kosodrzewu- i odgłosy ligawek pastuszych(…) Pod drzewem znalazłem napis Maria Konopnicka. Nie znam tej poetki (…) w każdym razie ta pani lub panna ma prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze, jak promienie świtu przez mgłę. (…) Chwalę go ...