Zaloguj się aby ocenić lub skomentować publikację.
Autor: Dorota Miszczak
Temat pracy: Jestem od zadań specjalnych.
Pewnego razu w szkole podstawowej uczył się chłopiec, który swoim zachowaniem sprawiał kłopoty wychowawczyni i mamie. Mama bywała na dywaniku u dyrektora nawet kilka razy w tygodniu. Nie lubił dzieci, nie chciał z nimi bawić się ani współpracować. Wszystko lubił robić sam. I tak dostał nowe imię - Sam. Prawda, że był mniej sprawny fizycznie. Nie lubił zajęć sportowych dlatego, że nie lubił hałasu na zajęciach i piskliwych okrzyków koleżanek i kolegów. Zawsze mówił, że nie ma koleżanek i kolegów, ma tylko znajomych, których imion nigdy nie pamiętał. Był mistrzem w cierpliwym siedzeniu w miejscu. Miał wspaniałą wyobraźnię ponieważ bawił się tym, co miał pod ręką przez kilka godzin. Kiedy nie mógł pracować na lekcji, bo kolega burczał i wydawał nieokreślone dźwięki nawet przez kilka godzin lekcyjnych do zabawy wystarczał mu ołówek i gumka, bo nauczycielka zabierała piórnik z ławki aby zmotywować go do pracy. Nie lubił jak ktoś naruszał jego nietykalność i dotykał jego rzeczy. I tak trwało to do trzeciej klasy szkoły podstawowej, aż podczas obserwacji w klasie dwie panie z poradni psychologiczno-pedagogicznej coś zauważyły. Potem często bywał u różnych lekarzy specjalistów i po półtory roku otrzymał diagnozę, że Sam nie jest Samem tylko Asem.
Pomyślicie, że to niedorzeczna historia, ale tak nie jest i wydarzyła się naprawdę. Sam, czy As to mój syn, u którego zdiagnozowano zespół Aspergera. SAM dlatego, że zawsze wszystko robi sam i lubi przebywać głównie sam, a AS ponieważ jest to skrót od ang. Asperger's syndrome.
Tak jak do tej pory wmawiano mi, że jest niewychowany, krnąbrny, uparty, pamiętliwy, bez zasad, nieumiejący zachować się wśród rówieśników, bez powodu bijący dzieci, tak teraz wiem, że to tylko Asperger. Na początku ulżyło mi, ale to był dopiero początek trudnej pracy i kilka lat terapii.
Jaki jest dziś? Grzeczny, kulturalny choć czasem jak się zamyśli zapomina powiedzieć pierwszy „dzień dobry” do ludzi, których zna. Ma problemy z zaakceptowaniem nowych osób. W liceum zanim przystosował się reagował stresowo wywoływanymi wymiotami, krwawieniami z nosa lub częstym oddawaniem moczu, ale tylko w szkole (tzw. ucieczka od sytuacji stresowej). Kilka razy wybiegał z lekcji nie mogąc zapanować nad bodźcami w postaci dźwięków i głosów wydawanych przez koleżanki podczas pracy. Niebezpieczne? Tak! Była to reakcja na nadwrażliwość dźwiękową i nie da się tego wyleczyć ani zniwelować. Szczególnie dokuczliwa jest i nasila się podczas choroby. Dosłownie rozumie to, co do niego się mówi i ...